Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2016

Dystans całkowity:100.30 km (w terenie 20.70 km; 20.64%)
Czas w ruchu:06:30
Średnia prędkość:15.43 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:25.08 km i 1h 37m
Więcej statystyk
  • DST 37.40km
  • Teren 1.50km
  • Czas 02:17
  • VAVG 16.38km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grudniowy Lincolning_4

Sobota, 10 grudnia 2016 · dodano: 06.01.2017 | Komentarze 0

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze_Lubachów_Bystrzyca Grn_Burkatów_Bystrzyca Dln.


ciepło
przeciwny wiaterek
tafla Jeziora pokryta miejscami lodem
ostatnia przejażdżka w tym roku...
zaliczam OTB
koszmar
the rest is silence












  • DST 28.00km
  • Teren 6.10km
  • Czas 02:03
  • VAVG 13.66km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grudniowy Lincolning_3

Piątek, 9 grudnia 2016 · dodano: 09.12.2016 | Komentarze 5

Trasa_Słotwina_Milikowice_Mokrzeszów_Jeziorko Daisy_Witoszów Grn./Dln.


Słoneczko.
Nadeszły grudniowe upały.
Potrzebne przez chwilę okulary przeciw-słoneczne.
Dzisiaj ambitnie.
Pogórze Wałbrzyskie.
Pomęczę Lincolna w górskim terenie.
Czyli nad Daisy od strony Mokrzeszowa.
Walka z porywistym wiatrem północno-zachodnim.
Już od ciepłowni.
Płaskowyż Milikowicki najbardziej narażony na silne przeciwne podmuchy.
W Mokrzeszowie słońce się kończy.
Wiatru trochę mniej.
Ale dopiero jak wjadę do lasu to nie będzie wiało.
Podjazd przez Mokrzeszów nawet sprawnie idzie.
Tu zaczyna się błotko.
Wjeżdżam niechcący na teren kompostujących się bel.
Masakra.
W tył zwrot, bo osłonięte dookoła płotem.
Przed Daisy kapnęło kilka kropel ale to wszystko co z nieba miało dzisiaj spaść.
Koniec błota.
Zaczynają się leśne kobierce z liśćmi.
Jak zwykle trzeba uważać na dziury i gałęzie.
Chwila przerwy nad Jeziorkiem i wchodzę na Szlak Ułanów.
Niesamowity wiatrołom leży...
Potem odbijam w lewo ze szlaku, chcę pojechać przez Wzgórze (były kamieniołom?).
Ale na końcu lasu siatka, ale jest ścieżka przykryta liśćmi prowadzi w prawo i w dół.
To był nowy fragment dla mnie.
Potem w lewo i jestem na skraju lasu.
Tu już kiedyś śmigałem.
Potem wracam na szlak.
Znowu błoto, wpadam lewą stopą.
Po chwili patyk do ręki i otrzęsiny Lincolna z błota oraz z letnich bucików w potrójnych skarpetach.
Zjeżdżam do Witoszowa Górnego.
Nawet jedzie jakiś kolarz na kolarce, pozdrawiam, ale nie odpowiada,
Teraz już tylko z górki i wiaterek już nie przeszkadza.
Wracam o 15:00, temperatura nadal wysoka +9 C.


























  • DST 17.90km
  • Teren 11.30km
  • Czas 01:10
  • VAVG 15.34km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grudniowy Lincolning_2

Niedziela, 4 grudnia 2016 · dodano: 04.12.2016 | Komentarze 17

Trasa_Tomkowa_Bolesławice_Bagieniec_Zawiszów

Niedziela
Słońce
Wiatr ZERO
Wychodzę:
13:04
Ubieram niedzielne ciuchy (spodnie w kolorze jasnym, w sam raz na polną orkę) i zimowe trzewiki w potrójnych skarpetach.
Błota poślizgowe czekają.
Idę na Równinę na północ od miasta. Wybieram ciężkie polne dróżki.
Co chwila warunki się zmieniają. Zamarznięte kałuże i ślady po pojazdach oraz jednośladach.
Czeka mnie dzisiaj 5 odcinków specjalnych w terenie.
Zmieniam kierunek, to słońce przygrzewa, więc błoto taje.
Najgorzej za Bolesławicami lekki podjazd błoto poślizgowe więc się koła boksują, nawet ciężko.
I tak będzie do końca. Raz twardo, raz miękko.
W Bolesławicach na wiadukcie stoi trzech rowerzystów - pozdrawiam ich. Trainspotterzy.
Potem jadę wzdłuż przekopu linii kolejowej do Jaworzyny.
Tu widzę w oddali jakąś sylwetkę.
Gdy się zbliżam wyprzedza mnie niespodziewanie pies...
Pan krzyczy, że nie gryzie.
Chwilę rozmawiamy, nie spodziewał się, że ktoś tu jeździ, a ja mu to samo, że ktoś tu chodzi.
Dziwi się, że można po takich błotach zasuwać.
Tłumaczę, że lubię... i że znam teren.
Potem omijam Bolesławice, robię skrót przez pole w stronę Bagieńca. 
Tutaj jeden odcinek z wysokimi chaszczami witek wysokości rowerzysty po obu stronach więc, jazda między tyczkami.
Najlepsze są dzisiaj trzeszczące lody na kałużach, które z przyjemnością kołami rozgniatam (te małe).
Odgłos pękającego lodu - podoba mi się.
Potem przed Bagieńcem skrót w lewo i ekstremalny zjazd po zamarzniętej dróżce.
Tutaj powietrzne akrobacje.
Jakiś samolocik leci nisko nad Wzgórzem Strzelnica, specjalnie dla mnie ten pokaz. Dosłownie kilkanaście metrów nad drzewami.
Potem robi koło i jeszcze raz tylko, że wyżej, jak już odleciał na trzecią rundę, to zbliża się śmigłowiec też z tam tej strony.
Dziwne nagromadzenie statków powietrznych na jeden km kwadratowy.
Potem w Bagieńcu trochę chłodniej, bo tu taka mała kotlina, więc słońce mniej przygrzewa, ale tylko przez chwilę, bo znowu wynurzam się na górkę.
Tylko budzę zaspane snem zimowym psy. 
Bagieniec czuwa. Bagieniec szczeka. Efekt ustawionego w szeregu domino.
Kolejna dróżka to zamarznięte, to rozmrożone.
Tu jedzie jakiś rowerzysta w stronę Sulisławic.
A ja - znajduję patyk i tradycyjnie strzącham błoto z Lincolna.
W Zawiszowie jeszcze jeden rowerzysta.
Powrót:
14:55
Sprawdzam temperaturę +1.5  C.

Lód jest, można śmigać:

Miejsce średniowiecznych zbrodni:

Wiadukt nad rzeczką Jabłoniec:

Przede mnę Tomkowa. Nawierzchnia jak widać:

Znowu Ślęża:

Teraz obwodnica koło stacji Bolesławice Świdnickie. Nie chce mi się jechać asfaltem przez wieś:

Stacja tuż, tuż:

Pole, pole przede mną:

Pole, pole za mną:

W oddali po lewej wiadukt nad polną dróżką do Bolesławic. Znam, Jechałem:

A ja po prostej. Dzisiaj najgorsze błoto poślizgowe. Buciki też się ślizgały po roztopionej mazi:


Tutaj szukam trawki na dróżce, bo po błocie hardkordzik. Lekki podjazd, ale wymagający. Lincoln-ślizgacz daje radę:

Najgorsze już za mną? Obawiam się, że nie:

Po prawej stronie wykop linii kolejowej do Jaworzyny Śląskiej:

Aleja iglaków:

Rzut oka w tył na Góry Sowie i Pogórze Wąłbrzyskie:

Zwis:

Zwis na tory:

Dbałość o sprzęt:




  • DST 17.00km
  • Teren 1.80km
  • Czas 01:00
  • VAVG 17.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grudniowy Lincolning

Sobota, 3 grudnia 2016 · dodano: 03.12.2016 | Komentarze 3

Trasa_Witoszów Dolny_Słotwina

Słoneczko zachęca na rower.
Wiatru prawie nie ma.
Opatulonym jak na Ostfroncie.
Dzisiaj po raz pierwszy, bo grudzień, zakładam zimowe trzewiki + potrójne skarpety.
Dzisiaj kompromis, żeby wyjść tylko raz:
załatwiam sprawy w mieście i chwila przejażdżki za miasto
i jeszcze mam listę zakupów w M****a E****t i T***o.

Przed zakupami zasuwam jednak na Witoszów Dolny.
Zrobię sobie pętlę przez Ametystową Drogę do Słotwiny i przez Osiedle Młodych Emerytów.
Rozgrzewam się, więc temperatura odczuwalna +15!

Pod supermarketem okazuje się, że zapomniałem zapięcie do roweru.
Jeszcze jedna pętla do domu i wracam na zakupy, pókim rozgrzany.
Temperatura spadła tylko do +1,5 C.
Słoneczko grzeje więc fajnie jest.

Relacja z Ametystowej Drogi z Witoszowa Dolnego do Słotwiny: