Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Listopad, 2016
Dystans całkowity: | 285.10 km (w terenie 79.20 km; 27.78%) |
Czas w ruchu: | 17:50 |
Średnia prędkość: | 15.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.00 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 31.68 km i 1h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 25.50km
- Teren 3.70km
- Czas 01:28
- VAVG 17.39km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Lincoln
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowy Lincolning_6
Niedziela, 27 listopada 2016 · dodano: 27.11.2016 | Komentarze 4
Trasa_Opoczka_Bojanice_Wieruszów_Krzyżowa_Makowice
Słoneczko przebija się przez chmury.
Wiaterek. Mokro, rano padało.
Wychodzę:
12:36
Zrobię krótką rudę pod miastem.
Dziś więcej asfaltu.
Po drodze znajoma rowerzystka z Osiedla Młodych prowadzi rower pod górkę przed Opoczką, mówię dzień dobry, ale chyba mnie nie poznała, bom opatulony w potrójnych skarpetach.
Do Bojanowic idzie całkiem gładko, wiatr w plecy.
Skręcam za kościołem przez Wzgórza Bojanowickie w stronę Wieruszowa (w tę stronę nie jechałem jeszcze).
Zjazd do Wieruszowa.
Tutaj czuję wiaterek.
Od Krzyżowej dopiero wieje przeciwny i silny.
Jadę koło Wzgórza Cmentarnego.
Potem zamiast na dróżkę skręcam w lasek, tu mniej wieje.
Po drodze jakieś pozostałości pomników (nagrobków).
Wyjeżdżam za lasek od razu porywy.
Od Wzgórza Wiatrak zakładam kaptur..
Trzy kurtki dają jakby radę...
Przez ten odcinek do Makowic porywy wiatru będą mnie spowalniać
i mi walić w mordę gradem...
Na szczęście tylko na tym odcinku. Punktowy opad gradu, tylko na mnie.
Miałem wracać inną dróżką, ale wjadę w Kotlinkę Makowicką, będzie mniej wiatru.
W mieście też wieje niestety.
Powrót:
14:34
Cytaty z dziś:
Koło Galery
Młodzi przechodzą w niedozwolonym miejscu, jedna się ociąga. I mówią do niej:
- Pod rower wpadniesz!
Znaczy się pode mnie.
W Makowicach.
Jakiś miejscowy dziadek z reklamówką:
- Ciepło jest.
- Tak! - odpowiadam.
Na Łukasińskiego.
Dziadek-emeryt na rowerze mnie wyprzedza. Widać, że nigdy się w życiu nie ubrudził, ani roweru swego:
- Gdzie Pan ma błotnik?
- !?
- Całe plecy w błocie!
- No i dobrze! - ja mu na to.
Zdjęcia z trasy po wywołaniu, 1 grudnia.
Zdjęcia wywołane. Dzisiaj coś w końcu widać. Jak zawsze Góry Sowie:
Widok na Makowice:
Podjazd z Bojanic w stronę Wieruszowa, krótki i lekki:
Po wyjeździe z lasu nowa perspektywa na Masyw Ślęży + porywisty wiaterek:
Tu też nieźle wieje. Za mną Wieruszów:Krzyżowa. Kolejny podjazd - dłuższy i trochę trudniejszy od pierwszego. Pamiętamy - jadę Lincolnem:
Za to z góry super widok na Sowy:
- DST 30.30km
- Teren 14.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.15km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Lincoln
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowy Lincolning_5
Sobota, 26 listopada 2016 · dodano: 26.11.2016 | Komentarze 5
Trasa_Pszenno_Miłochów_Gogołów_Kątki_Pszenno_Wilków
Zapowiadali słońce.
A tu mgła.
+ 4 C.
Potrójne skarpety w tym jedne zimówki.
Trzy kurtki.
Opatulony łeb.
Można jechać, bo WIATERKU BRAK!
Wyjazd:
12:35
Klimatyczna jazda bo polach i błotach.
Omijam drogi z powodu mgły.
Jadę na około do Pszenna.
Potem wybieram dolną dróżkę w stronę Miłochowa przez lasek.
Tutaj mijam jakiegoś dziadka rowerzystę i jednego pieszego.
Potem jeszcze dwie osoby tuż przy Miłochowie.
Dalej samotna walka z koleinami kałużami i błotem.
Przy zjeździe na polną autostradę pojawia się za mgłą słońce.
O błocie już nawet nie wspomnę, bo to dziś standard.
Ale mam stalowego rumaka, która daje super radę.
Widoczność około 300-500 metrów.
Więc nie wiem dokąd jadę.
Tu już kiedyś byłem.
Potem wybieram objazd przez Gogołów i były kamieniołom.
Tu są dwie osoby.
Potem skręcam w prawo (nie jadę tradycyjnie prosto do Kątek).
Nie wiem gdzie wyjadę...
Nic nie widać.
Patrzę, o, asfalt!
Chwilę się zastanawiam , w lewo czy w prawo.
Lewo.
Za chwilę Kątki.
Potem skręcam koło Pałacu (nigdy tędy nie jechałem i wyjeżdżam przed lasem za Kątkami.
Tutaj ruch niewielki, ale jeszcze jeden odcinek błota.
Tutaj przegapiam skrę w inną dróżkę. I wyjeżdżam pod Pszennem (chciałem je ominąć, nic to).
Dalej na Wilków i mój polny skrót omijający Niegoszów.
Końcówka to masakryczne błot.
Docieram do asfaltu,
Ogarniam rower,
patykiem strzącham te błota.
Słońce jest.
Trochę lepsza widzialność, ale mglisto.
Przyjazd:
15:19
+3.5 C
Nie pamiętam czy kiedykolwiek jeździłem poza miastem przy takiej temperaturze.
(zdarzało się po śniegu, po mieście na Lincolnie zasuwać)
Niesamowity klimat, kilka nowych polnych dróżek i 14 km w ciężkim terenie.
Zdjęcia będą 1 grudnia.
Trza je najpierw z kliszy wywołać.
Zdjęcia wywołane. No cóż tu komentować. Mgłę?:
- DST 20.70km
- Teren 7.10km
- Czas 01:18
- VAVG 15.92km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Lincoln
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowy Lincolning_4
Piątek, 25 listopada 2016 · dodano: 25.11.2016 | Komentarze 1
Trasa_Słotwina_Witoszów Dolny_Burkatów_Bystrzyca Dln.
Na rozgrzewkę jadę najsampierw do miasta.
Wychodzi słoneczko i postanawiam się przejechać dalej.
Temperatura + 6 C
Wychodzę:
14:13
Wiatru brak!
Popołudniówka z Prezydentem Lincolnem na Obniżeniu Podsudeckim po słotwińskich błotach i witoszowskich chaszczach.
I proszę mi tu nie tykać na Pana Prezydenta!
Słońce ładne więc okulary przeciwsłoneczne
przydały się bo jadę ku słońcu.
Włóczę się po słotwińskich błotach - w tym roku tu jeszcze nie byłem.
Super koleiny błotne po traktorach...
Tuż przed Słotwiną kończy się słońce.
Teraz Ametystową Drogą na Witoszów i dalej
skrót do drogi na Modliszów i drugi skrót do drogi na Burkatów.
Tutaj przedzieram się przez super chaszcze.
Znam tę dróżkę, ale w tą stronę nie jechałem.
Ostatnie 100 metrów istna walka i wydzieranie z łańcucha liści i gałązek.
Dalej już spoko.
Po drodze brak sezonowych rowerzystów tylko dwoje miejscowych wraca z miasta.
Powrót:
15:59
Temperatura + 4 C
- DST 23.40km
- Teren 6.80km
- Czas 01:23
- VAVG 16.92km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Lincoln
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowy Lincolning_3
Wtorek, 22 listopada 2016 · dodano: 22.11.2016 | Komentarze 15
Trasa_Zawiszów_Bagieniec_Panków_Śmiałowice_Stefanowice_Gruszów_Wilków
_Niegoszów
Super ciepło.
Na rozgrzewkę jadę rano do miasta.
Po powrocie decyduję się na przejażdżkę w samo południe.
11:25:
wychodzę na Równinę.
Przez Bagieniec, zaliczam wąwóz Jabłoniec (skrót w stronę Wierzbnej).
Tu zaczyna się błoto.
Po to wyszedłem by się ubłocić!
Tutaj robię 5 minut przerwy i wchodzę na szczyt wąwozu.
Dalej jadę wzdłuż wału przeciwpowodziowego, błoto masakryczne.
Przez chaszcze dojeżdżam do kanionu,
Canyon del Pankendorf.
Dalej podjazd na Śmiałowice i skrót do Gruszowa, ale odbijam w polną drogę do Stefanowic (po raz pierwszy).
Dalej już zasfaltowane.
Wiaterek czołowy
za Śmiałowicami
i
za Niegoszowem.
Trochę przeszkadza,
Powrót:
13:21
Wieczorem jeszcze raz na wyjazd peryferie miasta.
Tu robię przystanek i idę na górę, bo nie wiem co jest za ścianą:
Meandry Jabłońca:
Przykładowe błoto z dziś:
Przykładowe chaszcze:
Przykładowe piaskowce:
Widok na piaskowce z oddali:
Co by tu jeszcze ciekawego pokazać? No to Ślężę:
Jadę tędy po raz pierwszy - Stefanowice:
Teraz w stronę w słońca. W oddali Góry Sowie:
- DST 11.50km
- Teren 0.60km
- Czas 00:33
- VAVG 20.91km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Lincoln
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowy Lincolning_2
Poniedziałek, 21 listopada 2016 · dodano: 21.11.2016 | Komentarze 12
Trasa_Zawiszów
Dzisiaj super pogoda.
Niestety (z braku czasu na dalsze wypady) jadę tylko do miasta i z powrotem robię krótką rundę przez Zawiszów (wieś):
Po drodze zaliczam kompresor.
Błoto na dróżkach (w nocy musiało padać).
Koniec relacji.
- DST 20.10km
- Teren 0.80km
- Czas 01:02
- VAVG 19.45km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Lincoln
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowy Lincolning
Niedziela, 20 listopada 2016 · dodano: 20.11.2016 | Komentarze 8
Trasa_Osiedla Nad Potokiem_Milikowice_Witków_Stary Jaworów_Bolesławice_Bagieniec_Wiśniowa_Sulisławice
Ładny dzionek na przejażdżki.
Formy brak po dwutygodniowej przerwie od roweru.
Więc plan na dziś 20 km po Równinie.
Wiaterek lekki.
Tradycyjna wiosenna pętla.
Wychodzę:
12:22
Po drodze z 10 kolarzy, o dziwo, mnie pozdrawiają:
bo jadę szybko?
bo mam kask?
bo szosowi pozdrawiają szosowych?
bo jadę Lincolnem?
Ciekawostka.
Wracam:
13:48
Krótki i przyjemnie.
Wzgórze Grębosz:
Wielka Sowa:
Jak to na Równinie - są podjazdy:
Dzisiaj Lincolning:
Widok na Sowy:
Widok na miasto:
Milikowice:
Jak to na Równinie - są i zjazdy:
Zabytki St. Jaworowa:
Naprzód na Bolesławice:
Widok na miasto od północy:
Bagieniec:
Wiśniowa:
Oczyszczalnia i Ślęża:
I znowu miasto:
- DST 76.50km
- Teren 17.50km
- Czas 05:15
- VAVG 14.57km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Szalony rajd po Włodarzach, Osówkach, Soboniach, Jedlinach i innych
Niedziela, 6 listopada 2016 · dodano: 06.11.2016 | Komentarze 9
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Lubachów_Złoty Las_Zagórze_Jugowice_Masyw Włodarza_Głuszyca_Jedlina_Rusinowa_Kozice_Julianowy_Pogorzała_Witoszowy
A wszystko to przy bardzo ładnej pogodzie :{)}}}}}}
Velo_duet z TżM
Normalny niedzielny kolarz to jedzie ze Świdnicy do przystanku w Lubachowie, patrzę co robi...
robi kółeczko i nazad!
Inny kolarz z kolei wciska się między mnie a auto, które próbowało mnie wyprzedzić na zakręcie, ale zahamowało bo z przeciwka jedzie inne auto (a kolarz w tę metrową szparę!).
Kolejni już dawno chleją i lulki palą w domach, gdy my dopiero wjeżdżamy w teren.
Polnicher idiot, krzyczy z auta w Głuszycy coś o skarpecie, nie rozumiemy...
Zjeżdżając do Pogorzały kolejny kier_owiec trąbi gdy mnie wymija,
Poco? Czyżby dodawał otuchy? Może mnie zna, poznał po brodach, albo zazdrości strug deszczu na ryju.
Ale od początku.
Pogoda super, wiatru brak!
Spotkanie jak zwykle w Lubachowie na przystanku.
Ale TżM jeszcze nie przybył, jadę mu na przeciw na Złoty Las.
Tutaj, by ominąć asfalt, śmigamy zielonym szlakiem przez Przełęcz Krzyż do Zagórza.
W Jugowicach kilometr od Włodarza zaczyna kapać...
Pierwsze przeczekanie deszczu (5 minut przerwy i chyba nie pada).
Jedziemy.
Kolejne przeczekiwanie deszczu (nic nie daje).
Pada, a nawet leje.
Wmawiamy sobie, że to tylko z drzew kapie...
I tak już będzie dziś do końca.
Dalej tylko lało.
Wyjeżdżamy w Grządkach na asfalt i szukamy żółtego szlaku MTB i wjeżdżamy znowu w teren.
+ 5 stopni, więc da się żyć.
Błota poślizgowe, kałuże, kamole liście, potoki - po kilku kilometrach przywykasz.
Marzną rączki zarówno w letnich jak i zimowych rękawiczkach.
Przed mostkiem za Soboniem tow. TżM się wyglebia, ale obrażeń brak.
Ja tylko na błocie wpadam w poślizg i tradycyjnie pedałem po piszczelu lewej nogi dostaję.
Potem czuję i słyszę coś nie tak, znam ten dźwięk...
Powietrze z tylnej oponki zeszło (nie do końca na szczęście).
Pompujemy i do domu wystarczy dojechać.
Zjazd do Głuszycy przez Dolinę Marcową.
Potem omijamy główne drogi w Głuszycy (tutaj fajny skrót do niebieskiego ogrodzenia), Jedlinie boczniakami.
Pętla przez te Włodarze, Osówki, Sobonie - 13,5 km.
A odczucie jak z 30 km w tej ponurej, deszczowej atmosferze.
Potem ohydne rwące potoki na asfalcie na drodze głównej przez Jedlinę.
Jadę szybciej i tutaj się gubimy po skręcie do centrum.
Ale doganiam na serpentynie z kostką.
Jest już ciemno. (piszę bzdury)
Dalej bez wydarzeń i pożegnanie pod Kozicami.
Mam jeszcze 20 kilosów.
Tradycyjnie przez Julianowy i zjazd przez Pogorzałę.
Dziś tylko 76,5 km
z czego 47.1 km w deszczu!!!
Wracam cały mokry.
W plecakach też wszystko mokre + telefon do zdjęć zamókł.
W mokrych bucikach (letnich) schodząc do piwnicy o mały włos się nie wyglebiłem...
Polecam!
Coolarz z brodą
Jest dzisiaj na prawdę ładnie:
Boczniakiem:
Tego tu ostatnim razem nie było, jak tu byłem:
Przełęcz Krzyż:
Po drodze są grzybiarze; są i grzyby:
Tu zawsze są ładne widoki po wyłonieniu się z lasu:
Widok na Sowy. Tu już pada, ale nie tak intensywnie:
Teraz na kompleksem Włodarz:
Deszczowa perspektywa:
Widzialność dziś nie jest najlepsza, bo deszczowa:
Okolice Osówki:
- DST 43.40km
- Teren 17.10km
- Czas 02:27
- VAVG 17.71km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Błoto na Równinie
Sobota, 5 listopada 2016 · dodano: 05.11.2016 | Komentarze 0
Trasa_Zawiszów_Bagieniec_Nowice_Piotrowice_Pastuchów_Czechy_Stanowice
_Pasieczna_Ciernie_Milikowice_Os. Nad Potokiem
Pogoda dobra.
Niebo nie całkiem zachmurzone, więc ponuro tak nie będzie.
Idę na Równinę.
Mokro,
Błoto,
Po drodze będę wybierał drogę.
Od Zawiszowa niezłe błoto.
Widocznie w nocy padało...
Wiaterek w Nowicach i w końcu trochę asfaltu.
Postanawiam zrobić pętlę przez Pastuchów.
Za Czechami dopiero nieźle ubłocone!
A myślę sobie skręcę w pole na Stanowice - tu najgorsze dziś błoto.
Przestaje wiać.
Jadę przez Czeski młyn.
Docieram do drogi na Strzegom.
Znowu wieje, nawet silnie.
Od Piotrowic koniec baterii, więc tylko kilka fotek.
Potem myślę, a skręcę w Pasiecznej w stronę lasu i na Ciernie.
W lesie skręcam przez las w stronę Grochotowa.
Tutaj fajna dróżka leśna, wiatr ucichł i cały czas prosto, wypatruję skrętu na Ciernie (jadę po raz pierwszy. ale mam mapę w głowie, zawsze chciałem zaliczyć ten odcinek).
Jest w końcu droga w lewo, ale jadę jeszcze prosto około 1.5 km przez las zobaczę dokąd prowadzi.
Gdy już bardziej zarośnięte, to wracam.
Wynurzam się z lasu od razu wiatr i asfaltowa dróżka polna.
Teraz Ciernie i jeszcze tylko 12 km do domu.
Wracam o 15:30.
Ogarniam jeszcze tylko rower jeszcze z grubszego błota przy torach.
Dzisiaj wszystko ubłocone.
Wracam przez działki, a tu słońce w plecy na do widzenia.
Tuż za Zawiszowem:
Widok na miasto:
Ślężę widać:
W oddali Góry Sowie. Błoto na zdjęciu to jeszcze lajcik:
Nie jest tak ponuro, więc da się żyć:
Znowu Ślęża i Wzgórze Strzelnica:
Trochę trawy nie zaszkodzi. W oddali Nowice:
Teraz chwila oddechu na asfalcie:
Już tędy jechał w tym roku. Pałac w Piotrowicach:
Teraz Pastuchów mi żal:
- DST 33.70km
- Teren 11.60km
- Czas 02:24
- VAVG 14.04km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Jesienne i mokre Wzgórza Kiełczyńskie
Wtorek, 1 listopada 2016 · dodano: 01.11.2016 | Komentarze 0
Trasa_Jagodnik_Miłochów-Gogołów_Przełęcz Książnicka_KIełczyn_Przełęcz Książnicka_Książnica_Krzczonów_Miłochów_Jagodnik
Wiaterek.
Po nocnych opadach mokro.
Dość już mam tych szybkich aut co chwila i skręcam od razu w Gogołowie w stronę Wzgórz Kiełczyńskich.
Dziś nie ma żadnych rowerzystów za miastem... jest jeden żądny przygód czyli ja.
Na Wzgórzach mokro, błoto poślizgowe, liście, patyki i kamienie, więc jadę nieśpiesznie, a tam gdzie się nie da - podmarsz.
Warunki trudne.
Troje ludzi sobie spaceruje przy Przełęczy Książnickiej.
Jadę w stronę Kiełczyna ścieżką dydaktyczną, potem podjeżdżam pod pomnik z lwem i dalej jadę szukać dróżki na skrót w stronę
Wir (czy Wirów?).
Ścieżka dydaktyczna po chwili odbija w lewo i dalej ponownie ostro w górę i w stronę Szczytnej,..
Jadę prosto i docieram do drogi, którą znam, więc odkrywam dla siebie skrót i wychodzi fajna pętla po Wzgórzach.
Po drodze mijam liczne dróżki w lewo bądź w prawo.
- Jeszcze je zbadam. Dr Oetker.
Przy zjeździe wpadam w poślizg i się lekko wyglebiam (jechałem powoli i ostrożnie).
Wyjeżdżam nad Wirami.
Teraz północnym stokiem Wzgórz.
Potem widzę błoto na polu w stronę Wirek, więc znowu na Przełęcz Książnicką od północnej strony.
Zjazd do Książnicy.
Hamulce jakby znowu słabo działają...
Super pętla 11 km przez Wzgórza Kiełczyńskie.
Po wyjeździe na szosę od razu przeciwny wiaterek i więcej chmur.
Śmigam na Krzczonów, by skręcić na Miłochów.
Myję rower w Jagodniku (przy źródełku).
Ubłocon żem jest fest.
Wzgórza Kiełczyńskie przede mną:
Zmienia się perspektywa Ślęży:
Tam dopiero się zacznie:
Najgorsze podmarsze (3 już za mną). Można się rozluźnić:
Pierwsza dziś moja wizyta na Przełęczy Książnickiej:
Romantyczne widoki na Góry Sowie:
Teraz jadę pod słynny pomnik:
Widok na Kiełczyn z góry:
I oto on. Jestem tu po raz drugi w życiu. Byłem tu w maju:
Jestem po północnej stronie Wzgórz. Tradycyjne widoki:
Tu jest skrót do Wirek. Ale błoto na polu, więc jadę znowu na Przełęcz:
Zjazd z Przełęczy do Książnicy. Znowu hamulce szwankują:
Widok na Szczytną. Tu jeszcze ostanie promyki słońca::
Znowu chemtrails: