Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 57.80km
  • Teren 13.30km
  • Czas 05:09
  • VAVG 11.22km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1300kcal
  • Podjazdy 960m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Błotny maratonik

Sobota, 8 października 2022 · dodano: 17.10.2022 | Komentarze 0


Z cyklu opowieści wojenne

u nas jest ciepło
bardzo ciepło
zwyczajna "polska jesień"
przyjemny lekki wiaterek 
start: 13:33
14:09 - jestem na rogatkach miasta  miasto (6 km).
Dróżka do Winników — tu szybko śmigam. 

14:24-14:32 Winniki, ścieżka Szeptyckiego, pierwsza przerwa
14:50 Sosnówka

po drodze
wygrzewające się koty

mężczyzna i kobieta ładują dynie do bagażnika
na polach wykopki
ściągam bluzę
Dmitrowice — koniec asfaltu
królestwo uschniętych barszczy 
po około 2 km asfalt się pojawia ni stąd, ni zowąd (tu kiedyś byłem w tym miejscy wracając z jeziora Czyżykowskiego)
i barszcze też znikają

Głuchowice (tu też jestem po raz pierwszy)
szybkie dwa zajazdy
potem podjazd 

z daleka widać
Gaje (jestem tu po raz pierwszy)
zjazd i w prawo podjazd

15:54-16:42 Dźwinogród (Zwenyhorod)
27 km razem z przerwami robię w 2 h 20 min. 
Jestem tu po raz pierwszy.
"Dwa czołówki do stołu"
dawne grodzisko, dawnego ruskiego księstwa
postanawiam wrócić polami
dwóch czołowików, jeden mówi
-- do stołbiw, rowerem da się przejechać
najpierw trawka
po chwili zaczyna się błotny maratonik, niecałe 4 km
po prawej mam pole z kukurydzy 
po lewej krzaczory, za którymi jest rzeczułka
NAJLEPSZE PRZEDE MNĄ!
Przemarsz błotny (bo lubię, bom głupi?)
Błoto mnie wciąga, pożera, wsysa.
Z przeciwka nadjeżdża motor po środkowym śladzie na drodze, więc myślę, że da się
przeleźć.
Czarna gliniana maź.
Dalej tylko gorzej.
Im dalej w błoto, tym więcej błota.
Wracać sensu nie ma, więc brnę.
Nieustępliwa walka:
to lewy, to prawy bucik zostaje w bagnie.
Błoto oblepia koła, przerzutkę i nie da się tego zrzucać.
Gołymi rękoma -- tez nie pomaga, patyków nawet nie ma...
MUŁ.
Próbuję omijać, ale się nie da.
Totalny potwór z bagien ze mnie.
Młoda kobieta z psem, mówi, że musi iść w tę stronę.
Ja jej pokazuję buciki i że jest żachliwo
Nie ma czym zgarniać błota.
Jest coś jakby patyk, ale miękki i na dodatek prawicę mi kaleczy.
Się nieźle spociłem.
Wyciągać nie mam czym, rzeczki, by umyć też nie.
18:15 wyłaniam się z błot przed Szołomyją.
Wjeżdżam na asfalt.
umęczon pod tym torfu piłatem
Jest spory ruch samochodowy, co chwilę ktoś mnie wyprzedza.
Błoto pryska.
Tu koło sklepu zakładam bluzę.

Podjazd z problemami przerzutki, zatkanej błotem
jeszcze pies się wydziera
Docieram do głównej szosy.
bahato awtomobiliw
Decyduję się na jazdę bocznym pasem/poboczem (rower się zmieścił). 
Polnego skrótu nie wybieram dziś.
Mam z górki, potem i tak skręcam na Dawidów.
Czeka mnie jeszcze polna orka przed Krotoszynem, ale znam drogę i błota już z gatunku "lekkich nielepkich".
Podjazd -- też szwankuje przerzutka, i łańcuch spada.
19:20 -- już ciemność widzę 
Księżyc za mną, przede mną ostatnie poświata słońca.
Tu pole położone wyżej i na otwartej przestrzeni, więc błot nie ma, czasami kałuże się trafią.
Na polu wyglebiam się próbując ominąć jedną
Przystanek Krotoszyn — wypijam i zjadam drugie śniadania (płynne).
Wieczór ciepły, bom jest rozgrzany. 
Dziecko prowadzone na rowerze mówi
- dobryj deń (ja nic nie odpowiadam, bo przełykam płyny i kiwam głową).
Droga z kostki betonowej, szybko śmigam.
19:55 Sychów

Meta: 21:16

powrót (30 km) zajął mi jedynie 4,5 h
W siodle 7,5 h
mycie roweru do północy — koszmar

bolą rączki
bolą nóżki
bolą plecki
ogólny ból

Piękny początek:

Winnki. W tamtą stronę jadę:























Gołogóry w oddali:

Zjazd do Dźwinogrodu:





Dźwinogród (Zwenyhorod):









Gołogóry. Jeszcze nie byłem, stąd tylko 11 km z hakiem:

Oto to grodzisko, a w zasadzie tylko teren po nim:

Dróżka spoko, więc jadę:

I jeszcze raz Gołogóry:

Walka trwa -- wciąga mnie ta czarna maźźźźźźźźź...





To jeszcze nie koniec walki:

Wyłaniam się z Szołomyi:






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dczas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]