Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 46.50km
  • Teren 4.10km
  • Czas 03:01
  • VAVG 15.41km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Sowie, czyli Festiwal Burz

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0

TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Tama_Wysokie Lipy_Zajęczy Rów (szlak czerwony MTB)_Toszowice_Młyńska_Michałkowa_Tama_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.

Burza - Szekspir!

To dziś miałem przygody:
- godz. 15:46 wychodzę z domu na rower; pogoda super, gorąco, ale przyjemny wiaterek, chmury na horyzoncie (słońce w mleku), im dalej, tym chmurzy się całkowicie, dzięki temu mogę podjechać bez dużych potów w stronę Toszowic (czerwonym szlakiem MTB, najgorszy odcinek na końcu, z lasu wyjeżdżamy na potężnie zarośnięte łączki i jeszcze pod górę):
 - podjazd zaczyna się przy moście wiszącym nad jeziorem, droga z cyklu To-bruku dużo wyłożyli w lesie; jacyś ludzie idą z góry i pytają się mnie dokąd prowadzi ten szlak - wyjaśniam im jak stary znawca terenu (a jadę pierwszy raz tamtędy; próbowałem od drugiej strony jakiś czas temu, ale pomyliłem drogę z powodu mało widocznej strzałki); a tu od Walimia słychać grzmoty, myślę se - zdążę, burza pójdzie w drugą stronę, a ja zjadę szybko przez Michałkową (tzn. Młyńska); 
- przy słynnym krzyżu nad Walimiem - widzę już na własne oczy pioruny nad górami, nie przelewki, skręcam przez Toszowice, tu po wczorajszych burzach dużo błota i piachu na asfalcie, kilka razy nie wyrabiam na zakrętach z góry i wjeżdżam na lewą stronę wąskiej jezdni, ale na szczęście nic nie jedzie;
- dalej pruję w ciemnościach przez las do Michałkowej; wiatr staje się porywisty, czyli zaraz będzie lać, docieram do skrzyżowania przy jeziorze; pada;
- jest godz. 18:00 - ja w środku burzy w Michałkowej, która szła od zachodu, decyzja: schowanie się pod daszkiem przy ostatnim od jeziora budynku w Michałkowej. Widzę pioruny nad jeziorem; grzmoty nie ustają; czekam, dopijam herbatkę,; żadnych przejaśnień na horyzoncie;
- godz. 18:41 - deszcz dalej pada, ale burza odeszła gdzieś dalej; do domu mam tylko 16 km; ruszam do tamy; jeszcze pada, za tamą już tylko kropi; pruję jak wariat po kałużach i rzekach przecinających jezdnie; w Lubachowie już nie pada; przyjemna jazda po burzy, chlapie nieźle, ale od razu wszystko wysycha na mnie (oprócz butów i czapeczki); żadnych rowerzystów - tylko ja - król auszbiańskich szos!;
 - godz. 19:12 rogatki Śchweidnitz, tu już po burzy, ale jak zobaczyłem piorun na północ od miasta to zrobiłem "łał" - kobiety na przystanku wystraszyłem;
- i 19:28 w domku!
Poza tym - debiut nowej kurtki przeciwdeszczowej
+
na podjeździe przez las, lewa nóżka ześliznęła się z pedała i walnęło mnie w piszczel... dokrwi...
:{)}}}}}

Początek drogi (czerwony szlak MTB, tuż na przeciw mostu wiszącego nad Jeziorem Lubachowskim):
To_bruku Ci u nas w lasach dostatek położyli:
Kilka ładnych serpentynek po drodze:
Najdłuższa prosta brukowa:
Widok na Jezioro Lubachowskie z nowej dla mnie perspektywy:
Jeszcze tylko łyk napoju energetyzującego i koniec leśnej autostrady - wjeżdżam do lasu:

Okazuje się, że są dwa warianty trasy, wybieram łatwą, bo grzmoty coraz bliżej:
Tuż pod koniec podjazdu, po wyjeździe z lasu, zaczynają się zarośnięte łączki:

Docieram do miejsca, w którym już w tym roku byłem. Tam właśnie zgubiłem czerwony szlak. Teraz już wiem, trzeba skręcić w tej łąki łan:

Widok na Masyw Włodarza, tam już nieźle musi lać:Właśnie znajduję się na skraju burzy, za kwadrans będę już przy jeziorze i tam mnie dopadnie:


Kategoria Góry Sowie



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ncich
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]