Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2018

Dystans całkowity:174.60 km (w terenie 23.90 km; 13.69%)
Czas w ruchu:08:57
Średnia prędkość:16.66 km/h
Maksymalna prędkość:41.00 km/h
Suma podjazdów:1389 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:34.92 km i 2h 14m
Więcej statystyk
  • DST 56.60km
  • Teren 7.40km
  • Czas 03:21
  • VAVG 16.90km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 469m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cieplejszy powiew wiosny

Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 30.03.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Jagodnik_Miłochów_Krzczonów_Książnica_Kiełczyn_Jędrzejowice_Wiry
_Wzgórza Kiełczyńskie_Mysłaków_Sady_Biała_Szczepanów_Gola_Krasków_
Klecin_Stefanowice_Gruszów_WIlków_Niegoszów

Słoneczko, temperatura w słońcu +15, 
wiaterku brak.
Prawdziwie bardzo wiosenny dzień!
Pętla wokół Wzgórz Kiełczyńskich z dużym hakiem, od strony południowej.
W Książnicy zaasfaltowali dróżkę od zaplecza wsi, jadę nią.

Z Przełęczy Jędrzejowickiej jadę w dół,
Dawno w tę stronę nie jechałem. Nawet spora górka. Jak się jedzie w przeciwną, to się nie odczuwa.

Słoneczna Przystań Jędrzejowice — wzywa brać kolarską przystań!
Zatrzymuję się to po raz pierwszy na herbatkę i bułę.
Po kwadransie czas na podjazd od Wir w stronę Wzgórz Kiełczyńskich.
Potem asfaltowa dróżka nad wsią i kierunek Mysłaków.
Tutaj rzucony zostałem na mysłakowskie pola, 
Przygodo — ahoj!
Prawie błota niet.
Tylko dróżka się kończy.
Nie pierwszy raz przebijam się po zaoranym polu.
Zawsze jakaś dróżka będzie.
Pola przedziela strumień.
Jadę miedzą, o jest mostek!
Potem znowu miedzą, trochę podmarsz, bo teren pofałdowany.
Dobijam do zielonej dróżki, potem do gruntowej i dojeżdżam do Mysłakowa z innej strony.
Tutaj wiaterek od Ślęży...
Teraz, a niech to, pojadę przez Sady.
Na początku wsi skręcam w dróżkę nad wsią.
Potem za wsią skręcam w stronę Ślęży (nowa asfaltowa droga) -nie wiem, gdzie wyjadę.
Na szczycie dróżki, dwie opcje — wybieram w lewo.
Czyli ocieram się o zachodni kraj Masywu Ślęży.
Zaraz się asfalcik kończy i zjazd w stronę lasu.
Na rozwidleniu w lewo (w prawo kiedyś zbadam) - im głębiej w las, tym bagniściej.
Dobijam do strumienia.
Przenoszenie roweru przez strumień. 
Trochę przemykam rowerem przez nurt, by błotko spadło.
Dobijam do asfaltu, 1 km od Białej.
Przerw na czaj.
Decyduję się pojechać skrótem polnym z Białej do Szczepanowa.
Ku mojemu zaskoczeniu, urokliwa dróżka została zaasfaltowana, ale tylko do tych betonowych płyt.
Przed lasem badam dróżkę, potem zjazd przez las, wyjeżdżam koło gospodarstwa z końmi.
W tył zwrot i kierunek Szczepanów — tutaj już grzęzawisko.
Myślę o kolejnej bułę.
Za wsią znowu wiaterek, ale od Goli zmieniam kierunek i mam go w plecy.
Szukam wiaty, najlepsza będzie w Kraskowie.
Kwadrans przerwy.
Na małym podjeździe przed Klecinem spada łańcuch i się zakleszcza.
Kwadrans walki ze sprzętem.
Klecin — plecin, to rozklecin, potem sklecin.
Dalej już bez historii, nieśpieszna jazda do domu.

Pięć godzin w siodle.

Miłochów-Krzczonów:



Wzgórza Kiełczyńskie:

Szczytna:

Ślęża i Radunia:

Jędrzejowice:







Podjazd w stronę Wzgórz Kiełczyńskich:

Teraz zjazd:

Wiry:

Szczytna:

Odbijam w polną drogę przed Mysłakowem:

Polna harce:














Kierunek Sady:

Sady:

Nowa dla mnie dróżka. Teraz wiem dlaczego Sady:





Stąd się wyłoniłem:



Droga Biała - Szczepanów:

Szczepanów. Dalej nie jadę:

Szczepanów-Gola:

Przystanek Krasków:

Droga Gruszów-Wilków:





  • DST 35.90km
  • Teren 0.30km
  • Czas 02:03
  • VAVG 17.51km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 289m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas letni, krajobraz zimowy

Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 25.03.2018 | Komentarze 5


Trasa
_Niegoszów_Wilków_Gruszów_Śmiałowice_Klecin_Krasków_Domanice
_Siedlimowice_Gołaszyce_Śmiałowice_Panków_Niegoszów


Profesjonalny Service Canyon Matrix
w 15 minut
od 17 wczoraj do 14 dziś
niszczy wszystko na swej drodze:
odkręca, przykręca o ćwierć, o pierdź, to w lewo, to w prawo, montuje, buzuje
śrubeczki, wypusteczki, pierdołeczki, baryłeczki,
na koniec młotem poprawia:
i gotowe!
G  R  A  C  I  A  S 

Jedzie się dobrze, jak na nowym, ale nie mam na myśli przerzutki...
Da się jechać pod górkę, przełączać też, ale przeskakuje, charczy etc.
....łańcuch tylko trzy razy spadł.
wiec prowizorka dobra jest!
Byleby do wiosny.
W jedną stronę to wiatr mnie pchał przez 19 km,
wyposzczony Coolarz z Brodem — w 50 minut i jestem nad Jeziorem Mietkowskim.
a nazad walka z wiatrem w ryj!
Za Domanicami przystaję na chwilę i zakładam dodatkowe wyposażenie antywiatrowe.
I dobrze, bo za chwilę na drodze do Siedlimowic drogę przemknie kozioł z zabójczą prędkością.

Powrót:
Tuz po 19:00, Temperatura już tylko +5.

Krajobraz marcowy:

Śnieżek:

Ostatki:

Roztopy, trochę pryskało:



Jezioro Mietkowskie. Teraz zmiana kierunku i walka z wiatrem::

Domanice - pałac:

Siedlimowice - pałac:



Panków-Niegoszów:

Z Niegoszowa:

Przed zmrokiem zdążyłem:





  • DST 25.50km
  • Teren 3.60km
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 279m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Witoszowskie endurro_azzurro, czyli hako_drama

Niedziela, 11 marca 2018 · dodano: 12.03.2018 | Komentarze 2


Trasa
_Witoszów Dolny_Witoszów Górny_Pogórze Wałbrzyskie_Witoszów Dolny

Pierwszy porąbany velo_duet w 2 0 1 8 !
Ku wielkiej nieznanej tajemnicy.
Start:
11:45
Spotkanie w Witoszowie Górnym.
Jestem pierwszy, 10 km w 34 minuty, przy przeciwnych porywach wiatru...
Nad nami azzurro, przed nami endurro.
Raczej ciepło?
Wyposzczony -Ninja*Canyon*Matrix-
dorobił się w końcu dzwona od Santa Christophera dos Cyclista. 
Do 12:45 mamy rowery czyste.
(mój tylko przez 20 godzin).
Hajda na Pogórze, najlepsze przed nami.
Podjazd w stronę Mrowiny.
Teraz zjazd skrajem Pogórza.
Moja trasa, nikt tu nie jeździ rowerami...
Zaczyna się hardcore!
Wyposzczony -Ninja*Canyon*Matrix-
co nie jeździł od sierpnia 2017 r.
przejdzie chrzest bojowy na początek -

N I E Z M I E R N I E  U D A N Y

ZACZYNAMY OD
ZUPY BŁOTNEJ
PRZEZ
BŁOTNY GULASZ I KASZĘ,
KOŃCZYMY
W BŁOTNYM BIGOSIE.

Pierwszy dziś przemierzamy pokryty jeszcze lodem strumień.
Wyposzczony -Ninja*Canyon*Matrix- przechodzi lekko (dużo pościł, więc wątły w swej posturze).
A ja w tym samym miejscu — trzask lewą stopą — lód się załamał, co za grubas ze mnie!
Potrójne skarpety w tym jedne wełniane chronią od takich przypadków.
Naprzeciw nas jadą dwa Motocrossy.
Chłop z enduro chwali odzież  Wyposzczonego -Ninja*Canyon*Matrix-
Brniemy przez te błotne delicje.
Za chwilę coś blokuje rower.
Kamień to, czy błoto, a może patyk?
Nie widzę nic.
O, przerzutka się wbiła w szprychę i zablokowała koło.
Pilnie potrzebny młotek, imadło, obcęgi
albo narzędzia z epoki kamienia...
Ekstremalna szybka naprawa roweru na pniu za pomocą drewnianej pałki.
Wystarcza to na kolejne 500 metrów.

Za chwilę hako_drama.
Kolejny potok górski w lodzie, trza jakość się przebić na drugą stronę.
Udało się podejść w górę strumienia i jest wąskie gardło.
Jeszcze chwila i jadę parę metrów i trzask.
Odleciało shimano, a właściwie odłamał się hakodramy
czyli na 11,7 km 
schluss.
Dobrze, że dziś koło domu, można szybko wrócić (w razie czego — sam wykrakałem).
Są plusy takiej sytuacji.
Dlaczego nie mam dzisiaj z sobą zapasowej przerzutki, czy też haku do ramy?
Głupi Polak przed szkodą.
Teraz już w zasadzie będzie tylko z górki — dam radę, blisko domu i nie jechaliśmy po asfalcie.
Dobrze, że na początku sezonu.
Są większe problemy na tym świecie np. świadkowanie bierzmowania, Jan Chrzciciel żadnych kartek nie wymagał, "co łaska" nie prosił.
W jednym z trzech plecaków mam przylepce na rzepy.
Przywiązujemy łańcuch i przerzutkę do ramy.
New design, nikt takiego nie ma, jestem tym szczęśliwym wybrańcem.
Zaliczymy jeszcze bunkier poradziecki.
Nawierzchnia przez chwilę po liściach, z górki — można odpocząć.
Po krótkim oddechu wracamy na błotny (niejedwabny) szlak.
Teraz już nie da się jechać, bo pod górkę się robi, brnę po tych kluskośląskich błotach.
Bunkier K C K — bije od niego chłodem.
Ostatni podmarsz
Platforma widokowa na Nizinę Klusko-Śląską w smogu.
(dwaj umorusani menelowie zajmuję ławkę i nie chcą zejść przez ponad godzinę
jest ładnie, ładne krajobrazy, ładna jazda bez trzymanki,
przewija się tłum przez platformę — zasłużony wypoczynek obiadowy po dzisiejszym enduro)
Dopiero zaliczyliśmy 1/10 planowanej na dziś trasy po Pogórzu...
To było raptem tylko 3,6 km w terenie. 
Wyposzczony -Ninja*Canyon*Matrix- jest jednak zadowolony
mimo wszystko widać ten jego złoty łańcuch po warstwami błota.

Droga z Modliszowa dzisiaj zbawienie, dla tych, co nie mogą pedałować.
Szybki zjazd z pryskaniem po mordach zebranej dzisiaj mazi.
Teraz skręt na Witoszów.
Jakoś da się jechać, bo praktycznie do samej wsi w dół — szybciej mi idzie niż Wyposzczonemu-Ninja*Canyon*Matrix 

Jeszcze proponuje mu przejechanie tych (tychów) 3 km do miasta.
Miałem rower, mam hulajrower, nie po to kupiłem, żeby jechać.
Odpycham się lewą nogą od krawężnika, do czołgu jakoś poszło.
Ostatni odcinek przed miastem lekko pochylony, więc tu się najbardziej natrudzę.

hulajnożny zajazd do miasta i przez miasto
Jesteśmy nad Zalewem tuż przed 16:00,,
ostatni przystanek.
Rozstajemy się.
Do domu droga mi zajmie 40 minut,, dobijam o 16:53
wybieram wariant dolny przez Zalew, Park Centralny, ścieżką rowerową na Zawiszów, dało się jechać, styl żużlowy
Bolą rączki, bolą nóżki.

A naród chodzi na krótko już...
...a ja jestem jedynym brudasem w mieście

Czuję się jak po przejechaniu 100 km.

Morał  z tego taki:
Musisz podkurskicz zgruzuśmy 
przyroda pokonała technikę

Ubieram się na temperaturę 0 (w razie czego). Nie wiadomo co się przydarzy:

Jaki śliczny rowerek:

Pierwsze młoty do roboty:

Tu jeszcze czyste rowerki. Teraz się zacznie spektakl w reżyserii Michała Bajora:

Lewa stopa sucha:

Moja trasa. Niech i Wyposzczony -Ninja*Canyon*Matrix- wie, ze za mną nie ma lekko:

Nie da się jechać, to porzućmy sprzęt:

Przyjdziemy po niego w sierpniu:

Lodowe przeprawy:



Już się przeprawiliśmy. Na górce po prawej, zaraz mi coś z roweru odpadnie:

Wzięło się i urwało, a chciałem się napić kakao:

Ślizgawica błotna - klasyk:

Niedoceniane Pogórze. Nachylenia zarąbiste:

Nizina Kluskośląska:



Patent na dziś - hulajrower:





  • DST 31.30km
  • Teren 8.30km
  • Czas 02:08
  • VAVG 14.67km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnia popołudniówka w siodle z lodem, czyli 4 x błota

Sobota, 10 marca 2018 · dodano: 10.03.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Bystrzyca Dln._Burkatów_Opoczka_Wieruszów_Krzyżowa_Grodziszcze_Krzczonów_Miłochów
_Jagodnik

wiaterek silny południowo-zachodni
pochmurno
od razu wiatr się daje we znaki (wczoraj było lżej)
najpierw przystanek apteka
jadę na Zagórze — silny przeciwny wiatr -
żółwie tempo
dlatego mnie nikt z kolarzy nie pozdrawia?
czy może dlatego, że ubłocony rower?
..u. wie
od Burkatowa słońca więcej
i będę miał wiatr w plecy
tu zaliczam skrót przez lasek do rzeki

dzisiaj 4 odcinki błotne:
1. wjeżdżam na skrót Burkatów-Opoczka.
nie jestem sam, za ogrodzeniem sadu biegną i ujadają trzy psy

2. Opoczka-Wieruszów
na moim skrócie przez las (najpierw ostry zjazd) okazuje się najgorszy błotny barszcz tej wiosny, mijam kolejny pokryty lodem strumyki podjazd z lasu lepszy niż przed chwilą zjazd
teraz orzę po polu 
i
najciekawszy odcinek w wieruszowskim lasku (znam teren)
przedzieranie się przez chaszcze  singieltracki podjazdy, zjazdy
 w dole zamarznięte strumienie (przez jeden przechodzę, ale lód trzyma się mocno)
przecinam wąwóz między wzgórzami w stronę Wieruszowa i wyjeżdżam na boisku.
są ławeczki — przerwa, ogarniam patykiem błoto
wiem, co zrobię, by pozbyć się dziś tej mazi e ogara...
Teraz zasuwam w stronę Krzyżowej (wiedziałem, że będzie pryskać)

3. Kolejny odcinek Grodziszcze-Krzczonów
nie było już tak tragicznie

4. Krzczonów-Miłochów
bocian przed Miłochowem

Dobijam do źródełka w Jagodniku

myję swego ogara
opłacało się zostawić te 5 kg błota w terenie
w domu dopieszczę jeszcze

słynny kolarz Czesiu na kolarce ze składanym krzesełkiem (?) na plecach mnie omija, ale za chwilę startuję,
doganiam go i pozdrawiam, a ten nic
co za naród....

Rzut okiem na Pogórze:

Zima długo się trzyma:

Tradycyjne ujęcia. Jest ładnie:



Dzisiaj w lewo:

Bystrzyca River:

Dzisiejszy fenomen - wszędzie lody:

W oddali Góry Sowie:

Burkatów-Opoczka:

Romantica de la Silesia:

Góry Sowie w tle:

Widok na Góry Sowie:



Opoczka i Masyw  Ślęży:

Widok na Ślężę z Opoczki:



Zupa błotna w tym obniżeniu:

Kierunek Wieruszowski lasek:

Widok na Siwy:

Teraz przebić się na drugą stronę:

Szoruję po zaroślach:

Lodzie - nie pękaj!:

Dominują dziś lody:

Już przebiłem się na drugą stronę:

Przystanek - boisko Wieruszów:

Ciąg dalszy romantycznych krajobrazów (widok z Wieruszowa):

Widok z drogi Krzyżowa-Grodziszcze:

Widok z drogi Grodziszcze-Krzczonów:

Widok z drogi Krzczonów-Miłochów:





  • DST 25.30km
  • Teren 4.30km
  • Czas 01:25
  • VAVG 17.86km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedwiośnie (dziękuję, nie czytałem), czyli pradolina Piławy

Piątek, 9 marca 2018 · dodano: 09.03.2018 | Komentarze 5


Trasa
_Niegoszów_Wilków_Pszenno_Jagodnik_Jakubów

pierwsze szproty 
w galoty
wiosny nie czynią

błoto się sypie 
po zimowych wojażach
z ogara

na cepeenie
pompuję koła

by ominąć drogę krojoną 35, jadę wałem przeciwpowodziowym Bystrzycy i przełażę pod mostem i wyjeżdżam obok Hotelu Pod Wierzbą
ciekawy skrót — Polecam!

pradolina Piławy
tradycyjna przejażdżka
po skarpie między Pszennem a Jagodnikiem

lód w starorzeczu Piławy
błotna zupa 
przedzieranie się po chaszczach
podjaździki-zjaździki
rozgrzewam się do +30 stopni

czarny kot w Pszennie:
spluwam za siebie

kaja szczekaczka, co ma gdzieś swą panią (znowu te psy?)

wymęczył mnie ten odcinek w terenie
chwila przerwy przy źródełku w Jagodniku
jeszcze śmignę kawałek

bocian spłoszony nad Piławą

kocie łby
wypalanie traw:
dobre, bo polskie

ciąg dalszy błotnej zupy

wiaterek południowo-zachodni
daje się we znaki trzy razy: gdy wyjeżdżam z Pszenna, potem z Jagodnika, potem z Jakubowa

śmieci po rowach i rzekach:
dobre, bo polskie
staropolskim obyczajem
niech się śmieci...

zakładam nowe napiszczelniki PWR-C 3

Tajemne miejsca mocy:

Piława:

O, jak pięknie:

Śnieg, śnieg, śnieg, śnieg, everybody loves the śnieg:

Zostałem oszczekany przez nieszczęsnego zwierza. Sezon jazd uważam za otwarty:

Dużo słońca, dużo chmur, czas rowerów:

Wjeżdżam w teren:

2 kilometry od miasta, kto tu nie był, niech żałuje:

Skarpa nad pradoliną Piławy:

Starorzecze zlodowaciałe:

Przedzierać się, ku słońcu:

Całoroczny Christmas, po polsku:

Gościu siądź pod moim liściem, a odpocznij sobie:

Fragment skarpy, tamtędy się przedzierałem:

Tu się spłoszył bocian, jak on żyje, to my też możemy. W dali Boleścin:

Kolejna zupa błotna, albo kocie łby wypalone:

Góry Sowie w oddali:

Jakubów i Masyw Ślęży:

Wielka Sowa groźna i majestatyczna, straszy zimą:

Na prawdę ładnie: