Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25634.70 kilometrów w tym 7046.65 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95973 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Równina Świdnicka

Dystans całkowity:5531.90 km (w terenie 1840.30 km; 33.27%)
Czas w ruchu:356:16
Średnia prędkość:14.78 km/h
Maksymalna prędkość:222.00 km/h
Suma podjazdów:13480 m
Liczba aktywności:211
Średnio na aktywność:26.22 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 22.60km
  • Teren 11.20km
  • Czas 01:19
  • VAVG 17.16km/h
  • Temperatura 21.5°C
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obwąchiwanie pól

Wtorek, 24 kwietnia 2018 · dodano: 24.04.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Słotwina_Witoszów Dolny_Bystrzyca Dolna

Okazało się niespodziewanie, że mam wolny od wszystkiego wieczór.

To wsiadam na ogiera.
Wieczorne obwąchiwanie pól.
Niech się złoci!
Ciepło, ale wiaterek, wiec biorę kangaroo.
Pochmurno.

Połowa dystansu po polnych drogach.
Odludne miejsca.
Co chwila złociste łany.

Zaliczam nowy odcinek polny koło Bystrzycy Dolnej, wyjazd od strony kościoła w bok do wsi.
Jadę drogą wewnętrzną.

Teraz w stronę rzeki.

Powrót przez pola do ul. Torowej.


Raj przez pola rzepaku:

















  • DST 43.30km
  • Teren 14.90km
  • Czas 02:50
  • VAVG 15.28km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 309m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słuchanie dętek_zemsta Łysej Góry, przeciągnięta w czasie, czyli Canyon Coloradki

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 24.04.2018 | Komentarze 0


Niedziela będzie dla łat.

czyli kolejny velo_duet
po walce z kolcami głogów
przebitych dętkach na Łysej Górze dwóch tylnych, w dwóch rowerach (jak się dopiero dziś okazało!)

Schodzę po rower, wychodzę z tylnym kołem...
Też mam Roberta Flack...
Łysa Góra przedwczoraj rozbija dwie dętki...
No tak, miałem tylko 5 km + 3 km i nie zdążyło zejść powietrze z koła...

Velo_duet dzisiaj będzie krótki.
TżM dojeżdża do mnie.

Zadanie — znaleźć kolec (kolce)...
Zadanie — znaleźć dziurę...
Na początku badanie wzrokowe opony — kolca nie widzę.
Pompuję, zobaczę jak szybko schodzi
Jednak po przybyciu TżM znajdujemy coś w rodzaju kolca, a w zasadzie miejsce po nim.
Najlepsze jednak — osłuchiwanie dętki!
Przyjemna, gumowa bryza
Dętka Schwalbe (zeszłoroczna, nieklejona) - pierwsza łata, czarną stroną kleić!

Potrzebna igła do wydłubania szczątkowych kolców + lupa.

Teraz można pojechać.
Późny start (16:20)
Plan na dziś już nieaktualny.
No to pokażę podmiejskie atrakcje.
Wjeżdżamy w teren.
Wyruszamy na Równinę przez Bagieniec

O, jakie piękne kwitnące drzewo owocowe.
Są wąchacze na tym świecie.

- O, pałac na wodzie!

Rzepak już się złoci i wchodzi do nozdrzy (zapach).
Są wąchacze na tym świecie.

Przez Wierzbną krótki szybki zjazd i szusujemy do Canyonu Coloradki, skrótem (znanym tylko mi) przez pole.

Teraz jesteśmy na dole. (17:15-17:50)
Mini piknik.
Z góry wyłaniają się postacie tego dramatu (matka i dziecko w różowym kasku), przerażająco to wygląda (he,he, he).

Potem spotkamy ich w Pankowie... (4-osobowa rodzina zroweryzowana).
W końcu odnajdę skrót ze wsi, co by nie jechać asfaltem.
Trzeba przejechać wał przeciwpowodziowy i ścieżka sama prowadzi do lasu, lekko wznosząc się w górę.
Po prawej Bystrzyca i widać ją coraz niżej...
Kilkanaście metrów podmarszu.
Ktoś tu jest (pali ognisko).
Z góry nie wygląda to mimo wszystko tak strasznie.
Chwila postoju i podziwiania widoków. (18:14-18:35)
Brak cyrkulacji powietrza, więc patelnia słoneczna.
W dolinie rzeki wiaterek i zupełnie inny klimat.
Zjeżdżamy stąd.
Zjazd zarąbisty, krótki, ale ostry, bez kamieni.
Kierunek kamieniołom w Niegoszowie i Lisi Zakątek.
Przyjemna pętle przez ścieżki dookoła kamieniołomu.
Koniec terenu teraz przez miasto kierunek Witoszów Górny. Kolejna przerwa nad Bystrzycą przy bulwarze (19:14-19:25)
Przyjemny chłód w od pól w dolinie Witoszówki.
Dobijamy aż za pałac do przystanku. (20:01-20:10)
Koniec przygód velo_duetowych na dziś.
Odbijam potem na górny boczniak, potem na dolny.

Powrót:
20:44 

Pióromania!

I o to chodzi:

Wąchacze są wśród nas: 

Canyon Coloradki z dołu:

Cały ten kram:

Canyon Coloradki z góry:



Wieczorna impresja z Pogórzem w tle:


Velo_duet
_Zawiszów_Bagieniec_Wierzbna_Panków_Niegoszów_Świdnica_Witoszów Dln._Witoszów Grn._Witoszów Dln.




  • DST 26.40km
  • Teren 13.20km
  • Czas 01:40
  • VAVG 15.84km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wichrowa Równina, czyli trzynastego w piątek

Piątek, 13 kwietnia 2018 · dodano: 13.04.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Zawiszów_Bagieniec_Nowice_Jaworzyna Śl._Nowy Jaworów_Milikowice_Słotwina

Popołudniówka Na Równinie

Po porannych deszczach
zrobiło się ładnie.
Jadę w krótkiej koszulce.
Ładna wiosna.
Motyle, ptaszki śpiewają i te inne wiosenna pierdółki.
Runda po wertepach przez żwirownię w Jaworzynie.
Za Nowym Jaworowem "zwiedzam" starożytne grodzisko.

Kataklizm nadchodzi za laskiem koło Milikowic.
Nad Wałbrzychem grzmi i leje.
A na mnie huragan napada.
Zdmuchuje mnie z drogi, już miałem wchodzić do rowu...
Zakładam kurtkę i walczę.
A tu dziadek na rowerze spokojnie jedzie tam i z powrotem, potem skręca bezstresowo, jedzie dwa razy szybciej ode mnie.
Rzuca mnie w lewo...
Jeszcze łańcuch spada...
Uciekam przed burzą wałbrzyską.
Tuż przed wsią najgorszy huragan mija.
Najlepsze jednak z górki za Milikowicami, 
Wiatr pcha mnie w plecy — super jazda bez pedałowania.
Nad Osiedlem Młodych Emerytów jedna część tęczy, druga część hen za miastem.
Są jeszcze podmuchy z południa.
Super chmury nad górami. Dobrze, że nie jechałam ku nim.
Temperatura spadła do +15.

W Jaworzynie życie kwitnie:

Starożytne grodzisko. Biegnie tamtędy szlak rowerowy (zielony, świebodzicki) ale droga urywa się przed zaoranym polem:

Zaraz się zacznie mój kataklizm:

Teraz mnie wicher prowadzi ku miastu i rui:

Nad Sudetami spektakl chmur:





  • DST 46.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 14.45km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzy światy

Środa, 11 kwietnia 2018 · dodano: 11.04.2018 | Komentarze 0


Trzy światy
_Niegoszów_Lisi Zakątek_Kanion Penkendorf_Wilków_Pszenno_Kątki_Mysłaków_Tąpadła
_Masyw Ślęży_Jędrzejowice_Kiełczyn_Wzgórza Kiełczyńskie_Gogołów_Miłochów_Jagodnik

Naprawdę ciepło i wiaterek miejscami.
Nie mogłem się zdecydować na wybór trasy.
No to mam z tym trzy światy dziś.
Dziwne, jak to szybko można się w różne miejsca przenieść za pomocą mięśni.

ŚWIAT NR 1 Lisi zakątek_Kanion Penkendorf
Runda przez kamieniołom w Niegoszowie.
Pole dla jazd powozem konnym i tor przeszkód dla koni (tego tu nie było).
Kundel mnie obszczekuje.
Przed Kanionem wybieram inną dróżkę; zbadam, dokąd prowadzi:
na skraj lasu, potem podjazd między polami i wyjazd do asfaltu.
50 metrów dalej dróżka do kanionu.
Para leży na kocyku.
Teraz myśl dokąd.

ŚWIAT NR 2 Masyw Ślęży
Teraz kierunek Mysłaków przez Kątki.
Zaliczam nową polną dróżkę w stronę wsi. 
Końcówkę już zaliczyłem niedawno.
Traktorzyści zdziwieni, że rower tędy jedzie.
Są ambitni polni kolarze — husaria polna, czyli ja — ajk.
W lasku za Mysłakowem — góra Dwa Garby (251 m)
Są inne ścieżki, ale dziś sobie odpuszczę.
Tąpadła — tutaj dojadę do żółtego szlaku i wyjadę w Jędrzejowicach.
Zaasfaltowali dróżkę do domku w lesie tam, gdzie mała czarna kundlowata szcze_kaczka...
Ale jadę w prawo (o, do góry jeszcze nie jechałem tym odcinkiem do lasu)
Kobieta z kijami.

ŚWIAT NR 3 Wzgórza Kiełczyńskie
Dojeżdżam do Kiełczyna.
Widzę zaasfaltowaną dróżkę w stronę kościoła.
A niech to bażant kopnie — jadę.
Ścieżką przyrodniczą po południowych stokach Wzgórz.
Dwóch facetów idzie z przeciwka z butelkami wody.
Mijam Przełęcz Książnicką i dalej zasuwam w stronę Gogołowa.
Dobrze, że się tędy wybrałem.
Podjaździki, zjaździki (wolę te pierwsze).
Jedna zawalidroga tylko po drodze.
Od Gogołowa wiatru brak więc w 15 minut jestem na rogatkach miasta.

Zgubiony pasek odblaskowy gdzieś na trasie.
Kolejny bażant bez brylantów po drodze.

Lisi zakątek:

Zbliżam się do Kanionu. Jadę w tę stronę po raz pierwszy:

W dole Bystrzyca, urwisko przede mną:

Zupełnie inny świat. Radunia!

Radunia bliżej:

Ślęża i Radunia:





  • DST 16.00km
  • Teren 3.10km
  • Czas 01:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsko-pomiejski Lincolning, czyli w poszukiwaniu wiosny

Poniedziałek, 9 kwietnia 2018 · dodano: 09.04.2018 | Komentarze 0


O, jak dzisiaj ciepło!
Wracam z lekcji
To się przejadę z lekka
W samej koszuli
Taka podmiejska jazda
Co słychać na mieście












  • DST 48.30km
  • Teren 26.40km
  • Czas 03:18
  • VAVG 14.64km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 499m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Włóczęga po Wzgórzach Imbramowickich

Sobota, 7 kwietnia 2018 · dodano: 07.04.2018 | Komentarze 0


Włóczęga po Wzgórzach Imbramowickich
_Tomkowa_Bolesławice_Nowice
_Piotrowice_Łażany_Żarów_Góra Krukowka_Kruków_Pyszczyn_
Góra Pyszczyńska_Imbramowice
_Tarnawa_Góra Krukowska_Mrowiny_Kapliczna Góra
_Kalno_Wierzbna_Bagieniec_Zawiszów

Rower po wczorajszym ośmiogodzinnym serwisie,
wymianach, przykręcaniach, odkręcaniach,
dokręcaniach przez 
Service Canyon Matrix

Start: 15:20

Sprzęt od razu szwankuje.
Jadę, może się dotrze...
Mam mapę w głowie, szukałem alternatywnych dróżek.
Wzgórza Imbramowickie — coroczna, wiosenna wyprawa.
Kilka razy napada na mnie wiaterek wschodni.
Ale spoko.
Nowa dróżka z Piotrowic do Łażan.
Dobijam do  żarowskiej strefy, tu miałem znaleźć pierwszy skrót na Górę Krukową, ale 
zachaszczone. 
Potem podjazd  i skręcam między zakładami w stronę mojej Góry.
Asfalt się skończył i dróżka też. Przełażę tylko 100 metrów przez pole.
Przede mną Góra, ale skręcam w lewo przez las, szukam innej dróżki od zachodu — znajduję, potem ostry podjazd.
Polanka, ławeczki i siedzi para.
Przełażę przez polanę i pierwszy cel na dziś osiągnięty (Krukowa Góra - 230 m).
Świetny punkt widokowy.
Urywam zamek od futerału od binokla.
Czas na herbatkę.
Zjazd na Kruków i za wsią nowa dróżka polna — skrót do Pyszczyna.
Podjazd na Pyszczyńską Górę (273 m) alternatywny, na początku lasu w prawo, też pierwszy raz.
Zjazd w stronę polany z widokami na Równinę i Sudety.
Czas na herbatkę. W plecaku nie mam pompki, myślę, że wypadła, przy poprzednim postoju.
Pojadę na Krukową Górę i zobaczę, czy nie leży tam Crank Bros.
Owadożeria już się pojawiła...
Teraz na Imbramowice, zaliczę kolejną nową dróżkę.
Po drodze podczas zjazdu zawalidroga.
Nie da się ominąć, trza przełazić pod kłodą.
Łamię przedni odblask.
Zjazd Na Imbramowice wertepowaty.
Szybko się nie da jechać, bo sprzęt szwankuje.
Od drogi na Mrowiny wjeżdżam na Krukową Górę po raz drugi!
Wyprzedzam parę, co lezie na piechotę.
Potem zamienię z nimi kilka słów na szczycie.
Pompki nie ma, czyli leży w piwnicy, albo w pokoju.
Czas na kolejną herbatkę.
Mknę w dół, po drodze pozdrawia mnie stojący na drodze rowerzysta, też się tu wybrał.
Przez Mrowiny w stronę leśnego jeziorka, ale z lewej mami mnie dróżka na Kaplicznej Górze (241 m).
Leśne, wiosenne, wieczorne powietrze, dojeżdżam do pola z widokiem na Pożarzysko; parę metrów wcześniej zauważyłem leśny singiel track. Wracam, teraz zjazd — wyjeżdżam nad jeziorkiem.
Kolejna przerw na herbatkę.
Teraz prosto do Kalna (omijam wieś, jadę polną obok boiska), Wierzbnej.
O, ładny zachód słońca.
Dopijam herbatkę za Wierzbną i sunę na Bagieniec.
Zachód około 19:30, jeszcze widno i 6 km do domu.

Po wertepach 26.4 km.
Teraz jestem schizo, po Oxford Crown Bell, po 4 godzinach terkotania....
Powrót przy zachodzie słońca.
Sprzęt się nie dotarł, jest gorzej niż przed zmianami....
Klątwa Rometów trwa.
Boże uchowaj przed dobrym, bo polskim.

Meta: 19:55


Krukowa Góra, widziana z drogi z Łażan:

Góra Krukowa, przełażę przez pole i odbiję w lewo.

Pyszczyńska Góra z drogi polnej z Krukowa:

Widok z polana Pyszczyńskiej Góry:

Zjazd w stronę Imbramowic, na prawdę górki:

Po 1:17 minutach, znowu tu jestem:





  • DST 56.60km
  • Teren 7.40km
  • Czas 03:21
  • VAVG 16.90km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 469m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cieplejszy powiew wiosny

Piątek, 30 marca 2018 · dodano: 30.03.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Jagodnik_Miłochów_Krzczonów_Książnica_Kiełczyn_Jędrzejowice_Wiry
_Wzgórza Kiełczyńskie_Mysłaków_Sady_Biała_Szczepanów_Gola_Krasków_
Klecin_Stefanowice_Gruszów_WIlków_Niegoszów

Słoneczko, temperatura w słońcu +15, 
wiaterku brak.
Prawdziwie bardzo wiosenny dzień!
Pętla wokół Wzgórz Kiełczyńskich z dużym hakiem, od strony południowej.
W Książnicy zaasfaltowali dróżkę od zaplecza wsi, jadę nią.

Z Przełęczy Jędrzejowickiej jadę w dół,
Dawno w tę stronę nie jechałem. Nawet spora górka. Jak się jedzie w przeciwną, to się nie odczuwa.

Słoneczna Przystań Jędrzejowice — wzywa brać kolarską przystań!
Zatrzymuję się to po raz pierwszy na herbatkę i bułę.
Po kwadransie czas na podjazd od Wir w stronę Wzgórz Kiełczyńskich.
Potem asfaltowa dróżka nad wsią i kierunek Mysłaków.
Tutaj rzucony zostałem na mysłakowskie pola, 
Przygodo — ahoj!
Prawie błota niet.
Tylko dróżka się kończy.
Nie pierwszy raz przebijam się po zaoranym polu.
Zawsze jakaś dróżka będzie.
Pola przedziela strumień.
Jadę miedzą, o jest mostek!
Potem znowu miedzą, trochę podmarsz, bo teren pofałdowany.
Dobijam do zielonej dróżki, potem do gruntowej i dojeżdżam do Mysłakowa z innej strony.
Tutaj wiaterek od Ślęży...
Teraz, a niech to, pojadę przez Sady.
Na początku wsi skręcam w dróżkę nad wsią.
Potem za wsią skręcam w stronę Ślęży (nowa asfaltowa droga) -nie wiem, gdzie wyjadę.
Na szczycie dróżki, dwie opcje — wybieram w lewo.
Czyli ocieram się o zachodni kraj Masywu Ślęży.
Zaraz się asfalcik kończy i zjazd w stronę lasu.
Na rozwidleniu w lewo (w prawo kiedyś zbadam) - im głębiej w las, tym bagniściej.
Dobijam do strumienia.
Przenoszenie roweru przez strumień. 
Trochę przemykam rowerem przez nurt, by błotko spadło.
Dobijam do asfaltu, 1 km od Białej.
Przerw na czaj.
Decyduję się pojechać skrótem polnym z Białej do Szczepanowa.
Ku mojemu zaskoczeniu, urokliwa dróżka została zaasfaltowana, ale tylko do tych betonowych płyt.
Przed lasem badam dróżkę, potem zjazd przez las, wyjeżdżam koło gospodarstwa z końmi.
W tył zwrot i kierunek Szczepanów — tutaj już grzęzawisko.
Myślę o kolejnej bułę.
Za wsią znowu wiaterek, ale od Goli zmieniam kierunek i mam go w plecy.
Szukam wiaty, najlepsza będzie w Kraskowie.
Kwadrans przerwy.
Na małym podjeździe przed Klecinem spada łańcuch i się zakleszcza.
Kwadrans walki ze sprzętem.
Klecin — plecin, to rozklecin, potem sklecin.
Dalej już bez historii, nieśpieszna jazda do domu.

Pięć godzin w siodle.

Miłochów-Krzczonów:



Wzgórza Kiełczyńskie:

Szczytna:

Ślęża i Radunia:

Jędrzejowice:







Podjazd w stronę Wzgórz Kiełczyńskich:

Teraz zjazd:

Wiry:

Szczytna:

Odbijam w polną drogę przed Mysłakowem:

Polna harce:














Kierunek Sady:

Sady:

Nowa dla mnie dróżka. Teraz wiem dlaczego Sady:





Stąd się wyłoniłem:



Droga Biała - Szczepanów:

Szczepanów. Dalej nie jadę:

Szczepanów-Gola:

Przystanek Krasków:

Droga Gruszów-Wilków:





  • DST 35.90km
  • Teren 0.30km
  • Czas 02:03
  • VAVG 17.51km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 289m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas letni, krajobraz zimowy

Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 25.03.2018 | Komentarze 5


Trasa
_Niegoszów_Wilków_Gruszów_Śmiałowice_Klecin_Krasków_Domanice
_Siedlimowice_Gołaszyce_Śmiałowice_Panków_Niegoszów


Profesjonalny Service Canyon Matrix
w 15 minut
od 17 wczoraj do 14 dziś
niszczy wszystko na swej drodze:
odkręca, przykręca o ćwierć, o pierdź, to w lewo, to w prawo, montuje, buzuje
śrubeczki, wypusteczki, pierdołeczki, baryłeczki,
na koniec młotem poprawia:
i gotowe!
G  R  A  C  I  A  S 

Jedzie się dobrze, jak na nowym, ale nie mam na myśli przerzutki...
Da się jechać pod górkę, przełączać też, ale przeskakuje, charczy etc.
....łańcuch tylko trzy razy spadł.
wiec prowizorka dobra jest!
Byleby do wiosny.
W jedną stronę to wiatr mnie pchał przez 19 km,
wyposzczony Coolarz z Brodem — w 50 minut i jestem nad Jeziorem Mietkowskim.
a nazad walka z wiatrem w ryj!
Za Domanicami przystaję na chwilę i zakładam dodatkowe wyposażenie antywiatrowe.
I dobrze, bo za chwilę na drodze do Siedlimowic drogę przemknie kozioł z zabójczą prędkością.

Powrót:
Tuz po 19:00, Temperatura już tylko +5.

Krajobraz marcowy:

Śnieżek:

Ostatki:

Roztopy, trochę pryskało:



Jezioro Mietkowskie. Teraz zmiana kierunku i walka z wiatrem::

Domanice - pałac:

Siedlimowice - pałac:



Panków-Niegoszów:

Z Niegoszowa:

Przed zmrokiem zdążyłem:





  • DST 31.30km
  • Teren 8.30km
  • Czas 02:08
  • VAVG 14.67km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnia popołudniówka w siodle z lodem, czyli 4 x błota

Sobota, 10 marca 2018 · dodano: 10.03.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Bystrzyca Dln._Burkatów_Opoczka_Wieruszów_Krzyżowa_Grodziszcze_Krzczonów_Miłochów
_Jagodnik

wiaterek silny południowo-zachodni
pochmurno
od razu wiatr się daje we znaki (wczoraj było lżej)
najpierw przystanek apteka
jadę na Zagórze — silny przeciwny wiatr -
żółwie tempo
dlatego mnie nikt z kolarzy nie pozdrawia?
czy może dlatego, że ubłocony rower?
..u. wie
od Burkatowa słońca więcej
i będę miał wiatr w plecy
tu zaliczam skrót przez lasek do rzeki

dzisiaj 4 odcinki błotne:
1. wjeżdżam na skrót Burkatów-Opoczka.
nie jestem sam, za ogrodzeniem sadu biegną i ujadają trzy psy

2. Opoczka-Wieruszów
na moim skrócie przez las (najpierw ostry zjazd) okazuje się najgorszy błotny barszcz tej wiosny, mijam kolejny pokryty lodem strumyki podjazd z lasu lepszy niż przed chwilą zjazd
teraz orzę po polu 
i
najciekawszy odcinek w wieruszowskim lasku (znam teren)
przedzieranie się przez chaszcze  singieltracki podjazdy, zjazdy
 w dole zamarznięte strumienie (przez jeden przechodzę, ale lód trzyma się mocno)
przecinam wąwóz między wzgórzami w stronę Wieruszowa i wyjeżdżam na boisku.
są ławeczki — przerwa, ogarniam patykiem błoto
wiem, co zrobię, by pozbyć się dziś tej mazi e ogara...
Teraz zasuwam w stronę Krzyżowej (wiedziałem, że będzie pryskać)

3. Kolejny odcinek Grodziszcze-Krzczonów
nie było już tak tragicznie

4. Krzczonów-Miłochów
bocian przed Miłochowem

Dobijam do źródełka w Jagodniku

myję swego ogara
opłacało się zostawić te 5 kg błota w terenie
w domu dopieszczę jeszcze

słynny kolarz Czesiu na kolarce ze składanym krzesełkiem (?) na plecach mnie omija, ale za chwilę startuję,
doganiam go i pozdrawiam, a ten nic
co za naród....

Rzut okiem na Pogórze:

Zima długo się trzyma:

Tradycyjne ujęcia. Jest ładnie:



Dzisiaj w lewo:

Bystrzyca River:

Dzisiejszy fenomen - wszędzie lody:

W oddali Góry Sowie:

Burkatów-Opoczka:

Romantica de la Silesia:

Góry Sowie w tle:

Widok na Góry Sowie:



Opoczka i Masyw  Ślęży:

Widok na Ślężę z Opoczki:



Zupa błotna w tym obniżeniu:

Kierunek Wieruszowski lasek:

Widok na Siwy:

Teraz przebić się na drugą stronę:

Szoruję po zaroślach:

Lodzie - nie pękaj!:

Dominują dziś lody:

Już przebiłem się na drugą stronę:

Przystanek - boisko Wieruszów:

Ciąg dalszy romantycznych krajobrazów (widok z Wieruszowa):

Widok z drogi Krzyżowa-Grodziszcze:

Widok z drogi Grodziszcze-Krzczonów:

Widok z drogi Krzczonów-Miłochów:





  • DST 25.30km
  • Teren 4.30km
  • Czas 01:25
  • VAVG 17.86km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedwiośnie (dziękuję, nie czytałem), czyli pradolina Piławy

Piątek, 9 marca 2018 · dodano: 09.03.2018 | Komentarze 5


Trasa
_Niegoszów_Wilków_Pszenno_Jagodnik_Jakubów

pierwsze szproty 
w galoty
wiosny nie czynią

błoto się sypie 
po zimowych wojażach
z ogara

na cepeenie
pompuję koła

by ominąć drogę krojoną 35, jadę wałem przeciwpowodziowym Bystrzycy i przełażę pod mostem i wyjeżdżam obok Hotelu Pod Wierzbą
ciekawy skrót — Polecam!

pradolina Piławy
tradycyjna przejażdżka
po skarpie między Pszennem a Jagodnikiem

lód w starorzeczu Piławy
błotna zupa 
przedzieranie się po chaszczach
podjaździki-zjaździki
rozgrzewam się do +30 stopni

czarny kot w Pszennie:
spluwam za siebie

kaja szczekaczka, co ma gdzieś swą panią (znowu te psy?)

wymęczył mnie ten odcinek w terenie
chwila przerwy przy źródełku w Jagodniku
jeszcze śmignę kawałek

bocian spłoszony nad Piławą

kocie łby
wypalanie traw:
dobre, bo polskie

ciąg dalszy błotnej zupy

wiaterek południowo-zachodni
daje się we znaki trzy razy: gdy wyjeżdżam z Pszenna, potem z Jagodnika, potem z Jakubowa

śmieci po rowach i rzekach:
dobre, bo polskie
staropolskim obyczajem
niech się śmieci...

zakładam nowe napiszczelniki PWR-C 3

Tajemne miejsca mocy:

Piława:

O, jak pięknie:

Śnieg, śnieg, śnieg, śnieg, everybody loves the śnieg:

Zostałem oszczekany przez nieszczęsnego zwierza. Sezon jazd uważam za otwarty:

Dużo słońca, dużo chmur, czas rowerów:

Wjeżdżam w teren:

2 kilometry od miasta, kto tu nie był, niech żałuje:

Skarpa nad pradoliną Piławy:

Starorzecze zlodowaciałe:

Przedzierać się, ku słońcu:

Całoroczny Christmas, po polsku:

Gościu siądź pod moim liściem, a odpocznij sobie:

Fragment skarpy, tamtędy się przedzierałem:

Tu się spłoszył bocian, jak on żyje, to my też możemy. W dali Boleścin:

Kolejna zupa błotna, albo kocie łby wypalone:

Góry Sowie w oddali:

Jakubów i Masyw Ślęży:

Wielka Sowa groźna i majestatyczna, straszy zimą:

Na prawdę ładnie: