Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Góry Sowie
Dystans całkowity: | 4719.40 km (w terenie 1131.60 km; 23.98%) |
Czas w ruchu: | 317:29 |
Średnia prędkość: | 14.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.00 km/h |
Suma podjazdów: | 17163 m |
Suma kalorii: | 311 kcal |
Liczba aktywności: | 85 |
Średnio na aktywność: | 55.52 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 63.00km
- Teren 17.80km
- Czas 04:10
- VAVG 15.12km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Człowiek Gór, czyli jak nie zdobyłem Wielkiej Sowy
Niedziela, 14 maja 2017 · dodano: 14.05.2017 | Komentarze 1
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Michałkowa_Glinno
_Przełęcz Walimska_Jelenia Polana_Przełęcz Walimska_Glinno_Boreczna_Cerkwica_Kanciarski Buk
_Burkatów_Bystrzyca Dln
Wyjazd:
13:10
Pochmurno nad Pogórzem
Wiosenne deszczyki przede mną.
Deszczyk 1. Lubachów przed tamą aż do początku Michałkowej, Jadę uparcie, bo mam nosa.
Stara zasada kolarska. Im wyżej, tym cieplej.
Tu wychodzi słońce i nieźle przygrzewa, aż do Polany Potoczkowej, przy najgorszym podjeździe (he, he, he)
Przystanek Michałkowa
Przez moją ulubioną Michałkową
tłok rowerowy
dwóch
dwoje
Glinno, skrzyżowanie za kościołem
Dwóch bajkerów
- O, człowiek gór! Zapytamy co to jest.
Co w trawie piszczy...
- Żmija zygzak.
Przenieśli ją patykiem na trawę z szosy...
Chwilę rozmawiamy i uciekam.
Potem za napisem Glinno, robię przerwę na drinka.
O, jeden kolarz zapierdziela z góry i jeszcze pedałuje.
Przez niego zgubię CreditSuiss...
Do Walimskiej sporo kolarzy.
Gdy wjadę w teren to kolarzy już nie spotkam. Super, że się zachmurzyło, to się nie spocę.
W terenie jeszcze mokro, ale najgorsze błota i tak są w Witoszowie. Znajome widoki, których mi brakowało.
Za Polaną Jelenią spokojnie wjeżdżam ten podjazd przez las (obawiałem się, że będzie podmarsz).
Docieram do 870 m n.p.m. Do szczytu tylko 1800 metrów.
Gdzie saszetka z kluczami?
- W Glinnie!
Tutaj się rozstaję z Sową.
Tak szybko w dół jeszcze nie jechałem.
Dwóch prowadzi rowery tuż za Glinnem przed drogą na Przełęcz Walimską.
Pytam
Odpowiadają
10 metrów do saszetki z kluczami
HURRA!
No to nie przyjdzie mi piłować kłódki i dorabiać kluczy.
Żmijowate Glinno
Rozjechana zygzak na asfalcie koło cmentarza.
Ta sama co na skrzyżowaniu tu dolazła?
Kobieta żartuje, po oderwaniu głowy od shitphone'a
- Ja tego Pana na ramę...
Deszczyk nr 2. Krótko i słabo. Boreczna z widokiem na Sowy.
No to Romety poszły w las.
Deszczyk zacznie się jak zjadę do lasu.
Tu też nikogo po drodze.
Czyli deszczyk nr 3. Trochę większy i trochę potrwa, Czerwony szlak MTB.
Za Kanciarskim Bukiem szalony 2.5 km zjazd.
Nie szarżuję.
Koniec gór i lasu, koniec deszczu.
Gdy wyjadę z lasu po 50 km jazdy
przez ostanie 12 km typowa dolegliwość kolarska mnie dopadła.
Deszczyk nr 4. Burkatów ostatki kropelki
Raczej większa mżawka, przyjemny majowy.
Jadę powoli walcząc z siodełkiem.
Powrót:
18:30
- DST 45.20km
- Teren 9.20km
- Czas 03:02
- VAVG 14.90km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Michałkowa_Wysoka Droga
Piątek, 14 kwietnia 2017 · dodano: 14.04.2017 | Komentarze 0
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn.
_Lubachów_Michałkowa_Boreczna_Lutomia Grn.
_Lutomia Dln_Lutomia Mała_Wieruszów_Opoczka
Dzisiaj jakby ładniej niż wczoraj.
Za wcześniej pochwaliłem...
Wiatr zachodni, więc w stronę Bystrzycy Grn. jedzie się dobrze.
Wjeżdżam w Dolinę Bystrzycy, a tu mocniej wieje
he, he.
Po drodze zmieniam plan jazdy, miało być krócej, ale że pogoda super lecę na ulubioną Michałkową.
Od tamy dosyć zimny wiaterek.
Skręcam na Michałkową.
Wybieram ul. Wiejską, czyli na rozdrożu w lewo.
Tutaj tradycyjnie słońce i cieplej.
Czyli z godnie ze starą maksymą kolasko-góralską:
Im wyżej, tym cieplej.
Docieram do kościoła, widzę jakąś dróżkę w górę.
Próbuję.
Po 300 metrach podjazdu kończy się asfalt i zaczyna hardcore.
Podjazd nie jest może najtrudniejszy, ale droga w liściach i miękka, więc czeka mnie 700 metrowy podmarsz.
Okazuje się, że jest to Wysoka Droga, która za Niemca prowadziła do Lutomi.
Wiatru nie ma, słonecznie, aż się spocę.
Tu się nieźle rozgrzewam.
Znowu przebiega mi drogę stado saren, ale dzisiaj około 100 metrów przede mną.
Kwadrans pod górkę.
Docieram do czerwonego szlaku MTB.
10 minut przerwy, trochę wieje.
Patrzę na Wysoką Drogę, której nie znam.
Spróbuję innym razem.
Wybieram wariant przez Boreczną. i zjazd po kamienistej drodze do Lutomi Grn.
Ja tu kiedyś pod górę zasuwałem Lincolnem...
Najgorsze przede mną.
Tylko 23 km walki z przeciwnym, porywistym wiatrem do samego domu.
Powrót przez Lutomię Małą, Wieruszów, czyli polne dróżki, po których nikt nie jeździ.
Postawili wiatę w Wieruszowie na pętli autobusowej, chwila przerwy i przede wszystkim odpoczynek od
wiatrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrru.
Przed Opoczką w lasku zdziwienie,
Co i tu asfalt kładą?
Na szczęście tylko mostek.
Znowu dwie kurtki się przydały.
Widoki dziś wspaniałe:
Wiosna rozkwita nad jeziorem:
Dzisiaj w lewo:
Będę tam na górze, po prawej stronie:
Z tej strony nigdy nie byłem. Widok na kościół w Michałkowej. A droga nazywa się po piastowsku Hohe Weg:
Wysoka Droga. Tak to wygląda. Bajkowo. Za 15 minut będę na górze:
Michałkowa z góry:
Wybrałem wariant trasy widokowy:
Widok na Ślężę. Tu facet miął wąty, co ja fotografuję:
Po kamienistym zjeździe docieram do Lutomii. Miejsce słynnej bitwy prusko- austriackiej z 1762 r. W dół z Borecznej to chyba pierwszy raz jadę:
Ulubiony widok na drodze Lutomia Mała-Wieruszów:
- DST 41.00km
- Teren 9.70km
- Czas 02:39
- VAVG 15.47km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Wadze, czyli hardcorowy skrót do Michałkowej
Sobota, 8 kwietnia 2017 · dodano: 08.04.2017 | Komentarze 2
Trasa_Opoczka_Bojanice_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Pochmurny dzień po wczorajszych i przedwczorajszych deszczach.
Wiaterek raczej nie przeszkadza.
W mieście czarny kot przebiega drogę.
Czy jestem przesądny - nie wiem.
Plan Góry Sowie, czyli Bystrzycki Las od Bojanic do Kanciarskiego Buka, skrót do Michałkowej i ubłocić się.
Omijam dzisiejsze rajdy samochodziarzy, choć po drodze widzę dwóch ryczących rajdowców.
Omijam moje skróty leśno-polne, by nie tracić zawczasu energii.
Podjazd leśną autostradą 3,7 km, od leśniczówki w Bojanicach, spoko.
Podjazd znam, droga w lesie nowa, więc błota na razie ze świecą szukać.
Temperatura odczuwalna ze 30.
Potem krótki zjazd do Kanciarskiego Buka.
5 minut przerwy.
Tutaj zaczyna się błoto...
Teraz czerwony MTB w stronę Michałkowej, mokre dróżki,
Od 17.7 km zacznie się najlepsze! (To najwyższe miejsce 500 m n.p.p.m)
Teraz na Michałkową!
Ale zamiast tradycyjnej drogi przez Złote Wzgórze (zmiana planów), badam dróżkę prosto (nigdy nie jechałem).
Myślę se: najwyżej się wrócę (zasada Nr 2 nie zawracam nigdy).
Teraz pierwszy odcinek błotnisty.
Potem nawet dróżka spoko, przyjemny zjazd, mijam tajemniczy krzyż na zakręcie.
Drugi odcinek błotnisty.
Najgorsze to te koleiny po ciężkich samochodach.
Las, błoto, las błoto.
Jadę techniką speedwayową...
Aż tu niespodzianka:
super widok na Michałkową.
Tuż przede mną duże błotniste rozwidlenie dróg.
Patrze na dróżkę w prawo, wiedzie po trawie w dół.
Więc wybieram tą, która wiedzie pod górę i po błocie...
Nawet da się jechać między koleinami.
Potem widzę dróżkę liściastą w lewo (przed podjazd3m na Wagę (495 m n.p.m.).
Jadę 300 metrów, ale dalej droga zanika.
Wracam do moich bot i kontynuuję podmarsz/podjazd.
Będzie z górki, ale coś przedni hamulec zaszwankował, nie wiem o co chodzi...
Potem jedna dróżka w lewo, druga w prawo, wybieram drugą.
Potem znowu dwie alternatywy, jedna ostro w dół druga prosto (jadę nią ze 200 metrów, tutaj schluss).
Wracam.
No to teraz się zacznie HARDCORE!
Rower pod pachę i marsz!
Po chwili to właściwie dróżki brak, tylko rzeczka tak płynie, że zostawia miejsca na przedzieranie się po tych zaroślach, błotach
mokradłach, wiatrołomach.
Nie wiem gdzie wyjdę...
To było tylko 800 metrów, ale ostro w dół...
Wieczność (te 18 minut).
W końcu widzę płoty i zabudowania.
Jest ścieżka w lewo.
Z góry widzę ten ceglasty pierwszy budynek w Michałkowej.
Przede mną zawalidroga drzewna.
Jakoś przełażę...
I wyjeżdżam tuż przed tym różowym domem w Michałkowej.
Po drodze w lesie nie było nikogo. Choć w pewnym momencie słyszałem odgłosy jakiegoś samochodu.
10 km w terenie w tym 5 km prawdziwego hadrcoru.
Postój tuż przed jeziorem.
Przerwa bananowo-herbatkowa.
Patykiem wydłubuję błoto z butów.
Rower nawet czysty, bo z góry jak przełaziłem to błoto się strzęchło.
Naprawiam hamulec, końcówka linki się zablokowała.
Innych wariantów na dziś już nie będzie.
Teraz prosto do domu przez tamę.
Trochę wieję, za chwilę się ponownie rozgrzewam.
Z cyklu Dzień Żwira.
Powrót 18:27, temperatura 11.
Pogoda tylko dla Orłów:
Klekle zlaoty:
Autostrada leśna:
Kanciarski Buk:
Zawsze jechałem za balami w lewo do Michałkowej (mój skrót). Tym razem prosto. Fotoradar z prawej:
Tajemniczy krzyż:
Na to czekałem:
O, ja pierdziu, Widok na Dział Michałkowski:
Po lewej nad lasem widać kawałek wieży kościoła Św. Anny w Michałkowej:
Dzisiejszy hardcore, polecam!:
Tak to wygląda. Slalom między drzewami i wypatrywanie jakieś możliwej ścieżki. Po kamieniach, po śliskim, korzeniach i chaszczach. Im dalej w doł, tym gorzej:
Tamtędy próbowałem i to był błąd. Jestem na lepszej drodze:
W dole początek Michałkowej, tuż za jeziorem:
Prawie koniec męczarni. Przez to przelazłem:
Dobra mapa. Nawet te hardcorowe ścieżki w terorii na niej są:
- DST 65.00km
- Teren 14.50km
- Czas 04:53
- VAVG 13.31km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimowy velo_duet w Górach Sowich
Niedziela, 19 marca 2017 · dodano: 19.03.2017 | Komentarze 9
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Lubachów_Zagórze_Michałkowa_Glinno_Polana Potoczkowa_Podolin_Lutomia_Lutomia Mała_Wieruszów_Bojanice_Burkatów_Witoszów Dln.
Kolejny velo_duet.
Wyjazd po 11:00
Spotkanie w Zagórzu.
Tutaj brak wiatru i cieplej niż na nizinach.
Słońce w mleku.
Ściągam jedną z trzech kurtek.
Tow. TżM ubłocon na pierwszych km.
Tak mu przykazałem jechać by się ubrudził na dzień bobry, żeby widać było, że waldenburgski margines ze mną jedzie.
W końcu rzuca w chlorellę ten teren i jedzie przez Niedźwiedzicę.
Łykam barana z czekoladą.
Wypijam pierwszą flachę
herbaty.
Potem ustalamy dalszą trasę.
Podjazd najpierw pod Zamek Grodno zapomnianą serpentyną.
Niezły podjazd - rozgrzewka przed dzisiejszymi rajdami po górach.
Zjazd tą samą drogą, bez turystów etc.
No to jazda przez ulubioną Michałkową.
Tam nie będzie rowerów.
Tylko jakieś dwa stare dziady rowerowe, to znaczy MY.
Przerwa obiadowa nad strumykiem między Michałkową a Glinnem.
Nie ma to jak herbatka z termosu.
Jak zapowiedziano będzie padać od 16
I na początku Glinna zaczyna się mżawka.
Para z ust, ale temperatura odczuwalna +30.
W oddali zamglona Sowa.
Im wyżej, tym deszcz przeradza się w śnieg!
Hura, w końcu wciąż zima trwa.
A bobrów po drodze nie ma.
Dojeżdżamy nad Polanę Potoczkową, jeszcze przez chwilę widać Sowę, ale zaraz zaczyna się większa zadymka śnieżna.
Decydujemy się na jazdę w terenie przez Górę Marii (695 m n.p.m) na Podolin.
Tutaj najzabawniejsze trąbki, chyba stado kiboli się przyczepiło.
- "Co to było?"
Na Kuźnicy pod Kokotem trzymamy się zielonego szlaku (jadę po raz pierwszy ten fragment)
Trochę podjazdu, potem dosyć ekstremalny zjazd po mokrym, błocie, liściach, kamykach.
Dalej w stronę leśniczówki i teraz będziemy mieli cały czas w dół aż do Lutomii.
Coraz lepiej się jedzie, bo wiatru brak.
I rowery się umyły po sowiogórskich błotach.
Tradycyjny powrót przez Lutomię Małą w terenie, potem Wieruszów, Bojanice do drogi na Burkatów.
Po polu za Bojanicami zasuwa bażant, o jaki szybki!
Dojeżdżamy do Witoszowa Dln.
I tu jeden skręca w lewo , jeden w prawo.
Na skrzyżowaniu zamieszanie, policja - zderzenie aut
Wiaterek pojawia się w Witoszowie przed miastem.
Od Zagórza ani jednego rowera, dziwne...
A deszcz padał, padał i padał.
The Beaver Destroys Forrests
Nogi, nogi, setki nóg.
Stoję, stoję, czuję się świetnie.
38 km (TżM: 47 km) w deszczu, śniegu i deszczu.
Dobrze, że założyłem trzy kurtki wodne.
Tylko pierwsza, zewnętrzna była mokra.
Podobnie pod butami - potrójne skarpety dały radę.
O potrójnych gaciach nie wspomnę.
Jedyny błąd to brak zapasowych rękawic.
Przydało by się zmienić po 30 km w deszczu, he, he, he!
Powrót
Tuż po 18:00
Siedem godzin w siodle.
SUPER, mimo zmęczenia, ubłocenia, śniegu i deszczu!
Pogoda wymarzona. Do deszczu tylko 4 godziny:
Zagórze Śląskie: Jest ładnie. Słońce w mleku:
Podjazd pod zamek i na zad:
Bajkowa Michałkowa. Tradycyjne zdjęcie. Tym razem w prawo:
Przy szumie strumyka, lepiej się przełyka:
Atrakcje Glinna:
Nad Polaną Potoczkową. Pada śnieg. Na Walimską nie jedziemy:
Aha, rowery dwa:
Jazda przez Górę Mari i Kuźnicę. Wielkiej Sowy już nie widać. Za to widać śnieg:
- DST 76.50km
- Teren 17.50km
- Czas 05:15
- VAVG 14.57km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Szalony rajd po Włodarzach, Osówkach, Soboniach, Jedlinach i innych
Niedziela, 6 listopada 2016 · dodano: 06.11.2016 | Komentarze 9
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Lubachów_Złoty Las_Zagórze_Jugowice_Masyw Włodarza_Głuszyca_Jedlina_Rusinowa_Kozice_Julianowy_Pogorzała_Witoszowy
A wszystko to przy bardzo ładnej pogodzie :{)}}}}}}
Velo_duet z TżM
Normalny niedzielny kolarz to jedzie ze Świdnicy do przystanku w Lubachowie, patrzę co robi...
robi kółeczko i nazad!
Inny kolarz z kolei wciska się między mnie a auto, które próbowało mnie wyprzedzić na zakręcie, ale zahamowało bo z przeciwka jedzie inne auto (a kolarz w tę metrową szparę!).
Kolejni już dawno chleją i lulki palą w domach, gdy my dopiero wjeżdżamy w teren.
Polnicher idiot, krzyczy z auta w Głuszycy coś o skarpecie, nie rozumiemy...
Zjeżdżając do Pogorzały kolejny kier_owiec trąbi gdy mnie wymija,
Poco? Czyżby dodawał otuchy? Może mnie zna, poznał po brodach, albo zazdrości strug deszczu na ryju.
Ale od początku.
Pogoda super, wiatru brak!
Spotkanie jak zwykle w Lubachowie na przystanku.
Ale TżM jeszcze nie przybył, jadę mu na przeciw na Złoty Las.
Tutaj, by ominąć asfalt, śmigamy zielonym szlakiem przez Przełęcz Krzyż do Zagórza.
W Jugowicach kilometr od Włodarza zaczyna kapać...
Pierwsze przeczekanie deszczu (5 minut przerwy i chyba nie pada).
Jedziemy.
Kolejne przeczekiwanie deszczu (nic nie daje).
Pada, a nawet leje.
Wmawiamy sobie, że to tylko z drzew kapie...
I tak już będzie dziś do końca.
Dalej tylko lało.
Wyjeżdżamy w Grządkach na asfalt i szukamy żółtego szlaku MTB i wjeżdżamy znowu w teren.
+ 5 stopni, więc da się żyć.
Błota poślizgowe, kałuże, kamole liście, potoki - po kilku kilometrach przywykasz.
Marzną rączki zarówno w letnich jak i zimowych rękawiczkach.
Przed mostkiem za Soboniem tow. TżM się wyglebia, ale obrażeń brak.
Ja tylko na błocie wpadam w poślizg i tradycyjnie pedałem po piszczelu lewej nogi dostaję.
Potem czuję i słyszę coś nie tak, znam ten dźwięk...
Powietrze z tylnej oponki zeszło (nie do końca na szczęście).
Pompujemy i do domu wystarczy dojechać.
Zjazd do Głuszycy przez Dolinę Marcową.
Potem omijamy główne drogi w Głuszycy (tutaj fajny skrót do niebieskiego ogrodzenia), Jedlinie boczniakami.
Pętla przez te Włodarze, Osówki, Sobonie - 13,5 km.
A odczucie jak z 30 km w tej ponurej, deszczowej atmosferze.
Potem ohydne rwące potoki na asfalcie na drodze głównej przez Jedlinę.
Jadę szybciej i tutaj się gubimy po skręcie do centrum.
Ale doganiam na serpentynie z kostką.
Jest już ciemno. (piszę bzdury)
Dalej bez wydarzeń i pożegnanie pod Kozicami.
Mam jeszcze 20 kilosów.
Tradycyjnie przez Julianowy i zjazd przez Pogorzałę.
Dziś tylko 76,5 km
z czego 47.1 km w deszczu!!!
Wracam cały mokry.
W plecakach też wszystko mokre + telefon do zdjęć zamókł.
W mokrych bucikach (letnich) schodząc do piwnicy o mały włos się nie wyglebiłem...
Polecam!
Coolarz z brodą
Jest dzisiaj na prawdę ładnie:
Boczniakiem:
Tego tu ostatnim razem nie było, jak tu byłem:
Przełęcz Krzyż:
Po drodze są grzybiarze; są i grzyby:
Tu zawsze są ładne widoki po wyłonieniu się z lasu:
Widok na Sowy. Tu już pada, ale nie tak intensywnie:
Teraz na kompleksem Włodarz:
Deszczowa perspektywa:
Widzialność dziś nie jest najlepsza, bo deszczowa:
Okolice Osówki:
- DST 58.70km
- Teren 17.60km
- Czas 04:50
- VAVG 12.14km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Przełom Dunajki, czyli zakończenie sezonu rowerowego
Sobota, 22 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 0
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn,_Lubachów_Tama_Zagórze_Tonowice_Glinno_Kroacka Studzienka_Lutomia_Lutomia Mała_Wieruszów_Krzyżowa_Makowice
Jakiś kolarz powiedział, że zakańcza dziś sezon rowerowy.
Więc postanowiliśmy wirtualnie zakończymy sezon razem z nim.
Ale jutro zaczynamy nowy.
Kolejny duet rowerowy z TżM.
Spotkanie w Lubachowie na przystanku.
Schodzę po rower, a tu Roberta Flak w tylnym kole.
Nic to, wyruszam z opóźnieniem o 13:20. (kolejną pompkę demoluję, więc trza iść na kompresor).
Pogoda wyśmienita, dużo słońca.
Na początku jednak przeciwny wiaterek, więc się trudno jedzie na Lubachów.
Dziś Kibitz Z Bór Kątowa:
- Ale masz chłopie brodę, nie zmarzniesz!
Miał racje, nie zmarzłem.
Dalej tama i objazd jeziora zachodnim urwiskiem.
Objeżdżamy Zagórze i wdrapujemy się pod platformę widokową na czerwonym szlaku MTB.
- Goowno dotknięte, uważa się za śmierdzące.
Tu jest jeszcze słońce, raz wieje, a raz nie.
- Masz taśmę Sudety?
- JPN
Dalej na Toszowice.Tu trochę chłodniej na górze.
Pod słynny krzyż. Rzut oka na Sowy i na Glinno.
Potem druga część czerwonego MTB.
Wjeżdżamy do lasu i szukamy skrótu do Kroackiej Studzienki.
Tutaj nie ma w ogóle wiatru.
Nie znajdujemy, wpadamy znowu na szlak i na Bier Weg, potem w prawo podjazd do tego źródełka.
Robimy skrót szlakiem czerwonym pieszym (hard-kordzik na zjeździe, raczej prowadzimy się z rowerkami).
Dalej droga p-poż.
Więc luz.
Tylko dwóch na komarku zasmrodziło nam drogę.
W Lutomii stwierdzam:
- To już jesteśmy w domu, jeszcze tylko 15 km.
Chwila ciszy w ciemnościach na polnej drodze za Małą Lutomią. Ciepło.
Dalej z Wieruszowa na Krzyżową, Makowice i skrótem obok byłej stacji Jakobsdorf.
Powrót:
19:37
Jezioro:
Wysokie Lipy, w lewym górnym rogu Babi Kamień (670 m.n.p.m.). Czerwony szlak w całej swej okazałości. Widać różnicę poziomów i stopień nachylenia podjazdu:
Tak było. Złotopolska. Przełom Dunajki:
Sowa & Sowa:
- DST 55.90km
- Teren 19.30km
- Czas 03:59
- VAVG 14.03km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Stara Jodła_Wielka Sowa
Piątek, 30 września 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0
Trasa_Dzierżoniów_Pieszyce_Kamionki_Stara Jodła_Kozie Siodło_Wielka Sowa_Przełęcz Walimska_Tonowice_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Start z Dzierżoniowa.
Polskie Złote Lato.
Plan na dziś:
przez Kamionki na Przełęcz Jugowską asfaltem.
Z Dzierżoniowa do Pieszyc jadę ścieżką rowerową, mają po drodze ze trzy miejsca odpoczynku.
Potem obwodnicą wprost na Kamionki.
W Kamionkach jednak przed kościołem zwabia mnie czarny szlak MTB.
Jadę. Jest fajnie.
Zaraz go gubię, ale trzymam się szlaku pieszego żółtego.
Przez to nie zaliczam Siedmiu Sówek...
Tu też kawałek idę z rowerem.
Za to w końcu zaliczam Starą Jodłę.
Potem wybór drogi w stronę Koziego Siodła, będę się trzymał żółtego/zielonego szlaku w stronę czarnego MTB.
Tutaj trochę trza było prowadzić miejscami rowerek. Potem wjechałem w jeden strumyk, potem drugi, a dalej były duże płaskie kamienie na drodze i się nieźle koła ślizgały, że musiałem zejść z roweru.
Ale zaraz już czarny szlak.
Postanawiam skrócić sobie drogę do Koziego Siodła przez ścieżkę Grabowskiego (znam w zeszłym roku jechałem w dół.
Na Kozim Siodle przerwa obiadowa...
Jakaś grupa spuszcza się z Sowy z góralskimi przyśpiewkami na ustach, zawiani, jeden taki się pyta:
- Do Warszawy którędy?
- Obojętnie...
Ciężko dziś mi się jedzie po kamieniach na Sowę...
Trzy obrażenia (dwa palce+ piszczel) + łańcuch spadł.
Na Równi spotykam kolarza pyta się o Kozie Siodło...
Potem konie, gdy walczę z łańcuchem:
- Wolę na koniu niż na rowerze
- A ja nie wiem, bo nie próbowałem (na koniu)
Na Sowie aż dwoje turystów + gospodarz wieży.
Słońca trochę mniej, ale da się żyć w krótkich ubrankach.
Powrót wymyślam tradycyjny przez Walimską i Przygodną Kopę.
Tam niespodzianka:
wyjeżdżam z lasu patrzę odgrodzili szlak z górskim pastwiskiem, zostawili miejsce w krzaczorach...
ledwo się mieszczę, ja nie bydło!
Na szczęście zielony szlak MTB po chwili skręca w lewo.
Więc wymuszona dziś trasa.
Nic to, pojadę ulubionym zjazdem przez Tonowice!
Dalej Michałkowa, tama - standard.
Pociąg, pociąg!:
W tamą dolinę zmierzam:
Siądź gościu pod mym drutem, a odpocznij sobie:
Z Kamionek taka oto droga (żółty szlak pieszy):
Stara Jodła:
Droga niezła. Potem się będę ślizgał:
Z dołu się wynurzyłem:
Podjazd w stronę Koziego Siodła:
Kozie Siodło, tu trochę wiaterek:
Tuż nad Kozim Siodłem:
Nikogo nie ma? Bo jedyna para turystów jest na Wieży!:
Widok Na Równinę Świdnicką:
- DST 37.50km
- Teren 13.90km
- Czas 02:07
- VAVG 17.72km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Błota i pętla przez Bystrzycki Las
Piątek, 23 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 0
Trasa_Makowice_Wieruszów_Bojanice_Kanciarski Buk_Burkatów_Witoszów Dln.
Cel: Kanciarski Buk przez nową leśną autostradę z Bojanic.
Ale najpierw...
Pierwszy ZONK:
wracam z miasta na starym rowerze, a tu powietrza brak w Romecie.
Cóż, może tylko trzeba napompować.
Nie ryzykuję zmieniam dętkę.
Rowerek umyty - w sam raz na dróżki po tygodniowych opadach deszczu.
Drugi ZONK:
okulary, odlepia się tzw. nosek...
Dalej Makowickie błota.
Jadę po znanych mi polno-leśnych dróżkach
Trzeci ZONK:
Wyglebiam się na zjeździe przed strumykiem...
A dzieci ostrzegały:
Uwaga tam jest rzeka i woda.
Dzieci winne - przed błotem nie ostrzegły, więc wybiły mnie z czujności.
Pola kukurydzy po drodze.
Robię pętlę przez Bystrzycki Las - wychodzi 8 km.
Podjazd na końcu na kilometr przed Kanciarskim Bukiem - niczego sobie.
Potem szaleńczy zjazd w stronę szkółki leśnej (kto jechał ten wie).
Trochę już chłodnawo, ale zapas ubrań mam.
W Burkatowie postanawiam wrócić przez Witoszów, tu na górce jeszcze słońce nad Pogórzem, więc się zagrzeję.
I przy okazji zachód słońca.
:{)}}}}}
Wracam kwadrans przed 19.
Zjazd na Makowice:
Obraz pt. pole kukurydzy:
Ty się wyglebiam na błocie. W dole strumyk:
Widok na Ślężę:
Już tu byłem. Na szczęście pamiętam to miejsce nieucywilizowane:
Autostrada"
- DST 69.00km
- Teren 27.00km
- Czas 04:48
- VAVG 14.38km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wrześniówka na Sowie
Czwartek, 15 września 2016 · dodano: 16.09.2016 | Komentarze 0
Trasa_Bystrzyca D._Burkatów_Bystrzyca G._Lubachów_Michałkowa_Glinno_Przełęcz Walimska_Wielka Sowa_Równia Pod Sową_Polana Potoczkowa_Lasocin_Rościszów_Piskorzów_Stachowice_Stachowiczki_Lutomia Dolna_Lutomia Mała_Wieruszów_Opoczka
Wychodzę, ciepło jest (23 C).
Chmur nie ma.
Fajny przeciwny wiaterek.
Docieram na Wielką Sowę spokojnym tempem przez ulubioną Michałkową-Glinno.
Zjazd czarnym szlakiem od Równi pod Sową.
No, no... po tych kamieniach to jeszcze nie jechałem w dół.
Dalej wjeżdżam na czarny szlak od Równi pod Sową.
Tu też niezłe kamole i niezłe nachylenie.
Trochę się wyglebiam, ale to raczej nic takiego.
Docieram do skrzyżowania z zielonym szlakiem pieszym.
Dalej czarnym MTB nie jadę. Robi sobie skrót.
Skręcam na te super kamienie, prowadzę rower na stromiźnie, po 100 metrach już da się jechać, docieram do czarnego szlaku.
Nad Polaną Potoczkową pruję prosto czarnym MTB. Jeszcze słońce jest, więc przed zachodem zdążę dotrzeć do dom.
Następnie szlak skręcą ostro w lesie w prawo, nie daję się mu zgubić i zasuwam w dół do skrzyżowania z zielonym szlakiem (po raz drugi), potem przez urokliwy Lasocin do Rościszowa. Tutaj jadę starym szlakiem rowerowym nad Rościszowem i wyjeżdżam na drogę do Pieszyc potem skrót przez Piskorzów i pola do Lutomii i potem do Opoczki.
Podziwiam zachód nad górami i Księżyc prawie w pełni na wschodnim niebie.
Foto z dziś:
Zjazd przez Lasocin:
Rościszów:
- DST 61.30km
- Teren 2.90km
- Czas 03:20
- VAVG 18.39km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Przełęcz Walimska
Piątek, 2 września 2016 · dodano: 03.09.2016 | Komentarze 0
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze_Jugowice_Jugowice Górne_Walim_Przełęcz Walimska_Glinno_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
dużo chmur
21 stopni
potem słońce się pojawiało
plan minimum 50 km
za Patelnią Walimską szukam skrótu do fioletowego szlaku, ale dróżki strome i rozjechane, następnym razem spróbuję je zbadać od góry
potem skrót przez zielony szlaki i kolejny skrót z asfaltu do Przygodnej Kopy
na dziś gór wystarczy
powrót przez Glinno i podjazd na Boreczną i zjazd 50 km/h
wiaterek i super ochłoda
:{)}}}}}
ładna pogoda na górskie harce:
Jeszcze nie:
Mój rowerek:
Sowy:
Mała Sowa - widok z Kolonii Górnej:
Patelnia Walimska:
Tam pojadę:
Widok z drugiej strony:
Tak to się kończy:
Tradycyjne widoki z serpentyny:
Skrót do Przygodnej Kopy:
Zaraz Przełęcz Walimska:
Czas udzielania informacji:
Boreczna ze Ślężą w tle:
Michałkowa: