Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 76.50km
  • Teren 17.50km
  • Czas 05:15
  • VAVG 14.57km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szalony rajd po Włodarzach, Osówkach, Soboniach, Jedlinach i innych

Niedziela, 6 listopada 2016 · dodano: 06.11.2016 | Komentarze 9

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Lubachów_Złoty Las_Zagórze_Jugowice_Masyw Włodarza_Głuszyca_Jedlina_Rusinowa_Kozice_Julianowy_Pogorzała_Witoszowy

A wszystko to przy bardzo ładnej pogodzie :{)}}}}}}
Velo_duet z TżM

Normalny niedzielny kolarz to jedzie ze Świdnicy do przystanku w Lubachowie, patrzę co robi...
robi kółeczko i nazad!

Inny kolarz z kolei wciska się między mnie a auto, które próbowało mnie wyprzedzić na zakręcie, ale zahamowało bo z przeciwka jedzie inne auto (a kolarz w tę metrową szparę!).

Kolejni już dawno chleją i lulki palą w domach, gdy my dopiero wjeżdżamy w teren.

Polnicher idiot, krzyczy z auta w Głuszycy coś o skarpecie, nie rozumiemy...

Zjeżdżając do Pogorzały kolejny kier_owiec trąbi gdy mnie wymija,
Poco? Czyżby dodawał otuchy? Może mnie zna, poznał po brodach, albo zazdrości strug deszczu na ryju.

Ale od początku.

Pogoda super, wiatru brak!
Spotkanie jak zwykle w Lubachowie na przystanku.
Ale TżM jeszcze nie przybył, jadę mu na przeciw na Złoty Las.

Tutaj, by ominąć asfalt, śmigamy zielonym szlakiem  przez Przełęcz Krzyż do Zagórza.

W Jugowicach kilometr od Włodarza zaczyna kapać...

Pierwsze przeczekanie deszczu (5 minut przerwy i chyba nie pada).
Jedziemy.
Kolejne przeczekiwanie deszczu (nic nie daje).
Pada, a nawet leje.
Wmawiamy sobie, że to tylko z drzew kapie...

I tak już będzie dziś do końca. 

Dalej tylko lało. 
Wyjeżdżamy w Grządkach na asfalt i szukamy żółtego szlaku MTB i wjeżdżamy znowu w teren.
+ 5 stopni, więc da się żyć.
Błota poślizgowe, kałuże, kamole liście, potoki - po kilku kilometrach przywykasz.
Marzną rączki zarówno w letnich jak i zimowych rękawiczkach.

Przed mostkiem za Soboniem tow. TżM się wyglebia, ale obrażeń brak.

Ja tylko na błocie wpadam w poślizg i tradycyjnie pedałem po piszczelu lewej nogi dostaję.

Potem czuję i słyszę coś nie tak, znam ten dźwięk...
Powietrze z tylnej oponki zeszło (nie do końca na szczęście).

Pompujemy i do domu wystarczy dojechać.
Zjazd do Głuszycy przez Dolinę Marcową.
Potem omijamy główne drogi w Głuszycy (tutaj fajny skrót do niebieskiego ogrodzenia), Jedlinie boczniakami.
Pętla przez te Włodarze, Osówki, Sobonie - 13,5 km.
A odczucie jak z 30 km w tej ponurej, deszczowej atmosferze.

Potem ohydne rwące potoki na asfalcie na drodze głównej przez Jedlinę.
Jadę szybciej i tutaj się gubimy po skręcie do centrum.

Ale doganiam na serpentynie z kostką.
Jest już ciemno. (piszę bzdury)
Dalej bez wydarzeń i pożegnanie pod Kozicami.

Mam jeszcze 20 kilosów.
Tradycyjnie przez Julianowy i zjazd przez Pogorzałę.

Dziś tylko 76,5 km
z czego 47.1 km w deszczu!!!
Wracam cały mokry.
W plecakach też wszystko mokre + telefon do zdjęć zamókł.
W mokrych bucikach (letnich) schodząc do piwnicy o mały włos się nie wyglebiłem...

Polecam!
Coolarz z brodą


Jest dzisiaj na prawdę ładnie:

Boczniakiem:

Tego tu ostatnim razem nie było, jak tu byłem:

Przełęcz Krzyż:

Po drodze są grzybiarze; są i grzyby:

Tu zawsze są ładne widoki po wyłonieniu się z lasu:

Widok na Sowy. Tu już pada, ale nie tak intensywnie:

Teraz na kompleksem Włodarz:

Deszczowa perspektywa:

Widzialność dziś nie jest najlepsza, bo deszczowa:

Okolice Osówki:





Komentarze
Złomiarz | 18:29 środa, 16 listopada 2016 | linkuj Nie, karbonu już nie skupują. Teraz jest czas na wózki dziecięce. Dzieci przed zwózką należy wyciągać z wózka, bo dzieci nie skupują. Bo żrą dużo i są za grubi.
ajk
| 20:22 niedziela, 13 listopada 2016 | linkuj Nie wierz wałbrzyskim automobilistom.
Tylko czyhali by nas oblać.
Ale nie udało się, bo już byliśmy do suchej nitki zalani.
A złomiarze machali z tego powodu tylko, by rowery nie zardzewiały,
bo zardzewiałych nie sprzedadzą.
Kierowca autobusu nr 5 | 00:34 środa, 9 listopada 2016 | linkuj .
Boże! Aż się serce nam tu łamało! Co za widok: strugi wody wzdłuż ulicy, zimno, ciemno - a tu ci biedni na rowerach! Ja jechałem wtedy w przeciwnym kierunku, na Głuszycę Górną, ale mogliście poczekać, była niedziela to i darmowy przejazd by był.

Nie wiem jak dojechaliście, nikt by się na to nie odważył!

Takich hardcore to my tu wałbrzyscy kierowcy bardzo poważamy i pozdrawiamy!

Jesteśmy z wami!

.
ajk
| 21:36 wtorek, 8 listopada 2016 | linkuj A deszcz padał i padał, i zatapiał powoli rowerzystów znikających w odmętach Włodarza, Osówki, a ci palili gumy by oświetlić drogę w czeluściach, podziemiach, Golden Zógach, Wunder Waffe, i le cabaret de l''absurde.
Żołnierz z Włodarza | 19:44 wtorek, 8 listopada 2016 | linkuj .
.
Byłem wtedy jeszcze małym żołnierzem jak widziałem tych dwóch na rowerach,
jeden nawet strzelał z AK47!

Ten pierwszy rowerzysta, chyba z brodą spytał się wtedy tego, co strzelał, czy strzelał do ludzi, a ten z tyłu, na tym czarnym rumaku, powiedział, że do ludzi - to nie! tylko do tarcz!

No i zniknęli w czeluściach czarnego mokrego deszczowego lasu i żeśmy go już tam ich nie widzieli później...

Legendy tych lasów, oj legendy...

.
ajk
| 10:17 poniedziałek, 7 listopada 2016 | linkuj Dobrze, że wziąłeś rower na deszcz.
Tajemniczy żółty Macintosh | 00:45 poniedziałek, 7 listopada 2016 | linkuj .
.

14 litrów wody na mnie, ciężko się było rozebrać!

Rower czysty jak spod fabryki, przynajmniej opony.

Łańcuch będzie miał ochotę zardzewieć, ale jutro mu to uniemożliwię WD-40.

------

Moim największym marzeniem dziś było: jak przyjadę - to od razu w wannę i jak będę już w tej wannie - będę jadł najlepszą w świecie bułeczkę z masełkiem i serem wędzonym gouda wyciągniętą prosto z porowerowego plecaka...

No i spełniłem swoje najskrytsze marzenie... Aż wyłem jak mełłem żuchwą i się moczyłem w majty.

Teraz ciągle piję i wszystko mi tak smakuje, że się za głowę łapię!

Teraz będzie czwarta, piąta, szósta, siódma i ósma herbatka różnej maści, nie wiem co będzie dalej...

Już wiem, bo piłem: kakało! Chili dziewiąty napój 250 ml.

------

To był mój NAJWIĘKSZY HARD-CORE WSZECHCZASÓW w pełnym deszczu!

Cieszę się, że dojechałeś na tej tajemniczej dętce do domu, tylko jeszcze 20 km od Wałbrzycha.

Ja w domu byłem o 17:30.

Teraz robię wielkie pranie gnoju porowerowego!

Fajnie, że jechaliśmy w takim syfie.
Teraz doceniam każdą malutką chwilę z pierzem i smak mięsa.

TOTAL!

.
.
ajk
| 23:08 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj Skarpeta to wynalazek PRL
chili Syrena 104.
Ten co siedział w skarpecie | 22:19 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj Co ty mi tu chrzanisz siedzę se spokojnie w skarpecie nad rozlewiskiem a ten mi coś jedzie na rowerze mokry szczur Górski jeden z drugim i pitoli O rękawiczkach - se skarpety nałóż!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa losic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]