Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Lwów
Dystans całkowity: | 5045.50 km (w terenie 1751.90 km; 34.72%) |
Czas w ruchu: | 433:08 |
Średnia prędkość: | 11.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.60 km/h |
Suma podjazdów: | 40265 m |
Suma kalorii: | 53703 kcal |
Liczba aktywności: | 187 |
Średnio na aktywność: | 26.98 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
- DST 12.00km
- Teren 5.00km
- Czas 00:57
- VAVG 12.63km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Poloneza czas zacząć
Czwartek, 21 października 2021 · dodano: 03.11.2021 | Komentarze 0
Polonaise'a czas zacząć, czyli sonata lwowska
preludium chłodów
andante na koń
ballada rowerowa
z wiatrem czy pod wiatr
nokturn patisono
mnie zżera bolero
nad powałą
mazurek przefrunie
na burzanu oceanie
przebijam się przez
gęsty susz impromptu
tarantelą barkarolą w ryj
z fantazją wcisną mnie w dół
bóle scherz
polonez smarki
po mnie walcem będzie wiódł
jadę spianato
rzuca mnie wiatrem
i w cis i w dur
na wysokości
dostaję wariacji
na temat ronda
po opusach
kra-kra-kra kra-kowiak
w-cis-ka mnie
w asfaltu step
etiuda de-mollka
bo w oczach masz
scherza dwa
Trasa: Zniesienie_Baba Rod (296 m)_Chomec (307 m)_Kolonia Krzywczyce_Profesorska Kolonia_Kajzerwald_Memoriał Bohaterów Nebesnoj Sotni
Klub iFest. Kiedyś tu była rzeźnia:

Widok ze Wzgórza Baba Rod:

I w druga stronę. Zaraz mnie zdmuchnie stąd:

I jeszcze jeden widoczek z Baby:

Kolejne wzgórze przede mną. Nie ma nazwy:

Już się na nie wdrapałam:

Kolejne wzgórze — Chomec (Chom). Kolejna wspinaczka, ale obejdę trochę wzgórze dokoła:

Okupacja krzyży:

Widok za Wzgórza Chomec w stronę Czatowych Skał. Tam kończy się Roztocze. Tak mocno wieje, że wieję stąd:

Jest niezły zjazd i niezły szkwał. Czuję się jak na burzanu oceanie:

I jestem u podnóża:

Teraz między górki i docieram do stawów nad potokiem Chomec:

Cel na dziś. Most na rzece Kwai.

Krzywczycki Potok w całej okazałości:

Z góry na dół, a za chwilę z dołu do góry.

Kajzerwald:

Nowa dróżka rowerowa koło Memoriału Niebieskiej Sotni. Dla mnie:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 18.30km
- Teren 6.50km
- Czas 01:57
- VAVG 9.38km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Brzuchowicki las i łańcuchowy bang
Poniedziałek, 27 września 2021 · dodano: 12.10.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: Jak se posmarujesz, tak pojedziesz
Po marnej, jesiennej zimnej i deszczowej aurze wyszło słońce!
Na koń!
Jest wiaterek.
W słońcu nawet bardzo ciepło, ale podczas jazdy już nie tak.
Kierunek Brzuchowice.
Przez Staw Stosika.
Krótka pętla.
Do wejścia do lasu, oznaczonego tablicą pamiątkową poety W. Iwasiuka.
Przeskok do lasu po drugiej stronie szosy.
Czas na przygody z łańcuchowym gangiem.
Zakleszczenie łańcucha (po trzykroć).
Tracę 1 h na walkę ze sprzętem.
Więc pot ze mnie spływa, tłusta oliwa.
Wyrychtowałem, tyle ile umiałem w ciemnym lesie.
+
Linka hamulcowa z przedniego hamulca się urywa.
Spokojna jazda.
Już się więcej nie zakleszczyło.
Zamiast 2 h 3,5 h w siodle
Trasa_Staw Stosika_Brzychowiclki_Las_Kamianka_Lwów
Staw Stosika. Do znudzenia:

Teraz DDR Lwów-Brzuchowice:

Trzeba się namęczyć na podjeździe:

Ale będzie z górki na pazurki:

Tam w oddali już Brzuchowice. Jadę tylko do widocznej tablicy:

Stamtąd jadę:

Wejście do lasu do miejsca zabójstwa poety. Krótka przerwa. Ja przeskakuję przez jezdnię na drugą stronę stumilowego lasu:

Już przeskoczyłem, jeszcze nie wiem, co mnie czeka:

Walka z łańcuchowych gangiem:

W końcu Kamianka:

Elektryczka:

Kortumowa Góra:

Hołosko:

Jeszcze z kwadrans do domu:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 28.20km
- Teren 15.00km
- Czas 02:46
- VAVG 10.19km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Pamięć jest tylko zawodna
Czwartek, 16 września 2021 · dodano: 12.10.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: "Dwa dni temu tu byłem, trasy nie pamiętam"
O, jaki piękny dzień!
+26, ale całkowite zachmurzenie.
Wiaterek w normie, czyli brak.
Wychodzę o 14:25.
Dwa dni temu byłem w Brzuchowickim Lesie i dzisiaj chcę odświeżyć pamięć w przeciwną stronę (tę, którą mniej znam, czyli północną część koło Zbieranki), ale
z innym wariantem — tj. wjazd na Krugłyj Gorb i do Zbieranki.
Dzisiaj przede mną:
- Krugłyj Gorb 324m n.p.m.
- Kamiana Góra 375 m n.p.m.
Najpierw przez Staw Stosika, przez chwile DDR Lwów-Brzuchowice. Wjazd do lasu podjazdy,
potem przeskok przez szosę do Brzuchowickiego Lasu i jazda na północ. Częściowo trasą, którą jechałem 2 dni temu.
Zrobię dziś III rundy w Brzuchowickim lesie
I runda
Piach, o matko!
Jadę spokojnie do dróżki, po której nie da się jechać, próbuję skrajem po twardym (tyle piachu).
Potem mam do wyboru dwie opcje (docieram do znaku na drzewie z literą (v), pamiętam to miejsce z przedwczoraj).
Prosto po piachach po d górę, w prawo po liściach pod górę. Wybieram najpierw pierwszą, ale po kilkuset metrach wracam do drugiej — za Chiny nie przypomnę sobie, jak jechałem.
Po podjeździe wybór ścieżek na chybił trafił i docieram do wzgórza o nazwie
Krugłyj Gorb 324 m n.p.m.
Po drodze charakterystyczne powalone drzewo z korzeniami — trza zapamiętać.
Tu byłem 2 lata temu (ale jechałem w przeciwną stronę)
Za chwilę zjazd prosto do Zbieranki asfaltem do głównej drogi i szybki zjazd w stronę Hołoska — Tu jednak odbijam w prawo w las, by ominąć remont drogi.
II runda
Wiem, gdzie wyjadę, ale najpierw walczę z częściowo zarośniętymi duktami.
Potem podjazd w stronę wzgórza
Kamianna Góra 375 m n.p.m.
Tu chwila przerwy. Widzę dwóch rowerzystów jadących po sąsiedniej dróżce, którą też postanawiam wybrać.
Jeszcze pod górę. Potem plątanina dróżek.
Którą wybrać?
Wybieram prosto, schodzącą w dół, w prawo,
Ku memu zaskoczeniu znajduję się na zjeździe, po którym przed jakąś pół godziną jechałem...
Postanawiam wrócić na piaszczystą dróżkę, którą jechałem częściowo, a późnej zawróciłem.
Aha!
Co teraz?
III runda
Podjazd. Potem a niech to jadę w dół — ciekawi mnie czy dwa dni temu jechałem po tej drodze.
No nie...
Niczego nie pamiętam!
Kolejne rozstaje.plątanina dróżek, wybieram jedną z ciekawym, ostrym podjazdem.
Domyślam się, że wyjadę gdzieś pod Krugłym Gorbem.
Miałem nosa.
Wracam przez to wzgórze, podjazd potem ścieżką od południa i docieram do rozstaju dróg pod Kammianą Górą (też już tu dzisiaj byłem).
Jadę prosto — ścieżka się kończy (miejsce ogniskowo-piknikowe).
Masakra! Nie raz będę się musiał wybrać, by ogarnąć ten teren.
Schodzę po stromym zboczu, a wychodzę po chwili na ścieżce, którą znam.
Powrót tą samą trasą przez las w stronę Stawu Stosika.
Ciepło, mimo całkowitego zachmurzenia (+23 stopnie)
Takie pożegnanie lata.
Powrót: 18:20
Trasa:
Lwów_Staw Stosika_Brzuchowicki Las_Krugłyj Gorb_Zbieranka_Kamiana Gora_Krugłyj Gorb_Kamiana Gora_Brzuchowicki Las_Staw Stosika_Lwów
Nowe rzeki powstają na naszych oczach. Koniec świata:

Staw Stosika:

Cenzura; czarna materia czuwa, pochłania...:

Piachu mi dajcie:

Jeszcze więcej:

I jeszcze:

Podjazd na Krugłyj Gorb:

W dole droga, która dziś przejadę dwukrotnie:

Nareszcie jakiś znak:

Krugłyj Gorb z ukrytą ławeczką:

Wyjazd z lasu w Zbierance:


Zbieranka:

Stamtąd jadę:

Dojeżdżam do głównej szosy w Zbierance. Dzisiaj w przeciwną stronę:

Remont dolnego odcinka drogi ze Zbieranki — zrobią asfalt, już nie będę na dole zwalniał na dziurach. Teraz ponownie w las (na prawo):

Tu już byłem. Teraz zjazd i kolejny raz na dróżkę w dole:

Ciekawy podjazd. Jadę po raz pierwszy (niezbadane ścieżki pańskie i bezpańskie w lesie). Podoba się. Znowu wjadę na Krugłyj Gorb:

Nomen-omen. Tu już byłem. Teraz w przeciwną stronę. Przyjadę za rok, też będzie tak leżało:

Romantyzm w delfinie Um:

Staw Stosika — dzisiaj tylko jeden Ninja:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 25.30km
- Teren 11.30km
- Czas 02:30
- VAVG 10.12km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Rajd po roztoczańskich wzgórzach w Brzuchowickim Lesie
Wtorek, 14 września 2021 · dodano: 20.09.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: Nie bój się... w masce na ulicy
Start: 14:15
I runda
Powrót do domu na chwilę.
II runda
Start: 14:35
Właściwy rajd
Podjazd ulicą Topolową na Wzgórza Zamarstynowskie.
Słońce, chmury — da się wytrzymać w krótkich spodenkach/koszulce.
Przez dacze i skrótem leśnym do drogi na Hołosko.
Naprawiają dolny odcinek zjazdu ze Zbieranki (nareszcie!).
Dwa podjazdy jak zwykle do Zbieranki,
Szybciej jadę po nawierzchni żwirowej.
Dzisiaj prostoi zjazd do wyżej położonej części Grzybowic Małych.
Podjazd przez dacze do lasu.
I masz babo klops (vege).
Onegdaj jechałem z przeciwnej strony.
Pierwsza runda — wyjeżdżam w punkcie wyjścia.
Jakiś facet wraca z lasu.
Dróżek masz ci tu waść dziesiątki i bądź tu mądry.
Nie rezygnuję.
Walczę.
Jeszcze raz tę samą dróżką i potem zmiana kierunku.
Jakoś to będzie.
Do odważnych... etc.
Moja mapa na nic. Po raz ostatni sprawdzam dróżki.
Nic się nie zgadza.
To chyba Łysa Góra? (380 m n.p.m.)
Najgorsze to lotny piach na dróżkach.
Kilka podjazdów i zjazdów.
Ciekawe wzgórza ukryte w głębi lasu.
Meandruje między nimi.
Błota umiarkowane.
Po jakim czasie docieram do skrzyżowania 2 dróżek — pamiętam, tu byłem latem.
2 gaziki suną w dół koło miejsca zabójstwa Iwasiuka.
Eremita wciąż czyta + pali ognisko.
Żółwie Ninja na konarze zażywają słonecznej kąpieli z kaczkami.
Jakiś pacan krzyczy:
- W masce na ulicy!
Znowu oni na motorowerze (trzech).
- W masce na ulicy!
Meta:
17:45
Trasa: Lwów_Zamarstynów_Zbieranka_Grzybowice Małe_Brzuchowicki Las_Staw Stosika_Lwów
Wzgórza Zamarstynowskie:

Widok za wzgórza na Wysoki Zamek:

Zbieranka:

Widok ze Zbieranki na Czarną (po prawej) i Wólkę Hamulecką w oddali:

Stamtąd jadę. Kolejny podjazd:

Grzybowice Małe:

W lesie staram się zapamiętać charakterystyczne elementy, żeby tu wrócić za kilka dni:

O, mamy ciekawą rzeźbę terenu. Zapamiętuję:

Słupek. Rewir 54:

Staw Stosika. Piątka Ninja:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 24.00km
- Teren 12.10km
- Czas 02:17
- VAVG 10.51km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielna przejażdżka_austriacki tort
Niedziela, 12 września 2021 · dodano: 20.09.2021 | Komentarze 0
z velo cyclu: "Niedzielny rajd"
Przepiękny wrześniowy dzień!
Jeszcze krótkie ubrania.
Start: 14:00
Przez Wysoki Zamek,
ulicę Starozniesieńska (coś się ruszył z remontem tej ulicy po wielu latach...)
Krzywczyce
do Lesienickiego Lasu.
Omijam od północy Czatowe Skały
docieram ((po raz pierwszy (sic!) do pozostałości austriackiego fortu))
Tuż przy zjeździe do Winników widzę kolarzy skręcają w dróżkę
Po kilku minutach jadę ją zbadać.
Widocznie skrót w stronę Czartowych Skał.
Badam i domyślam się, dokąd ona prowadzi.
Wracam.
Potem przeskakuję na drugą stronę Winników.
Wybieram powrót przez Młynowce.
Jeszcze kilka dróżek na Pohulance — jazda nad przepaścią, wąwóz kilkadziesiąt metrów w dół (z tej strony nie byłem nigdy)
Meta: 17:45
Trasa: Lwów_Krzywczyve_Lesienicki Las_Winniki_Młynowce_Lwów
Krzywczyce -- widok na północ:

Krzywczyce. Zbliżam się do Lesienickiego Lasu:

Pozostałości austriackiego tortu:

Wały ziemne tego tortu:

Leśne rozdroże:

Winniki:

Winniki. Widok do podobnych (które fotografowałem), ale tym razem jestem niżej:

Młynowce. Jadę w tę stronę, czyli do Lwowa jedyne 1,5 km przez las:

Młynowce:

Głęboki wąwóz na Pohulance:

Zjazd z parku Łyczakowskiego:

Gruziński chleb -- Tonis Puri:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 19.00km
- Teren 9.00km
- Czas 01:45
- VAVG 10.86km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wzgórza Hołoskowskie_Zamarstynów
Środa, 8 września 2021 · dodano: 13.09.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: "Szybko i przyjemnie"
Włóczęga po Wzgórzach Hołoskowskich. Pogoda super.
Ciepło, dużo słońca i lekki, ciepły wiaterek.
Pętla przez wzgórza i Brzuchowicki Las.
Przez Staw Stosika.
Po drodze brodacz, starzec wciąż koczuje w namiotach.
Kilka podjazdów.
Urozmaicona rzeźba terenu.
Wiatrołomy, tradycyjnie piach, poza tym bez błot.
Nieśpieszna jazda.
Od leśnego parkingu w stronę dacz na Zamarstynowie jadę po raz pierwszy, więc czasem muszę wytężyć wzrok, by znaleźć właściwą odnogę tej pajęczyny dróżek.
Wyjazd w Parku Zamarstynowskim.
2,5 h w siodle.
Nowoczesne budownictwo?:

Park 700-lecia Lwowa:

Staw Stosika:

Eremita. Skryty za namiotem. Pogrążony w lekturze. Kilka tygodni temu też tu był:

Tradycyjna droga przez wzgórza:

Dużo piachu:

Chyba tylko jedno bajoro po drodze:

Dużo górek i wąwozów. Zbliżam się do kolejnej, ciekawej rzeźby terenu:

Widok z góry:

Parów:

Słupek rowerowy:

Lokalne gady wyłażą z ukrycia:

Zjazd do Parku Zamarstynowskiego. Totalna erozja postępuje:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 38.60km
- Teren 20.60km
- Czas 03:14
- VAVG 11.94km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Kozice
Poniedziałek, 6 września 2021 · dodano: 15.09.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: "Wrześniówka w siodle"
czyli ciepło-zimno
czyli ciepło-zimno
Słonecznie z wiaterkiem.
Wyprawa na zachód.
W słońcu — ciepło.
W cieniu — zimno.
Wychodzę przy 14 stopniach, dlatego dziś kurtka i długie spodnie.
Cel wzgórze Kozice nad wsią o tej samej nazwie, ale inną drogą, przez pola.
Tradycyjnie przez wzgórze Globus, Kamiankę, Riasne, wzdłuż torów.
Tu jednak wybieram drogę wśród zabudowań (Riasne?) dojeżdżam po chwili do zachodniej obwodnicy Lwowa. Przeskakuje, dróżki niet.
Ale widzę przez pola po soi, czy czymś podobnym można jechać.
Teren pofałdowany.
Potem docieram do dacz. Dróżka do Kozic...
Tu straszą ogromne, uschnięte barszcze.
Podjazdu praktycznie nie ma. Przy krzyżu na końcu wsi już byłem.
Wzgórze Kozice (330 m n.p.n.). Z tej strony brak malowniczości.
Przez chwilkę będzie widoczek na północ z barszczykami.
Skręcam jednak w dół.
Jeszcze na chwilę oglądam inną polną dróżkę, a tam też barszcze, więc wracam znaną mi drogą.
W Riasnem odbijam do głównej drogi, która prowadzi do Krakowca (granicy z PL.).
Chwilę czekam, zanim przeskoczę.
Potem przez teren przemysłowy, w stronę Torfowiska Biłohorszcze ( w zeszłym roku jechałem w przeciwną stronę.
Potem badam las między Biłohorszczem a Lewandówką
Fajne dróżki, niestety zawalidrogi, których nie da się ominąć. Wracam do Biłohorszcza.
Kolejny wjazd do lasu.
Ścieżki nie znam, jadę na wyczucie, znowu dużo powalonych drze.
Wracam do szosy.
Potem przez uliczki Lewandówki i powrót przez Kortumową Góre i stadion Spartak.
4,5 h w siodle
Trasa: Lwów_Kamiamka_Riasne_Riasne Ruskie_Kozice_Riasne Ruskie_Biłohorszcze_Las Niłogorszcze_Lewandówka_Kortumowa Góra
Patrzysz na Wzgórza Hołoskowskie:

Tradycyjny skrót w stronę lasu:

Riasne. Lokomotywa WŁ80:

Riasne. Kapliczka:

Po przeszukaniu terenu wjeżdżam między uprawy (soi?)

Trochę pod górkę:

Potem w dół i pod górkę:

I znowu pod górkę:

I znowu w dół i pod górkę:

Zbliżamy się do wzgórza Kozice:

Barszczyki!:

Widoczki z barszczykami:

Kolejne...:

Kozice, tu się naród buduje. Te miejscowości pod Lwowem zabudowane domkami ciągną się kilometrami. Na szczęście barszcz nie ma. Prócz lasku na końcu:

Wracam tą samą trasą do tego punktu. Jeszcze kilkaset metrów i odbijam w prawo:

Klucz do miasta:

Teren przemysłowy. Był nawet asfalt i trochę z górki. Teraz wertep:

Torfowisko Biłohorszcze:

Cerkiew w Biłohorszczu:

Pobliski lasek pełen wiatrołomów. Nie daję rady, uciekam po drugim podejściu:

Patrzysz w stronę Kortumowej Góry:

Dzisiejsza trasa

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 47.20km
- Teren 17.30km
- Czas 04:04
- VAVG 11.61km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Grabina dwukrotnie
Wtorek, 31 sierpnia 2021 · dodano: 13.09.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: "Sierpień-plecień"
Końcówka sierpnia raczej beznadziejna pod względem aury.
Jednak pojawia się boskie okienko na niebie — jadę.
Synoptycy piszą o deszczu, że będzie o 14:00 i 17:00
Wychodzę o 13:00
Więc już się cieszę, że się udało wyjechać.
Na początku przebijanie się przez miasto. 9 km zajmuje to godzinę, oczywiście z podjazdem przez Pohulankę.
Zjazd przez Jezioro Wulky (pierwsza przerwa), Bereżany.
Udaj się szybko przeskoczyć przez obwodnicę wschodnią.
Potem Sosnówka.
Tu na końcu wsi zaczynają się barszcze Sosnowskiego, wielkie, ogromne (kilkumetrowe) i pot z nich spływa.... (na szczęście uschnięte)
Skręcam na Winniczki, tu ich nie ma. Są niedźwiadki.
Potem kierunek Gańczary (chwila przerwy na przystanku pod cerkwią) i cel na dziś wzgórze Grabina (342 m n.p.m.).
Podejście na szczyt krótkie, ale ostre.
Drogę znam. Potem jazda po tym malowniczym wzgórzu trawami, łąkami, nielicznymi kępami drzew i pięknym niebem nad nim do Szołomyi.
Przez wieś asfaltem jadę do jej wschodniego krańca, zobaczyć jak dalej wygląda droga (asfaltowa i sporo aut).
Rekonesans, znaczy się.
Następnym razem pojadę do Dźwinogorodu (jest polna dróżka, kiedyś ją wypróbuję, tu kolejna przerwa).
Tu jest alternatywna droga na Grabinę na początku z bajorami — nie zachęca do jazdy.
Powrót przez wieś i próbuję inny wariant i podjazd na Grabinę.
Potem wracam na dróżkę, na której już byłem, podjazd. Tu ściągam bluzę z długim rękawem. (szczyt ciepła dzisiejszego dnia).
I potem skręcam w prawo i jadę w po wschodnie stronie wzgórza.
Potem zjazd do miejsca, w którym byłem zeszłego lata.
Powrót przez Winniczki (kolejna przerwa).
Nadciąga więcej chmur.
Potem przez Winniki i wybieram wariant drogą rowerową do Lwowa.
Trzeba się jeszcze ubrać (kolejna niekorzystna przerwa międzypalczasta).
Zapowiadany deszcz będzie mieć opóźnienie, dopadnie mnie o 18:00 na rogatkach Lwowa (kolejna przerwa przed-deszczykowa).
W sumie lekki; dopiero na 200 metrów przed domem z 10 minut mocniej popadało (niewymuszona przerwa).
6 h w siodle.
Koniec. Kropka. Bromba.
Kto nie jeździ — ten trąba.
Trasa: Lwów_Bereżany_Sosnówka_Winniczki_Grabina_Szołomyja_Grabina_Winniczki_Sosnówka_Wolica_Winniki_Lwów
Bereżany. Widok na Gołogóry:

Jezioro Wulky:

Machnota:

Z Winniczków widok na Winniki:

Dlaczego Winniczki, a nie Niedźwiadki?:

Gańczary i wzgórze Grabina — dzisiejszy cel:

Kopalnie torfu i w tle Gołogóry:

W tył patrz — Winniczki:

Gańczary:

Odbijam w lewo. Podejście na Grabinę:

Szczyt Grabiny właśnie tam (jeszcze się na niego nie wdrapałem):

Gańczary za mną:

Przede mną Szołomyja:

Szołomyja i wzgórze Monasterz:

Szołomyja — centrum wsi:

Monasterz. W zeszłym roju na nim byłem:


Stop. Nie chce mi się przedzierać przez bajora. Wracam szosą do Szołomyi:

Kolejny raz na Grabinę:

Malowniczy podjazd w słońcu. Muszę się rozebrać, bom rozgrzany jak pies:

Malowniczo...:

Tu buszuję po raz pierwszy — widoki z Grabiny na wschód...:

... oraz na Gołogóry:

I jeszcze jeden widoczek z Grabiny:

Jeszcze nie koniec. Trochę niżej i znowu widzę Gołogóry:

Ostatnia prost na zjeździe z Grabiny:

Szczyt Grabiny:

Gańczary. Widok na Winniczki:

Winniczki. Wzgórze bez nazwy:

Winniki: No to się chmurzy:

Winniczki podjazd w stronę Młynowców:

Chmury się zbierają nad Roztoczem (drogą Winniki_Lwów):

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 28.00km
- Teren 10.50km
- Czas 02:27
- VAVG 11.43km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Schräder, czyli włóczęga po Winnikach
Czwartek, 26 sierpnia 2021 · dodano: 29.08.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: "Bez tytułu"
Sierpniowe, umiarkowane ciepło zachęca do ruchu.
Ubieram się jeszcze letnio.
Przejażdżka w stronę Winników (choć plan był bardziej ambitny).
Przez Wysoki Zamek, u podnóża Lwiej Góry, przez Kajzerwald nie jadę, potem podjazd przez
park Łyczakowski i super zjazd w kierunku fabryki "Enzym" (wali drożdżami).
By szybko się dostać do Winników, wybieram wariant wzdłuż szosy M-09 (wydzielona część pieszo-rowerowa).
Przez Ścieżkę Metropolity Szeptyckiego (Szypszyna 339 m n.p.m.) wspaniałe widoki.
Przerwa.
Zjazd do Winników.
Przez kilka uliczek dojeżdżam do niewielkiego lasu (lekkie podjazdy), który przedzielono obwodnicą Lwowa.
Plan przedostać się na drugą stronę... wjechać do drugiej części lasu.
Stoję, stoję, czuję się świetnie, kilka minut, a oni jadą, jadą, bez końca jadą.
Gwałtowny nurt tej rzeki powstrzymuje mnie przed jej przekroczeniem.
Wracam. W lasku wybieram inny wariant z ostrym zjazdem.
Postanawiam wrócić podnóżem Pryszki.
Ale najpierw słyszę od grupki młodych piłkarzyków z Akademii Futbolu:
- Schräder. (zapewne z powodu hełmu i ochraniaczy na łokcie, kolana i piszczele)
Podjazd do lasu.
Przerwa.
Przemykam w stronę Młynowców.
Tam znowu pies za mną leci, jego pan go przywołuje.
Wjazd do lasu. Podjazd.
Tutaj sporo błota w dolnym odcinku.
Wycinka drzew, drogi rozjechane (były lepsze jeszcze rok temu).
Jeszcze ciepło. Dopiero po wjechaniu do miasta muszę ubrać bluzę, jakby chłodno (jest dopiero 18:25).
Przez mniej uczęszczane uliczki.
Docieram do domu na 19:00.
4 h w siodle
Trasa: Lwów_Winniki_Młynowce_Lwów
Widok na czeluści Lwowa:

Dopisane: "Wejście w odzieży oraz z elementami naturalnego futra zabronione!":

Park Łyczakowski:

Pozostałość z czasów polskiego panowania; pomnik Bartosza Głowackiego:

Jałowiec — zjazd:

Szosa na Winniki, po lewej dolina Maruńki:

Niespodzianka — OBEREŻNO!

Po lewej Lesienicki Las:

Widok ze Ścieżki Metropolity Szeptyckiego na Winniki i Gołogóry na drugim planie:

Kościół w Winnikach:

Wzgórze w Winnikach:

Obwodnica Lwowa (wschodnia). Nie udaje mi się przeleźć przez nią. Wracam:

Winniki, jak widać, na wzgórzach się piętrzą:

Kościół w Winnikach po raz drugi. Teraz w lewo:

Winniki — kierunek jezioro:

Jezioro Winnikowskie... Akademia Futbolu, a jeziora jeszcze nie zrekultywowali:

Dolny odcinek podjazdu:

Barwy bojowe:

Zniszczone przez transport:

Jedna zawalidroga tu zawsze była, teraz doszła kolejna:

Dzisiejsza trasa:

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie
- DST 68.50km
- Teren 37.80km
- Czas 05:39
- VAVG 12.12km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozkoszne Roztocze
Niedziela, 22 sierpnia 2021 · dodano: 29.08.2021 | Komentarze 0
z velo_cyclu: Roztaczam się
Niedziela.
Idealna pogoda.
Dużo chmur.
Wiaterek.
Ambitny plan na Roztocze w stronę Żółkwi (chcę wjechać na Harataj Mokrotyński połączony jednym masywem z Czarną).
U podnóży w zeszłym roku bywałem.
Trasę znam, oprócz ścieżek na samym masywie i w jego okolicy.
Czeka mnie mnóstwo podjazdów wertepu i dzikich miejsc.
Przez Zamarstynów, Zbierankę, Grzybowice Małe, Grzędę; u podnóża wzgórz do Zawadowa, potem przez Zaszkóww stronę Zarudców, ale nie dojeżdżając do wsi odbijam w prawo na Kościejów. Dróżka polna.
Tu na dróżce stoi gość z ze starą ładą, a przednim totalne koleiny (zdaje się cztery)
i pytam mnie, czy da się przejechać, odpowiadam, że tak, ale lepiej po polu.
Teraz w stronę Mierzwicy z widokiem na masyw Czerwonego Kamienia (343 m n.p.m.).
We wsi połączonej z byłą niemiecką kolonią Wiesenberg wjeżdżam na asfalt, który się za wsią skończy.
Droga dobrze ubita, więc służy również lokalnej społeczności do ruchu samochodowego (w stronę Mokrotyna/Macoszyna).
Na wzgórzu robię przerwę obiadową, nieopodal Chomikowej Doliny.
Obiadek w kukurydzy z przednimi widokami.
Wiesebnber góruje nad równinami.
Widać niziny, widać, pagóry, widać wzgórza i widać Żółkiew.
Mija mnie tylko jedno auto, na szczęście już po obiadku... (bo kurz się straszny podnosi).
Ostry zjazd.
Plan wjechać na wzgórze od północnej strony odpada od razu po tym, gdy widze, że będzie ciężko i ostro w górę po trawach, więc decyduję się objechać je przez Macoszyn, Widrodżennia (hist. Mokrotyn Kolonia) do Mokrotynu.
Na wspomnianym wzgórzu są dwa długie wąwozy z formacjami skalnymi, cóż następnym razem...
Niestety, nie wypatruje odpowiedniej dróżki w Macoszynie, dojeżdżam do asfaltu, szukam tej drogi, ale widzę, że jestem już znacznie dalej.
Jest świetna dróżka nieopodal kościoła, jadę w górę...
Domyślam się, gdzie wyjadę.
Nie żałuję, nadłożę drogi, ale za to widoki przednie na Harataj Mokrotyński, na Żółkiew i Harataj (365 m n.p.m.) w Starej Skwarzawie.
Zjazd do Mokrotynu szybkim asfaltem.
Za wsią jest wjazd na Harataj Mokrotyński (325 m n.p.m.), próbuję wjechać. Na początku niewygodna dróżka, potem trawiasta, więc do samego szczytu nie podjeżdżam.
Powrót znanymi mi polnymi dróżkami przez pagórkowaty teren do Zarudców.
Tu wybieram zamiast asfaltu wariant polny (najpierw spoko, potem w dół po trochę zarośniętej dróżce) do wsi w stronę kościoła.
Powrót tą samą drogą do Grzybowic Małych.
Kundel Alama w Grzędzie na mnie napada (gospodarz go przywołuje).
Chłopiec miażdży nogą balona w Grzybowicach Mały, myślał, że mnie przestraszy... (he, he, he).
Powrót przez Michałowszczyznę (357 m n.p.m.), bo to łatwiejszy podjazd niż od razu do Zbieranki.
Choć muszę przyznać, że wjazd na Przełęcz pod Czarną daje mi się we znaki.
Wybieram lżejszy wariant, bo już sił brak.
Potem pierwsze 100 metrów i tak trzeba podmaszerować.
Już zmierzcha, gdy dojeżdżam do rogatek Lwowa.
Dojeżdżam do domu na 21:30.
30 podjazdów, prawie 38 km po wertepie.
8 h w siodle, królewski etap.
Trasa: Lwów_Zbieranka_Małe Grzybowice_Grzęda_Zawadów_Zaszków_Kościejów_Mierzwica_Wisenberg_Macoszyn_Mokrotyn_Haraj Mokrotyński_Zarudce_Zaszków_Zawadów_Grzęda_Małe Grzybowice_Michałowszczyzna_Zbieranka_Lwów
Tradycyjne ujęcie w Zbierance:

Wąwóz w Grzybowicach Małych po zjeździe ze Zbieranki:

Grzybowice Małe, Tradycyjny przystanek. Widok na Grzędę (po prawej). Ja wjadę na widoczne w oddali wzgórze, potem zjadę i będę jechać u jego podnóża:

Widok na Czarną. Nie mylić z Czarną koło Mokrotyna. Dwa wzgórza o tej samej nazwie:

Teraz jak mówiłem jadę u podnóża wzgórz w stronę Zawadowa:

Zaszków. Widok na wzgórza, u których podnóża jechałem:

Zaszków — ziemia bohaterów:

Wieś Zarudce po lewej i wzgórze Czerwony Kamień:

Czerwony Kamień:

Wiesenberg. Była kolonia niemieckich osadników:

Wiesenberg. Stary zbór przerobiony na cerkiew:

Czerwony Kamień. Widok z północny:

Czerwony Kamień i Roztocze. Widok na południe:

To samo, co poprzednio, Tylko jestem nieco wyżej:

Widok w stronę masywu Czarnej i Harataja Mokrotyńskiego:

Tu Żółkiew i Harataj (koło Żółkwi):

Tu robię przerwę na obiad z widokami na niziny. Przede mną Macoszyn, w oddali Żółkiew:

Po prawej widać Wiesenberg. Wzgórza nie zbyt wysokie, ale za to ładne widoczki:

Zbliżenie na Żółkiew. Widać również cerkiew w Macoszynie, cmentarz i dróżkę na wzgórze, którą będę za chwilę jechać (po lewej stronie):

Zjazd w stronę Macoszyna:

Było chwilę płasko, teraz kolejny zjazd; w oddali wzgórze Harataj koło Żółkwi:

Stamtąd zjechałem. Widać dróżkę, tę niższą część zjazdu. Na wzgórze Harataj z tej strony nie wjeżdżam:

Macoszyn, w tle wzgórze Czarna i widoczna dróżka, którą zjechałem:

Stamtąd jadę; cerkiew w Macoszynie:

Trochę nadrabiam kilometrów, ale za to kolejne ładne widoczki:

Wiem, gdzie wyjadę. W zeszłym roku byłem na końcu tej drogi:

Od zachodniej strony wzgórze Harataj prezentuje się okazale:

Znowu Żółkiew:

W tym miejscu byłem w zeszłym sezonie, próbując zdobyć Harataj (ten koło Żółkwi) bez powodzenia. Krajobraz bardzo górski z Nową Skwarzawą:

Widok na Harataj Mokrotyński:

Jeszcze raz Harataj i wieś Widrodżennia. Tamtędy miałem jechać:

Super szybki zjazd w strome Mokrotyna:

Znowu Harataj Mokrotynski:

Prawie wjechałem na szczyt Harataja. Nie chce mi się brnąć dziś po tej trawie:

Widok w drugą stronę:

Teraz przez wzgórza i pola w stronę Zarudców, czeka mnie kilka podjazdów i zjazdów:

Jadę w tę stronę:

Po lewej Harataj, po prawej Czarna:

Czerwony Kamień:

Jestem już w Zarudcach, Po lewej masyw Czarnej z Haratajem:

Jeszcze raz Czerwony Kamień:

Zaszków. Tu już niedawno byłem:

Powrót przez Zawadów. Już tu dzisiaj byłem:

Polna droga w stronę Grzędy:

Widok Na Grzybowice Małe:

Zachód nad Roztoczem:

Przełęcz pod Czarną. Może to nie jakiś trudny podjazd, ale już mi nie idzie po wyczerpującym dniu, trzeba kilka razy przystanąć:

Michałowszczyzna (357 m n.p.m.):

Kategoria Lwów, Roztocze Wschodnie