Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 44.00km
  • Teren 20.50km
  • Czas 03:30
  • VAVG 12.57km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 950m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Machnota

Piątek, 29 maja 2020 · dodano: 31.05.2020 | Komentarze 0


z velo_cyklu Przejażdżki do upadłego
czyli 
Najszła mnie na Machnotę ochota

po tygodniowych przejściowych opadach
czas na zmierzenie się z nimi w realu
plan ambitny, do zdobycia trzy wzgórza na południowy wschód od Lwowa.
przedzieram się przez miasto, Pohulankę, docieram do rogatek miasta (10 km w 50 minut, żeby wyjechać, trzeba podjechać,
zaczynam z 296 m, docieram do 389 m) - to nic

Znak czasu. Pozdrowienia w nowym stylu:
- Koronawirus, dobrydeń, dobrydeń — krzyczy młoda rowerowa jazda na rogatkach miasta.

Bereżany
zanim zjadę w stronę Jeziora Wólki, odbijam w prawo w ślepą drogę (to był błąd, tracę czas i energię)
wracając widzę znak wysoko na drzewie 
{:{)}}}}}
zjazd
po drodze foto jeziora
tutaj przez chwilę porywy wiatru
tutaj tradycyjne błociaro, bo nawierzchnia dziurawa jak ser
tradycyjna herbatka na przystanku na końcu wsi, czekam na przebicie się przez obwodnicę Lwowa

Sosnówka
przebijam się po 2 minutach czekania
objeżdżam trochę wieś, tu jest wariant drogi na Machnotę, ale przez las (na mapach nie było, więc nie szukam i jadę od znanej mi strony)
w nagrodę koniki

Machnota 356 m n.p.m.
podjazd na szczyt 
przewyższenie w pionie 100 metrów na odcinku prawie 1000 m:
mocny, daje popalić starym zwyrodniałym kościom
tu dopada mnie końcówka chmury deszczowej, pokropiło lekko przez dosłownie 2 minuty
teraz odbijam w lewo w stronę Winniczków, ale po drodze czeka mnie niespodzianka
nieczynna kopalnia piasku
wyrobisko ma wysokość kilku dziesięciu metrów
do skraju nawet nie podchodzę 
strach w oczach
warto było z tego wzgórza rozpościerają się fantastyczne widoki
np. na
Gołogóry – pasmo wzgórz, północno-zachodnia krawędź Wyżyny Podolskiej, którego najwyższym szczytem jest Kamuła (471 m n.p.m.) 
widać deszczowe i burzowe chmury zarówno na północy, jak i wschodzie
teraz już w dół do Winniczków
ze wsi tego wyrobiska nie widać

Winniczki
tutaj nad wsią też góruje wzgórze,
tutaj nieświadomie jadę między barszczem Sosnowskiego, te ogromne liście (patrz foto poniżej), zupełnie zapomniałem o tym dziadostwie 
częściowo na nie wjeżdżam szukając dróżki w stronę torfowisk 
nie znajduję, moja ścieżka kończy się na zaoranym polu,
widzę za nim te torfowiska
wracam, będzie szybciej
robię koło po tych zarośniętych łąkach
docieram prawie do wsi

Dmytrowice
szybko odnajduję dróżkę
i znowu do Winniczków (to był błąd, tracę czas i energię)

Gańczary
dotarłem, herbatka, grzmi 
chwila oddechu na przystanku pod Grabiną 342 m n.p.m.
zdobyć pozostałych wzgórz już dzisiaj nie dam rady
wracam
zjazd w stronę Winniczków tutaj porywy wiatru i na tym odcinku do wsi pada
odbijam jeszcze przez część Machnoty, 
tutaj ubłocę się na drodze do wyrobiska piasku, na szczęście mam z górki (to kolejny dziś błąd; tracę czas i energię, można było szybciej asfaltem) 

Sosnówka

tu korek na obwodnicy, stoję chwilę za mną TIR próbuje wyjechać z mojej strony 
inni Tirowcy go przepuszczają, a ja między nimi się przebijam na druga stronę.

Wołycia
kryzys zaczyna się po trzydziestce
tu dróżki znam, wybieram warianty boczne
konsumuję część suszonych zapasów
po drodze remonty ulic, znowu ubrudzę rower

Winniki
docieram do przebudowy jeziora
wjeżdżam w las, by ją ominąć, jakoś jeszcze jadę
potem niespodzianka lasu brak, ścieżki brak, budują ogrodzenie
jeszcze kilkadziesiąt metrów maszeruję w górę, ale czuję czas wracać (kryzys się pogłębia)
w dole jeziora brak, ale słychać kumkanie żab
bo ogromna góra ubitego piachu nie kończy się (to kolejny dziś błąd, tracę czas i dużo-dużo energii)
wariant przez budowę (a można było od razu!)
tu jeszcze bardziej ubłocę rower, ale jeszcze da się przebrnąć przez tan plac budowy i nikt słowem nic nie mówi
teraz powrót terenem przez Winnikowski Las

Młynowce

najpierw ten 200-metrowy podmarsz po poślizgowym błocie, w końcu zbaczam z dróżki przez chaszcze będzie lżej
(to był błąd, mogłem objechać w lewo ten podjazd i nadrobić drogi, ale kto to wiedział)
czeka mnie jeszcze 1500 metrów przez las, teren lekko pnie się w górę, ale tu już pod koniec zsiadam z roweru, 
ale roweru nie oddam! (kryzys mnie dopadł)

ul. Medowa Peczera

ledwo wyłaniam się z lasu
i co widzę
tutaj piknik, zabawa, gry zespołowe, bliskie kontakty towarzyskie
wciągam batona, by insulinka podskoczyła
jeszcze chwilę maszeruję 
obmyślam drogę powrotną,
wybieram wariant lżejszy, żeby już nie było podjazdów
do centrum docieram ulicą Łyczakowską, 
jak na piątkowy wieczór nie ma takiego dużego ruchu
potem jeszcze chwilę marszu 
i koniec męki na dziś

6 godzin w siodle

Trasa_Lwów_Druga Wólka (Bereżany)_Sosnówka_Machnota_Winniczki_Dmytrowice_Winniczki_Gańczary
_Winniczki_ Trzecia Wólka (Sosnówka)_Pierwsza Wólka (Wołycia)_Winniki_Młynowce_Lwów

Barakowa cerkiew:

Po prawie godzinie przebijania się przez miasto zjazd w stronę Bereżanów:

Jezioro Wólki:

Przystanek Bereżany:

Sosnówka:

Znak, by skręcić:

Podjazd na Machnotę. Przewyższenie w pionie 100 metrów na odcinku prawie 1000 m:

To dopiero połowa:

W oddali Winniki i Roztocze Wschodnie, które tam się kończy:

Deszczyki dookoła napadają i tu mnie przez 2 minuty dosięgnął:

Jeszcze nie koniec podjazdu:

Widoki przednie:

Zaczyna się błociaro:

Udało się przeleźć/wjechać:

To nie koniec podjazdu:

Z drugiej strony lasu niespodzianka. Kopalnie piasku (nieczynna), obecnie tor motocrossowy:

Po lewej wzgórze Grabina, wieża z prawej to wieś Szołomyja (tutaj dziś nie dojadę, a miałem w planie), w tle Gołogóry na Wyżynie Podolskiej z najwyższym szczytem
Kamułą 470 m n.p.m.:

Jeszcze jedno ujęcie w kierunku płn.-wsch. W dole Winniczki:

Wyrobisko:

Zjazd z wyrobiska:

Tu dopiero widać jak wysoko byłem nad wyrobiskiem. Ten obryw w tle na środku zdjęcia:

Burzowo, deszczowo. Widok na wieś Gańczary u stóp Grabiny. Tam zmierzam:

Winniczkowskie niedźwiadki. Tu już byłem w zeszłym roku:

Szukam alternatywnej dróżki do Gańczarów. Tu sobie pohasam po chaszczach, to znaczy barszczu Sosnowskiego! :

Gołogóry z najwyższym szczytem Kamułą:

Roślinność wypiera cywilizację — barszcz wszędobylski:

Grabina. Tam miałem dzisiaj wjechać. Z lewej strony widać łagodny podjazd za wsią:

Zaorane pole. Wracam. Widać kopalnie torfu i Gańczary na tle Grabiny:

Pól brak. Gdzieniegdzie coś sadzą:

Dmytrowice. Nie tu miałem dojechać:

Już się niebu nazbierało na płacz. Poddrzewem widać krzyż, tam zawrócę w stronę Winniczków:

Widok na Winniczki i Machnotę:

Kierunek Gańczary. Po lewej kopalnia torfu:

Za mną Winniczki:

Wydobycie torfu, nie mylić z tofu:

Grzmi nad Gańczarmi:

Jeszcze raz grzmi:

Cerkiew prawosławna zbudowana na początku XXI wieku:

Przystanek Gańczary na tle burzowej Grabiny:

Jeszcze raz fragment Machnoty:

Wybudowano przy jeziorze taki wysoki nasyp w głąb lasu. Stawiają ogrodzenie. A rósł tu sobie spokojnie las i była dróżka:

Jezioro Winnikowskie będzie zabudowane takimi konstrukcjami:

Młynowce:

Podjazd 200-metrowy. Błoto poślizgowe. Wdrapuję się z wielkim trudem. Przede mną aż jeszcze 7 km do domu, chce mi się wyć:

Dzisiejsza trasa:






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa osicz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]