Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2022
Dystans całkowity: | 193.40 km (w terenie 69.00 km; 35.68%) |
Czas w ruchu: | 15:19 |
Średnia prędkość: | 12.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.20 km/h |
Suma podjazdów: | 2470 m |
Suma kalorii: | 4124 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 38.68 km i 3h 03m |
Więcej statystyk |
- DST 62.00km
- Teren 29.30km
- Czas 04:39
- VAVG 13.33km/h
- VMAX 31.80km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 1326kcal
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Mimozami jesień się zaczyna
Niedziela, 25 września 2022 · dodano: 03.10.2022 | Komentarze 0
z cyklu opowieści wojenne
Mit Mimosen der Herbst beginnt
Mit Mimosen der Herbst beginnt
postdeszowa niedziela
będzie dla nas
wyprawa w poszukiwaniu 3 jezior
Start: 13:39
kierunek Lewandówka
ale najpierw ostry podjazd przez Górę Strat
więc, zanim wjadę, ściągam kurtkę
wybieram wariant szybszy asfaltem aż do wsi
Meta: 19:38
6 h w siodle — rekord tego wojennego sezonu
i prawie połowa po wertepach
Biłohorszcze:

Kierunek Rudno:

Jezioro Szuter:

Młody byk:



Koniec drogi. Co dalej oboju?:



Oblepicha, czyli roztocznik zwyczajny:




Zbliżam się do Mszańskiego Stawu:

Nawet spory:

Stamtąd zjechałem:


Jest ławka -- trza ją wykorzystać:

Chwilowe promyczki:




W głębi Mszana:

Widok na kapliczkę, pod którą byłem:






Czające się na przejezdnych barszczyki:


Kierunek Sołuki:

Kierunek Domażyr:

Riasne. Przeczekać doszcz:

kierunek Lewandówka
ale najpierw ostry podjazd przez Górę Strat
więc, zanim wjadę, ściągam kurtkę
wybieram wariant szybszy asfaltem aż do wsi
Biłohorszcze
tu wciąż zamiast drogi, piaszczysta autostrada
dalej do Rudna drogę znam
tu omijam las — chcę szybko dotrzeć do jeziora
tu wciąż zamiast drogi, piaszczysta autostrada
dalej do Rudna drogę znam
tu omijam las — chcę szybko dotrzeć do jeziora
Stare Rudno, Białe Domy
Suchowola
docieram do pierwszego jeziora po 1:20
Jezioro Szuter
krótka przerwa na czaj
obok młodzież słucha pieśni o "czariwnoj diwczynie"
niezła wiocha
spadam
szukam dróżek do jeziora Kapusta
przede mną nareszcie wertepy
skręcam w przyleśną dróżkę
byk zagradza mi
drogę
no cóż, nie podejmuję czerwonej płachty
szkoda byka
docieram do pierwszego jeziora po 1:20
Jezioro Szuter
krótka przerwa na czaj
obok młodzież słucha pieśni o "czariwnoj diwczynie"
niezła wiocha
spadam
szukam dróżek do jeziora Kapusta
przede mną nareszcie wertepy
skręcam w przyleśną dróżkę
byk zagradza mi
drogę
no cóż, nie podejmuję czerwonej płachty
szkoda byka
znowu Suchowola jeszcze przez chwile staram się podjąć walk o dojazd do Kapusty, ale rezygnuję, rak dacze i nie wiadomo co, a psy ujadają
to teraz skrót w stronę Mszańskiego Stawu
na początku spoko potem dziwny krajobraz nieużytki, łaki zarastające lasem brzozowym
mijam zaparkowane auta, grzybiarzy
potem dróżka znika
no to masz oboju...
wracam — desperado
bo do stawu już całkiem blisko
nie popuszczę
znowu Suchowola
trochę asfaltu
mijam tory
kierunek Mszana
znowu superwertep
ale potem szybki asfalt przez
- Koniec
- Kąt
teraz odbijam w prawo pod linią kolejową (ku Polsce)
za wiaduktem w prawo i już za chwileczkę, już za momencik
z górki widać Mszański Staw
zjazd
potem trochę pod górkę i
czeka na mnie nagroda kapliczka z pompą i ławeczką
z widokiem na Mszański Staw
chwilowe słabe promyki słońca
delektuję się piciem jedzonkiem ławeczką słońcem i widokiem na staw
po półgodzinnej przerwie czas na kolejne wyzwanie
plan kierunek północny wzdłuż stawu i szuanie dróżki do Jeziora Kapusta
ale najpierw na me nogi lecą 2 kundle
ten jakby chutor przy jeziorze nazywa się Zastawa
dalej zarośnięte — szybka piłka nie będę się przebijał przez nieznane
powrót w stronę Suchowoli — tak jak przyjechałem
tu na skrzyżowaniu zatrzymuję się (by decydować co dalej).
widzę w pobliżu ogromnego białego leżącego psa
ale nieoczekiwanie podbiegają ku mnie rozszczekane 3 psy, które decydują o moim powrocie skećam szybko w lewo jeszcze biegną, jeszcze ujadają
nic to — ten odcinek znam, a potem zaliczę:
to teraz skrót w stronę Mszańskiego Stawu
na początku spoko potem dziwny krajobraz nieużytki, łaki zarastające lasem brzozowym
mijam zaparkowane auta, grzybiarzy
potem dróżka znika
no to masz oboju...
wracam — desperado
bo do stawu już całkiem blisko
nie popuszczę
znowu Suchowola
trochę asfaltu
mijam tory
kierunek Mszana
znowu superwertep
ale potem szybki asfalt przez
- Koniec
- Kąt
teraz odbijam w prawo pod linią kolejową (ku Polsce)
za wiaduktem w prawo i już za chwileczkę, już za momencik
z górki widać Mszański Staw
zjazd
potem trochę pod górkę i
czeka na mnie nagroda kapliczka z pompą i ławeczką
z widokiem na Mszański Staw
chwilowe słabe promyki słońca
delektuję się piciem jedzonkiem ławeczką słońcem i widokiem na staw
po półgodzinnej przerwie czas na kolejne wyzwanie
plan kierunek północny wzdłuż stawu i szuanie dróżki do Jeziora Kapusta
ale najpierw na me nogi lecą 2 kundle
ten jakby chutor przy jeziorze nazywa się Zastawa
dalej zarośnięte — szybka piłka nie będę się przebijał przez nieznane
powrót w stronę Suchowoli — tak jak przyjechałem
tu na skrzyżowaniu zatrzymuję się (by decydować co dalej).
widzę w pobliżu ogromnego białego leżącego psa
ale nieoczekiwanie podbiegają ku mnie rozszczekane 3 psy, które decydują o moim powrocie skećam szybko w lewo jeszcze biegną, jeszcze ujadają
nic to — ten odcinek znam, a potem zaliczę:
Wroców
Karaczynów
"ładne barszczyki na zupkę"
telefon się wypiął i bachnął o glebę na dziurze koło wybiło
kilka rysek upiększy go
kilka rysek upiększy go
"ładne barszczyki na zupkę"
Sołuki — tu już rok temu byłem
jest około godz. 18:00 czas założyć kurtkę
dalej już z górki (bo dalszą trasę ma m objechaną), ale to jeszcze około 17 km
jest około godz. 18:00 czas założyć kurtkę
dalej już z górki (bo dalszą trasę ma m objechaną), ale to jeszcze około 17 km
Domażyr / Kozice / Rzęsna Ruska
przez całkowite zachmurzenie trochę mrocznowato, ale jeszcze czas do zmorku
przez całkowite zachmurzenie trochę mrocznowato, ale jeszcze czas do zmorku
Rzęsna — zaczyna kropić; pierwszy deszczyk trwa 10 minut, przeczekuję pod wiatą
Kamianka
Drugi deszcz już we Lwowie na ostatnich 3 km.
Kamianka
Drugi deszcz już we Lwowie na ostatnich 3 km.
Meta: 19:38
6 h w siodle — rekord tego wojennego sezonu
i prawie połowa po wertepach
Biłohorszcze:

Kierunek Rudno:

Jezioro Szuter:

Młody byk:



Koniec drogi. Co dalej oboju?:



Oblepicha, czyli roztocznik zwyczajny:




Zbliżam się do Mszańskiego Stawu:

Nawet spory:

Stamtąd zjechałem:


Jest ławka -- trza ją wykorzystać:

Chwilowe promyczki:




W głębi Mszana:

Widok na kapliczkę, pod którą byłem:






Czające się na przejezdnych barszczyki:


Kierunek Sołuki:

Kierunek Domażyr:

Riasne. Przeczekać doszcz:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 38.00km
- Teren 10.10km
- Czas 03:08
- VAVG 12.13km/h
- VMAX 40.20km/h
- Temperatura 16.0°C
- Kalorie 818kcal
- Podjazdy 760m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Machnota
Sobota, 17 września 2022 · dodano: 19.09.2022 | Komentarze 0
Z cyklu: opowieści wojenne
Sobota!
Po kilkudniowych opadach dziś na trasie będzie się działo.
Start: 14:56
Ciepło, ale pochmurno. Po kilku minutach ściągam jednak kurtkę.
Ciepło, ale pochmurno. Po kilku minutach ściągam jednak kurtkę.
Wybieram trudną trasę na Wzgórze Machnota.
Najpierw przez centrum ul. Piekarską w stronę Pohulanki.
Żeby zaoszczędzić czas, omijam las, szybciej chcę dotrzeć do skraju miasta.
Żeby zaoszczędzić czas, omijam las, szybciej chcę dotrzeć do skraju miasta.
Na zjeździe w stronę Bereżan/ów niezła mokra jasna maź.
Jezioro Wulky -- za mim większe bajoro, więc najgorszy odcinek postanawiam ominąć górą — ciekawa i sucha dróżka (jadę po raz pierwszy).
Potem jest już betonowa kostka; tu szybko zjeżdżam do końca wsi i wschodniej obwodnicy Lwowa. Zadanie przebić się na jej drugą stronę...
Sosnówka -- tu za wsią zaczyna się kraina barszczy, na szczęście już uschniętych.
I jest już moja Machnota (356 m n.p.m.)
Dróżka wyżłobiona przez quady.
Podjazd długości 900 metrów, a w pionie 86 m (266-352 m n.p.m.).
W zasadzie sucho, pod koniec trochę maziowato.
Po drodze jadą w dół dwa quady, a na górze idzie w dół dwoje (może) grzybiarzy).
Na szczycie nie ma nikogo, wspaniałe widoki!
Na Winniczki, Grabinę, Poburze i Gołogóry.
Przede mną przepaść -- pozostałość po starym wyrobisku piachu.
Dziesięciominutowa przerwa (16:37-16:47).
Malowniczy zjazd po masywie Machnoty ku Winniczkom.
Potem odbija mi się po raz pierwszy na Ludwin.
Mijam staw.
Zajeżdżam pod Gańczary.
Powrót do Winniczków.
Wjazd na wzgórze z drogą krzyżową.
Tradycyjny przystanek przy Misiach.
Kierunek Winniki.
Tradycyjny podjazd pod Szypszynę ku ścieżkom Szeptyckiego.
Jadę po DDR do Lwowa -- Tu sporo zjazdów, ale i podjazdów na tym krótkim, choć szybkim odcinku. Po drodze przechodniów nie ma i rowerów też nie.
3,5 km w 14 min.
Powrót przez Jałowiec, ale końcówka przez ul. Zapolskiej.
Do domu po Łyczakowskiej, bo dziś w miarę mały ruch.
Meta: 19:07
4 h w siodle.





























Dróżka wyżłobiona przez quady.
Podjazd długości 900 metrów, a w pionie 86 m (266-352 m n.p.m.).
W zasadzie sucho, pod koniec trochę maziowato.
Po drodze jadą w dół dwa quady, a na górze idzie w dół dwoje (może) grzybiarzy).
Na szczycie nie ma nikogo, wspaniałe widoki!
Na Winniczki, Grabinę, Poburze i Gołogóry.
Przede mną przepaść -- pozostałość po starym wyrobisku piachu.
Dziesięciominutowa przerwa (16:37-16:47).
Malowniczy zjazd po masywie Machnoty ku Winniczkom.
Potem odbija mi się po raz pierwszy na Ludwin.
Mijam staw.
Zajeżdżam pod Gańczary.
Powrót do Winniczków.
Wjazd na wzgórze z drogą krzyżową.
Tradycyjny przystanek przy Misiach.
Kierunek Winniki.
Tradycyjny podjazd pod Szypszynę ku ścieżkom Szeptyckiego.
Jadę po DDR do Lwowa -- Tu sporo zjazdów, ale i podjazdów na tym krótkim, choć szybkim odcinku. Po drodze przechodniów nie ma i rowerów też nie.
3,5 km w 14 min.
Powrót przez Jałowiec, ale końcówka przez ul. Zapolskiej.
Do domu po Łyczakowskiej, bo dziś w miarę mały ruch.
Meta: 19:07
4 h w siodle.





























Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 27.70km
- Teren 11.10km
- Czas 02:25
- VAVG 11.46km/h
- VMAX 34.80km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 547kcal
- Podjazdy 507m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wrześniowa włóczęga
Środa, 14 września 2022 · dodano: 16.09.2022 | Komentarze 0
z cyklu: "opowieści wojenne"
po nierowerowej pogodzie
jakiś dobry dzień dla jazd
pochmurno
ale ciepło
bez kurtki można jechać
słońce z rzadka wyjrzy
wiesiołek czerwonokielichowy
kłania mi się dziś
konie, łajno, fajno jest
Staw Leśny
tu tym razem podjazd na lewo przed jeziorkiem
przez las i zjazd
potem Globus — podjazd
kierunek Kamianka
kucyki my little opony
potem nowymi uliczkami do rogatek Riasnego
wzdłuż linii kolejowej do Brzuchowic
potem skrót w stronę drogi na Lwów
ddr w stronę Lwowa
potem odbijam w las
Staw Stosika -- tu tylko dwa wojownicze żółwie
potem park Zamarstynowski
nowa dróżka 500 m
podjazd zjazd przez park
pierwszy alarm
po 15 min odwołany
po 15 min kolejny
no to już wracam
3:15 h w siodle
Wiesiołek czerwonokielichowy:



Jeziorko Leśne:


Wzgórze Globus:


Kucyki:


Kierunek Brzuchowice:


Jeziorko Piszczane:


Brzuchowice:



Ninja:


Park Zamarstynowski:


Nowe cerkwie budują:


Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 18.40km
- Teren 2.00km
- Czas 01:39
- VAVG 11.15km/h
- VMAX 28.30km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 404kcal
- Podjazdy 350m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Park Winnikowski
Środa, 7 września 2022 · dodano: 08.09.2022 | Komentarze 0
z cyklu: opowieści wojenne
piękny słoneczny wrześniowy dzień
przyjemny wiaterek
w słońcu naprawdę ciepło
krótki rajd bez przygód
przebijam się przez miasto przez u;. Piekarską / Park Łyczakowski
kierunek park Winnikowski (dojazd 7 km zajmuje mi 41 min.)
zjazd przez z las
Młynowce
powrót ddr z Winnik,
podjazd przez Jałowiec
po ulicy Hołubca (315-365 m n.p.m.) 50 m w pionie na odcinku 1200 m.
i przez Szewczenkowski gaj
2 h w siodle











Kategoria Roztocze Wschodnie, Lwów
- DST 47.30km
- Teren 16.50km
- Czas 03:28
- VAVG 13.64km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1029kcal
- Podjazdy 853m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Karier Jaśniska
Niedziela, 4 września 2022 · dodano: 20.09.2022 | Komentarze 0
Z cyklu: opowieści wojenne
W niedziele nie ma nas w domu.
Znaczy się połowę niedzieli. A może nawet mniej.
Start 15:27
Pochmurno.
Ale dalej wierzę w krótkie rękawki i spodenki.
Wypróbuję dziś nową torbę podsiodełkową z zapasami żarcia, picia, ubrań, czyli tradycyjny tzw. zestaw przetrwalnikowy.
Na początku niemiła przygoda.
Prawie mnie staranował czuwak na elektrokacie; co za debil wyprzedza z prawej
i zaczepił mnie o lewą ręką i kask...
Co za tępak!
Staw Stosika
Co za tępak!
Staw Stosika
Kierunek Brzuchowice. Szybka jazda DDR.
Jak na starego zgreda geografii przystało, omijam główne ulice miasteczka i nową wyboistą drogą pomykam w stronę wsi Dibrowa.
Mijam obwodnicę Brzuchowic.
Przez kilometr jeszcze fajna droga. Potem się zaczyna....
Mijam obwodnicę Brzuchowic.
Przez kilometr jeszcze fajna droga. Potem się zaczyna....
Tutaj pola, pola i zarośla -- przebijanie się trochę mi to mi zajmie.
Docieram do jakiegoś domku z boku; ule i pszczelarz; pytam go jak dojechać do wsi.
On mi wyjaśnia, ale jednego słowa nie rozumiem, za czym mam skręcić.
Wybieram w prawo (najgorzej jak można było) i chaszcze przede mną.
Widać jeno zarysy dróżek.
Ale pełen sukces. Na szczęście nie ma tutaj skupisk śmiertelnego barszczu (widziałem tylko jeden).
To taka zaginiona osada, pośród pół i łąk, bez dogodnego dojazdu. To znaczy od Jaśnisk jest w miarę dobra polna droga.
Całe to przebijanie aż 2,5 km zajęło mi 25 minut.
Docieram do jakiegoś domku z boku; ule i pszczelarz; pytam go jak dojechać do wsi.
On mi wyjaśnia, ale jednego słowa nie rozumiem, za czym mam skręcić.
Wybieram w prawo (najgorzej jak można było) i chaszcze przede mną.
Widać jeno zarysy dróżek.
Ale pełen sukces. Na szczęście nie ma tutaj skupisk śmiertelnego barszczu (widziałem tylko jeden).
To taka zaginiona osada, pośród pół i łąk, bez dogodnego dojazdu. To znaczy od Jaśnisk jest w miarę dobra polna droga.
Całe to przebijanie aż 2,5 km zajęło mi 25 minut.
Jaśniska. Przerwa na picie.
Tu nowy asfalt położyli przez wieś w stronę piaskowni.Szybko mknę w dół.
Tu nowy asfalt położyli przez wieś w stronę piaskowni.Szybko mknę w dół.
Karier Jaśniska
Trzy akweny wodne się znajdują tu.
Z tej strony, co byłem 2 lata temu (od 21.09.2021 r.) teren został wykupiony i przeznaczony do eksploatacji piachu. Zamknięto dostęp dla postronnych.
Mimo to omijam szlaban i podjeżdżam do klifu.
Plan -- pojechać na widoczny w oddali wysoki brzeg w lesie.
Zawracam i badam ten wysoki brzeg.
Ponownie podjeżdżam pod wjazd do piaskowni, bo wybieram się przez Żoniska
Królestwo Wielkiego Barszczu Sosnowskiego
Trzy akweny wodne się znajdują tu.
Z tej strony, co byłem 2 lata temu (od 21.09.2021 r.) teren został wykupiony i przeznaczony do eksploatacji piachu. Zamknięto dostęp dla postronnych.
Mimo to omijam szlaban i podjeżdżam do klifu.
Plan -- pojechać na widoczny w oddali wysoki brzeg w lesie.
Zawracam i badam ten wysoki brzeg.
Ponownie podjeżdżam pod wjazd do piaskowni, bo wybieram się przez Żoniska
Królestwo Wielkiego Barszczu Sosnowskiego
Żorniska -- przerwa na kanapkę.
Potem Domażyr, po drodze ogromniaste barszcze.
Mijam Kozice.
Potem Domażyr, po drodze ogromniaste barszcze.
Mijam Kozice.
Riasne Ruskie
Riasne
Powrót poboczem wzdłuż głównej szosy, a dalej ścieżką rowerową.
Powrót poboczem wzdłuż głównej szosy, a dalej ścieżką rowerową.
Pod koniec dnia jeszcze pojawia się słońce.
Zakładam jedynie ortalionowy bezrękawnik, bo do domu mam już tylko w dół.
Meta: 19:52
4 h 25 min w siodle.
Najdłuższy rajd w tym wojennym sezonie.
Karier Jaśniska. To znaczy kopalnia piasku.. Byłem przed paroma chwila po drugiej stronie. Z tej jestem po raz pierwszy:

Żorniska — przystanek na kanapkę:

Omijam błota. Na sam koniec rajdu jadę poboczem wzdłuż głównej drogi.

Zakładam jedynie ortalionowy bezrękawnik, bo do domu mam już tylko w dół.
Meta: 19:52
4 h 25 min w siodle.
Najdłuższy rajd w tym wojennym sezonie.
Karier Jaśniska. To znaczy kopalnia piasku.. Byłem przed paroma chwila po drugiej stronie. Z tej jestem po raz pierwszy:

Żorniska — przystanek na kanapkę:

Omijam błota. Na sam koniec rajdu jadę poboczem wzdłuż głównej drogi.

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie