Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 45.00km
  • Teren 16.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 10.59km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Czyżykowskie

Niedziela, 9 maja 2021 · dodano: 12.05.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: Bóg stworzył rower; bolą nóżki bolą



Wyprawa nad Jezioro Czyżykowskie - 23 km od centrum miasta.
Przeprawa przez miasto to mordęga — dzisiaj wariant zatłoczony, ale bez podjazdów 4,5 km.
Potem wariant przez Pohulankę, końcówka tylko podmarsz. Po 7 km jestem w lesie za Miodowa Pieczarą.
Nareszcie zjazd do Młynowców.
Ktoś jest w lesie, ale spoko.
Przed Młynowcami — kozackie pieśni w tył zwrot — objadę ich.
Nowe dróżki w stronę Winników (od południa od Jeziora Winnikowskiego w budowie).
Błota są, koleiny są, pojazdy i zjazdy też.
Zjeżdżam z lasu. Na dróżce pod lasem jeszcze więcej błota, decyduję się na zjazd ku ulicy Zabawa.
Teren za mną ciekawy — jeszcze tam wrócę — góra Praszka!)
Dojazd uliczkami Wolicy do obwodnicy Lwowa. Długo nie czekam z przejazdem na drugą stronę.
Wieś Czyszki. Tu jeszcze nie byłem
Przez Czyszki (o dziwo) biegnie pięciokilometrowa, asfaltowa droga, mimo iż kończy się ślepo. 
Nabieram tempa.
Mijam dwie cerkwie i jeden kościół — św. Mikołaja z 1774 r.
Na końcu wsi chwila przerwy i wjazd na polne drogi.
Są warianty do innych wsi, ale po wertepie.
Ruiny kołchozu...
Po drodze towarzyszą mi dwie kanie/błotniaki albo coś w tym rodzaju.
Słyszę ti, ti, ti ti...
Docieram do jeziora od strony zachodniej
Próbuję je objechać — udaje mi się od północy oraz wschodu.
Wypatruję nasyp — pojadę po nim.
Nad jeziorem trzy samochody, widzę dwie osoby w oddali, na nasypie try dywczata.
Na jeziorze jeden rybak w łódce.
Spokojnie, cicho.
Dróżki wokół trawiaste — tempo mam wolne.
Docieram do polnej dróżki, lekki wiaterek.
Kierunek południowy. W oddali widzę Gołogóry i ich najwyższy szczyt Kamułę (niebawem tam się wybiorę).
Droga do Dmitrowic z cyklu: "asfalt mi zabrali".
W stronę Głuchowic, czyli dokładnie przeciwną asfalt jest.
Ciekawy półwysep na polu z krzyżem.
Jeden samochód i dwa traktory jechały z przeciwka — spowodowały niemiłosierną kurzawkę

Po obu stronach drogi rozwijają się już potężne liście barszczu Sosnowskiego (wiedziałem).
I tak 3 km męki do Dmitrowic... nawet dziewczyna na turystycznym rowerze mnie przegania na tych dziurach.
Potem powrót asfaltu do Winniczków.
Pod Machnotą (nie dziś na nią wjadę) chwilą przerwy i dwa quady-gady z niej zjeżdżają. Dlatego dróżki zryte....
Przede mną przeprawa przez obwodnicę Lwowa, stoję 3 minuty, aż mnie przepuszcza TIR.
Wracam przez Bereżany. Czeka mnie jeden z ostrzejszych podjazdów.
Staję tylko raz, ale to z powodu ruso-disco... :) którego fale mnie powstrzymały
Tancujesz ty, tancuju ja, bla, bla, bla, bla, bla bla...
Tancuju ja, tancujesz ty, bla bla bli, bla bla bli...

Normalnie wiocha, na cały regulator z  samochodu przy małej daczy.
Dalej jakoś wjeżdżam.
Kolejna przerwa już na granicy miasta i lasu.
Powrót do centrum przez Pohulankę i ulicami między samochodami, stojącymi w korku (bo już nie mam siły na podjazdy, żeby ruch uliczny ominąć).

5 i pół godziny w siodle.
bolom nuszki bolom

Trasa: Lwów_Młynowce_Winniki_Wolica_Czyszki_Jezioro Czyżykowskie_Dmitrowice_Sosnówka_Bereżany_Lwów

Pohulanka — tu są ostre podejścia:

Ostrożnie z ogniem. Chroń las dla siebie i dla nas:

Błota, błota:

Pojechałem do góry, ale zaraz wróciłem na wąską ścieżkę obok ogrodzenia:

Akademia Futbolu wciąż jeszcze się buduje wokół Jeziora Winnikowskiego:

Widok na Gołogóry:

Kolejne błota:

Traktory orom:

Czyszki:

Kościół w Czyszkach:

Koniec wsi. Teraz wjazd na pola:

Już widać jezioro, w tle Gołogóry:

Jezioro Czyżykowskie:

Nikogo (prawie) nie ma:

Samotny wędkarz:



Już odjeżdżam z jeziora, ale trawy mnie zmęczą:

Jeszcze kilkaset metrów i wyjadę z pól. W oddali Gołogóry:

Wyłaniam się do szosy:

A tu asfalt mi zabrali (junkers mi zabrali):

Półwysep z tajemniczym krzyżem:

Widok na Gołogóry:

Kamuła — najwyższy szczyt Gołogór:

Barszcz Sosnowskiego już podnosi się z rui:

Góra Machnota — nie dziś:

Przystanek pod Machnotą:

Jezioro Wulki:

Jeszcze pół góry przede mną:

Pół góry za mną:

Dzisiejsza trasa:






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa atkow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]