Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Roztocze Wschodnie
Dystans całkowity: | 5045.50 km (w terenie 1751.90 km; 34.72%) |
Czas w ruchu: | 433:08 |
Średnia prędkość: | 11.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.60 km/h |
Suma podjazdów: | 40265 m |
Suma kalorii: | 53703 kcal |
Liczba aktywności: | 187 |
Średnio na aktywność: | 26.98 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
- DST 71.50km
- Teren 37.10km
- Czas 05:35
- VAVG 12.81km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Po raz kolejny Roztaczam się
Czwartek, 3 września 2020 · dodano: 05.09.2020 | Komentarze 2
z velo_cyklu "Ambitne plany zweryfikowane z życiem"
trochę sięochłodziło
wychodzę przy 17 °C
(ubieram się cieplej)
dużo chmur
po przedwczorajszych opadach deszczu
błoto będzie niemiłosierne
ambitny plan objechać wzgórza Haraj i Wowcza położone koło Żółkwi
by tam dojechać, czeka mnie dużo wertepu, mnóstwo podjazdów i zjazdów, nowe odcinki oraz błota
dwie trzecie trasy już znam
na odcinku Grzęda-Zaszków zasyfiam cały rowerek
potem jeszcze dorzucam błot za Zarudcami
tu na polu pod ochroną (które widziałem ostatnim razem) wykopki
po 25 km jazdy docieram do miejsca z poprzedniego wypadu
tym razem kierunek Mokrotyn.
przede mną Czarna, potem zjazd do wsi.
tu niezmiernie interesujące wzgórze Haraj Mokrotyński — połączone w jeden masyw z Czarną
we wsi w końcu asfalt
kierunek Stara Skwarzawa
podjazd, zjazd, podjazd - docieram do wzgórza, z którym ta wieś leży tymczasem asfalt się skończył
odbijam na prawo — na wzgórze przed Starą Skwarzawą — istne górskie.widoki
zjazd do wsi,
po 3 h 40 min od wyjazdu docieram pod (jest 16:10) górę Haraj (365 m n.p.m.)
po 33 km walki z wertepem i po licznych podjazdach decyduję się na połowiczny wariant
bo do domu mam prawie 40 km, powrót po wertepie i kolejnych niezliczonych podjazdach...
zmiana planu, nie objadę tych wzgórz dziś...
wjeżdżam na wzgórze, obok wieży transmisyjnej, jadę trawiastą, zarośniętą drogą na skraju lasu
przynajmniej kajobrazy otworzyły się przede mną...
nieoczekiwanie pojawiają się nieśmiertelne barszcze (te od Sosnowskiego)
na szczęście już uschnięte (po obu stronach dróżki)
kolizja z barszczem (zahaczam lewą krawędzią kierownicy o barszczyk, który pęka)
rezygnuję z dalszej walki — zjeżdżam pierwszą ścieżką do wsi (do szczytu wzgórza jeszcze trochę zabrakło)
by zdążyć przed nocą; powrót zajmie mi jedynie 3 h 45 min.
chwila przerwy po zjechaniu do wsi pod cerkwią — regeneracja sil i morale
słoneczko się przebiło przez chmury
powrót przez Mokrotyn
potem zrobię pętlę przez Wiesenberg. Mierzwicę, Kościejów
poznam nową drogę do Wiesenbergu (gdzie już byłem przy wyprawie na Czerwony Kamień)
jadę u podnóża Czarnej, ominę je od wschodu, a tu pojawi się świetne widokowe miejsce na Żółkiew, wzgórze Haraj i Pobuże.
w Zaszkowie zrobię pętlę, by ominąć to masakryczne błoto, dlatego jadę do Zawadowa
i polną drogą ze słońcem święcącym w plecy dojadę do Grzędy
czeka mnie jeszcze najcięższy podjazd pod Zbierankę,
Meta 20:30
9 godzin w siodle
Ponad 38 km po wertepie!
Trasa_Lwów_Zbieranka_Małe Grzybowice_Grzęda_Zaszków_Zarudce_Mokrotyn_Stara Skwarzawa_Góra Haraj_Stara Skwarzawa_Mokrotyn_Wiesnberg_Mierzwica_Kościejów_Zaszków_Zawadów_Grzęda_Małe Grzybowice_Zbieranka_Lwów
Przejechałem już 25 km. Do tego miejsca już niedawno dojechałem. Dzisiaj pojadę jednak prosto pod Czarną, a potem w lewo. Nowe lądy przede mną:

Skręcam na Mokrotyn:

Po drugiej stronie już byłem, jadąc do Kopanki:

Zjazd do wsi:

Mokrotyn. Typowy polski dworek:

Taras Szewczenko wielkim poetom był:

Niekończące się wzgórza, kolejny zjazd i podjazd:

Haraj Mokrotyński. Niesamowite wzgórze połączone z Czarną. Kiedyś na nie wjadę:

Uroki Roztocza - jak w wysokich górach. W oddali Mokrotyn — stamtąd jadę:

Końcówka podjazdu przed Starą Skwarzawą. Tu asfalt się rozlatuje. Ja odbiję w prawo na wzgórze z widokami:

Widok na Haraj Mokrotyński...:

...na Żółkiew:

Stara Skwarzawa. No nie, takie wysokie góry do zdobycia. Mógłbym już tu zakończyć dzisiejszą wycieczkę, ale ambity ze mnie roverist:

Stara Skwarzawa, świetny zjazd do wsi:

Stara Skwarzawa. Góra Haraj. Asfalt pojawi się we wsi:

Stara Skwarzawa. Stara, drewniana cerkiew:

Widok ze wzgórza Haraj. Wzgórze między Mokrotynem a St. Skwarzawą. Po prawej stronie widoczny fragment drogi:

Pas. Zjeżdżam do wsi:

Stara Skwarzawa. Pora relaksu:

Powrót tą samą drogą do Mokrotyna. Z lewej Haraj Mokrotyński:

Wzgórze Haraj Mokrotyński:

Podjazd w stronę Czarnej:

Niespodzianka pod drzewem:

Jadę u podnóża Czarnej, kierunek Czerwony Kamień:

Tu jakaś ferma, ogrodzona drutem. Droga skręca w lewo:

Znowu w dół, i znowu w górę. Po lewej Czarna:

Na wprost Haraj, po prawej Żółkiew:

Szpaler drzew — droga do Wisenbergu, a w oddali Czerwony Kamień:

Myślałem z daleka, że kapliczka... a tu wychodek:

Czerwony Kamień:

Wiesenberg. Kiedyś niemiecka kolonia:

Studnia na środku ulicy. Kiedyś lepiej wyglądała — Studnia. Wiesenberg. Jeszcze 26 km do domu:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 55.00km
- Teren 31.50km
- Czas 04:25
- VAVG 12.45km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Stradcz, czyli uschnięte barszcze kłaniają się w pas
Piątek, 28 sierpnia 2020 · dodano: 01.09.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "ja wszędzie widzę ten 'erdolony barszcz"
ale przy powrocie się polepszy.
Start: 13:35
Kierunek święta góra Stradcz, nieopodal dawnego Janowa (obecnie Iwano-Frankowe), na zachód od Lwowa.
Połowę drogi znam. Startuję przez wzgórze Globus, Kamiankę, Riasne, Kozice.
Od Riasnego wkraczam na ukraiński wertep i tak jadę 15 km na szczyt świętej góry.
Tędy biegnie dawna, lokalna linia kolejowa Lwów-Kleparów-Janów-Jaworów. Obecnie jest to zarośnięta bocznica do wyrobiska piasku w Jaśniskach.
Trudno mi powiedzieć, w którym tory odbijały w stronę Janowa — torów już nie ma. Chociaż nad Domażyrką była jakaś pozostałość po moście nad rzeczką.
W Kozicach jadę między daczami nowa dróżka, która kończy się metalową (na szczęście otwartą) bramą.
Nieopodal zauważam alternatywna przez las, na wypadek powrotu zapamiętuję ją.
Jestem już we wsi Domażyr, tu ciekawe dróżki, ale do czasu...
Z Domażyru — droga byłaby idealna, między zostawionym po obu jej stronach pasem drzew, gdyby nie ten olbrzymi, ciągnący się kilometrami, aczkolwiek uschnięty barszcz.
Trochę kałuż, trzeba omijać i uważać na zielone liście przy dróżce i badyle kłaniające się w pas i leżące na ziemi.
Kilkaset metrów na południe biegnie droga do przejścia drogowego Krakowiec-Korczowa, słyszę nieprzerwany szum samochodów.
Mijam zabudowania domów jednorodzinnych nowobogackich, w Jamelnej, potem jeszcze chwila i to samo we wsi Stradcz.
Pierwszy skręt do głównej drogi jadę zobaczyć. Wracam, trzeb skręcić w następny.
Po minięciu szosy tradycyjny wiejski wertep, na świętą górę prowadzi, we wsi jak to bywa asfaltów brak.
Ta część położona jest na terenie wyżynnym z dominującym wzgórzem, ale od mojej strony go nie widać.
Odbijam w prawo. Po kilkuset metrach zaczynam podjazd na szczyt (600 m, przewyższenie 84 m).
Jest trochę samochodów i pieszych.
Dzisiaj jest kościelne święto Uspienije Preswiatoj Bohorodicy (Zaśnięcie Bogurodzicy).
Na Stradeckiej (Stradczańskiej) Górze (359 m) stoi greckokatolicka cerkiew pw. Zaśnięcia Bogarodzicy, na stokach wzniesienia znajduje się Droga Krzyżowa,
a u podnóża słynna jaskinia — monastyr.
Jaskinię przegapiam (tutaj więcej informacji):
http://roztocze.it.home.pl/roztocze/texts/prz001.h...
https://www.krakow.pl/otwarty_na_swiat/lwow_-_ciek...
Na szczycie parking, cerkiew otoczona cmentarzem, jakieś źródełko z cudowną wodą.
Jest nawet jakiś widok na okolice...
Obchodzę cerkiew dokoła z rowerem — jestem jedynym roveristem.
Jest inna droga — wybieram ją — tu ciągną się wiejskie zabudowania.
Zjazd.
Szukam dróżek, są jacyś trzej motorzyści, też szukają wyjazdu, dzięki nim zaoszczędzę kilkaset metrów i nie wjadę w ślepą drogą.
Wracam. Z góry jechała ciężarówka i skręciła w prawo, mogłem za nią, nie szkodzi, chwilę się zapoznałem z terenem.
Kolejny zjazd, tu przegapiam tę święte groty.
Docieram do szosy. Tu postanawiam dojechać do kolejnego zjazdu chodnikiem.
Zachęca mnie jeszcze jedna dróżka — podjazd, na pewno będą widoki — myślę sobie — jadę, jadę widoków brak, jeszcze kilkaset metrów -
widać hełm cerkwi, ale Góry Stradcz nie widać...
Tu zasuwa miejscowy na motorowerze, - na pewno od strony Jamelnej (miałem taki wariant powrotu, więc dałoby się przejechać, ale nie dziś).
Wracam do szosy.
By uniknąć kłaniających się w pas barszczów, wybieram wariant powrotu przez Żorniska.
Teraz niespieszna jazda nazad.
Odbijam w lewo w stronę Żornisk, nie będę się kłaniał barszczowi w pas, ale się mylę...
Wiaterek prawie ucichł, słoneczko.
Barszcz schnie po mojej prawicy, po lewicy zdaje się słonecznikowe pole.
Z deszczu pod rynnę?
Nie, bo mam zjazd i asfalt. Firma Cargill ma tu swój zakład.
Dojeżdżam do skrzyżowania, gdzie można odbić do przytułku niedźwiedzi Domażyr.
Tu już teren znam. Wjeżdżam na polną dróżkę, myślę barszczów wyżej nie będzie - są.
Mijam Żorniska. Wertep do Domażyru, na szczęście szeroki, barszcze po obu stronach.
Przekraczam rzeczkę Domażyrkę, znowu asfalt do Kozic. Tu też były w lipcu barszcze, ale teraz nie widzę.
Mijam wieś i docieram do miejsca, w którym już dzisiaj byłem.
Powrót tą samą drogą przez Riasnę i Kamiankę.
Dzisiaj w terenie 31 km.
Meta: 19:40
6 godzin w siodle
Trasa_Lwów_Kamianka_Rzęsna Polska (Riasne) _Rzęsna Ruska (Riasne Ruskie)_Kozice_Domażyr_Jamelna_Stradcz_Jamelna_Żorniska_Domażyr_Kozice_Rzęsna Ruska_Rzęsna Polska_Kamianka_Lwów
Góra Globus:

Riasne — prosta droga obok zarośniętej dawnej linii kolejowej Lwów-Kleparów-Janów-Jaworów:

Riasne. Tu wykosili krzaczory — dojście do kapliczki i zabudowań

Kozice. Przejeżdżam przez dacze, a na końcu taka brama (otwarta), a ja nie zamykam drzwi...zostawiam znak dla następnych, by się nie lękali tych ogromnych wrót:

I za chwilę wieś Domażyr:

Kierunek Stradcz. Tędy, jak mi się zdaje, wiodła lokalna linia kolejowa Lwów-Kleparów-Janów-Jaworów:

Tu barszczów nie ma obok zabudowań, może je zwalczali, ale po drodze napadały z obu stron. Dobrze, że już usychają:

Szosa Lwów-Krakowiec. Tu teren wyżynny po drugie stronie:

Podjazd na Stradecką (Stradczańską) Górę:

Stradcz — Góra Błogostanu:

Brama wejściowa na cmentarz i do cerkwi:

Greckokatolicka cerkiew pw. Zaśnięcia Bogarodzicy (dzisiaj święto patronki):

Widok ze świętej góry na płd.-zach.:

Zjazd ze świętej góry:

Powrót tą samą dróżką ze Stradecza. Ale potem odbijam na Żorniska:

Prezent od Stalina tu w ogromnych ilościach:

Zjazd ku Żorniskom:

Niedźwiedzi przytułek Domażyr. Dziś tam nie jadę:

Żorniska. Zbliżenie na wzgórze z malowniczym urwiskiem, na którym znajduje się cmentarz i cerkiew:

Pomnik bojowników za wolność Ukrainy:

Żorniska. Przeganiam gęsi z cienia od wiaty przystankowej. W oddali cerkiew na wzgórzu w Domażyrze:

Żorniska-Domażyr. Po drodze ogromne, zaschnięte barszcze i na wzgórzu cerkiew. Nasypali nowego szutru (byłem tu w czerwcu):

Tu już dzisiaj byłem. Wjazd pomiędzy dacze. Myślę, że wrót i tak nie zamykają:

Prosta droga do Riasnego, w krzaczorach tory:

Kamianka. 2 lokomotywy WŁ80 ciągną ze setkę wagonów:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 59.50km
- Teren 32.30km
- Czas 04:27
- VAVG 13.37km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Bociany odleciały już... jak ja lubię ten ukraiński wertep
Środa, 26 sierpnia 2020 · dodano: 01.09.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "Roztaczam się, rozkraczam się"
Słoneczny dzień z porywistym wiatrem.
Nowe lądy przede mną.
Plan — pętla przez Roztocze, na północ od miasta.
Start: 14:45
Jadę utartym przeze mnie szlakiem przez Zbierankę, Małe Grzybowice, Grzędę, Zaszków i w stronę wzgórza Czerwony Kamień — drogę znam.
Wieś Zarudce — tu nowe drogi — świetne widoki.
Jak to bywa na początku wsi, asfalt się kończy.
Krajobraz wyżynny z roztoczańskimi wzgórzami, pola uprawne, łąki — wypalanie też tu mają we krwi.
Soja? Zastanawiałem się, co tu rośnie.
Na wprost Czarna, po lewej Czerwony Kamień, po lewej pasmo Roztocza Wschodniego.
Niezliczone zjazdy i podjazdy.
Czasem pojawi się samochód...
bo innych połączeń między wsiami nie ma, tylko wertep, a objeżdżać bez sensu wiele km.
Po drodze pole pod ochroną (kartopla).
Kolejny podjazd — tu odbijam w lewo w stronę Kopanki.
Świetny odkryty podjazd ze wspaniałymi widokami na wcześniej wspomniane wzgórza oraz na położoną w dolinie wieś Mokrotyn.
Kopanka — przysiółek Mokrotynu, z charakterystycznymi chutorami.
Wieś wyludniona, zabudowań nie widać, ale cerkiew muss sein!
Szukam tu dróżki przez roztoczańskie pasmo w stronę doliny Młynówki i wsi Polany.
Najpierw dojeżdżam do prywatnej posiadłości, której strzegą dwa koniki, a nie jak napisano zły pies.
Wracam, nie tu skręciłem.
Jakiś mały kamieniołom (wg mapy miał być w innym miejscu).
Tu trzeba skręcić. Dróżka wiedzie w górę, potem dziki teren...
W końcu dojeżdżam, jak mi się wydaje do właściwego rozdroża...
Ale potem okaże się, że to droga na Ostryj Gorb i nie ten kamieniołom, jeszcze kawałek na północ trzeba by jechać...
- Gdzie lampka przednia? - ja się pytam!
Jeszcze tylko podjeżdżam do lasu obadać dróżkę.
Jadę z powrotem — odnaleźć lampkę.
I tak tym samem śladem.
Uważnie wgapiony w podłoże.
Szukam coś czarnego.
W kamieniołomie nie ma, obok posiadłości z konikami nie ma, koło cerkwi w Kopance nie ma.
Teraz zjazd.
Jedzie traktor z przyczepką...
Z dala coś się lśni w słońcu.
To odbijają się promienie słoneczne w mojej lampce...
Hurra!
Powrót tą samą drogą.
Nawet szybko mi się jedzie
Chociaż przed wsią Zarudce wybieram inny polny wariant — to się namęczę.
Droga zaorana...
Trzeba się chwilę nachodzić, podmarsz...
Potem z górki jadę po ściernisku.
Docieram do wsi.
Wracam na asfalt i powrót, tak jak przyjechałem.
Bocianie gniazda już puste.
Tylko świerszcze.
Koło Grzędy widzę nadciągające z północy burzowo-deszczowe chmury.
Czeka mnie jeszcze podjazd z Małych Grzybowic do Zbieranki.
Dziś chwilę muszę podprowadzić, bo wybiły mnie z rytmu samochody z przeciwka, na tym wertepie.
Meta: 21:15
O 35 minut jestem szybszy od deszczowo-burzowej chmury.
6 i półgodziny w siodle
Ponad 32 km po wertepie!
Trasa_Lwów_Zbieranka_Małe Grzybowice_Grzęda_Zaszków_Zarudce_Kopanka_Ostryj Gorb_Kopanka_Zarudce_Zaszków_Grzęda_Małe Grzybowice_Zbieranka_Lwów
Zarudce. Nowe lądy przede mną. Widok na Czarną oraz Czerwony Kamień (z prawej strony):

Góra Czarna:

Czerwony Kamień. Już na nim niedawno byłem:

Pole z soją:

Wyłoiłem się z lewej strony. Wracać będę w prawo. To będzie hardcore:

Tędy samochody śmigają, bo innych dróg nie ma:

Tam, gdzie po lewej niewielka grupa drzew za chwilę będę:

Pole pod ochroną (chronią kartoplę):

Czarna:

Kolejny malowniczy podjazd:

Malownicza dolina, w niej wieś Mokrotyn:

Następny podjazd w stronę Kopanki. Za mną Czarna i Czerwony Kamień. Tu zgubiłem lampkę:

Wieś wyludniona, a cerkiew musi być:

Ślepa droga. Przede mną wjazd do jakiejś posiadłości:

Miałem minąć kamieniołom, ale ten nie pasuje mi do wcześniejszego wyobrażenia o nim:

Po lewej główny pas Roztocza, a ja też jadę na roztoczańskich wysokościach. Dziki teren, gdzieniegdzie niewidoczne chutory:

Wracam szukać lampki. Krajobraz wyżynny:

Malowniczo:

I kiedyś cię znajdę:

Góra Czarna:

Dróżkę ktoś zaorał — tu jeszcze da się jechać:

Za to malownicze widoki (w tle Czarna):

Tu całkowicie zaorane. Schodzę na ściernisko. Przede mną cerkiew we wsi Zarudce:

Tu już byłem. Wypalają:

Zmienił się front atmosferyczny. Nadciągają chmury:

Są już coraz bliżej, ale dzisiaj mnie nie dogonią:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 28.00km
- Teren 8.00km
- Czas 02:10
- VAVG 12.92km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Ani jednej chmury, czyli wieczorna przejażdżka
Sobota, 22 sierpnia 2020 · dodano: 23.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu_ "Świerszcze, świerszcze, świerszcze"
Start: 18:30
Plan na dziś wjechać na wzgórze Pryszka (360 m n.p.m.)
Najpierw muszę przebić się przez miast na płd.-wsch. (8 km).
Żeby wyjechać, trzeba kilkukrotnie podjechać, bo Lwów na 7 wzgórzach piętrzy się.
Trudne zadanie po wjeździe do lasu - odnaleźć właściwą drogę, co okazuje się zbyt trudne dla mojego intelektu :{)}}}}}}
Skręcam w prawo, Po drodze ostrzeżenia:
Uwaga kabel!
Ale nie mam pojęcia, o co chodzi z tym kablem w lesie.
Zmiana planu — pojadę przez Bereżany.
Ostry zjazd w kierunku Jeziora Wulki.
Tu już przyjemny, wieczorny chłód w dolinach.
Tym razem szukam skrótu, bu nie jechać do obwodnicy.
Znajduję.
Tutaj ciekawe dróżki na wzgórzach z widokami! (jestem tu po raz pierwszy)
Świetny podjazd.
Dojeżdżam do lasu, tędy można wjechać na wzgórze Kopań (innym razem się wybiorę).
Teraz zjazd w ciekawą dolinkę, objeżdżam ją i docieram do znanej mi dróżki (od obwodnicy Lwowa, z Sosnówki).
Kierunek Winniki.
Dalej już znam, choć w Winnikach skręcę w inną dróżkę, ale się nie gubię.
Obok Jeziora Winnikowskiego.
Zachód słońca dziś o 20:27.
Czeka mnie jeszcze podjazd (1,5 km)przez Las Winnikowski do ul. Medewa Peczera.
Tu teren znam. Po drodze jacyś ludzie wracają do miasta, ale mam światło, więc się nie boję, że na nich wjadę.
Świerszcze świerszczą po łąkach, w lesie milkną i potem przy siedzibach ludzkich toże.
Nawet na mojej ulicy.
Meta: 21:30
3 godziny w siodle
Trasa_Lwów_Jezioro Wulki_Bereżany_Wolica_Winniki_Młynowce_Lwów
Elektro-cerkiew:

Zjazd po wertepie do Jeziora Wulki i Berażanów:

Kąpieli ludzie tu zażywają:

Podjazd w stronę wzgórza Kopań. Widok na wschód, czyli na Pobuże:

W dole Wolica, a z prawej jedno z moich ulubionych wzgórz Machnota:

I jeszcze wyżej:

Tu obok jest wjazd do lasu na wzgórze Kopań. Teraz kierunek północny. W oddali Winniki. W dole ciekawa dolinka:

Zjazd do dolinki:

Widok na tę dolinkę oraz Machnotę:

Stąd zjechałem:

Kolejny zjazd i przeprawa przez dosyć głęboki rów po tej deseczce z lewej:

Winniki. Tu się toczy życie:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 53.00km
- Teren 27.00km
- Czas 03:40
- VAVG 14.45km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
"i rower trzykonny ruszył z kopyta", czyli Czerwony Kamień
Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 18.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "czy pamiętasz jak ze mną..."
Start:16:20
Czas na
Czerwony Kamień
Trzy dni temu zobaczyłem,
a dziś przybyłem, zobaczyłem i zwyciężyłem :{)}}}}}
Ale po kolei.
Ciepło, wiaterek przyjemny, nawet średnio-lekki.
Kierunek północ.
Dzisiaj zdobędę jedno z ciekawszych wzgórz Roztocza Czerwony Kamień.
Trochę oddzielone od głównego pasma.
Po przebiciu się przez miasto i pierwszym podjeździe na rozgrzewkę na Zamarstynowie oraz szybkim, nowym asfaltem w stronę cmentarza hołoskowskiego, podjeżdżam 2 razy 10 % pod Zbierankę.
Spuszczam się przez wąwozy w stronę Małych Grzybowic, mijam Czarną (tu przez chwilę szybki asfalt), (wiosną przeze mnie zaliczoną), podjazd w stronę Grzędy (też pod górkę dobry asfalt, co jest tu nie lada osobliwością)- tu jednak znajduję skrót polny, zaoszczędzę około 2 km.
Potem wertep do Zaszkowa, 3 dni temu jechałem z przeciwka, teraz podjazd.
Wjeżdżam do wsi, znowu asfalt, odbijam na północ, przecinam linię kolejową Lwów-Rawa Ruska i za torami po kilometrze odbijam w prawo na wertep w stronę wsi Kościejów
Droga okropna, więc po polu lepie jechać, a może to też droga.
Potem droga bardziej zarośnięta.
We wsi jak zwykle drogi szutrowe.
Do podnóża Czerwonego Kamienia wiedzie taka droga (przede mną podjazd 1700 m). Odbijam na wzgórze, które składa się z dwóch wierzchołków -
wjeżdżam na pierwszy (prawie),
wybieram wariant w lewo, trochę w dół, omijam szczyt, dojeżdżam do drogi na zasadniczy wierzchołek góry.
Tu pod szczytem babcia z dziadkiem wypasają stado krów.
Roślinność łąkowa,
Po drodze świetne widoki.
Czerwony Kamień 343 m n.p.m.
Malownicze wzgórze z dużym czerwonym kamieniem i pomniejszymi (były kamieniołom)
Na szczycie postawiono krzyż...
Z ciekawostek z roku 1930
Związek Awiatyczny Studentów Politechniki Lwowskiej (ZASPL) miał tu swoje szybowisko.
Tutaj wyżłobienie, więc widoków nie ma. Można zaleźć pod krzyż, ale nie mam ochoty i dróżki nie widać.
Jest ten czerwony kamień i jeszcze kilka głazów oraz jeszcze w jednym miejscu ich kolejne skupisko.
Dojeżdża znowu ten terenowy samochód.
No to w tył zwrot. Trzeba zdążyć przed zachodem do domu
Kierunek Wiesenberg, dawna niemiecka kolonia.
Świetny, szybki zjazd,
Podjeżdżam w stronę kościoła, przebudowanego w latach 90. na cerkiew.
Jeszcze jeden podjazd, szukam widoku ze wzgórze za wsią na linię kolejową, ale widocznie trzeba zjechać - nie chce mi się.
Zjeżdżam do głównej drogi we wsi, za chwilę odbiję na wertep.
I praktycznie pojadę tą samą drogą, która przyjechałem.
Na inne warianty, szukanie nowych alternatywnych dróg za późno już.
W Kościejowie wybiorę inną dróżkę (bardziej zarośnięta, ja jednak bardziej)
Między Zaszkowem i Grzędą robię dodatkowy kilometr, bo pomyślałem, że jak przejadę przez pole, to objadę wertep.
To była pułapka dla naiwnych.
Przyjemny chłód przy zjeździe z Grzędy.
Do Zbieranki jadę nową dla mnie dróżka. Skrót przez las, ale końcówki nie daję rady podjechać (bardzo ostra).
Tu szybki zjazd (50 km/h).
I znowu koło cmentarza szybki asfalt, kilka minut i już w mieście.
Meta: 21:25
5 godzin w siodle
Trasa_Lwów_Zbieranka_Małe Grzybowice_Grzęda_Zaszków_Kościejów_Czerwony Kamień_Wiesenberg_Mierzwica_Kościejów_Zaszków_Grzęda_Małe Grzybowice_Zbieranka_Lwów
Opozycji — śmierć!. Łukaszence — śmierć. Niech żyje naród! Niech żyje Białoruś!:

Zbieranka. Tradycyjna fotka przed zjazdem:

Wąwóz w Małych Grzybowicach:

Małe Grzybowice. Gdy w październiku ub.r. tu dojechałem po raz pierwszy, nie wiedziałem, co dalej jest. Teraz już wiem:

Lokomotywa WŁ 80 na tle Czarnej:

Malownicza Czarna:

Jestem w Dolinie Młynówki:

Dzisiejszy cel na wprost:

Ale muszę objechać od płd.-wsch. wertepem:

Kościejów — cerkiew:

Czerwony Kamień coraz bliżej:

Zbliżenie na wyższe wzgórze tego masywu:

oraz na niższe:

Po lewej podnóże Czerwonego Kamienia i dawna osada Wiesenberg:

Zaczynam podjazd:

Ciekawe, co tu rosło?:

Widok na płd. i roztoczańskie wzgórza:

Końcówka podjazdu na 1. wzgórze:

Widok na Mierzwicę:

Teraz chwila zjazdu, krótki podjazd i jazda na główny szczyt:

Tędy będę wracał — zjazd do Wisenbergu. A w oddali po lewej wzgórze Harataj, obok niego naprawo Żółkiew:

Szczyt Czerwonego kamienia. Widać sterczący na szczycie krzyż:

Kolejne wzgórze do zdobycia — też Czarna (przy kolejnej okazji):

Tam na szczycie niższego wzgórza nie byłem — następnym razem zajadę:

Wisenberg w dole:

To drzewko na szczycie widać z oddali:

To ten największy z czerwonych kamieni:

Czarni tu byli:

Grupa głazów:

Wracam. Raz jeszcze widok na pierwszą część masywu:

Jestem już u podnóża Czerwonego kamienia:

Dawny poniemiecki kościół, przerobiony w latach 90. na cerkiew:

Rzut oka na Czerwony Kamień; widoczny na szczycie krzyż:

Ty szukam jeziora i linii kolejowej. Ale trzeba zjechać. No to innym razem:

Jeszcze nie odleciał:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 48.60km
- Teren 14.50km
- Czas 03:07
- VAVG 15.59km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Ten tor mnie dzisiaj ocali_czyli zły bandit
Środa, 12 sierpnia 2020 · dodano: 14.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu " Roztaczam się"
Wychodzę dzisiaj wcześnie, to i więcej się przejadę.
Kierunek doliny roztoczańskie: Młynówki i Jaryczówki.
Zaczynam od DDR Lwów-Brzuchowice - zaoszczędzę trochę czasu i energii, bo chcę poznać nowe dróżki.
W Brzuchowicach odbijam w boczną uliczkę, by uniknąć ruchu, dojeżdżam do torów.
Tutaj nie ma jakoś dużego ruchu - decyduję się dojechać do Borków główną drogą.
Potem wjeżdżam w Dolinę Młynówki. Tędy jeszcze nie śmigałem, chociaż w czerwcu
http://ajk.bikestats.pl/1863344,Plagi-rowerowe-bur... próbowałem ją przejechać z drugiej strony.
Po drodze dojeżdżam do wiaduktu — tam jest dróżka do lasu, (kiedyś nią pojadę).
Potem odkrywam kamieniołom.
Tu jakiś dziadek jedzie na rowerze z przeciwka — czyli da się tę drogę przejechać.
Dalej dróżka przeradza się w mordęgę upstrzoną koleinami, tudzież błotem i kałużami, ale i tak najlepsze przede mną.
Trochę podjazdu po tych koleinach wyrytych przez ciężarówki? traktory? Niektóre to mają po pół metra głebokości - itak co kilkadziesiąt metrów.
I w końcu wisienka na czorcie!
Dojeżdżam do miejsca, które jest ogromnym stawem na drodze.
Obok jest alternatywa — ale też podmokła i buty grzęzną pod wodą.
"Jak ten dziadek to ominął" - myślę.
Obmyłem tylko opony z błot.
Wracam.
Po chwili zagajnik a w nim jakaś ścieżka.
Bez zastanowienia jadę. PO kilkudziesięciu metrach docieram do linii kolejowej. Wchodzę — idę po niej dookoła gąszcz roślinności poniżej jakiś ciek wodny — to chyba przyczyna tej ogromnej kałuży. Po chwili dostrzegam dróżkę. Tylko kilka metrów — widać tędy chodzono, bo roślinność wydeptana.
BINGO!
Tu byłem w czerwcu — gdy waliło we mnie piorunami.
Tu zgubiłem wówczas licznik rowerowy.
Teraz "prosta" droga do Zawadowa.
Przy wjeździe do wsi odbijam w stronę lasu, zachęca mnie dróżka — ale innym razem pojadę dalej.
Docieram do przystanku — chwila przerwy.
Dziś pojadę asfaltem przez Zaszków.
Potem odbijam na północ w stronę Zarudców — krótki rekonesans, "bo nie wiem, co jest za ścianą".
Tędy zamierzam kiedyś pojechać w stronę Żółkwi, by ominąć główną drogę.
Przede mną ciekawe wzgórze Czerwony Kamień.
Przekraczam po raz kolejny linię kolejową, a tu podjazd na wzgórze Na Zachminni.
Bardzo dobry asfalt!
Przede mną nowe widoki na ciekawe wzgórza.
Wracam.
Przeprawa mnie czeka przez wertep do Grzędy.
Dojeżdżam do polnego skrótu, na którym zbierałem błoto w czerwcu, gdy uciekałem przed burzą.
Potem chwilę asfaltem.
Potem zjazd w stronę Małych Grzybowic — słońce już powoli chowa się za wzgórzami.
Tu wyłożyli drogę kamyczkami i trochę wyrównali.
Przy wjeździe banda dzieciarni, jeden krzyczy:
— Zły bandit, kudy, zły bandit... (bo mam czarną maseczkę)
Jeszcze czeka mnie górski podjazd pod Zbierankę — wjeżdżam bez stawania (ale raz się zatrzymałem, bo samochód jechał z przeciwka).
To jeden z najostrzejszych podjazdów w okolicy.
Miły chłód, czeka mnie zjazd do miasta, szybka droga koło cmentarza (ciągle w budowie i powrót przez Zamarstynów.
Prawie 5 godzin w siodle
Trasa_Lwów_Brzuchowivce_Borki_Zawadów_Zaszków_Grzęda_Małe Grzybowice_Zbieranka_Lwów
Przystanek rowerowy Brzuchowice:

Borki. Tu początek wjazdu w Dolinę Młynówki:

Robi się coraz ciekawiej:

Drezyniarz nawet puścił mi sygnał dźwiękowy:

Kolejna część drogi — najlepsza nawierzchnia. Potem będzie tylko gorzej:

Jeszcze odkrywam taki kamieniołom — wygląda na nieużytkowany:

Wyjazd z kamieniołomu i widok na wzgórza po drugiej stronie doliny:

Nie zapominamy o linii kolejowej Lwów-Rawa Ruska, która przebiega przez ten dziki teren:

Koleiny na pół metra głębokie! I tak co kilkadziesiąt metrów:

Niestety. Tu to samo co w czerwcu — małe jeziorko na szlaku:

Obok jakby alternatywne przejście, ale też zalane:

Tory i spostrzegawczość dziś ratują moje cztery litery. Udało mi się ominąć tę przeszkodę, przełażąc około 100 metrów po torze:

Koniec przeogromnej kałuży wielkości małego stawu. W czerwcu dojechałem z tej strony do tego właśnie miejsca, gdy rozszalała się burza.
Dobrze, że wówczas wróciłem, bo dalej droga była masakryczna:

Dolina Młynówki:

Zbliżam się do Zawadowa:

Przystanek Zawadów:

W oddali Zaszków:

Zaszków — widok na płd. część doliny Młynówki:

Odbiłem z Zaszkowa na północ zbadać teren dla kolejnych wypraw. Tu świetny asfalt i malownicze wzgórze Czerwony Kamień:

Kolejna wyprawa nastąpi w tę stronę:

Polna droga z Zaszkowa, wyboista; tu tracę dużo energii:

Dolina Młynówki. W oddali wieś Grzęda. Tam zmierzam:

Czarna w oddali. Tradycyjne foto:

Zachód słońca dziś o 20:42. Trza się spieszyć:

Zbieranka. Tradycyjne ujęcie na wzgórza po przeciwnej stronie Doliny Jaryczówki. Po najcięższym podjeździe w okolicy chwila wytchnienia:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 15.50km
- Teren 4.20km
- Czas 01:24
- VAVG 11.07km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
W poprzek Lesienickiego Lasu
Poniedziałek, 10 sierpnia 2020 · dodano: 10.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "upalny sierpień. dają popalić."
krótka przejażdżka
po 18:00 jeszcze gorąco
cel: przejechać w poprzek Lesienicki Las w najwęższym miejscu — tak nigdy jeszcze nie jechałem - to zaledwie 800 m.
tutaj rozgrzebali wyjazd z lasu — jakieś rury wykopali — trochę wyrąbali i przekopali to miejsce
muszę objechać trochę
potem przez Jałowiec, uliczka z ciekawym podjazdem, po której nigdy nie jechałem
powrót przez Kaiserwald
Zoom na Soroki Lwowskie:

Wschodnie peryferie Lwowa:

Widok na Lesienicki Las:

Trzy niedźwiedzie:

Tu kończy się Roztocze — Czartowska Skała:

Zasrałeś swój dom; Nie zanieczyszczaj cudzego:

Podjazd przez Lesienicki Las:

Pomnik pomordowanej ludności żydowskiej i innych narodowości:

Takie dróżki:

Rozryto podejście/wyjście z lasu:

ul. Mykoły Hołubca, Ciekawy podjazd:

Widok na zad:

Dawny kościół Matki Boskiej Ostrobramskiej z 1934 r.:

Tradycyjna przeprawa przez tory na Kaiserwald:

Rausz, za nim wieża katedry łacińskiej:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 20.40km
- Teren 9.10km
- Czas 01:33
- VAVG 13.16km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Leśne jazdy w upalny dzień
Piątek, 7 sierpnia 2020 · dodano: 08.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "Uf jak gorąco"
Start: 18:30
jazda po pobliskich wzgórzach i lasach
na początku za Stawem Stosika
odbijam dziś w lewo
podjazd do lasu (jechałem już kiedyś tędy)
9 km jazdy przez las
na początku ciekawe wąwozy
trochę dalej miejscowi urządzili sobie trasy dla akrobacji rowerowych
słyszę z góry -
Uwaga! Ostrożnie!
byli tu dziś rowerzyści akrobaci
tutaj dużo piaszczystych odcinków
błota niet
tylko zawalidrogi i piach
Meta: 20:50
Trasa_Lwów_Staw Stosika_Brzuchowicki Las_Hołosko_Zamarsytnów_Lwów

Staw Stosika:

Takie wąwozy. W dole też akrobaci rowerowi śmigają:

Z lasu do lasu przez drogę Lwów-Brzuchowice:


Leśne wzgórza:

I podjazdy:

Szybka droga do miasta:


Już dobrukowali:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 52.20km
- Teren 13.00km
- Czas 03:30
- VAVG 14.91km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Dookoła Jeziora Nawaria, czyli słoneczniki Ajka
Poniedziałek, 3 sierpnia 2020 · dodano: 06.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "Kto siedzi w domu, ten nie jeździ"
Start:17:00
przebić się przez miasto na płd.-zach. trudno
żeby się wydostać, trzeba się namęczyć podjazdem (tym razem koło Soboru św. Jury)
potem przez Kulparków
przełażę przez linię kolejową w stronę Stryja/Mukaczewa
koło lotniska przegapiam polny skrót do Skniłowa
ale jest ścieżka dla rowerów i szeroka szutrowa droga odbijająca w prawo
szukam przejazdu między daczami
sprawnie poszło, dojeżdżam do Skniłowa i głównej drogi
zamierzałem jechać szosą, ale ruch spory
dlatego decyduję się pojechać przez pola do Hodowicy
znam tę dróżkę, w zeszłym roku jesienią jechałem
i tutaj w nagrodę
słoneczniki
słoneczniki
i jeszcze raz słoneczniki
to było dobre zagranie
teren pofałdowany — zjazdy, podjazdy
przed Hodowicą nawet już nie tak zarośnięta dróżka
wypatruję szutrową uliczkę
i wjeżdżam między domki
tu ze wzgórza trochę fajnych widoczków
zjeżdżam do wsi
kierunek Nawaria
odbijam w lewo, w stronę kościoła (jednego z najlepiej zachowanych i najcenniejszych w regionie)
Kościół Rzymskokatolicki Pw. Wniebowzięcia NMP
Maliczkowice
tu awaria przed wjazdem na główną szosę — jedno autko puknęło drugie auto od tylca
dobrze, że odbiłem w stronę kościoła
rozpoczynam 9 km pętlę dookoła Jeziora Nawria
teraz przez boczną uliczkę w Maliczkowiczach
podjazd i 10% zjazd w stronę jeziora
ty zbaczam dwa razy nad jezioro, trochę ludzi i spływam stąd szybko
nadciągają chmurki, już nie będzie tak gorąco
Porszna
nowy asfalt,
potem wjazd do lasu
i ponownie wjeżdżam do Nawarii
znowu jadę koło kościoła, by ominąć główną szosę
wracam do Hodowicy
tu odbijam w lewo
chcę zobaczyć
Kościół Wszystkich Świętych w Hodowicy
niestety w ruinie, ale malowniczy położony nad jeziorkiem
tutaj jadę przez skrót i wyjeżdżam pod cerkwią (już ty dziś byłem)
decyzja — wracam przez słoneczniki
już zachodzi słoneczko
ściemnia się (nie mam zegarka), ale wiem, że zachód mamy tu o 21:00
przez ulicę Awiacyjną oraz główną
ul Gródecką prowadzącą na zachód
po drodze są 3 fragmenty ścieżek rowerowych (z długimi przerwami)
za dworcem skręcam w boczne
i uciekam od natężonego ruchu
Powrót: 22:00
5 godzin w siodle
Trasa_Lwów_Skniłów_Hodowica_Nawaria_Maliczkowice_Nagórzany_Porszna_Nawaria_Hodowica_Skniłów_Lwów
To właśnie droga, która jadę po raz pierwszy, nawet szybciej dotrę do Skniłowa:

Chciałem jechać asfaltem do Hodowicy, ale natężony ruch, więc jadę znanym mi z zeszłorocznej, jesiennej wyprawy skrótem polnym:

tego się nie spodziewałem — słonecznikowe morze. W oddali Hodowica:


Kościół Rzymskokatolicki Pw. Wniebowzięcia NMPw Nawarii:

Tu z bliska, a na tej łączce przeogromne barszcze, ale na szczęście już usychają:

Widok na Maliczkowicze:

Kolejne zdjęcia poniżej to jezioro Nawaria:



Tor kajakowo-wioślarski:


Kościół Wszystkich Świętych w Hodowicy...:

... a raczej to, co z niego zostało:

Widok na cerkwie w Hodowicy:

Widok z Hodowicy z osiedla domków jednorodzinnych, stąd około 10 km do rogatek Lwowa:

Wracam znowu tą samą drogą poprzez słoneczniki Ajka:



Konstrukcja przy lotnisku we Lwowie:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Roztocze Wschodnie, Lwów
- DST 30.50km
- Teren 1.00km
- Czas 02:05
- VAVG 14.64km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Dublany_Murowane_Malechów
Piątek, 31 lipca 2020 · dodano: 02.08.2020 | Komentarze 0
z velo_cyklu "Podlwowskie wsie"
nowe miejsca na płn.-wsch. od miasta
wiaterek miejscami silny, zachodni
trafiam na słońce, a było całkowite zachmurzenie
jedyna dziś przygoda to chłopiec, o mały włos na mnie by wjechał, ale miał refleks i niestety bach na asfalt, sam ucierpiał
(widocznie zahamował, albo kierownicę zbyt nagle skręcił)
wyskoczył zza zakrętu, a miał z górki, (dobrze, że to nie auto jechało naprzeciw niego)
ominął mnie i wyglebił się
na szczęście miał kask na głowie
pytam się, czy wszystko w porządku
on płacze, chwilę postał
nic nie powiedział
z płaczem pojechał do domu
dzisiaj po asfaltach, ale wyszukuję boczne dróżki
jadę przez nowe miejsca
do Grzybowic Wielkich drogę znam
potem zbaczam z głównej uliczki i jadę do jej końca (przede mną polna droga, która powraca w stronę Lwowa i wysypiska śmieci, które leży za górką)
tu linia kolejowa (obwodnica towarowa Lwowa)
wracam i dojeżdżam do przejazdu kolejowego, potem mam z górki w stronę drogo Lwów-Rawa Ruska
tutaj pomnik bohaterów
przed nim dróżka w dół
zjeżdżam widać doliną Kanału Jaryczowskiego
chwila wytchnienia obok pomnika
są światła bez trudu przejeżdżam na drugą stronę wsi
mam też lekko z górki, potem wypatruję boczniak zjeżdżam
i jadę ulicą z widokiem na wspomnianą dolinę
dojeżdżam do cerkwi w Dublanach
tutaj trzy stawy
a na końcu miejscowości widzę, cos w rodzaju pałacu
to kompleks zabudowań była Akademii Rolniczej z 1888 r.
potem troszkę pod górę
i w dół
kolejna miejscowość to Laszki Murowane (obecnie tylko Murowane)
dojeżdżam do ruchliwej szosy na Łuck/ Równe i Kijów (są światła)
położone na wzgórzu z widoczkami na Czartowską Skałę
przekraczam dwa razy tory
znowu do głównej drogi (tu mniejszy ruch)
znowu przekraczam tory
i przez chwilę jadę przez Malechów
docieram do położonej tu dzielnicy Zboiska
ruch nie miłosierny
Traza_Lwów_Zamarstynów_Zbieranka_Grzybowice Małe_Grzybowice Wielkie_ Dublany_Laszki Murowane_Malechów_Lwów
Rano byłe zachmurzenie pełne, a teraz niebo podzieliło się na 2 frakcje:

Zbliżam się do Zbieranki:


Zbieranka. Widok na roztoczańskie wzgórza:

Wąwóz w Grzybowicach Małych:


Są rowery górskie, są i konie:

Widok z przełęczy między Czarną a Michałowszczyzną (303 m n.p.m.):

Zjazd ku Grzybowicom Wielkim:

Czarna:

Grzybowice Wielkie:

Grzybowice Wielkie na tle Michałowszczyzny (357 m n.p.m.):

W oddali cerkiew i Czarna:

Grzęda na wzgórzach. Droga Lwów-Rawa Ruska:

Ongiś dolina Jaryczówki, podmokła i błotnista. Rzeczkę przerobiono na kanał Jaryczowski (Rządowy):

Czy konie mnie słyszą?:

Dublany:

Budynek byłej Akademii Rolniczej z 1888 r. Obecnie Lwowski Narodowy Uniwersytet Rolniczy:

Dublany. Widok na płn.:

Lwowski Narodowy Uniwersytet Rolniczy:

Murowane:

Chodzenie po torach zabronione!:

Murowane. Zjazd do szosy:

W oddali Czartowe Skały:

Cerkiew dla kosmitów:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie