Info
Suma podjazdów to 99816 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Listopad1 - 0
- 2025, Październik1 - 0
- 2025, Wrzesień4 - 0
- 2025, Sierpień3 - 0
- 2025, Lipiec3 - 0
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień3 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Listopad, 2025
| Dystans całkowity: | 28.20 km (w terenie 8.80 km; 31.21%) |
| Czas w ruchu: | 02:54 |
| Średnia prędkość: | 9.72 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 47.70 km/h |
| Suma podjazdów: | 354 m |
| Suma kalorii: | 768 kcal |
| Liczba aktywności: | 1 |
| Średnio na aktywność: | 28.20 km i 2h 54m |
| Więcej statystyk | |
- DST 28.20km
- Teren 8.80km
- Czas 02:54
- VAVG 9.72km/h
- VMAX 47.70km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 768kcal
- Podjazdy 354m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Czorna daje popalić
Niedziela, 2 listopada 2025 · dodano: 05.12.2025 | Komentarze 0
start: 13:17
no tak, miało być + 18, a wyszło + 15
bo słońce pokryła pianka zsiadłego mleka
ostatni będą pierwszymi, a w zasadzie na Czornej
listopadowe szaleństwo
znowu początek ten sam co ostatni dwa podjazdy pod Zbierankę, ale dalej odbijał w stronę rekultywowanego wysypiska i dalej przez Michałowszczyznę (tu jakby coś się zmieniło, ale można przejechać)
po zjeździe na przełęczy chwila na batona i stwierdzam fakt wylania się herbatki w torbie na ramie.
+ taki, że torba nie przecieka
włączamy tryb oszczędzania
a przede mną najcięższy dziś podjazd,
przewyższenie 278 m n.p.m. - 345 m n.p.m. na dystansie 560 metrów.
Czorna daje popalić, wjeżdżam, ale z przerwami powiedzmy na fotografie....
upragniony wjazd do lasu, docieram do krawędzi góry, po drodze grzybiarze, motocrossowcy...
ale nad urwiskiem ludzi brak mogę swój wzrok nasycić pięknymi jesiennymi widokami,
przy powrocie widzę ławkę ze stolikiem, siadam na picie i batona, a dalej to patyk koło tylne blokuje, przy czym uszkadza shimano, i łańcuch się zakleszcza, potem walka, kilkukrotnie to się powtarza....
masakra, bo kolejny podjazd przy powrocie pod Zbieranke, którego jeszcze nie atakowałem w tym sezonie, tm to już się nie da wjechać, bo zabrakło biegów, dwukrotny podmarsz, ale za to para piesków na otarcie łez.
potem na przystanku przeganiam kota, drugie śniadanie zamiast picia, bo już nie ma, i szybki zjazd, podjazd, zjazd do miast szybko, potem jeszcze podjazd, potem zjazd, i na końcu już prowadzę rower przy ostatnim podjeździe już koło domu, ostatnie metry pokonuję ostatkiem sił, docieram przez mrokiem...
meta: 17:40








































