Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Sowie

Dystans całkowity:4719.40 km (w terenie 1131.60 km; 23.98%)
Czas w ruchu:317:29
Średnia prędkość:14.65 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:17163 m
Suma kalorii:311 kcal
Liczba aktywności:85
Średnio na aktywność:55.52 km i 3h 46m
Więcej statystyk
  • DST 35.40km
  • Teren 8.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 17.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świeżo po deszczu

Sobota, 7 października 2017 · dodano: 07.10.2017 | Komentarze 0

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Tama_Kanciarski Buk_Bojanice_Wieruszów_Opoczka

Po porannym deszczu, po południu nawet mamy tu na Równinie przebłyski słońca.
Wiatr umiarkowany.
Krótka pętla na Zagórze i przez Bystrzycki Las.
W Burkatowie kilka kropel mnie nie wystraszy.
U nas sucho, a tam świeżo po deszczu, już od Bystrzycy Grn.
Im bliżej chmur, tym chmurniej.
Na tamie 5 minut przerwy.
Za chwilę odbiję w teren na czerwony MTB w stronę Kanciarskiego Buka.
Jadę tym odcinkiem dopiero po raz drugi...
Na początku ładna leśna ścieżka, potem błoto rozjechane przez ciężarówki z drewnem i  na końcu lekki hardcore - liście, gałęzie, kamienie, wyżłobienia i przede wszystkim ślisko, koła boksują.
Krótka przerwa przy Kanciarskim Buku.
Zjazd na Bojanice, szybki i wygodny. Po drodze tylko jeden grzybiarz.
Jedyny minus błoto chlapie na mnie od stóp do głów (w mieście się będą dziwić, gdy mnie ujrzą).
Teraz jak już mnie ubłociło, to runda przez Wieruszów, zobaczę słoneczniki (już uschły).
Tutaj znowu sucho, czyli padało tylko w górach.
W Opoczce błoto mnie wpada w oko...
I szybko do miasta bo chmury deszczowe dookoła..
Dzisiaj zamiast trzech kurtek biorę Japanese Superdry (rozmiar XL).
Nawet dała radę.

Nowy mostek dla rowerów. Pierwszy raz przejeżdam:

Przerwa między deszczami. Jadę:

Przynajmniej jest na co popatrzeć:





Tama, tama, tama, tameleon:

Podjazdy w stronę Kanciarskiego Buka:

Czerwony szlak, nawet trudny miejscami:

Kanciarski Buk:

Dróżki ekspresówki po lasach:

Zjechałem już drogą pożarową do Bojanic. Tu wcześniej się nie zatrzymywałem. Szkoda, bo ładny widok na Masyw Ślęży:

Na Wieruszów:

Zeschły się:

Za Opoczką rzut okiem na Góry Sowie:



Kategoria Góry Sowie


  • DST 68.30km
  • Teren 19.70km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złota polska jesień, czyli Achtung Muchomoren!

Sobota, 30 września 2017 · dodano: 04.10.2017 | Komentarze 2

czyli porąbany duet pieszo-rowerowy w Masywie Włodarza

start ze Świdnicy Miasto
do Dzierżoniowa koleją żelazną
na stacji podjeżdża kolarz z wąsem
Zbyszek 
miał szczęście, bo się pociąg spóźnił 10 minut
zapoznaję się z nim w pociągu
rozmawiamy o trasach kolarskich
pogoda idealna, miejscami wiaterek
start z Dzierżoniowa 11:22
przez Pieszyce
Kamionki
chęć jazdy po serpentynie w stronę Przełęczy Jungowskiej
odbijam przez drogę obok platformy widokowej na Kozie Siodło
im wyżej, tym cieplej, stara kolarska prawda
potem zaliczam po raz pierwszy Lisie Skały, ciekawa dróżka, wiem, że ma być punk widokowy, w końcu po 2 km jest
fantastyczny miejsce z widokiem 
na Rzeczkę, Sokół, Orła, Wielką Sowę, widać Szpiczak, Waligórę i niewyraźnie Karkonosze na horyzoncie
i najśmieszniejsze, że widziałem schronisko Sowa (ale po chwili już go nie mogę namacać - zniknęło...)
niema tu nikogo, potem jeden biegacz
 - Ładna pogoda - mówi
- Tylko wiaterek - odpowiadam
i gdy wracam dwoje kolarzy, dwoje piechurów
podjazd zielonym szlakiem na Wielką Sowę.
tu jakimś zbiegiem okoliczności nikogo nie ma!
zawalidroga, przebijam się przez jagody
i dużo konarów, gałęzi.
na szczycie pikniki, parkuję na środku i spędzam tu jak najmniej czasu, zrobię swój piknik po drodze
tradycyjny rzut oka spod wyciągu na Ślężę i zjeżdżam stąd
przez Rzeczkę na Grządki
i  przed wjazdem na asfalt robię przerwę obiadową
spotkanie z Tow. US_Marines
o 16 w Grządkach
przed nami półtorej godziny marszo-jazdy
wysyp muchomorów - piękne
zadziwiamy Niemców tym niecodziennym połączeniem (skąd oni wyleźli? z podziemi? siedzą tam ponad 70 lat?)
Tow. US_Marines toruje drogę
w końcu chcę być zapamiętany krzyczę: Achtung!
jeden z Niemców Kruczkowskiego  przetłumacza: Uwaga!
Po drodze z grzybów, to najwięcej muchomorów
Przełęcz Marcowa, tutaj ognisko i kolejny piknik, więc się nie zatrzymujemy
po drodze ciężarówka z belami z przyczepą w przeciwna stronę pod górę!
masakra
dalej słynne 25% nachylenia
schodzimy do Jedlinki
dobijamy na styk do autobusu '5' na początku Jedliny-Zdrój
sprawdzam, o której jest i mówię
- 17:30
- A która godzina?
odpowiadam - 17:30
pruję boczniakiem do Olszyńca
ostatki herbatki z termosu w Zagórzu i można śmigać
18:54  w domu
7 i pół godziny w siodle
kolano odparzone od nakolannika....

Trasa_Dzierżoniów_Pieszyce_Kamionki_Kozie Siodło_Lisie Skały_Kozie Siodło_Wielka Sowa_Rzeczka_Grządki_Przełęcz Marcowa_Jedlinka_Jedlina Zdrój_Olszyniec_Jugowice_Zagórze Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.

Pociągowy rajd dzisiaj za 4,50 + 2 zł:

Kierunek Kamionki przez Pieszyce. Tutaj zasuwam ścieżką rowerową wzdłuż ruchliwej drogi:

Dzisiaj miałem ochotę jechać serpentyną do góry:



O czym szumi Czarny Rycerz: 

Kawałek Ślęży widać:

Widok obok platformy widokowej. W dole Pieszyce, Dzierżoniów, stamtąd jadę:

Lisie Skały. Fajne miejsce widokowe. Mój pierwszy raz tu!:

Sowę widać:

Polecam, świetne miejsce widokowe:

Zielony szlak MTB. Jak zwykle tutaj nikogo nie ma:

Zawalidroga na zielonym MTB:

Potem w Masywie Włodarza będzie ich jeszcze więcej:

I kolejny raz na szczycie:

Tradycyjny przystanek Wielka Sowa:

Ciekawe, czy zrobią nowy wyciąg?"

Jeszcze raz rzut okiem w tył i zjeżdżam stąd:

Zjazd do Rzeczki:

Mała Sowa:

Wielka Sowa :

Góry Suche:

Góra wyższa od Ślęży (735 m):

Krajobrazy wyżynne. Za chwilę przerwa obiadowa:

Te bale jadące pionowo w górę:

Słynne 25%:

Wysuwamy się z lasu. Widok na Rybnicki Grzbiet
Już zachodzi czerwone słoneczko:





  • DST 44.00km
  • Teren 19.50km
  • Czas 02:53
  • VAVG 15.26km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Huragan Roksana*, czyli harce w Górach Sowich

Czwartek, 14 września 2017 · dodano: 15.09.2017 | Komentarze 0

Huraganowy rajd_Opoczka_Wieruszów_Bojanice_Lutomia Grn._Padole_Lutomia_Lutomia Mała_Wieruszów_Opoczka

#zaskakująca pogoda#
wyjazd: 15:15
+ po drodze do apteki
i z tego powodu zapominam drugi plecak z piwnicy wziąć (z zapasem kurtek, pompek, dętek etc...)
a tu w mieście dziura ze słońcem a dookoła ciemne chmury
jeszcze pół godziny temu było spokojnie
na razie nie pada, tylko coraz silniej wieje
nic to
zdeterminowany jadę (według planu) po plecak nie wracam
zawsze można skrócić trasę jakby co
pierwsza fala uderzeniowa na drodze do Opoczki, nieźle dmucha
omijam Bojanice skrótem przez las i Wieruszów
tu w dole nie wieje.
po drodze tradycyjnie słoneczniki po horyzont
patrzę gdzie chmury - wszędzie 
#mżawka w Bojanicach
czekam na autobus w wiacie, przyjeżdża; nie, dziękuję
tylko postraszyło
skręcam ponownie w teren
skrót polny (lubię takie) do Lutomi  Górnej (po raz pierwszy)
po drodze super nasłoneczniony częściowo Masyw Ślęży w czarnych chmurach,
wyszło słoneczko na chwilę więc i półkole tęczy nad Masywem 
nigdy czegoś takiego nie widziałem
ciekawostka: na górce czerwona ambona dla myśliwych...
teraz nawet depnąłem w pedał
lepiej mi się jedzie niż przedwczoraj... a warunki były lepsze.
najwidoczniej wolę ekstrim...
docieram do wsi po trzech kilometrach, od dzisiaj już na stałe ten skrót będzie mi towarzyszyć (asfalty nein!)
teraz skrót od przystanku (czerwonym szlakiem pieszym do leśniczówki) i jestem już praktycznie pod lasem
tu nie wieje, bo góry osłaniają,
#deszczyk za rozdrożem do Kroackiej Studzienki (10 minut czekam)
(na szczęście mam w plecaku lekki bezrękawnik-wiatrówkę)
zakładam
#opady nie nasilają się, jadę, wiadomo góry zatrzymują falę deszczu, jak zmienię kierunek na powrotny to już go nie będzie
w oddali poprzez drzewa widać jaśniejsze niebo
jeszcze kropiło prze kilka chwil 
bo tylko postraszyło a wiatr silnie szumi w koronach drzew
dojeżdżam pod leśniczówkę w Padolu
koniec podjazdów
dalej dróżek nie znam (zawsze się jechało na Rościszów)
tu na rozstaju dróg (wybieram właściwą; studiowało się wczoraj te mapy)
ale na kolejnym rozwidleniu patrzę w prawo - nie, nie jadę, bez zatrzymywania się zasuwam dalej
bo teraz praktycznie w dół i dróżka sama mnie z lasu wyprowadzi, nad głowami huragan, ale nie pada...
paśnik na górce, potem skręt w prawo
i intuicyjnie jadę, dróżki różne, trawiaste, docieram do polany, tutaj już mini wąwozy, wyżłobienia i grząsko, więc nie ryzykuję, spokojnie zjeżdżam
jak się jedzie przez nowy teren, to zdaje się trwa całe wieki  przebicie się przez ten las
w sumie zajęło mi te 3,5 km przeprawy 26 minut
oczywiście po drodze nikogo w lesie...
wynurzam się z lasu a tu widok na Dzierżoniów i ciężkie leniwe chmury rozciągające się na horyzoncie
a po lewej Osiedle Pogórze, stąd, jak się okaże za chwilę tylko, kilometr do leśniczówki.
#wiatrzysko silne, zachodnio-północne
szybki zjazd do Lutomi po asfalcie 
potem wjazd na dróżkę w stronę szkoły, tak szybko jeszcze tędy nie jechałem
#huragan w plecy 

najlepsze przede mną. skręcam na Lutomię Małą, a
#huragan mnie spycha w prawo, takich podmuchów w takiej sile i ilości
jeszcze nie doświadczyłem, ale da się w miarę szybko jechać
we się trochę osłonięte, jak wjeżdżam na pole to znowu mnie spycha na zaoraną ziemię...
teraz Wieruszów, wracam tym samym skrótem do Opoczki, dalej podmuchy, dopiero w mieście spokojniej...
gdy wracam
#temperatura spadła do 13.5 stopnia
koszulka, bluza i wiatrówka dały radę, a i tak trzeba był się rozpinać po szyją
Powrót 19:16


Urocze niebo:

Jadę na Opoczkę, w oddali Góry Sowie;

Ulubiony motyw tej jesieni:

Bojanice, polna droga do Lutomi Grn. Z cyklu: "Mój pierwszy raz":

Widać dróżkę przede mną:

Spektakularny widok:

JUż widać Lutomię:

I jeszcze raz Masyw Ślęży:

Drugi koniec tęćzy na Lutomią:

Skrót do leśniczówki w Lutomi:

.Po raz pierwszy prosto, rozdroże pod leśniczówką w Padolu:

Fragment dróżki w lesie:

Zbliżam się do kraju lasu. W oddali Ślężą:

I znowu niebo się pomieniało:

Znowu Ślęża:

Dzierżoniów:

Teraz mnie dmuchnie w plecy, potem w gębę:

Znowu Ślężą:

Stamtąd jadę:

Wielka Sowa:

i ałoneczniki:

..................................
*bo imieniny Roksany


Kategoria Góry Sowie


  • DST 46.30km
  • Teren 8.80km
  • Czas 02:58
  • VAVG 15.61km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałkowa hardcorowa, czyli spontaniczność

Wtorek, 12 września 2017 · dodano: 13.09.2017 | Komentarze 2

Rajd_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze Śl._Jugowice_Michałkowa_Lubachów_Złoty Las_Witoszów Dln.

wiaterek, ciepło, pochmurnie
cel ambity: (Przełęcz Walimska)
jadę na Walim...
po dotarciu do Zagórza
czuję
źle się jedzie
słabo zjadłem, za wcześnie wstałem, albo
apoteoza pogodowa, albo zwyrodnienia nie rozgrzane,
przed Jugowicami staję, 10 minut przerwy
no nie... Przełęcz Walimska inną razą...
widzę dróżkę pod górę za zakrętem przed Jugowicami 
wjeżdżam w teren i zasuwam do góry
za szlabanem już raczej (stromo, 8 pasażer no)
do Przełomu Dunajki (tak mi się zdaje)
za polanką dwie dróżki się rozwidlają wybieram skrajną w prawo (błąd)
podmarsz 700 metrów
brnę przez karcz i chaszcze 
20 minut się przebijam
to się rozgrzewam
kryzys jakby po za mną
wyłaniam się na drodze (czerwony szlak MTB) około kilometra od platformy widokowej
no to poszukam alternatywnego zjazdu do Michałkowej (tj. Młyńsk), dojeżdżam do lasu, widzę dróżkę w lewo, ale ślepa
wracam i tam gdzie szlak skręca w prawo,  decyduję się na zjazd w lewo i od razu w prawo
dróżka fajna, szeroka, do polanki w lecie lajcik, teraz się zacznie,
po wczorajszym deszczu trochę grząsko, ale spore nachylenie w dół + najgorzej na ostrych zakrętach, fajna serpentynka
kamieni nie tak dużo, ale trochę zryte + wyżłobienia 
no i super - 1600 metrów ostrożnego zjazdu
tylko nie wiem gdzie wyjadę....
a to się zdziwiłem....
ciekawe czy w przeciwną stronę ktoś podjeżdża?
fajnie, że można odkryć coś nowego

potem jeszcze wymyślam powrót przez Złoty Las i stoliki
słońce pojawia się gdy dobijam do stolików
ale już zjazd z pod lasu na Witoszów już mi się dzisiaj więcej nie chce po wertepach zasuwać
spokojnie jadę do miasta
słońce w plecy
kurtki się nie przydały...(16 stopni, gdy wracam)
+
obtarte kolana od nakolanników
czyli
ogólny ból

Jest fajnie:

Rzut oka na Góry Sowie:

Tu już mi się źle jechało:

Dojeżdżam do tego miejsca, co dalej?

Wjeżdżam w teren, jakoś lepiej:

Zamiast prosto, skręcam w prawo niestety:

Dróżka się kończy, tylko karcz:

No, stromo:

Wyłaniam się  z gęstwiny:



Stąd wylazłem:

a miałem tam w dole się wyłonić:

Widać Niedźwiedzicę:

Tu widok na dróżkę, którą powinienem wybrać (na dole zdjęcia od polanki do góry):
























To teraz najciekawsze przede mną:

W dole Michałkowa:

Droga niesamowita:

Michałkowa z nowej perspektywy:

Nie spodziewałem się, że w ogóle tu dziś będę. Tak bywa. Ważne nie być upartym, ale elastycznym:

Stamtąd zjechałem. Czy spróbuję kiedyś wariant do góry? Może w velo_duecie:

Widać ładną serpentynkę przez las do Michałkowej:

Jezioro Bystrzyckie:

Tam byłem na samej górze, gdzie okienko w drzewach:

Teraz jeszcze przez Złoty las:

I tu wyszło słońce:




  • DST 39.70km
  • Teren 13.20km
  • Czas 02:40
  • VAVG 14.89km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roverowa ciepła sobota

Sobota, 9 września 2017 · dodano: 10.09.2017 | Komentarze 3

Trasa_Makowice_Wieruszów_Bojanice_Lubachów_Bystrzyca Grn._Witoszów Dln.

wychodzę o 16:33
dziś w programie Bystrzycki Las + Pogórze Wałbrzyskie
najsampierw
harce po polach Makowic-Wieruszowa
nie tylko kuku_rydza
a takoż te bezkresne słoneczniki

wjazd w Góry Sowie od Bojanic
tradycyjny podjazd do Kanciarskiego Buka
zjazd po tych kamieniach do Lubachowa - najgorsza droga w okolicy 
jeszcze widno, badam drogę w Bystrzycy Górnej w stronę Pogórza
domyślam się gdzie wyjadę, pod koniec trawa rzuca się na drogę
dojeżdżam na skraj lasu (tu kiedyś brnąłem na Widną Górę) 
teraz w prawo
po kilkuset metrach zamiast od razu prosto do drogi, badam dróżkę za szlabanem
fajnie mnie prowadzi, pod koniec skręca do lasu,
pod górę nie jadę (nie tym razem) wracam i widzę przegapiony skręt wzdłuż pola 
wyjeżdżam koło drzewa z drewnianą konstrukcją na nim
teraz przez Witoszów i do domu
wyjątkowo dziś ubrany na krótko + ponownie nakładam ochraniacze od początku, da się jechać
powrót: 19:44
ale dalej ciepło

Zjazd na Makowice:

Malowniczy zjazd pośród kukurydzy:

Znowu słoneczniki na tle Sowy:

Powiem krótko, jest ładnie:

W oddali szpalery drzew przy drodze na Lutomię oraz Góry Sowie na tylnym planie:

W tę dolinę  za chwilę wjadę:

Asfaltowe ścieżki weszły w las:

Dojeżdżam do słynnego drzewa:

Kanciarski buk, jakoś się trzyma:

Jedyny jako taki widok po drodze na Lubachów; trzeba walczyć z kamieniami i wyżłobioną, mokrą drogą:

Dróżka za Bystrzycą Grn. zachęca do zasuwania:

Dalej rtochę kępek trawy, raczej nie lubię:

Widok po raz pierwszy z tego miejsca:

Z górki się świetnie sunie:

Wiele razy tu przystawałem, ale dziś pierwszy  raz tędy zjechałem:




  • DST 49.10km
  • Teren 5.50km
  • Czas 02:54
  • VAVG 16.93km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sowiogórska popołudniówka, czyli strategia dwóch kurtek

Poniedziałek, 4 września 2017 · dodano: 05.09.2017 | Komentarze 0

Trasa_Bystrzyca Dl._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Toszowice_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dl.

15:49 wyjazd
ciepło 21°C, chmury, wiaterek
ubieram kurtkę, ale zaraz ściągam.
przyjemna jazda do Lubachowa

Słyszę dialog koło Mariażu, syn z mamą jadą na rowerach:
Chłopiec:
- O, jakie koła!
Kobieta:
- Co ?
Chłopiec:
- Jakie ten Pan ma koła!

(Mam okrągłe...)

16:46 dobijam do tamy
tu już chłodniej i silniej wieje, ale da się wytrzymać.
za chwilę podjazd to się rozgrzeję

16:58 Podjazd - czerwony szlak MTB
Ten kilometrowy podjazd daje nieźle popalić...

17:13 Przełom Dunajki
postój 10 minut
dogania mnie piechur ustawia sprzęt fotograficzny na platformie widokowej
jadę dalej
próbuję na pierwszym skrzyżowaniu drogę w lewo, fajna, ale głęboka kałuża i nie da się ominąć bo z lewej przepaść

dosypali szutru w w lesie, a nie było i wyrównali drogę

17:59 Wyłaniam się na drogę po trzech górskich łąkach

ostatnia łąka - podmarsz bo stromo te 50 metrów

potem wspaniałe widoki na Sowę

i Ślężę


18:14 krzyż w Toszowicach nad Walimem
postój 10 minut
zakładam kurtki dwie bo spocon jest 
choć słoneczko się przebija zza chmur
a w dolinach wieje i już chłodnawo 
koło Białej Sowy zamknięte - remont mostku
a przy Zielonym Jarze mostek jakby zrobiony...

18:43 znowu tama
wiaterek i spokojna jazda

19:11 rogatki miasta

19:32 :przyjazd
16°C


Kategoria Góry Sowie


  • DST 54.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 18.51km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Góry Sowie

Czwartek, 6 lipca 2017 · dodano: 06.07.2017 | Komentarze 0

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze_Jugowice_Jawornik_Walim
_Glinno_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln

Ładnie.
To słońce,
to chmury.
Kierunek:
Zagórze-Walim-Michałkowa
W Jaworniku skręcam na boczniak (bo nigdy nim nie jechałem), omijam podjazd przy zjeździe na Kompleks Włodarz.
Ruch aut praktycznie żaden.
Walim, tradycyjne foto przy pniu.
Pod krzyż i na Glinno.
Droga w strzępach, powoli zamienia się w sypki żwir.
Remont mostku w Michałkowej przy Zielonym Jarze.
Da się przejść po deskach.
Zjazd w stronę jeziora.
Spokojna jazda.
Bez historii.

Tradycyjne ujęcie na początek:

Bystrzyca i Bystrzyca Dolna:

Jugowice bike ride:

Latoh w pełni:

My little Pony, na tle Masywu Włodarza:

Po prawej Masyw Włodarza:

Walim:

Masyw Włodarza:

Mała Sowa:

Włodarz:

Podjazd pod krzyż nad Walimiem:

Włodarz za mną:

Widok znajomy na Małą I Wielką Sowę:

Zjazd na Glinno:



Kategoria Góry Sowie


  • DST 85.20km
  • Teren 23.10km
  • Czas 06:30
  • VAVG 13.11km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy skrót do Jedliny i inne górskie atrakcje

Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 19.06.2017 | Komentarze 3

Kolejny 




velo_duet.
Po dwóch depresyjnych dniach długiego weekendu i burzliwych dyskusjach nad wyjazdem
z pytaniami dokąd, po co i jak,
na rowerek marsz!

Część I
czyli o bólach zwyrodnieniowych nierozgrzanych kości

Wyjazd dopiero o 12:15
W 53 minuty do Poniatowa
Dużo widowiskowych chmur i wiaterek.
Ciepło.
Kości bolą, myślę se, chyba daleko dziś nie zajadę.
Spotkanie pod wiaduktem na Poniatowie.
W nagrodę w rowie CD
Pieśni religijne
Częstochowa 2015

Jakoś się kości rozgrzało i dalej można śmigać.



Część II

czyli o największym tegoroczym odkryciu

Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX
zna częściowo ten szlak.
Moim skrótem do Kamieńska przez
Przełęcz Szypka nie jechał.
(Jak to odmienić przez Przełęcz Szypkę?)
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Gdzie to, kurna jest?
Okazuje się, że tam gdzie ten wielki buk.
Coolarz z Brodą:
- Już tu byłem, 14.06.2015:
http://ajk.bikestats.pl/1336550,Gory-Czarne-Wokol-...
Na tabliczce widnieje napis z wysokością 625 m n.p.m. ale na mapach można spotkać nawet i 630.
Nazwa Szybka jest niepoprawna. Za Niemca to się nazywało Schipen Pass.
Spolszczona nazwa to Szypka. Dlaczego nie Szypenka? (he, he, he)
Ktoś jeszcze tu jedzie rowerami, ale trzymają się czerwonego szlaku wokół Wałbrzycha.
Tow.  Tajemny Czarny Canyon MATRIX mego skrótu nie zna!
A wychował się w pobliskiej dzielnicy biedy.

.....................................................................................................
Krótka biografia Tajemnego Czarnego Canyon MATRIX.
Urodził się w tak pięknym mieście. jakim jest Wałbrzych
Koniec biografii.
.....................................................................................................

My przez nieoznakowaną dróżkę, zjazd na Kamieńsk.
W lewo 200 metrów szybko główna drogą i zjazd na boczniak.
Teraz w lewo i dróżką wśród drewnianych płotków, po raz pierwszy.
Największe odkrycie w tym roku.
Planowana do zbadania dróżka, w końcu będzie zaliczona.
Koniki.
Wyżyna.
Dróżka wśród traw. 
Przerwa 10 minut na podziwianie okolicy.
Malownicze widoki na Borową, Jedlinę i zjazd przez tę wyżynną łąkę na Glinicę.
Po drodze przemyka mi tuż przed kołem zaskroniec?
Dalej trochę wertepów, ale mimo to rewelacja.
15:00-15:30
Przerwa w wiacie na skrzyżowaniu do Głuszycy/Zagórza.
Jakiś wałbrzyski baran (mały Chitler) w swej smrodzącej maszynie staje przy przystanku i nie wyłącza silnika, che nas zagazować.
Kilka minut potrwa zanim jego starszy kochanek wsiądzie do auta i odjadą....



























C
zęść III
czyli o tym, co
 można znaleźć w lesie

Teraz boczniakiem do Głuszycy
Rewanż za listopadowy rajd w strugach deszczu:
http://ajk.bikestats.pl/1530524,Szalony-rajd-po-Wl...
Tym razem w przeciwną stronę, żółtym szlakiem MTB.
Teraz coś zostanie w pamięci, jakaś orientacja w terenie.
Z ostatniego rajdu tylko lało przez 40 km od Włodarza.
Skrót na boczniaku w Gluszycy przez niebieski płot w stronę komina po dawnych Zakładach Bawełnianych.
Lekcja anatomii zaskrońca przy drodze koło komina.
Martwy, czy udaje martwego?
Podziwiamy przez płot Szpiczak i Waligórę.
Dolina Marcowa, obok 5 stawów.
Też widoki na Góry Suche.
Potem będziemy podziwiać tylko las.
W końcu ogarniam nieco teren, (widzę niebieski szlaki pieszy do Przełęczy Marcowej).
Przed nami 8 km super leśnej jazdy.
Na początku w Dolinie Marcowej kilka osób,
potem przemknie tylko jeden kolarz z góry.
Ale tuż przed nim ma miejsce następująca akcja.
Coś szarego kryje się w trawie.
Coolarz z Brodą:
- O co to, jakaś duża żmija?
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Nie, dętka Presta. 28".
Zwijamy.
Po 10 metrach
Coolarz z Brodą:
- Co, kolejna żmija?
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Nie, dętka 29".
Też zwijamy.
Sunie się coraz lepiej. Las chłodzi, Słońce za chmurami.





Część IV
czyli kolejne krajobrazowe atrakcje

Z Grządek przez wyżynną dróżkę w stronę Sokoła.
Jest co podziwiać: Wielką i Małą Sowę,
górę bez nazwy wyższą od Ślęży (735 m) (stary dowcip Coolarza z Brodą...)
Za nami Góry Suche
I klimaty wyżynne.
Ustępujemy szalejącemu ojcu w aucie z synkiem...
Rozdroże pod Sokołem (741 m n.p.m.)
17:27-17:47
Druga przerwa na doładowanie akumulatorów.
Dwa dni temu, jechaliśmy po północnej stronie Wielkiej Sowy, dziś od południowej.
Rzeczywiście nad Sokołem lata para drapieżników.
Sprawdzam przez lunetę, ale jaki gatunek, to trudno powiedzieć.
Poem będą owcy i owcy.







Część V

czyli o tym jak uatrakcyjnić sobie rajd

Zamiast szybkiego i nudnego zjazdu asfaltem przez Rzeczkę do Walimia,
wjazd koło pętli autobusowej Nr 5 na kolejny odcinek żółtego szlaku MTB
przez Średnią Drogę do
Jeleniej Polany - 815 m n.p.m.
Dzisiaj najwyższy punkt na trasie.
Dalej zjazd po miejscami trudnym szlaku do Walimia.
Znowu plaga kotów.





Cześć VI
czyli kolejne dwa podjazdy, jakby dziś ich było mało


W końcu trza zasuwać niestety asfaltem.
W Zagórzu autobus wymija nas w odległości...
ile to było, 5 cm, a może aż 10 cm.
19:14-19:32
Zagórze, kolejna przerwa ku pokrzepieniu mocnych serc.
Teraz podjazd na Palczyk i zjazd do Dziećmorowic.
I ostatni na dziś podjazd pod Julianów.
Tu już dzisiaj byliśmy.
Przyjemny chłód od pól i pełna gama zapachów.







Część VII
czyli to, co kolarze lubią najbardziej

20:23-20:28
Ostatnia na dziś przerwa przy wiadukcie za Poniatowem. 
Pożegnanie.
Szybki lot do miasta. 
Standard:
36 minut i już w domu.
Chłodny przelot w dolinach, słońce już zachodzi.
Koniec rajdu:
21:04

P. S.
Dopiero byśmy teraz wyjeżdżali ze Srebrnej Góry... (he, he, he).
Jeśli wiesz, co chcę powiedzieć.

P. S. 2
Włączam dziś płytę
Pieśni religijne
Częstochowa 2015
A TU 79 MINUT TECHNO!
np.
Hard to Say I' m Sorry zespołu Chicago w wersji przeplatanej z beatem techno
i 18 innych utworów.

85 km po górach.

Rajd_Witoszowy_Pogorzała_Poniatów_Julianowy_Wałbrzych_Przełęcz Szypka_Kamieńsk_Jedlina Zdrój
_Głuszyca_Grządki_Rzeczka_Jelenia Polana_Walim_Jugowice_Zagórze_Dziećmorowice
_Julianowy_Poniatów_Pogrzała_Witoszowy




  • DST 61.30km
  • Teren 19.50km
  • Czas 04:40
  • VAVG 13.14km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znalazłeś orła cierń, czyli luz-blues w dętce same dziury

Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 16.06.2017 | Komentarze 3

Masz babo placek pełen przygód,
czyli 
komediodramat w III aktach

Osoby dramatu:
Coolarz z Brodą, beztroski, wyluzowany, wyznający zasadę: jazda bez trzymanki 
Lazer, towarzysz niedoli przystankowej
Przystanek, na którym zatrzymuje się "Trzydziestka", schron przed promieniami słonecznymi
Kolarz w polskich barwach z orłem na piersi + kolarka płci żeńskiej. czyli duet zmierzający do miasta
Burkatowska młodzież zroweryzowana, udająca się do miasta, z pompą od babci
KibicBurkatowa wracający ze sklepu, polecający znajomego z pompką
Starszy rowerzysta w pomarańczowej koszulce CCC(P)
Tajemny Czarny Canyon MATRIX, szybki serwis rowerowy + towarzysz na pozostałych hardcorowych trasach w Górach Sowich
z 'szampanem' i na rowerku za 300 rupii indyjskich, czyli 5 zł
Kolarz w koszulce z napisem Karolina Jaworzyna Śląska, naprawiający zdefektowane pojazdy po drodze. Taka karma!
Pan Czesiu z Pałacu w Burkatowie, wulkanizator, w sandałach i skarpetkach, 
Bystrzyca - rzeka w roli Bystrzycy - rzeki
500 statystów rowerowych bez niczego, pompek etc, bo nam się nic nie przebija, tylko Coolarzowi z Brodą
Mieszkanki Podolina, Padola, Podola,  mieszkające w paralelnych trzech światach
Lasocinianka, co zna nasilony miejscowy ruch drogowy
Osiołkowi w żłoby dano
Babuszka z Waldschen
Staruszek Portfel, co z uśmiechem dawał w klucz
Manewry szynobusów na stacji Świdnica Miasto
Przewodniczka Turystyki Rowerowej, na gościnnych występach w Schweidnitz, może nie ma karty rowerowej więc po chodniku pod opieką córki i wnuczki musi jechać.

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

REKWIZYTY do spektaklu:
rowery dwa 
dwa plecaki
2 litry picia
2 banany
4 buły
dętka Schwalbe
dętka Continental klejona dwa razy
spray naprawczy do opon
długopis do oznaczania dziur
babcina pompka
orła cierń
Crank Bros.
dzwony Kościoła Św. Bartłomieja w Podolinie

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- I tylko mi pompki brak w tym więźniu,
i tylko mi pompki brak, pompki brak.

CZAS AKCJI
11:31-21:05

AKT I
o tym, jak uprzyjemnić sobie dzień na rowerze, żeby był nie podobny do innych

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- Nową przypowieść sobie Coolarz kupi,
ze przed jazdą i po jeździe głupi!

Zeszło trochę powietrze z przedniego koła, to pompujemy do 3,2 barów korzystając z kompresora na pobliskiej stacji.
Jedziemy.

Na siedem kilometrów wystarczy. Na skąpanej od słońca masie bitumicznej opona się do niej klei.

12:06
Na uciekającym powietrzu doganiam dwoje kolarzy i ich powolnym tempem dojeżdżam do najbliższej osady ludzkiej
i chowam się na przystanku:

Chroni przed słońcem.
Wszystko jest, prócz drogocennej pompki.

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- Nie ma pompki! To lebioda. Nie ma pompki! ALLELUJA! W ryj  mi go.
Pies mu rower lizał!

Tylko kundle się ze mną zaprzyjaźniają. Słynny przystankowy Lazer. Towarzysz niedoli. Też nie miał pompki:

Szybko zmieniam oponę Schwalbe na zapasową Continental.
Kolca nie odnajduję.
Kolarz w polskich barwach:
- Mam coś takiego. Spray naprawczy do opon. 
Odjeżdża w stronę miasta.
Wtłaczam to do roweru, a tu piana jak przy gaszeniu pożaru.
Pojawia się  Burkatowska młodzież zroweryzowana:
Śmigają po pompkę do babci.
Pompuję. 
Coolarz z Brodą:
- Tu też się kiedyś jednemu przebiło na skrzyżowaniu.
Burkatowska młodzież zroweryzowana:
- Normalnie, trójkąt bermudzki.
Kibic z Burkatowa:
- Co gwóźdź był?
Coolarz z Brodą:
- Wystarczy żwirek.
Kibic z Burkatowa:
- Tam mieszka mój znajomy, można podejść po pompkę.
Po walce z pompką od babci, stwierdzam, że się nie da napompować.
Dziękuję miejscowym zroweryzowanym chłopcom.
Stwierdzamy, że powietrze wychodzi przy pompowaniu, czyli pompa od babci nie zadziałała.
Wyluzowany siadam na przystanku i gadam do psa, który tu widocznie spędza czas w oczekiwaniu na Godota.
Podjeżdża pierwsza '30'. Nie dziękuję.
Wystawiam rower z wiaty na wabik. Może się ktoś zatrzyma.
Przez godzinę tylko jeden.
Starszy rowerzysta:
- Mam tylko ze zwykłym zaworem.
Coolarz z Brodą:
- Profesjonalny serwis już jedzie. Dzięki za ofertę pomocy.
Tymczasem 500 statystów rowerowych w tę i we w tę.
Obserwuję. Z pompkami mało kto. I w ogóle większość nic nie ma.
Podjeżdża kolejna '30'. Pusta w sam raz na jazdę z rowerem do miasta. Nie dziękuję.
Po dwóch godzinach Lazer odchodzi. Robi miejsca dla kolejnych osób przystankowego dramatu.
Nadjeżdża Tajemny Czarny Canyon MATRIX, zatrzymywany przez procesje, tułający się po dróżkach, bo trudno trafić na Burkatów.
Na upierdzielonym gracie, którego by nikt za darmo nie chciał. Weteran Dworzysk, Chełmców i Trójgarbów.

W rowerze jest teraz Continental.
Wyjaśniam stan rzeczy, w którym się znajduję.
Pan Czesiu ni stąd ni zowąd się wyłania. Chce wystąpić w tej sztuce.
Podjeżdża
Kolarz w koszulce z napisem Karolina:
- Trzeba znaleźć dziurę.
(w Schwalbe)

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- Znaleźć dziurę w całym. Dziura w gumie, ojciec jest.

Pompuje i odnajduje dziurę.
Szybko odjeżdża, bo już to jego druga guma spotkana po drodze.
Też by chciał się przejechać a nie grzebać w cudzych gumach.
Oczyszczamy dętkę Continental i oponę z tej pianki.
Lustracja wnikliwa opony.
Tajemny Czarny Canyon MATRIX
odnajduje orła cierń!!!
BINGO!
Udaje się wyciągnąć bez szwanku!
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Spuszczę się do rzeki. Wyłapię bąbelki w dętce.
Można brać się za klejenie.
Sklejamy Schwalbe.
Pan Czesiu udziela fachowych rad, którą stroną kleić łatki itp.

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- Co za kretyn przykleił tę starą łatkę odwrotnie.

Po kilku minutach pompujemy i zakładamy.
Ile kolarzowi do szczęścia potrzeba, tego nie wie nikt.
Niewiele. 3.2 atmosfery w dętce!
No to jesteśmy na fali, zabieramy się za Continental.
.......................................................................................................................................................................................
Krótka historia dętki Continental
Znaleziona w lesie pod Andrzejówką 27 lutego 2015 na rajdzie pieszym i sklejona (wielka czerwona łata).
Przebita przez Coolarza z Brodą w Złotym Lesie 11.04.2016. http://ajk.bikestats.pl/1447395,Nie-lubie-poniedzi...
Sklejona ponownie (tzn. sklejona tu odwrotnie niż trzeba).
Wożona jako zapas przez Coolarza z Brodą.
........................................................................................................................................................................................
Tym razem dziura jak 1 grosz.
Pod jedną z łatek na wylot!.
Dlatego nie dało się napompować.
Bo tu taki kapeć.
Chłopcy z Burkatowa pomyślą teraz, że Coolarz z Brodą nie umie pompować rowerów.
Pan Czesiu:
- Jak jest cierń, to może być przebita dętka na wylot. Np, gdy się prowadzi rower po przebiciu.
Kleimy drugą dziś łatę.
Na dętce trzecia łata.

Chór ptactwa środkowoeuropejskiego:
- Artyści. Kolarski Nobel za sztukę klejenia dziur!

Teraz kolarze z ulicy dowcipkują, co guma etc.
Wydarzenie dnia we wsi.
Słońce już nachodzi na przystanek.
Zbieramy cały ten majdan w samą porę.
Żegnamy się z Panem Czesiem,
15:20 w końcu odjazd.
Dzień zaczyna się od nowa.

AKT II
Romety poszły w las
czyli kolejny velo_duet czas zacząć

Jedziemy, wiaterek, od razu lepiej
Od 12 km aż do 35 km praktycznie tylko teren (z wyjątkiem zjazdu przez Podolin i drogi przez Lasocin).
Wjeżdżamy w teren w Bystrzycki Las w stronę Kanciarskiego Buka.
Pierwszy dziś podjazd.
U góry przemknie trzech kolarzy żółtym szlakiem.
Jazda czerwonym MTB na Boreczną.
Dużo cienia i słońce chowa się za chmurami.
W nagrodę świetne widoki.

Przerwa w Borecznej.

Teraz na Podolin. Czerwonym szlakiem MTB do szlaku czerwonego pieszego.
Motyl zaplątał mi się w kask.
Po wjeździe do lasu teraz w dół niezły wertep po drodze.
Mijamy kilka osób.
Drugi dziś podjazd.
Za leśniczówką w Podolinie super zjazd i widoki.
Coolarz z Brodą:
- Ci co tu mieszkają, mają wspaniały widok.

Mieszkanki Podolina:
- Ale tylko widok.
Mieszkanki Podolina:
- Panowie mają mocne serca.
Godzina 18.
Dzwony kościoła Św. Bartłomieja biją dla nas w nagrodę pieśń.
Nieźle się leci.
Teraz na Lasocin.
Spełnić marzenie zaliczyć w górę czarny szlaki MTB.
Trzeci dziś podjazd.
Coolarz z Brodą:
- Nareszcie koniec aut.
Lasocinianka:
- A to się zdziwicie.
Tanki na drogach,i inne manewry pojazdów ciężkich.
Lasocin czyli Waldschen.
Szkolenia spawarką udarowo-bojową niektórzy tu mieli. Inni nie wyszli z tego cało.
Uwaga na osły!
Pochwała życia Babuszki na skraju lasu.
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Ale Pani ma tu ładnie.
Koniec asfaltu.
Jeszcze się turyści spuszczają z gór.
Dalej tylko sami i walka z terenem.
Nawet miejscami ciężko.
Więc
PODMARSZ
Wyjazd z lasu i otwierają się widoki na Sowę.


Zjazd na Polanę Potoczkową i podjazd do góry do drogi okazuje się lekkim.

Trzeba zjeść te buły w końcu. Druga przerwa.
Od Polany Potoczkowej (pod Wielką Sową a przed Glinnem) do domu (28 km) zajęło mi 1:07, czyli stara prawda potwierdza się, że, to jest koło domu.
Zakładam wieczorny wariant okularów przeciwmuszkowych.
Zjazd ulubioną Michałkową.
Dziesięciokilometrowy lot. Nawet chłodnawo, ale przyjemnie.
Teraz do Lubachowa.
20:15 - koniec velo_duetu.
Tajemny Czarny Canyon MATRIX odjeżdża przez Złoty Las, Dziećmorowice
.............................................
boczniakiem
muszki
muszki
muszki

AKT III
Miasto
czyli strzeż się przewodniczek turystyki rowerowej

Zachodzące słońce. Teraz na prawdę przyjemnie po upalnym dniu.

W nagrodę obserwuję dziwne manewry szynobusów na stacji.

A najlepsze w mieście:
Dojeżdżam do skrzyżowania, a tu mi z chodnika baba wjeżdża na pasy dla pieszych na rowerze, nie patrzy, że jadę,
poza tym tam nie ma drogi dla rowerów, a na dodatek, to kolejna sierota z tego Zlotu Przewodników Turystyki Rowerowej. Przed nią zasuwa po chodniku inna, a za nią trzecia, ale ta zlazła na pasach i przeprowadziła rower.
Z tej okazji zadzwoniłem dzwonkiem,
Koszmar przewodniczki rowerowej!
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Trzeba omijać ich szerokim łukiem i kierować się do puszczy. Tak jak my wczoraj.
Uniknęliśmy na pewno wielu głupich sytuacji.

Rajd koło domu:
Bystrzyca Dln_BURKATÓW_Boreczna_Podolin_Rośćiszów_Lasocin_Polana Potoczkowa
_Glinno_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln

KONIEC
KURTYNA
OKLUSKI

Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Naprawdę fajnie spędzony dzień. Dzień pełen dobra dla innych. Słoneczny, piękny, dobry. Prawdziwie długodzienny późnowiosenny ciepły i ciekawy. Dużo pożytecznych rzeczy w jeden dzień. A wszystko dzięki Twojej oponie i panu Czesiowi z Pałacu Burkatowskiego. Tak miało dziś być. Nawet na dzwony i Ave Marija w Rościszowie zdążyliśmy. A ja widziałem procesję w Dziećmorowicach.
No i przyjechałem do domu o 21:30.
Światło tylne mi padło, dupsko odpadło, ale bez przerwy pedałowałem. Byle do przodu i zdążyć przed ciemnością.
I zdążyłem co do minuty.

P.S.
I TYLKO STARUSZEK PORTFEL Z UŚMIECHEM DAWAŁ W KLUCZ




  • DST 66.40km
  • Teren 24.80km
  • Czas 04:25
  • VAVG 15.03km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z rozrywki, czyli majówka na Wielkiej Sowie, czyli kolejna dętka do kolekcji

Niedziela, 21 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 2

Trasa_Opoczka_Wieruszów_Lutomia Mała/Górna_Kroacka Studzienka_Kuźnica_Przełęcz Walimska
_Wielka Sowa_Przełęcz Walimska_Glinno_Michałkowa_Tama_Lubachów_Bystrzyca Grn,_Burkatów_Bystrzyca Dln.


Rewanż za ostatni rajd na Sowę.
Wiaterek i raczej ciepło.
Ubieram kurtkę na wszelki wypadek.
Kolarz z wąsem pyta o drogę na Wiśniową.
Życzy szerokości!
Wolałbym powietrza...
Plan na dziś:
najpierw teren w stronę Sowy
szlakiem EuroVelo R9 przez Lutomię, potem Piwną Drogę, Kroacką Studzienkę.
Z powrotem zjadę asfaltem do domu przez Glinno/Michałkową.
Po 10 km jednak kurtka okazuje się zbędna.

Wiatr w plecy więc zasuwam.
W lesie za Lutomią tylko ja.
Tempo spokojne, bo cały czas podjazd.

Po drodze do Kroackiej Studzienki nikogo nie ma.

W górach jak zwykle cieplej.
jak nad morzem zapach sosen i bryza.

Przerwę obiadową robię po 30 km na skrzyżowaniu na Średniej Drodze.
Jadę tak samo jak przed tygodniem przez Jelenią Polanę, Drogę Gwarków.
Czy jak się spotka zakonnicę, to będzie pech, a jak trzy na raz?
Kiedyś jechałem na Sowę to szła cała ich gromada i nic.
Na Sowie pół godziny przerwy.
Na prawdę ciepło.
Zjazd też w krótkiej koszulce
Przed Glinnem w dolinach silnie wieje. Zakładam kurtkę bo 10 km zjazdu.
Na samym dole w Michałkowej tuż za skrzyżowaniem z kapliczką dziwny dźwięk.
Przednie koło mięknie.
Udaje mi się dotrzeć do skrzyżowania przy Jeziorze.
Kolejna dętka do kolekcji.
Bez paniki.
Wyciągam zestaw ratunkowy.
Pompka ostatecznie kaputt.
Myślę se, tu duży ruch samochodowo-rowerowy, zaraz kogoś poproszę o pompkę.
Nikt się nie zatrzymał (z rowerzystów). Ja się w takich wypadkach zatrzymuję.
Jakieś auto się zatrzymuje i cofa w moją stronę.
Po chwili wysiada kuzyn z rodziną!
Mówi, że nie ma pompki.
Po dokładnym zbadaniu bagażnika, znajduje się pompka nożna.
Więc jesteśmy w domu!
Po chwili już koło gotowe.

Trzy zakonnice to szczęście w nieszczęściu.

Między Wieruszowem a Lutomią Małą. W oddali mój target:

Ze Ślężą, Radunią i Szczytną w tle:

Kroacka Studzienka. 

Widok z Kużnicy. Blisko, coraz bliżej:

Znane widoki:

Tradycyjny parking na środku góry:

O, Wielka Sowo:

Masz babo flaczek: