Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Lwów

Dystans całkowity:5045.50 km (w terenie 1751.90 km; 34.72%)
Czas w ruchu:433:08
Średnia prędkość:11.62 km/h
Maksymalna prędkość:54.60 km/h
Suma podjazdów:40265 m
Suma kalorii:53703 kcal
Liczba aktywności:187
Średnio na aktywność:26.98 km i 2h 19m
Więcej statystyk
  • DST 48.00km
  • Teren 20.80km
  • Czas 03:51
  • VAVG 12.47km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztoczańskie wzgórza

Środa, 18 sierpnia 2021 · dodano: 20.08.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Roztaczam się"

Start: 14:30
Ambitny plan przejechać przez roztoczańskie pasmo wzgórz z północy na południe z Rokitna do Borków.
Po wczorajszych burzach będzie mokro...
Trasę do Rokitna znam (przez Staw Stosika, Brzuchowice, Borki).
Po 20 km jazdy wjazd do lasu i tu zaczyna się kraina błot i bajor.
Po wdrapaniu się na górę, po błotnistej wyżłobionej dróżce, widzę po zarośniętej drodze, że to nieuczęszczane miejsce.
Pierwsze bajoro przełażę, ale przy drugim rezygnuję.
To dopiero pierwsze pół km, a przede mną znacznie więcej (terenu nie znam).
Powrót.
Jeszcze kilkaset metrów po głównej dróżce w las ((tu jeszcze gorzej: błotna maź + podmyta droga), ogromne koleiny)).
Nic to.
Wracam tą samą drogą przez Rokitno.
Poprobuję inny wariant (w środku wsi jest jeszcze jeden wjazd na wzgórza).
Tu trzy próby podjazdu (4 psy obsobaczyły).
Uciekam.
Bo ostatnich gryzą psy, to znaczy, że nie jestem ostatni.
Jadę inną dróżką tuż pod wzgórzami (znam, jechałem niedawno w przeciwnym kierunku).
W Birkach próbuję już zupełnie inny wariant trasy do Brzuchowic przez wzgórza — niestety zalany przejazd pod wiaduktem.
Niespieszny powrót przez kilka nowych uliczek w Birkach/Brzuchowicach.
Potem powrót przez las.
Na samym końcu dogi widzę dwa namioty po obu stronach ścieżki;
brodaty starzec z białą brodą przy namiocie czyta książkę, niczego nie mówi.
Dziwne spotkanie.

Powrót: 20:05

Trasa: Lwów_Brzuchowice_Borki_Rokitno_Borki_Brzuchowice_Lwów


Staw Stosika:

Zbliżmy się DDR do Brzuchowic:

Briuchowyczi:

Jeszcze raz Brzuchowice na wyjeździe:

Borki:



Widok spod lasu na Borki:

Dolina Młynówki. Po tych wzgórzach planuję powrót:

Rokitno przede mną:

Tam pod lasem na górze już byłem. Planuję rozszerzyć znajomość terenu:

Rokitno. Cerkiew:



Powoli zbliżam się do wjazdu na wzgórza:

Podjazd. Nie da się jechać, bo droga w złym stanie i duże nachylenie:

Przy drugim, bajorze rezygnuję z dalszej walki z naturą, a czeka mnie jeszcze z 7 km przez wzgórza:

Po około 20 min wracam do punktu wyjścia. Ujęcie z góry:

Jeszcze próbuję główną dróżkę, ale jak widać maźźźźźźźźźźźźź:

Zaplecze dla źródełka. Tak powstaje woda święcona:

Powrót przez wieś, ale spróbuję jeszcze innych wariantów wjazdu do lasu na wzgórzach:

Znowu cerkiew:

Tu już onegdaj byłem, drogę znam, ale pies na mnie wyskoczy:

Druga próba. 

Ale trzeba się wspinać przez trawy na wzgórza. Nie:

Po trzech próbach wjazdu do lasu powrót w kierunku Borków:

Czwarta próba. Do Brzuchowic przez wzgórza:

I na tym kończymy dziś walkę z żywiołami:

Powrót przez Borki/Brzuchowice:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 23.00km
  • Teren 14.80km
  • Czas 02:08
  • VAVG 10.78km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brzuchowicki las

Niedziela, 15 sierpnia 2021 · dodano: 20.08.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Upał"

podwieczorek
w Brzuchowickim lesie
po gorącym dniu

przez Glinianą Górę (357 m n.p.m.)
i Piaskową Pieczarę

Po drodze, co się dzieje w lesie:
kilkoro gra w badmintona
samotny poszukiwacz grzybów?
kolejni grillują
dwoje z plecakami spaceruje 

przeskok przez szosę Lwów-Brzuchowice
dwoje podjeżdża samochodem do lasu
uciekam przed nimi w głąb

potem nikogo nie ma — to lubię
tylko te korzenie i piaski

po dojechaniu do Hołoska
jeszcze jedna runda w terenie podjazd na Zamarstynów przez dacze
i zjazd skrótem do Zamarstynowskiego parku 

Trasa: Lwów_Kamianka_Hołosko_Zamarstynów

Podjazd pod Glinianą Górę:

Nikt nie sprząta zawalidróg. Powstają naturalne obejścia:

Widok na północno-zachodnie peryferie Lwowa:

Tylko piach...:

...i podjazdy:

"Nasi" tu byli:

Ślepa dróżka, ale coś widać z góry:

"To pewnie wina księżyca; zanadto Przybliżył się do ziemi, a to wpędza Ludzi w szaleństwo.":

Dzisiejsza trasa:





  • DST 26.60km
  • Teren 10.10km
  • Czas 02:59
  • VAVG 8.92km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żupan

Czwartek, 12 sierpnia 2021 · dodano: 14.08.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Roztaczam się jak beka"

Kierunek Lesienicki Las.
Tradycyjna trasa przez Park Łyczakowski (tu nowy dla mnie podjazd).
Poem nowa ścieżka wzdłuż Pohulanki omijająca ruchliwą ulicę.
Przez Miodową Pieczarę i Winnikowski Las.
W Młynowcach wjeżdżam na DDR w stronę Winników:
Najpierw Żupan 391 m n.p.m. (byłem na nim kiedyś pieszo).
Podjazd bardzo ostry, udaje mi się przejechać tylko pierwsze kilkadziesiąt metrów.
Na szczycie wycinka...
Drogi rozjechane, piach pod nogami na zjeździe — nie da się jechać.
Potem już spoko.
Dróżki niektóre tu znam. Postanawiam przy okazji wjechać na
Czatowe Skały (414 m n.p.m.). Z tej strony podjazd nie jest trudny.
To słońce, to chmury.
Powrót przez Krzywczyce i jeszcze pętla przez tory, by ominąć jedna dziurawą drogę.

Trasa krótka, ale 4 h w siodle.

Trasa: Lwów_Młynowce_Winniki_Żupan_Czatowe Skały_Krzywczyce Wielkie_Zniesienie

Park Łyczakowski. Trzeba się wspiąć na to wzgórze:

Kocham Pasieczną:

Międzynarodowa, legendarna moto trasa "Majerówka":

W dole wąwóz:

Oto fragment trasy motokrosowej:

Miodowa Pieczara:

Przez Winnikowski Las:

Młynowce. Stamtąd przyjechałem:

Winniki. Widok ze Ścieżki Szeptyckiego:

U podnóża Żupana:

Trochę niżej, kolejne ujęcie na Winniki oczyma Matki B.:

Podjazd na Żupana:

Zjazd z Żupana:

Czatowe Skały:



Zjazd ze skałek:

Były sobie miśki trzy:

Miasto duchów:

Zniesienie:

Baba Rod:

Widok z Baby Rod + elektryczka:

Klub iFest:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 55.00km
  • Teren 27.00km
  • Czas 05:25
  • VAVG 10.15km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygody na Roztoczu

Sobota, 7 sierpnia 2021 · dodano: 13.08.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Roztaczam się"

Poroztaczam się dziś, aż do skrajnych możliwości...
Wyjazd: 16:00
Kierunek płn.
Cel — wzgórze Berekwica,
potem kolejne o nazwie Wysoka.
Pogoda wyśmienita, ciepło, trochę chmurek.
Po godzinie i 15 minutach (mam już za sobą 4 podjazdy) po raz pierwszy wjeżdżam na pasmo oddzielające dwie rzeczne doliny (Jarzyczówki i Młynówki).
Dróżki spoko.
Jedyny zonk — to po najechaniu na grubą gałąź, uderza mnie w lewe przedramię.
Trochę bajor, trochę przełajów, wypatruję skrętu w prawo, po ok. 3 km po wjeździe do lasu/
Wypatruję w oddali poprzez drzewa blask tafli jeziora w Zaszkowie/Zawidowie.
Wymacuję ją!
Berekwica (około 320 m n.p.n.)
Stąd piękne widoki są!

Jest dopiero 18 - szybka piłka jadę jeszcze na północ, do zmroku ma 3 h, więc na pewno uda mi się zrobić ciekawą pętlę przez Rokitno.
Najpierw przesz Zawadów, potem przez Zaszków (tu znowu wjazd w na wertep), docieram przez pola i pofałdowany teren do wsi Zarudce.
Chwila odpoczynku w towarzystwie małego, czarnego kundla (mało szczeka).
Niestety aparat się zacina i zdjęciami na dziś koniec.
Pod lasem — wiata i dwie dróżki.
Wybieram jedną i hajda!
Cel przejechać przez to pasmo Roztocza ok. 5 km na drugą stronę do wsi Rokitno przez Wysoką (377 m n.p.n.).
Jedzie się dobrze, jest kraina bajor, ale można spokojnie omijać... Do czasu...
Potem przełaje. Dużo kolein wypełnionych wodą.
Potem ścieżki się mnożą, mniej lub bardziej zarośnięte (jak ja). 
(Od początku byłem skazany na porażkę, ale jechałem nieświadomy tego faktu).
Bo i tak nie wjechałem do lasu tą ścieżką, którą powinienem.
Czyli moje założenia i namiary były na starcie skazane na porażkę.
Zapytać o drogę nie ma kogo...
Dalej tracę już humor i orientację.
Nie wiem dokąd jechać, ale walczę.
W kierunku słońca przedzieram się przez zarośla (tam musi być jakaś cywilizacja).
Tak hasam, że aż mi w gardle zasycha, ale oszczędzam napoje, bo nie wiadomo, jak długo będę tu tkwić.
Widzę wąwozy, wąwozy widzę wielkie.
Biję się w piersi, zboczyłem; chcę wrócić na właściwą drogę.
Decyzja — wracam, ale trzeba odszukać najpierw ten dukt leśny...
Na szczęście, z opresji ratuje mnie duże, powalone na dróżce drzewo.
Przez nie przełaziłem. 
Trzymam się tej drogi.
Widzę z oddali prześwitujący przez drzewa nieba błękit.
I jakoś mi się udaje. Z godzinę i kwadrans ścigałam się sam ze sobą w tych ostępach leśnych.
Wydostaję się z lasu koło 20:25.
Z deszczu pod rynnę.
Inwazja owadów:
Szczęśliwy, że nie muszę błądzić po lesie do jutrzenki, siadam na ławeczce w zadaszonej wiacie na skraju lasu, wystarczyło otworzyć sok, a tu setki owadów rzucających się na kończyny me.
Otrzymuję bolesnych kilkanaście ugryzień.
Seriami poszły (zdawało się, że to osy, ale nie są małe).
Uciekam z rowerem kilkanaście metrów w stronę łąki, 
potem wracam po plecak.
Lecą za mną (jak na filmach komediowych)
Jak się okaże, w 6 miejscach dostałem po serii z ich groźnych paszczo-ryjków.
Sprawdzam, czy wszystko wziąłem i w tri miga mnie tu nie ma.

Przerwa na przystanku w Zarudcach, dopijam i powrót.
Drogę powrotną znam, znajomość terenu pomaga przetrwać w takich trudnych chwilach.
Przebiegają przede mną  jeszcze (musztarda po obiedzie) dwa czarne koty, nauczony nieszczęściami, co chodzą parami, spluwam przez lewę ramię.
Wybieram krótszy wariant powrotu, z tym że będzie na mnie czekało jeszcze 5 podjazdów.
Pod Grzędę nie dałem rady, kilka metrów podmarszu.
Kolejna przerwa w Grzybowicach Małych 
przy torach.
Tu przejeżdża skład towarowy, chwilę po tym, jak się zatrzymuję za przejściem.
Są oznakowania świetlne i dźwiękowe (więc spoko)
Główna zaleta to miły, ciepły wieczór.
Przyjemna, powolna jazda do domu w ciemnościach.
Oświetlenie przednie pomaga, tylne bateryjki się skończyły w pewnej chwili.
Podjazd pod Zbierankę — dziwnie się jedzie  po ciemku, więc schodzę z roweru, a to się przejdę (podmarsz).

Podczas zjazdu ze Zbieranki widać w oddali rozświetloną wieżę telewizyjną na Wysokim Zamku.
Już niedaleko.

Powrót:
23:00

7 h w siodle

Trasa:
Lwów_Zbieranka_Grzybowice Małe_Berekwica_Zawadów_Zaszków_Zarudce_Zaszków_Grzęda_Grzybowice Małe_Zbieranka_Lwów

Zbieranka:

Grzybowice Małe:

Do lasu, który jest na wzgórzu, dzisiaj po raz pierwszy wjadę:

Czarna:

Leśny azbest:

Widoki z Berekwicy. Postanawiam pojechać ku wzgórzom po prawej stronie zdjęcia:

Widok na dolinę Młynówki:

Widok na Zaszków i Roztocze:

Droga krzyżowa — łamie krzyże:

Zjazd/podjazd naprawdę stromy:

Zaszków:

Pola i wzgórza między Zaszkowem a Zarudcami:

"Pała łan, łan pała":

Widok na Zarudce:

Dróżka, jak widać zarośnięta, ale da się jechać:

Zarudce. Za chwilę się aparat zatnie i koniec zdjęć na dziś:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 49.50km
  • Teren 13.50km
  • Czas 03:20
  • VAVG 14.85km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałowszczyzna, torfowe ślizgi, Sieciechów i takie tam

Poniedziałek, 2 sierpnia 2021 · dodano: 04.08.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Po upale"

po wczorajszej burzy 
dzisiaj jazdy
w planie nowe dróżki na północny wschód od miasta
pogoda w sam raz — pełne zachmurzenie, wiaterek
ale nagle chmury znikają i będzie trochę słońca i umiarkowane zachmurzenie
ale temperatura nieupalna
asfalt kładą na drodze w stronę Zbieranki — jadę chodnikiem
rozgrzewam się, ściągam bluzę
podwójny podjazd do Zbieranki idzie mi bardzo dobrze
tu robię jeszcze jedną rundę, by przejechać przez wzgórze
Michałowszczyzna 357 m n.p.m. (na wiosnę tu byłem z innej strony)
potem zjazd (tędy jadę po raz pierwszy)
do Przełęczy pod Czarną
przez dacze
ostatnie 100 metrów ostro nachylone i teren kamienisty, bardzo wyżłobiony
tu pierwsza przerwa
teraz zmiana planu — najpierw pojadę przez Grzybowice Wielkie

na mapie przebiega od G.W. polna droga 
a w rzeczywistości jest to
2.5 km po torfie przez dolinę Kanału Rządowego (Jaryczewskiego)
niezłe zarośla, ale da się jechać, wypatruję jedynie barszczów, ale nie ma ich na szczęście!
lekko w górę, końcówka ostrzejsza — za to wspaniałe widoki

droga w stronę Sieciechowa to kilkaset metrów rozpadającego się asfaltu, a potem droga bita
rozległa skarpa nad dolinami Jaryczówki i Młynówki — super widoki w obie strony
przez wieś biegnie nowiutki asfalt, a za wsią znowu bita droga
to pod lasem maleńkie jeziorko, w głębi Uroczysko Dworski Las
kilka uschnięty barszczów Sosnowskiego nie zatrzymuję się przez to przy jeziorku
jeszcze decyduję się na podjazd na
Wzgórze 269 m n.p.m.
tu druga przerwa
powrót tę samą drogą w stronę Grzędy (7 km) minimalnie w górę
Grzędna Góra
tu trochę asfaltu przez wieś po minięciu drogi na Rawę Ruską
Mijam Grzędę (tu trzecia przerwa)
po lewej widoki na Czarną
znowu wertepem przez Wólkę Hamulecką
powrót przez Brzuchowice
tu czwarta przerwa
wybieram wariant dłuższy, ale łatwiejszy DDR do Lwowa
tu me siedzenie odczuwa skutki dzisiejszych jazd

Staw Stosika tu piąta przerwa

Koniec rajdu: 21:00

4:40 w siodle

Trasa_Lwów_Zbieraka_Grzybowice Małe_Grzybowice Wielkie_Sieciechów_Wzgórze 269 m._Sieciechów_Grzęda_Wólka Hamulecka_Hamulec_Brzychowice_Lwów

Tup, tup, tup, tup, tup, na mokrym asfalciku ślady stóp:

Michałowszczyzna — widok w stronę Lwowa:

... a tu w stronę Czarnej:

...oraz w stronę Grzybowic Wlk. i Dublan:

Ostatni odcinek zjazdu z Michałowszczyzny hardcorowy:

Zjeżdżam z Przełęczy pod Czarną:

Grzybowice Wlk. na tle Czarnej:

Nowa droga przez zarośla doliny Jaryczówki:

Z tej strony jeszcze nie byłem:

Zbliżenie na Czarną:

Między zaroślami  oraz po torfie:

Ostatni odcinek tej dróżki. Tu już spoko:

Stamtąd jadę:

Jeszcze koniec górki przede mną:

Warto było się przedzierać:





Teraz droga na wschód, w stronę Sieciechowa:



Sieciechów:



Widok na Sieciechów:

Dublany. W głębi Wysoki Zamek (wzgórze z anteną):

Boćki; w końcu je zobaczyłem w tym roku:

Staw przy Uroczysku Dworski Las:

Premia górska na wzgórzu 269 m. No to przegrałem:

Stop. Koniec jazdy w tę stronę. Wzgórze zdobyte:

Wystające wzgórze na wprost z masztem to Wysoki Zamek:

Widok ze wzgórza  w stronę Lwowa. Czas na powrót:



Dublany i Grzybowice Wlk.:

Dublany:

Czarna, Grzybowice Wlk, Michałowszczyzna:

Czarna:

Czarna:

Hamulec:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 36.80km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 13.97km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztaczam się po Roztoczu z końskimi muchami

Poniedziałek, 26 lipca 2021 · dodano: 28.07.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Upał"

poranne deszcze zapowiadają pochmurny dzień
tak było
wychodzę dopiero o 13:40
mżawica
cieszę się, że nie będzie słońca
ale do czasu...
ledwie mijam Staw Stosika
prominie słoneczne mnie doganiają
od razu skręcam do lasu
jest orzeźwiający wiaterek!

krótka przerwa nad leśnym parkingiem

i tak się kryję po lasach do Brzuchowic
tu przedzieram się ulicami
wybieram tę opcję, by szybko przez nie przejechać

kierunek dolina Młynówki i wieś Rokitno
tu wjeżdżam na alternatywną dróżkę do Rokitna u podnóża wzgórz roztoczańskich w dolinie Młynówki (część północna)
wzgórza bez nazw mają około 350-360 m wysokości
jest jeszcze jedna, ale wiodąca ostro pod górę przez te wzgórza (następnym razem się nią przejadę)
co do drogi, to trochę błota, trochę zarośnięta, między drzewami
nie ma podjazdów
potem kamieniołom
mijam kilka samotnych zabudowań na zboczu wzgórz
ani żywej duszy
tylko końskie muchy na mnie lecą...
docieram do skrzyżowania dróg koło stawów w Rokitnem, teraz podjazd
tu tylko jeden domek i pies mocno ujada, gdy go mijam
niestety tu mocno słońce na mnie praży, jest 15:30
zatrzymuję się raz na zrobienie zdjęcia i docieram  na górkę
odbijam w lewo w stronę lasu
i tu na dziś schluss (następnym razem wybiorę inny wariant) tu wzgórze bez nazwy ma około 380 m n.p.m. 
a ja jestem na wysokości 320 m. (kolejna dłuższa przerwa)
widoczki jak na tak niskie górki bardzo ładne
potem zjazd w stronę Młynówki i podjazd na drugą stronę doliny.
tu dróżki znam, czeka na mnie kilka krótkich podjazdów/zjazdów i tak do Borków
a słońce przypieka
choć jak mówiłem jest odświeżający wiaterek
przez Borki i Brzuchowice przejazd zajmuje mi 27 minut, choć to raptem 5 km (tu brak asfaltu i wertep mnie spowalnia)
powrót z Brzuchowic DDR, jeszcze krótka przerwa przy wiacie rowerowej
tu na najwyższym wzniesieniu pomiędzy Brzuchowicami a Lwowem  powietrze stoi,
ale za to 3 km zjazd do Stawu Stosika mnie trochę ochłodzi

powrót 17:45

4 h w siodle

Trasa: Lwów_Brzychowice_Borki_Rokitno_Borki_Brzuchowice_Lwów:

Staw Stosika:

Brzuchowice; widok na cerkiew w Borkach:

Wjeżdżam w teren. Południowo-wschodnia część doliny Młynówki:

Ja odbijam na płn. tej doliny:

Wzgórza mam po prawej stronie. Stamtąd jadę:

Kolejny rzut oka za siebie:

Piaskowce:

Odosobnione zabudowania:

Stamtąd jadę. Warto się czasami oglądać za siebie:

Znowu domek na górce:

Teraz podjazd na wzgórze po lewej stronie zdjęcia:

Jeszcze trochę; słonce mnie przypala:

Koniec podjazdu — widok na Rokitno i wzgórza po drugiej stronie doliny Młynówki:

Tam pod lasem konie badań terenowych na dziś:

Widok na dolinę:

Naprzeciw wzgórza, u których podnóża jechałem. Ich grzbietem biegnie dróżka. Ja dziś przyjechałem z prawej strony zdjęcia i tamtędy będę wracał:

Widok na dolinę Młynówki:

Powrót. Tam na wzgórzu (po lewej) przed chwilą byłem:

Jeszcze jedno ujęcie, na dzisiejszą moją zdobycz:

Tam, gdzie te drzew u podnóża biegnie dróżka, którą jechałem we w tę:

Roztoczańskie szczyty bez nazw:

Widok na Borki, które łączą się z Brzuchowicami:

Upalmy powrót DDR do Lwowa:

Teenage Mutan Ninja Turtles:

Nad rzeczką opodal krzaczka mieszkała kaczka dziwaczka:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 24.00km
  • Teren 8.50km
  • Czas 02:12
  • VAVG 10.91km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pryszka, czyli w krainie bajor

Czwartek, 22 lipca 2021 · dodano: 25.07.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: Bajorowy szlak"

znowu pochmurno!
zatem wybieram ciężki teren 
po ostatnich deszczach
cel na dziś — Pryszka 360 m n.p.m. (jeszcze na niej nie byłem)
dojazd do Winnikowskiego Lasu przez Pohulankę (8 km) zajmuje mi 47 minut
Pohulanka ma ciekawą konfigurację terenu, jadę główną, asfaltową drogą  pośród wąwozu, pnącą się w górę i dosyć ciężką końcówką
do lasu jeszcze z 500 metrów (krótka przerwa)
po chwili oddechu romety poszły w las
po drodze wszystko, co można na dróżkach i ścieżkach znaleźć:
ogromne bajora (kilkadziesiąt), błoto, korzenie, koleiny, zawalidrogi, zarośla, wypukłości i wklęsłości terenu
podjazdu już nie ma
na drzewach są oznaczenia
najpierw: żółte, potem czerwone, biało niebieskie 
gdzieś się pojawiło białozielone, 
trzymam się żółtych potem niebieskiego, ale i tak znika, więc jadę intuicyjnie — z mapy zapamiętałem — cały czas prosto
wybieram mniej zarośnięte dróżki, 
co chwila bajoro — trzeba schodzić z roweru, przełazić, omijać błoto, koleiny, zarośla i przechodzić przez zawalidrogi
po drodze gdzieś mijam tę Pryszkę (brak oznaczeń)
w zasadzie tutaj równo (problem tkwi w nieznajomości terenu i wielu ścieżkach, których nie ma na mapach)
teren zaczyna opadać, to znak, że zbliżam się do końca lasu, ale to jeszcze chwilę potrwa (bo bajora i koleiny przecież)
przejazd, a raczej przełaj zajmuje mi 53 minuty.
docieram do Winników, do ulicy Zabawa (kolejna przerwa)
wybieram wariant dołem, asfaltem docieram do Akademii Futbolu
wdrapuję się wąską ścieżką na górę i do lasu
kolejne nowe dróżki
wybieram podjazd na wprost
znowu ostatnie metry tej górki ciężki...
co będzie oznaczać, że wrócę na drogę, którą już dziś jechałem 
bajoro do bajora podobne 
trudno mi się zorientować, czy jestem na właściwej drodze
jakość się odnajduję i wypatruje skrę w prawo,
do drogi, na której już byłem
tu minie mnie jeden biegacz górski i góralka jadąca w głąb lasu
w punkcie wyjścia jestem po 2 h.
tutaj dłuższa przerwa (20 min)
jestem jak dętka po tych przełajach
kilka przebłysków słońca
mimo wszystko lepiej bez słońca...
powrót przez Pohulankę
spokojna jazda do domu zajmie mi 29 minut

Trasa: Winnikowski Las_Pryszka_Winniki_Winnikowski Las

Nawet w pochmurny dzień słońce się do ciebie uśmiechnie (a nawet dwa):

Za stacją wjazd do lasu:

Na początku dróżki idealne:

Kraina bajor przede mną. Zaczynam przełaje:

I tych bajor jest ze czterdzieści...:

Tu jeszcze raz dziś będę. Na razie o tym jeszcze nie wiem:









Winniki i okoliczne wzgórza:

Ścieżka do lasu, za mną Akademia Futbolu, przy Jeziorze Winnikowskim:

Kolejny podjazd. Jeszcze nim nie jechałem. Końcówka ostra:

Tu już byłem. Patrz zdjęcie u góry z drugiej strony bajora:

Powrót. Dróżki już rozpoznaję:

Zaginął kotek. Jak widać, polowanie na niego już dawno się  zaczęło:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 31.40km
  • Teren 7.50km
  • Czas 02:39
  • VAVG 11.85km/h
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipcowe mżawki

Wtorek, 20 lipca 2021 · dodano: 21.07.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu: "Błoto poślizgowe"

Po upale czas na deszcze.
Wczoraj padało.
Dziś pochmurnie.
Chłodnawo jak na lipiec.
Jadę.
Pierwsza mżawka na ulicach Zniesienia.
Podjazd do Zbieranki.
Teraz będzie wertep.
Trochę błota.
Zjazd do Grzybowic Małych.
Druga mżawka.
Trzecia w Wólce Hamuleckiej.
Tutaj koniec chwilowego asfaltu — wertep z błotem.
Odbijam na Górę Krukową (Круків Горб, 331 m n.p.m.)
Tu na odcinku 500 metrów w stronę lasu błoto poślizgowe i koleiny — ciężko się jedzie.
Docieram do obiecanej wiaty.
Tuż obok wypływa rzeczka. 
Mini bajoro.
Mokro i chyba mżawka.
Najgorsze to koleiny.
Rezygnuję z tego powodu zdobywanie Krukowej Góry.
Wracam po tym błocie poślizgowym.
Zamierzam jeszcze dotrzeć do pomnika bohaterów na wzgórzu.
Wdrapuję się ostrym podejściem, między domami, potem zjazd o tu przegapiam ścieżkę (gdzieś ukrytą w zaroślach).
Powrót przez Brzuchowice i DDR do Lwowa.

3:50 h w siodle

Trasa: Zniesinie_Zbieranka_Grzybowice Małe_Wólka Hamulecka_Hamulec_Brzuchowice_Hołosko_Lwów

Podjazd na Zbierankę:

Zbieranka. Widok w stronę Czarnej:

Wąwóz Grzybowice Małe:

Czarna. Widok z dołu:

Obraz pt. "Tory, Grzybowice Małe, Grzęda"

Wertep ukraiński w Czarną w tle:

U-kształtna dolina Młynówki:

Północna część tej doliny  i Wólka Hamulecka:

Znowu Czarna:

Asfalt tylko do cerkwi. Potem wertep:

Się ubrudzę na tym zjeździe. Poza tym widać wagony:

Jeszcze raz Czarna:

Znowu ukraiński wertep:

Droga do lasu:

Błoto poślizgowe i koleiny — ciężka przeprawa:

Tu mini jeziorko zamiast drogi, ale obok jest wydeptana ścieżka:

Nie śmiecić. Ukąsimy. © Komary. Go "Granit":

Wiata. Widok tu nieczęsty w lasach.

Drga na Krukową Górę — koszmar. Nie tym razem:

Szczyt osiągnięć radzieckiej motoryzacji:

Hamulec. Północna strona doliny Młynówki. Tu wdrapuję się po raz pierwszy:

Widok w kierunku płd. Dwie cerkwie na górce. Tam już bywałem i wiem, co za nią/nimi jest:

Tu po prawej gdzieś była ścieżka ku pomnikowi, ale nie zauważyłem, za to świetny zjazd:

Brzuchowice. Wylot na Lwów:

Staw Stosika:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 18.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 12.61km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

GO VEGAN

Niedziela, 18 lipca 2021 · dodano: 21.07.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu "Burza nad miastem"


Prognoza pogody: będzie burza, ale o 22:00 (he, he, he).
Wychodzę o 18:30, a tu grzmoty tuż nade mną.
Deszczu nie ma.
Właśnie na północny, dokąd miałem jechać. Po 5 minutach grzmoty się oddalają.
Ale jadę w inną stronę.
Przejadę się "po mieście". Niedzielne popołudnie, mniej ruchu na ulicach.
Zawsze chciałem podjechać na Górę Strat (12%).
Start na wysokości 299 m n.p.m.; koniec 337 m n.p.m. Odcinek ma 900 metrów.
Od dworca kolejowego do Lewandówki i dalej (ulicą Gorodocką) jest DDR, więc spoko.
Trasa:
- Kleparów
- Dworzec Kolejowy
- Lewanwówka
- Bogdanówka
- wzdłuż linii kolejowej ulicą Ostapa Terleckiego
- Francówka
- Kulparków
- Park Piaskowe Jeziora
- Nowy Świat
- Kastelówka
- Poznańska Góra
i powrót do centrum.
Temperatura przyjazna, dużo chmur.
Poznaję nowe miejsca, w których jeszcze nigdy nie byłem.

2:15 h w siodle.

Niebo grzmi nade mną:

Podjazd pod Górę Strat i dalej w stronę Kortumowej Góry:

Ulica Złota.Jeszcze 2.3 podjazdu:

Dworzec kolejowy Lwów:

Kościół św. Elżbiety:

W oddali Wysoki Zamek:

Widok na Lewandówkę; w oddali Kortumowa Góra:

Przystanek Gorodocka:

Go vegan:

Pętla tramwaju nr 2, ul. Konowalca:

Piaskowe Jeziora:





Kościół i szpital św. Łazarza:

Kościół św. Marii Magdaleny:

Dzisiejsza trasa:





  • DST 15.00km
  • Teren 4.50km
  • Czas 01:16
  • VAVG 11.84km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lesienicki Las

Piątek, 16 lipca 2021 · dodano: 17.07.2021 | Komentarze 0


z velo_cyclu "Upał"

KRÓTKA PRZEJAŻDŻKA PO MIEŚCIE.
Po upalnym dniu wieczór zachęca do jazd.
Kierunek wschód:
- Wysoki Zamek
- Zniesienie
- Wzgórze Baba Rod
- Krzywczyce Wielkie
- Lesienicki Las
- Jałowiec
- Profesorska Kolonia
- Kajzerwald

Oczywiście: wertepy, las, parki, podjazdy, zjazdy.

W lesienickim lesie kilka nowych ścieżek.
I tak samu na ulicach Jałowca, skręcam za wcześnie, ale za to poznaję nowy, ostry podjazd.

Ostatni fragment w Kajzerwaldzie i Wysoki Zamek omijam i wybieram szybki zjazd ulicami (1,5 km), co zajmuje tylko chwilę i świetnie chłodzi.

Wzgórze Baba Rod:

Widok z Baby:

Widok na północ na Soroki Lwowskie:

Trzy niedźwiedzie:

Wschodni koniec Roztocza. Lesienicki Las, w którym znajdują się Czatowskie Skały:

Dziękujemy za czyssty las:

Pomnik ofiar zbrodni nazistowskich. Bracka mogiła:

Jałowiec. Tę uliczkę zaliczam po raz pierwszy:

Widok na centrum Lwowa — wieża ratuszowa:

Dzisiejsza trasa: