Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25966.70 kilometrów w tym 7110.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.87 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 99816 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 44.20km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 17.92km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 573m
  • Sprzęt Lincoln
  • Aktywność Jazda na rowerze

Der Todte Junge, czyli blancmange w Górach Sowich

Sobota, 26 maja 2018 · dodano: 27.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Makowice_Wieruszów_Bojanice_Michałkowa_Tama
_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.

Popołudniowy rajd
Dużo słońca,
jest  wiaterek.
Przez Makowice skrótem nad linią kolejową w stronę Wieruszowa.
Tutaj obsiali zbożem, zostawili tylko ślady posttraktorowe, rower się zmieści.
Przejazd przez strumień.
Przed Bojanicami nieźle przygrzewa.
W lesie drążą wykopu w ziemi, reaktywacja kamieniołomu?
Kierunek dojazd pożarowy nr 7.
autostrada leśna na Kanciarski buk.
Więcej chmur i więcej cienia.
Nie ma nikogo.
Jest wyjątek, biegacz z góry podąża.
Chwila przerwy przed brukowanym odcinkiem, gdzie zaczyna się podjazd.
Nie ma takiego słońca, więc podjazd lekkim będzie.
W tym tygodni przyciągają mnie (nie wiadomo dlaczego) niemieckie pamiątki z przeszłości.
Nie miałem w planie niczego odkrywać.
A tu na zakręcie pod koniec podjazdu nęci mnie dróżka w ciemny las (już ją kiedyś zauważyłem).
Skręcę kilka metrów i zobaczę, dokąd mnie poprowadzi.
Na razie nie wiadomo, no to jeszcze parę metrów...
Ciekawe ukształtowanie to w górę, to w dół na krótkim odcinku.
I jeszcze kilka metrów...
Po drodze sporo blancmange'u.
A tu niespodziewanie po prawej stronie znany mi z opowieści krzyż "Der Todte Junge".
Jak już tu dotarłem, to pojadę dalej.
Tradycyjnie fajne dróżki się źle kończą (lutomijskie / lutomskie?) zasieki, chyba pamiętają jeszcze o tej zbrodni i chcą się ogrodzić.
Wracam, wypatruję innych odnóg; jest, ale ostro w dół — dzisiaj nie skręcam.
Wracam na autostradę i do słynnego drzewa już tylko chwila.
Opitolili drzewo... trochę zmalało.
Dalej ścinka na górze Kurasz, trochę się zrobiło łyso.
Mój skrót do Michałkowej, zjazd tą rynną pofałdowaną z koleinami...
Teraz przyjemny zjazd do Jeziora.
26 minut i jestem w mieście.

Przez łany zbóż:



Wieruszów z Masywem Ślęży. Tu mnie przygrzało tyci:

Bojanice, kierunek kanciarski buk:

Droga nie sprawia żadnych problemów, równiuteńko:

Teraz dosięgnąłem bruku:

Spojrzenie w tył:

Teraz przez blancmange w nieznane, gór-dół, góra-dół:

Pamiątka po zbrodni z 19.09.1824:

Urodzenie w łasce bożej...:

No to koniec drogi:

zasieki bronią nas od zła wszelkiego;

Opitolili buka kanciarzy:

Zjazd przez Złote Wzgórze do Michałkowej (mój skrót):

Chwila oddechu na tamie:


Cała historia zbrodni sprzed prawie 200 lat tutaj:
martwy młodzieniec


Kategoria Góry Sowie


  • DST 38.20km
  • Teren 17.50km
  • Czas 02:08
  • VAVG 17.91km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątek po południu na Równinie

Piątek, 25 maja 2018 · dodano: 26.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Tomkowa_Bolesławice_Nowice_Bożanów_Żarów
_Mrowiny_Pożarzysko_ Kalno_Panków_Wierzbna_Bagieniec_Zawiszów


Popołudniówka na Równinie.
Ciepło, wiaterek, słońce.
Znowu zapowiadali burze.
Ale nie ma.
To się przejadę krajoznawczo po polach, które dobrze znam.
Decyduje się w stronę Wzgórz Imbramowickich.
Między Żarowem a Kalnem dwa motory po polnej.
Potem jeszcze ruch w kamieniołomie pod Pożarzyskiem i dwa rowery na drodze z Kalna.
Śnieżki dzisiaj nie widać.
Jeszcze zając za Bagieńcem wskakuje na pole.

I te pociągi:



Łącznik autostradowy:

Droga Nowice-Żarów:



Żarów:

Droga Mrowiny-Pożarzysko:

W tle Pożarzysko. W dole kamieniołom:

Droga na Kalno:

Droga Kalno-Wierznba:





  • DST 71.00km
  • Teren 27.20km
  • Czas 05:16
  • VAVG 13.48km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1389m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka na Wielkiej Sowie, czyli jutro jej 112 urodziny

Środa, 23 maja 2018 · dodano: 24.05.2018 | Komentarze 0


Majówka na Wielkiej Sowie
_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Tama_Zagórze_Michałkowa
_Glinno_Przełęcz Walimska_Jelenia Polana_Wielka Sowa_Przełęcz Walimska_Kroacka Studzienka
_Pomnik Wilhelma II_Lutomia Grn._Lutomia Mała_Wieruszów_Opoczka

Start:
12:20
Dużo chmur, zapowiadali deszcze i burze.
Na Równinie pochmurno, zakładam długie spodnie,
Jadę.
Znowu zrobili jednokierunkową wokół Jeziora.
Zakaz do 9.09.2018
Objazd przez Wodniaka
Tu jeszcze różaneczniki kwitną.

Nowe asfalty wokół jeziora i Michałkowa/Glinno
IM wyżej, TYM cieplej,.
Tu bzy w pełnej krasie.
Więcej słońca, dużo chmur, miejscami wiaterek, miejscami zastój gorącego powietrza.
Nie spociłem się jak bóbr, takie warunki na duże góry — to lubię.
Nowy przebieg szlaku czarnego/zielonego od Polany Potoczkowej.
Na Wielką Sowę docieram po 3:22 minutach (samej jazdy 2:57).
Po drodze nikogusieńko.
Jutro nie mogę przyjechać, więc dzisiaj składam pokłon urodzinowy Wielkiej Sowie.
Na szczycie nie ma nikogo, z wieży schodzą 3 turyści.
Zostaje tylko Pan od pilnowania wieży z kolegą.
Idealnie!
Nowa rzeźba muflona.
40 minut relaksu i posiłku.
Zbliża się gromada uczniów, ale już się zbieram.
Decyduję się niebieskim pieszym po tych kamieniach.
Jak ja nie lubię tych kamieni...
Może przez ten dziadowski sprzęt, którego się w życiu rowerowym dorobiłem...
Ale jadę: 
bolo ronczki
bolo ronczki
Telepanko — chciałem to mam.
Po drodze tylko 5 turystów z psem.
Teraz przez Kuźnicę i Kroacką Studzienkę.
Tutaj też kamyczki i
bolo ronczki
bolo ronczki
Coś mnie zachęciło skręcić w prawo.
(Mam już na dziś dosyć podjazdów).
Wiem, że tu na górze jest
pomnik Wilhelma II,
niezły podjazd...
Ogromny ten pomnik, ale nie podchodzę blisko, bo trza się wdrapywać po zaroślach.
Szukam dróżki, nie chcę wracać tą samą drogą, jedna ślepa, druga ślepa, potem trzecia i czwarta.
Są inne dróżki do góry w stronę Podolina...
Szukałem zjazdu w stronę Osiedla Podgórze.
W tył zwrot teraz się szybko i świetnie zjeżdża.
Po drodze nie było nikogo, dopiero przy zjeździe troje idzie do góry.
Kierunek Wieruszów.
Jest to najlepsza opcja powrotu do miasta, aż do Opoczki żadnego ruchu aut.
Meta:
19:17

7 godzin w siodle

Na początek:

Z tamy:

Dzięki objazdowi, zaliczam ścieżkę wokół Jeziora:

Nad Wodniakiem:

Grodno:

Nowy asfalcik:

Dzisiaj w prawo:

Przygrodna Kopa:

Tego skrótu przez las nie było, ale i tak końcówka szlaku wychodzi na asfalt:

Dzisiaj zaliczę obie drogi, w prawo do góry, a tą z lewej zjadę z góry:

Już minąłem Wielką Sowę:

Drzewa już podrosły. Na razie widoki jeszcze będą:

Hurra! Dotarłem,. W nagrodę pustki:

Tu zaszła zmiana. Najlepsze, że nikt nie wchodzi w kadr:

Muflonizacja Sowy:

Gdzie jest trzecia Sowa?

Zjazd przez niebieski, widoki super:

Wiodok na północ, Przygodna Kopa:

Zjazd-zejście:

tylko te kamienie:

Teraz dzikie ostępy przez Kroacką Studzienkę. Najlepsza droga z Wielkiej Sowy i na nią:

Jedna z ulubionych tras:

Kroacka studzienka, głęboko skopana:

Pomnik Wilhelma II. Pierwszy raz tu dotarłem:

Zawsze jak patrzę na Wielką Sowę, to się dziwię, że jeszcze przed chwilą tam byłem:





  • DST 37.40km
  • Teren 11.60km
  • Czas 02:28
  • VAVG 15.16km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 507m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd po Pogórzu

Niedziela, 20 maja 2018 · dodano: 20.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Widna Góra_Modliszów_Pogorzała_Witosz_Czepiec_Mokrzeszów
_Milikowice_Słotwina

Słonecznie, ciepło i wiaterek.

Niedoceniane Pogórze.
Samotna jazda z Bystrzycy Dolnej po Mokrzeszów,
Wjazd w teren przy Szkole Specjalnej, pierwszy 1400-metrowy podjazd do rozdroża, gdzie biegnie czerwony szlak pieszy.
Chwila przerwy. Wcześniej po drodze zawalone drzewo, trzeba górą przejść.
Podjazd raczej łatwy.
Jadę po raz pierwszy w górę po odkrytej tej wiosny dróżce (w dół mam już zaliczone).
Kierunek Widna Góra.
Dalej w górę, aż do Drogi na Mokrzeszów.
Szybki zjazd w stronę Pogorzały.
Tutaj jak zawsze super błoto w nienasłonecznionym miejscu.
Po drodze nikogo.
Ja się pytam, gdzie te 1500 rowerzystów, co tydzień temu pokazało się na pseudo rajdzie po mieście..?
Góry czekają, Rzut beretem od miasta. 
Plan na dziś podjazd ulubioną drogą nad Pogorzałą, ku Witoszowi.
Tu dwa auta zjeżdżają po wertepach z góry (czyżby inwalidzi albo emeryci chcieli nad Daisy? Nie, w autach młode gęby...)
Omijam Daisy szybkim zjazdem przez Czepiec.
Nad owczarnią jakiś zagubiony młody rowerzysta...
Olewam go i sunę na Mokrzeszów.
Koniec terenu na dziś.
Na Równinie znowu wiaterek.
Przez Milikowice asfaltowym skrótem do miasta.


Podjazd z Bystrzycy Górnej w stronę czerwonego szlaku pieszego:

Zawalidrogi nie zrażą mnie:

Widok na Wielką Sowę z drogi na Modliszów:

Modliszów:

Między Modliszowem a Pogorzałą, "Herzfelde":

Pogorzała, podjazd w stronę Witosza. Na zdjęciu go nie widać. To wzgórze po prawej to Otok:

Klasyczny widok z Pogórza Wałbrzyskiego. Widoki przednie:

Zawsze musi być ta Ślężą:

Mokrzeszów i widoki na Równinę Świdnicką:

Widok z drogi Milikowice-Świdnica:





  • DST 51.50km
  • Teren 12.70km
  • Czas 03:12
  • VAVG 16.09km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 461m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Masyw Ślęży zahaczony z pewną dozą nieśmiałości

Sobota, 19 maja 2018 · dodano: 19.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Pszenno_Zebrzydów_Białą_Chwałów_Sobótka-Górka_Sady_Mysłaków_Wiry_Wirki_Gogołów
_Miłochów_Jagodnik

Popołudniówka w siodle.
Trochę wiaterek.
Zając ucieka przede mną.
Skrótem Pszenno-Zebrzydów.
Potem w Chwałowie kilka nowych dróżek (chciałem dotrzeć do kamieniołomu, trzeba byłoby się wspinać po stromiźnie) i w Sobótce-Górce.
Tradycyjna pętla skrajem Masywu do Białej. Wyszło 6,5 km.
W Sadach skręcam pod górę, na boczną, i potem do końca asfaltowej, wjeżdżam do lasu, ale zarośnięte i nie chce mi się już 
się przedzierać.
Wracam  przez Mysłaków.
Tu też boczna dróżka asfaltowa do końca (ślepa).
Słyszę krzyki.
Wracam.
Miejscowy chłop zza płotu:
- A krzyczałem, że ślepa. I co teraz?
- Z powrotem!
Skręcam w polną i wyjeżdżam za wsią.
Decyduję się na powrót przez Wiry itd.

Powrót:
19:46.
Wciąż ciepło +16,5.

Dzisiejszy cel:

Kolejny raz Banksy:

Pszenno-Zebrzydów:

Kościół w Górce z Wieżycą i Gozdnicą w tle:

Nowa dróżka, domyślam się gdzie wyjadę:

Tajemniczy las:

Jedyne miejsce z w leeie z widokiem na Ślężę:

Już się wyłoniłem z lasu.

Sady z widokiem na Góry Sowie:

Sady z widokiem na Skalną:



Kategoria Masyw Ślęży


  • DST 22.00km
  • Teren 5.10km
  • Czas 01:16
  • VAVG 17.37km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 148m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hulali po polu

Piątek, 18 maja 2018 · dodano: 18.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Bystrzyca Dln._Witoszów Dln._Słotwina

Pochmurno, słońce się przebija i silny wiaterek.
Zakładam wiatrówkę.
Po 6 km ściągam, bo się zapociłem.
Na słońce nie nadaje się, a na wiatr i zjazd wieczorny przez górskie doliny — tak.
Nieśpieszna jazda koło domu.
W Bystrzycy Dolnej skręcam w stronę kościoła, koniec dróżki,
zasuwam po już sporym zbożu.
Przy drodze stoi kolarz, to się zdziwił, że można po zbożu hulać.

Potem druga część polnych harców.
Po 100 metrach skręcam w prawo.

Ścieżka się skończyła, więc po śladach traktorów snuję po zbożu do drogi na Witoszów.
Trochę błota...
Potem w stronę Witoszowa, wokół kościoła i skrótem do Ametystowej Drogi.
Też błoto, ale umiarkowane.
Oczyszczam patykiem z grubsza.

Loko, loko:

Rzut oka na Sowy:

Bystrzyca Dln.:

Jazda po polu:

Nowa dróżka:

Łany dookoła mnie:

Teraz po zbożu:

Trochę więcej śladów posttraktorowych:

Stamtąd przyjechałem:

Chwila oddechu:

Witoszów Dolny:

Tutaj więcej błota:





  • DST 42.70km
  • Teren 12.50km
  • Czas 02:35
  • VAVG 16.53km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 493m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda obowiązkowa: Książ przez Dolinę Różaneczników

Środa, 16 maja 2018 · dodano: 16.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Słotwina_Milikowice_Ciernie_Świebodzice_Pełcznica
_Dolina Różaneczników_Książ_Lubiechów_Witosz_Witoszów Grn./Dln

Po wczorajszych deszczach — dzień jazdy.
Dużo chmur, zapowiadali deszcze.
Czas na różaneczniki, póki nie przekwitły jak rzepak i bzy na Równinie.
Wychodzę a koło działek kopary na rzepaku kopią dróżkę pod nową fabrykę.

Boczne dróżki, minimalny ruch do Świebodzic.
W Pełcznicy skręcam pod rurami w stronę Doliny Różaneczników. Wjazd w teren. Dróżkę znam, ale pod górę jadę po raz pierwszy.

Schodzę z rowerem ku różanecznikom, gościu bez koszulki (ćwiczący) z psem okupuje ten domek.
Po wyjechaniu obieram kierunek stado ogierów, skręcam w prawo na zielony szlak.
Szybki oblot zamkowego dziedzińca i różaneczników koło zamku.
Skrótem, czyli szlakiem ułanów do Lubiechowa — za palmiarnią wyjeżdżam.
(Trzeba było się przebić na drugą stronę wylotówki z Wałbrzycha najpierw).
W Lubiechowie ferma już nie śmierdzi...
Dojeżdżam do skraju lasu.
Kierunek Witosz i dalej mój skrót przez las do Witoszowa.
Ku zdziwieniu nie ma ciężkiego, nawet lekkiego błota...
Moja ulubiona trasa, z jednym niezłym podjazdem.
Po drodze ani żywego ducha.
Wyjeżdżam po około 20 minutach koło tych sadów na górce.
Dojazd do domu (12 km) zajmie mi tylko/aż 29 minut.
Oczywiście boczniakami.

3 godziny w siodle (na głodnego...)
Tylko na  ślimakach, Fru Timie i herbatce.

Rzepak jeszcze nie zebrany, a tu kopią pod nim:

Kierunek Pogórze:



Dolina różaneczników:





Teraz spacerek dookoła dziedzińca:

Decyduję się na przejazd przez las. Przez Pogorzałę już śmigałem:

Perspektywa na Ślężę:

I już się wyłoniłem z lasu:





  • DST 73.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 05:24
  • VAVG 13.52km/h
  • Temperatura 24.5°C
  • Podjazdy 1132m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Patrz: jakie duże rowery, czyli velo_duet po włodarsku

Niedziela, 13 maja 2018 · dodano: 14.05.2018 | Komentarze 0


Velo_duet niedzielny w  pełnym słońcu, czyli spóźnieni rowerzyści jak zwykle przygotowani na długodystansową przygodę na dwóch, przepraszam — czterech kółkach, bez żadnego planu, spontanicznie wybierający dróżki z zapasami wszystkiego, co należy mieć zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej ds. Pedałowania.

Ja mam rower, Ty masz rower, to popedałujemy ładnie.


Start:
13:23
Tradycyjne spotkanie pod wiaduktem na Poniatowie.
54 minuty zajmuje mi dojazd do wyznaczonego miejsca zbiórki nie harcerskiej, nie pionierskiej, nie pieniężnej i nie do Lourdes.
Lato trwa.
Po wczorajszych burzach ani jednej dziś chmurki.

To poszły konie po betonie.
Skrót z Kozic na Rusinową.
Tu zaszła zmiana. Centrum przystankowe i ścieżka rowerowa w stronę Wałbrzychów.
Tylko skrót nieprzemyślany z tymi z podjazdami dwutorowymi dla wózków.

Skrót na Kamieńsk przez Kamienną.
Klacze same podchodzą do kolarzy.
I po tych mickiewiczowskich łąkach akermańskich 
z pasącymi się końmi dla polskiej husarii snujemy przez wertep.
Szybki przelot przez Jedlinę.
Tu zaszła zmiana. Nie ma już drewnianej wiaty. UE postawiła plastikowy przystanek.

Jedlina Zdrój:
- Patrz: jakie duże rowery!
Mówi mama do swej córeczki na małym rowerku.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Kierunek Głuszyca (tylko boczniakiem)

Ogród Jordanowski w Głuszycy Górnej sam nas zaprasza z muzyką rockowa w tle z okazji pierwszej komunii wystąpili dziś:
Fields of the Nephilim. Pora na piknik.
Za chwilę ujrzymy grupkę rowerzystów pakujące swe kevlarowe maszyny do swych blaszanych rumaków.
A my dopiero zaczynamy prawdziwe ściganie.

Zimna Woda
Teraz próbujemy skrót w lewo tam, gdzie żółty szlak MTB wiedzie (do Osówki). Potem skręca w prawo z zarośniętą dróżkę, a my suniemy do końca asfaltowej. Niezły podjazd, malownicza dróżka z zagubioną osadą.
Po raz pierwszy tędy jedziemy.
Na końcu dylemat - 6 dróżek do wyboru, wybieramy najgorszą.
Szybko się skończy.
Jedyny pożytek z motokrosów — z góry obserwujemy, jak wjeżdżają w las, co go rozjeżdżają i wiemy gdzie leży dróżka.
Do czegoś się w życiu przydali.
Jeszcze kilka metrów, eureka:
- O, żółty szlak!
Suniemy dobrze znanym szlakiem nad tą nudną Osówką, a w zasadzie pod, bo góra nad nami, a wykopy szwabskie pod nami.
Opuszczone zabudowania czekają na projekt "bunkier+".
Szybki zjazd spod Mosznej zielonym szlakiem MTB w stronę podziemnego kompleksu. Różnica poziomów ze 150 metrów.
Czy ty też cierpisz na podziemny kompleks?
Bolą rączki na zjeździe po tych kamieniach.
Zaliczam ten odcinek w tę stronę po raz pierwszy na całej trasie.

Kierunek Walim, potem podjazd ku Toszowicom do wiaty obok krzyża.
Jak zwykle jedzie się coraz lepiej (jak to po pięćdziesiątce bywa).
Piknik nr 2.
Saren gonitwa przez pola
szybciej coraz szybciej.

5.5 km zjazd do jeziora przez ulubioną Michałkową.
Słońca już brak w dolinach, zakładam wiatrówkę.
Nowe asfalty tutaj kładą.

Lubachów: koniec wspólnej jazdy.
Tow. Canyon Matrix skręca na Złoty Las, a ja boczniakiem tradycyjnie.
Po drodze do miasta jeszcze mnie wyprzedzi dwóch kolarzy.
Jeszcze widno.

Meta:
21:24

8 godzin w siodle, 5 bułek, 1.6 litra wypite

Klacz polne:

Koniki polne:

Borowa:

Nie pokazuje się palcem, skąd się jedzie:

Po tych łąkach zielonych szeroko nad błękitnym Niemnem rozłożonych. Po tych pagórkach leśnych...:

Koniec Zimnej Wody, teraz w sam gąszcz:

Przedzieramy się do szlaku. Wyłaniam się z dołu dokładnie przy tym znaku:

Wielka Sowa i Sokół:

Na Równinie już przekwitło, tu dopiero w samym kwiecie:

Mała Sowa i Wielka Sowa, która wyższa? Ta z prawej:

Miejscowy Banksy tu był:


Velo_duet po włodarsku_Witoszów Dln./Grn._Pogorzała_St./Nowy Julianów_Kozice_Rusinowa_Kamieńsk_Jedlina-Zdrój_Głuszyca
_Zimna Woda_Długa Góra_Osówka_Grząki_Włodarz_Walim_Toszowice_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.




  • DST 41.10km
  • Teren 0.05km
  • Czas 02:11
  • VAVG 18.82km/h
  • Temperatura 24.5°C
  • Podjazdy 462m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Czarne z burzą w tle

Sobota, 12 maja 2018 · dodano: 14.05.2018 | Komentarze 0


Z pamiętnika młodego kolarza, co pierwszy raz pojechał z dala od domu, a myślał całe życie, że jeździ się do końca ulicy i z powrotem i nie wiedział, że jak grzmi to burza za pasem.

16:45:
wychodzi z domu
dużo chmur
biały puch leci z góry

17:02 na rogatkach miasta

17:10 Bystrzyca Dln. kościół

17:22 Lubachów pod wiaduktem

17:57 podjazd na Palczyk

18:10-13 Palczyk
grzmi za górami
to się zmywa stąd

18:16-18 Klinek
szybki zjazd na Zagórze
jeszcze zagrzmiało

18:23 Zagórze
deszczyk zaczyna się a chmury nie widać?

18:27-30 Lubachów
kolejne dalekie grzmoty zakłada lekką kurtkę

a deszczyk ustaje po kilku chwilach

18:52 rogatki miasta

19:03 centrum przesiadkowe

19:10 w domu
 
W mieście po burzy i po deszczu
A kolarz suchy.


Dużo chmur, wyśmienicie, to się nie spocę:

Podjazd na Palczyk, Chełmiec w tle:

Chmury poszły na północ, dobrze zrobiłem, że skręciłem na Zagórze:

Krótka sesja i hajda na koń, bo grzmi za górami:

Tradycyjne motywy, który to już raz?:

Góry Czarne i Sowie, i Zamek Grodno:

W sumie jest jakaś chmura i ma prawo padać:

Ominęły mnie szczęśliwie burze i deszcze:

Zalewa. Świdnicka:


Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów Złoty Las_Dziećmorowice_Klinek_Zagórze Śl
_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.




  • DST 40.00km
  • Teren 1.30km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.67km/h
  • VMAX 222.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 328m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Witaj wędrowcze w królestwie kryształów, czyli zmartwychwstanie licznika

Piątek, 11 maja 2018 · dodano: 11.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Niegoszów_Panków_Śmiałowice_Gołaszyce_Siedlimowice_Pożarzysko
_Imbramowice_Domanice_Krasków_Klecin_Stefanowice_Gruszów_Wilków_Niegoszów

Idealna pogoda, całkowite zachmurzenie, ciepło.
Tylko pod koniec przejażdżki słońce się trochę przebija.
Wiaterek przyjemny, ale nie przeszkadzał.

Jeszcze rzepak nie spuścił kwiatów, wybieram malownicze pagórki Równiny.
Postanawiam dotrzeć przez Pożarzysko do Imbramowic, potem nad Jezioro Mietkowskie przez Domanice z powrotem.
Dużo podjazdów, przetestuję Shitmano.
Szybka jazda w zasadzie bez problemów (prócz przeskakiwania na 5.6.7.)

Zbaczam z głównej drogi, badam dróżkę w stronę kamieniołomu.
Niespodziewanie wstępuję w królestwo kryształów, w byłym kamieniołomie kwarców w Kraskowie.
http://www.cristallica.pl/miejsce-mocy/

Ani żywego ducha, tylko psy szczekają...

O, bocian:

Wszystkie kable odcięte, a licznik działa, wkraczam w miejsce tajemnej mocy:

Ostatnie chwile z kwitnącym rzepakiem:

Siedlimowickie lustra:

Malownicze pagórki równiny:

Kierunek Domanice:

O, kolej żelazna:

Zderzenie dwóch technicznych światów:

Pyszczyńska Góra:

Jezioro Mietkowskie:

Coś mnie podkusiło skręcić w tę stronę, a tu niespodzianka.



Widoczek ze Ślężą w tle: