Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25966.70 kilometrów w tym 7110.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.87 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 99816 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2025

Dystans całkowity:28.20 km (w terenie 8.80 km; 31.21%)
Czas w ruchu:02:54
Średnia prędkość:9.72 km/h
Maksymalna prędkość:47.70 km/h
Suma podjazdów:354 m
Suma kalorii:768 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:28.20 km i 2h 54m
Więcej statystyk
  • DST 28.20km
  • Teren 8.80km
  • Czas 02:54
  • VAVG 9.72km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 768kcal
  • Podjazdy 354m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czorna daje popalić

Niedziela, 2 listopada 2025 · dodano: 05.12.2025 | Komentarze 0


start: 13:17

no tak, miało być + 18, a wyszło + 15
bo słońce pokryła pianka zsiadłego mleka
ostatni będą pierwszymi, a w zasadzie na Czornej 
listopadowe szaleństwo

znowu początek ten sam co ostatni dwa podjazdy pod Zbierankę, ale dalej odbijał w stronę rekultywowanego wysypiska i dalej  przez Michałowszczyznę (tu jakby coś się zmieniło, ale można przejechać)
po zjeździe na przełęczy chwila na batona i stwierdzam fakt wylania się herbatki w torbie na ramie. 
+ taki, że torba nie przecieka
włączamy tryb oszczędzania

a przede mną najcięższy dziś podjazd, 
przewyższenie 278 m n.p.m. - 345 m n.p.m. na dystansie 560 metrów.
Czorna daje popalić,  wjeżdżam, ale z przerwami powiedzmy na fotografie....
upragniony wjazd do lasu, docieram do krawędzi góry, po drodze grzybiarze, motocrossowcy...
ale nad urwiskiem ludzi brak mogę swój wzrok nasycić pięknymi jesiennymi widokami, 
przy powrocie widzę ławkę ze stolikiem, siadam na picie i batona, a dalej to patyk koło tylne blokuje, przy czym uszkadza shimano, i łańcuch się zakleszcza, potem walka, kilkukrotnie to się powtarza....
masakra, bo kolejny podjazd przy powrocie pod Zbieranke, którego jeszcze nie atakowałem w tym sezonie, tm to już się nie da wjechać, bo zabrakło biegów, dwukrotny podmarsz, ale za to para piesków na otarcie łez.
potem na przystanku przeganiam kota, drugie śniadanie zamiast picia, bo już nie ma, i szybki zjazd, podjazd, zjazd do miast szybko, potem jeszcze podjazd, potem zjazd, i na końcu już prowadzę rower przy ostatnim podjeździe już koło domu, ostatnie metry pokonuję ostatkiem sił, docieram przez mrokiem...

meta: 17:40