Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Wałbrzyskie

Dystans całkowity:7520.00 km (w terenie 1597.05 km; 21.24%)
Czas w ruchu:479:55
Średnia prędkość:14.91 km/h
Maksymalna prędkość:474.00 km/h
Suma podjazdów:21592 m
Liczba aktywności:182
Średnio na aktywność:41.32 km i 2h 43m
Więcej statystyk
  • DST 73.70km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 16.38km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 1150m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cyborgi rowerowe, 90 rund dookoła jeziora, kałasznikow, 0:0, czyli wypompowali się w pierwszej połowie

Czwartek, 31 maja 2018 · dodano: 01.06.2018 | Komentarze 0


Velo_duet, czyli bardzo spóźniona majówka cyborgów w ten przeupalny dzień


Przystanek Zagórze — stacja zamówień.
Ostatnie chwile przed mikrofonem.
- Poproszę o autobus do domu, szybko!

Nawet plażowym oponom się dętki przebijają...

Turystyczna nawałnica zmotoryzowanego narodu przy jeziorze.
Nic to - zrobimy dziś 90 rund wokół Jeziora. 

Jeszcze chwila i nikogo nie będzie, aż do Lutomii...

Się wyglebiam na podjeździe w stronę Kanciarskiego buka...

Der Todte Junge (bis) po blancmange'u 

Zapachy i krajobrazy na drodze Bojanice-Lutomia Grn.


kałasznikow i ściganie się z gazikiem

dwoje kolarzy siedzi na górce (nie wiem jak się zwie)

Analiza psycho-społeczna pod sklepem w Walimiu — ruch jak w mrowisku.
Te 20 minut pod sklepem wystarcza, by poznać lokalną ludność i stworzyć rys psychologiczny,
pokaż mi swój koszyk zakupów, a wróżka-cyborg powie ci, kim jesteś, dokąd zmierzasz, czego pragniesz.
500+ to strzał w dziesiątkę dla takich zagubionych społeczności, poziom konsumpcji wszystkiego wzrasta 500+ razy.
Jak pisał klasyk:
"mam w dupie małe miasteczka"

- Byłeś na meczu?
- Brtsnxzqlmk, mnjdkrgfth, jkhghgft? - pyta pierwszy gościu.

- Kjsiaujsnma msjsliuadad mmadlasjdlasud — mówi kolejny.
Nie znam tej walimskiej gwary, ani ja, ani drugi cyborg rowerowy.
- Byłeś na meczu?


Tylko 6 podjazdów jeszcze przed nami
Nowy asfalcik z Glinna na Walim — śmiga się.

Cyborgi rozgrzewają się dopiero na podjeździe na Palczyk.

Koniec velo_duetu cyborgów pod wiaduktem na Poniatowie.
39 minut jazdy od Poniatowa i super orzeźwiający zjazd przez las.

ja rad, ty rad,
cały kraj rad

Meta:
+25 o godz. 21:16

Prawie 8 godzin w siodle.


Ładny, upalny dzień, jest wiaterek, będą miejscami chmury:

Trochę chmur, to się tak nie zgrzeję przy podjeździe:

Czerwony szlak MTB od jeziora ku Kanciarskiemu bukowi:

kanciarki buk:

5 dni temu już tu byłem. Pokazuję cyborgowi to słynne miejsce:

Koniec zjazdu przed leśniczówką w Bojanicach:

Malowniczym skrótem do Lutomi Górnej:



Ostatni kwitnący rzepak w tym sezonie:

Masyw Ślęży:

Widok na Lutomię Górną:

Widok na Ślężę:

A to już mało znany podjazd do czerwonego szlaku w stronę Kurasza. Są też inni zapaleńcy:

Widoków brak, ale trzeba się rozglądać:

Ścigamy się z gazikiem, raz my na czele, raz oni:

Gazik już przemknął, teraz my ku Michałkowym, Glinnom i Walimiom:

Nareszcie są. 

Klimaty wyżynne:

Kierunek Glinno, szybki zjazd, a za chwilę podjazd na przeciwległą górę. Tu na zdjęciu w prawo:

Oczywiście Wielka Sowa z Małą siostrzyczką w tle:

Za chwilę zajmiemy altankę koło krzyża:

Widok na Masyw Włodarza:



To już widok na Grodno z drogi na Dziećmorowice:

oraz na Wielką Sowę:

Tuż przed zjazdem na Dziećmorowice:

Tam na górze przed chwilą byliśmy, teraz podjazd na Nowy Julianów:

Słońce chyli się ku zachodowi:

Tu (tradycyjny) koniec velo_duetu:

Przyjemny zjazd przez witoszowskie boczniaki:

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze Śl._Kanciarski buk_Bojanice_Lutomia Grn._Michałkowa_Glinno_Walim_Jugowice_Zagórze Śl._Dziećmorowice_Nowy Julianów_Poniatów_Pogorzała_Witoszowy




  • DST 49.40km
  • Teren 8.80km
  • Czas 02:36
  • VAVG 19.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 477m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

- Uważaj skarbeczku, bo cię przejedzie rower*

Niedziela, 27 maja 2018 · dodano: 28.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Złoty Las_Dziećmorowice_Stary Julianów_Lubiechów_Świebodzice_Ciernie_Milikowice_Słotwina

*Naród polski umie pozytywnie wychowywać potomstwo:
Matka do biegnącego chłopczyka na chodniku, gdy jadę DDR.
- Nie przejedzie — rzucam przez ramię.

Wiaterek chłodzący w tym upalnym dniu.

W Dolinie Dolnej Bystrzycy i Złotym Lesie aż do Dziećmorowic zasłonięty górami i lasem przed słońcem.
Nad Pogórzem więcej chmur.
Podjazd pod pola uranu bardzo przyjemny, bez potu.

Sunę przez jakiś czas wałbrzyską DDR, by skręcić na czerwony szlak rowerowy na Lubiechów.
Potem wzdłuż torów ku Świebodzicom.
W Świebodzicach błądzę przez chwilę.
Omijam główne drogi i skręcam na boczniak przez Ciernie.
Tutaj naród aktywnie na rowerach, wraca do miasta.
Ja w przeciwną.

Pod wieczorek — przyjemna bryza od początku jazdy.
(o godz. 20 wciąż +25)

Tradycyjny początek:

Dziećmorowice-St. Julianów:

Góry Czarne:

Kosmodrom w Starym Julianowie:



Góry Czarne:

Chełmiec:

Góry Sowie w oddali:

Chełmiec:

Wjazd na czerwony szlak MTB:

Urokliwe podjazdy/zjazdy:

To barszcze Sosnowskiego. Ale o tym nie wiem:

W oddali Wielka Sowa:

W oddali masyw Ślęży:

Zjazd do Pogorzały, ale dziś nie jadę w dół:



Lubiechów:

Tuż za Cierniami. Widok na Mokrzeszów i Pogórze Wałbrzyskie:

Znowu Pogórze Wałbrzyskie i Góry Sowie:

Droga Milikowice-Świdnic na tle Masywu Ślęży:





  • DST 37.40km
  • Teren 11.60km
  • Czas 02:28
  • VAVG 15.16km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 507m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd po Pogórzu

Niedziela, 20 maja 2018 · dodano: 20.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Widna Góra_Modliszów_Pogorzała_Witosz_Czepiec_Mokrzeszów
_Milikowice_Słotwina

Słonecznie, ciepło i wiaterek.

Niedoceniane Pogórze.
Samotna jazda z Bystrzycy Dolnej po Mokrzeszów,
Wjazd w teren przy Szkole Specjalnej, pierwszy 1400-metrowy podjazd do rozdroża, gdzie biegnie czerwony szlak pieszy.
Chwila przerwy. Wcześniej po drodze zawalone drzewo, trzeba górą przejść.
Podjazd raczej łatwy.
Jadę po raz pierwszy w górę po odkrytej tej wiosny dróżce (w dół mam już zaliczone).
Kierunek Widna Góra.
Dalej w górę, aż do Drogi na Mokrzeszów.
Szybki zjazd w stronę Pogorzały.
Tutaj jak zawsze super błoto w nienasłonecznionym miejscu.
Po drodze nikogo.
Ja się pytam, gdzie te 1500 rowerzystów, co tydzień temu pokazało się na pseudo rajdzie po mieście..?
Góry czekają, Rzut beretem od miasta. 
Plan na dziś podjazd ulubioną drogą nad Pogorzałą, ku Witoszowi.
Tu dwa auta zjeżdżają po wertepach z góry (czyżby inwalidzi albo emeryci chcieli nad Daisy? Nie, w autach młode gęby...)
Omijam Daisy szybkim zjazdem przez Czepiec.
Nad owczarnią jakiś zagubiony młody rowerzysta...
Olewam go i sunę na Mokrzeszów.
Koniec terenu na dziś.
Na Równinie znowu wiaterek.
Przez Milikowice asfaltowym skrótem do miasta.


Podjazd z Bystrzycy Górnej w stronę czerwonego szlaku pieszego:

Zawalidrogi nie zrażą mnie:

Widok na Wielką Sowę z drogi na Modliszów:

Modliszów:

Między Modliszowem a Pogorzałą, "Herzfelde":

Pogorzała, podjazd w stronę Witosza. Na zdjęciu go nie widać. To wzgórze po prawej to Otok:

Klasyczny widok z Pogórza Wałbrzyskiego. Widoki przednie:

Zawsze musi być ta Ślężą:

Mokrzeszów i widoki na Równinę Świdnicką:

Widok z drogi Milikowice-Świdnica:





  • DST 42.70km
  • Teren 12.50km
  • Czas 02:35
  • VAVG 16.53km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 493m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda obowiązkowa: Książ przez Dolinę Różaneczników

Środa, 16 maja 2018 · dodano: 16.05.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Słotwina_Milikowice_Ciernie_Świebodzice_Pełcznica
_Dolina Różaneczników_Książ_Lubiechów_Witosz_Witoszów Grn./Dln

Po wczorajszych deszczach — dzień jazdy.
Dużo chmur, zapowiadali deszcze.
Czas na różaneczniki, póki nie przekwitły jak rzepak i bzy na Równinie.
Wychodzę a koło działek kopary na rzepaku kopią dróżkę pod nową fabrykę.

Boczne dróżki, minimalny ruch do Świebodzic.
W Pełcznicy skręcam pod rurami w stronę Doliny Różaneczników. Wjazd w teren. Dróżkę znam, ale pod górę jadę po raz pierwszy.

Schodzę z rowerem ku różanecznikom, gościu bez koszulki (ćwiczący) z psem okupuje ten domek.
Po wyjechaniu obieram kierunek stado ogierów, skręcam w prawo na zielony szlak.
Szybki oblot zamkowego dziedzińca i różaneczników koło zamku.
Skrótem, czyli szlakiem ułanów do Lubiechowa — za palmiarnią wyjeżdżam.
(Trzeba było się przebić na drugą stronę wylotówki z Wałbrzycha najpierw).
W Lubiechowie ferma już nie śmierdzi...
Dojeżdżam do skraju lasu.
Kierunek Witosz i dalej mój skrót przez las do Witoszowa.
Ku zdziwieniu nie ma ciężkiego, nawet lekkiego błota...
Moja ulubiona trasa, z jednym niezłym podjazdem.
Po drodze ani żywego ducha.
Wyjeżdżam po około 20 minutach koło tych sadów na górce.
Dojazd do domu (12 km) zajmie mi tylko/aż 29 minut.
Oczywiście boczniakami.

3 godziny w siodle (na głodnego...)
Tylko na  ślimakach, Fru Timie i herbatce.

Rzepak jeszcze nie zebrany, a tu kopią pod nim:

Kierunek Pogórze:



Dolina różaneczników:





Teraz spacerek dookoła dziedzińca:

Decyduję się na przejazd przez las. Przez Pogorzałę już śmigałem:

Perspektywa na Ślężę:

I już się wyłoniłem z lasu:





  • DST 73.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 05:24
  • VAVG 13.52km/h
  • Temperatura 24.5°C
  • Podjazdy 1132m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Patrz: jakie duże rowery, czyli velo_duet po włodarsku

Niedziela, 13 maja 2018 · dodano: 14.05.2018 | Komentarze 0


Velo_duet niedzielny w  pełnym słońcu, czyli spóźnieni rowerzyści jak zwykle przygotowani na długodystansową przygodę na dwóch, przepraszam — czterech kółkach, bez żadnego planu, spontanicznie wybierający dróżki z zapasami wszystkiego, co należy mieć zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej ds. Pedałowania.

Ja mam rower, Ty masz rower, to popedałujemy ładnie.


Start:
13:23
Tradycyjne spotkanie pod wiaduktem na Poniatowie.
54 minuty zajmuje mi dojazd do wyznaczonego miejsca zbiórki nie harcerskiej, nie pionierskiej, nie pieniężnej i nie do Lourdes.
Lato trwa.
Po wczorajszych burzach ani jednej dziś chmurki.

To poszły konie po betonie.
Skrót z Kozic na Rusinową.
Tu zaszła zmiana. Centrum przystankowe i ścieżka rowerowa w stronę Wałbrzychów.
Tylko skrót nieprzemyślany z tymi z podjazdami dwutorowymi dla wózków.

Skrót na Kamieńsk przez Kamienną.
Klacze same podchodzą do kolarzy.
I po tych mickiewiczowskich łąkach akermańskich 
z pasącymi się końmi dla polskiej husarii snujemy przez wertep.
Szybki przelot przez Jedlinę.
Tu zaszła zmiana. Nie ma już drewnianej wiaty. UE postawiła plastikowy przystanek.

Jedlina Zdrój:
- Patrz: jakie duże rowery!
Mówi mama do swej córeczki na małym rowerku.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Kierunek Głuszyca (tylko boczniakiem)

Ogród Jordanowski w Głuszycy Górnej sam nas zaprasza z muzyką rockowa w tle z okazji pierwszej komunii wystąpili dziś:
Fields of the Nephilim. Pora na piknik.
Za chwilę ujrzymy grupkę rowerzystów pakujące swe kevlarowe maszyny do swych blaszanych rumaków.
A my dopiero zaczynamy prawdziwe ściganie.

Zimna Woda
Teraz próbujemy skrót w lewo tam, gdzie żółty szlak MTB wiedzie (do Osówki). Potem skręca w prawo z zarośniętą dróżkę, a my suniemy do końca asfaltowej. Niezły podjazd, malownicza dróżka z zagubioną osadą.
Po raz pierwszy tędy jedziemy.
Na końcu dylemat - 6 dróżek do wyboru, wybieramy najgorszą.
Szybko się skończy.
Jedyny pożytek z motokrosów — z góry obserwujemy, jak wjeżdżają w las, co go rozjeżdżają i wiemy gdzie leży dróżka.
Do czegoś się w życiu przydali.
Jeszcze kilka metrów, eureka:
- O, żółty szlak!
Suniemy dobrze znanym szlakiem nad tą nudną Osówką, a w zasadzie pod, bo góra nad nami, a wykopy szwabskie pod nami.
Opuszczone zabudowania czekają na projekt "bunkier+".
Szybki zjazd spod Mosznej zielonym szlakiem MTB w stronę podziemnego kompleksu. Różnica poziomów ze 150 metrów.
Czy ty też cierpisz na podziemny kompleks?
Bolą rączki na zjeździe po tych kamieniach.
Zaliczam ten odcinek w tę stronę po raz pierwszy na całej trasie.

Kierunek Walim, potem podjazd ku Toszowicom do wiaty obok krzyża.
Jak zwykle jedzie się coraz lepiej (jak to po pięćdziesiątce bywa).
Piknik nr 2.
Saren gonitwa przez pola
szybciej coraz szybciej.

5.5 km zjazd do jeziora przez ulubioną Michałkową.
Słońca już brak w dolinach, zakładam wiatrówkę.
Nowe asfalty tutaj kładą.

Lubachów: koniec wspólnej jazdy.
Tow. Canyon Matrix skręca na Złoty Las, a ja boczniakiem tradycyjnie.
Po drodze do miasta jeszcze mnie wyprzedzi dwóch kolarzy.
Jeszcze widno.

Meta:
21:24

8 godzin w siodle, 5 bułek, 1.6 litra wypite

Klacz polne:

Koniki polne:

Borowa:

Nie pokazuje się palcem, skąd się jedzie:

Po tych łąkach zielonych szeroko nad błękitnym Niemnem rozłożonych. Po tych pagórkach leśnych...:

Koniec Zimnej Wody, teraz w sam gąszcz:

Przedzieramy się do szlaku. Wyłaniam się z dołu dokładnie przy tym znaku:

Wielka Sowa i Sokół:

Na Równinie już przekwitło, tu dopiero w samym kwiecie:

Mała Sowa i Wielka Sowa, która wyższa? Ta z prawej:

Miejscowy Banksy tu był:


Velo_duet po włodarsku_Witoszów Dln./Grn._Pogorzała_St./Nowy Julianów_Kozice_Rusinowa_Kamieńsk_Jedlina-Zdrój_Głuszyca
_Zimna Woda_Długa Góra_Osówka_Grząki_Włodarz_Walim_Toszowice_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.




  • DST 41.10km
  • Teren 0.05km
  • Czas 02:11
  • VAVG 18.82km/h
  • Temperatura 24.5°C
  • Podjazdy 462m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Czarne z burzą w tle

Sobota, 12 maja 2018 · dodano: 14.05.2018 | Komentarze 0


Z pamiętnika młodego kolarza, co pierwszy raz pojechał z dala od domu, a myślał całe życie, że jeździ się do końca ulicy i z powrotem i nie wiedział, że jak grzmi to burza za pasem.

16:45:
wychodzi z domu
dużo chmur
biały puch leci z góry

17:02 na rogatkach miasta

17:10 Bystrzyca Dln. kościół

17:22 Lubachów pod wiaduktem

17:57 podjazd na Palczyk

18:10-13 Palczyk
grzmi za górami
to się zmywa stąd

18:16-18 Klinek
szybki zjazd na Zagórze
jeszcze zagrzmiało

18:23 Zagórze
deszczyk zaczyna się a chmury nie widać?

18:27-30 Lubachów
kolejne dalekie grzmoty zakłada lekką kurtkę

a deszczyk ustaje po kilku chwilach

18:52 rogatki miasta

19:03 centrum przesiadkowe

19:10 w domu
 
W mieście po burzy i po deszczu
A kolarz suchy.


Dużo chmur, wyśmienicie, to się nie spocę:

Podjazd na Palczyk, Chełmiec w tle:

Chmury poszły na północ, dobrze zrobiłem, że skręciłem na Zagórze:

Krótka sesja i hajda na koń, bo grzmi za górami:

Tradycyjne motywy, który to już raz?:

Góry Czarne i Sowie, i Zamek Grodno:

W sumie jest jakaś chmura i ma prawo padać:

Ominęły mnie szczęśliwie burze i deszcze:

Zalewa. Świdnicka:


Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów Złoty Las_Dziećmorowice_Klinek_Zagórze Śl
_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.




  • DST 58.20km
  • Teren 16.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 16.87km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 499m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

To góry, to niziny, czyli psychologiczne aspekty życia wiejskiego, czyli spóźniona majówka

Niedziela, 6 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 0


pierwsza skóra już z rąk zeszła 
nowa koszulka crivit sport bez żadnych głupich rowerowych napisów
jest testowana 

zagadnienie na dziś:
rozwarstwienie linki
hamulec przedni słaby
nie daje się wyregulować
zmiana kursu na nizinny
(zamiast przez Palczyk, Niedźwiedzicę do Zagórza itd.)

......................................................................................................

półgodzinna przerwa na przystanku w Dziećmorowicach
pozwala na dogłębną analizę portretu psychologicznego na
przykładzie trzech psycho-socjologicznych przypadków  

Przypadek nr 1
Przechodzień z reklamówką:
 - Zakaz parkowania, żartuję...

Przypadek nr 2
Zawiany po drugiej stronie ulicy:
- Smacznego! Ale autobusu jeszcze nie będzie.
Chwilę dalej do ludzi:
- Ale się opalają. Ja pierniczę!

Przypadek nr 3
Matka stanowczo do dziecka w samochodzie:
- Wyłaź!

Wnioski nasuwają się same:
Makabryczny obraz psychologiczny w swej najczystszej formie
folkloru polskiej, podwałbrzyskiej wszy.

......................................................................................................

po dziurawej złoto_leśnej drodze
o, wiaterek przeciwny jakby północno-wschodni

za Burkatowem wjeżdżam w pola
koniec dróżki, zaorane, ale nie wracam
ogary poszły w pole,
kierunek Opoczka, po śladach traktorowych,
odnajduję dróżkę

Koło Gogołowa badam dróżki, dobrze się zaczynają, źle kończą — zaroślą wszelaką.
Sunę po polach, po śladach maszyn rolniczych, dobrze, że uprawy co dopiero wschodzą.
Od Kątek dopiero zaczyna się ściganie, bo wiaterek jakby w plecy,
pod górkę lepiej mi idzie.
Chyba się dopiero rozgrzewam, czyli musi być to około 50 km.
Przez pola, przebijam się przez rzepak,  przez zaschnięte koleiny posttraktorowe
trącam
rzepak
jestem cały żółty

dzisiaj ćwiczę wariant długiego powrotu po zjechaniu z gór na niziny

więcej pól nie zaliczam, za co serdecznie żałuję
i proszę o jeszcze

Ametystowa droga, tradycyjny skrót na Witoszowy:

Witoszów, Pogórze i Góry Sowie:

Dojazd do wiaduktu nad Poniatowem w 60 minut:

Góry Czarne i Sowie na horyzoncie:

Ja pójdę górą, a wy samochodziarze dołem:

Droga St. Julianów-Dziećmorowice z czubkiem Ślęży:

Miałem jechać na "tamtę górę", ale zrezygnowałem, bo hamulec geschwankt:

Kierunek Lubachów:

Pole, pole, łyse pole. To się przejadę po tych pszenżytach buraczanych:

Widok ze Wzgórza Popiel za Makowicami:

Droga Krzczonów-Gogołów:

Wzgórza Kiełczyńskie:

Urokliwy zakątek:

Będzie trzęsło:

Białoziemy, czarnoziemy:


Trasa_Słotwina_Witoszów Dln./Grn. _Pogorzała_Poniatów_St./Nowy Julianów_Dziećmorowice_Złoty Las_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Opoczka_Makowice_Boleścin_Krzczonów_Gogołów_Kątki_Wilków




  • DST 43.30km
  • Teren 14.90km
  • Czas 02:50
  • VAVG 15.28km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 309m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słuchanie dętek_zemsta Łysej Góry, przeciągnięta w czasie, czyli Canyon Coloradki

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 24.04.2018 | Komentarze 0


Niedziela będzie dla łat.

czyli kolejny velo_duet
po walce z kolcami głogów
przebitych dętkach na Łysej Górze dwóch tylnych, w dwóch rowerach (jak się dopiero dziś okazało!)

Schodzę po rower, wychodzę z tylnym kołem...
Też mam Roberta Flack...
Łysa Góra przedwczoraj rozbija dwie dętki...
No tak, miałem tylko 5 km + 3 km i nie zdążyło zejść powietrze z koła...

Velo_duet dzisiaj będzie krótki.
TżM dojeżdża do mnie.

Zadanie — znaleźć kolec (kolce)...
Zadanie — znaleźć dziurę...
Na początku badanie wzrokowe opony — kolca nie widzę.
Pompuję, zobaczę jak szybko schodzi
Jednak po przybyciu TżM znajdujemy coś w rodzaju kolca, a w zasadzie miejsce po nim.
Najlepsze jednak — osłuchiwanie dętki!
Przyjemna, gumowa bryza
Dętka Schwalbe (zeszłoroczna, nieklejona) - pierwsza łata, czarną stroną kleić!

Potrzebna igła do wydłubania szczątkowych kolców + lupa.

Teraz można pojechać.
Późny start (16:20)
Plan na dziś już nieaktualny.
No to pokażę podmiejskie atrakcje.
Wjeżdżamy w teren.
Wyruszamy na Równinę przez Bagieniec

O, jakie piękne kwitnące drzewo owocowe.
Są wąchacze na tym świecie.

- O, pałac na wodzie!

Rzepak już się złoci i wchodzi do nozdrzy (zapach).
Są wąchacze na tym świecie.

Przez Wierzbną krótki szybki zjazd i szusujemy do Canyonu Coloradki, skrótem (znanym tylko mi) przez pole.

Teraz jesteśmy na dole. (17:15-17:50)
Mini piknik.
Z góry wyłaniają się postacie tego dramatu (matka i dziecko w różowym kasku), przerażająco to wygląda (he,he, he).

Potem spotkamy ich w Pankowie... (4-osobowa rodzina zroweryzowana).
W końcu odnajdę skrót ze wsi, co by nie jechać asfaltem.
Trzeba przejechać wał przeciwpowodziowy i ścieżka sama prowadzi do lasu, lekko wznosząc się w górę.
Po prawej Bystrzyca i widać ją coraz niżej...
Kilkanaście metrów podmarszu.
Ktoś tu jest (pali ognisko).
Z góry nie wygląda to mimo wszystko tak strasznie.
Chwila postoju i podziwiania widoków. (18:14-18:35)
Brak cyrkulacji powietrza, więc patelnia słoneczna.
W dolinie rzeki wiaterek i zupełnie inny klimat.
Zjeżdżamy stąd.
Zjazd zarąbisty, krótki, ale ostry, bez kamieni.
Kierunek kamieniołom w Niegoszowie i Lisi Zakątek.
Przyjemna pętle przez ścieżki dookoła kamieniołomu.
Koniec terenu teraz przez miasto kierunek Witoszów Górny. Kolejna przerwa nad Bystrzycą przy bulwarze (19:14-19:25)
Przyjemny chłód w od pól w dolinie Witoszówki.
Dobijamy aż za pałac do przystanku. (20:01-20:10)
Koniec przygód velo_duetowych na dziś.
Odbijam potem na górny boczniak, potem na dolny.

Powrót:
20:44 

Pióromania!

I o to chodzi:

Wąchacze są wśród nas: 

Canyon Coloradki z dołu:

Cały ten kram:

Canyon Coloradki z góry:



Wieczorna impresja z Pogórzem w tle:


Velo_duet
_Zawiszów_Bagieniec_Wierzbna_Panków_Niegoszów_Świdnica_Witoszów Dln._Witoszów Grn._Witoszów Dln.




  • DST 60.70km
  • Teren 27.30km
  • Czas 04:55
  • VAVG 12.35km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 744m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łysa Góra przebija dętki, czyli velo duet na Wzgórzach Bielawskich i nie tylko

Piątek, 20 kwietnia 2018 · dodano: 21.04.2018 | Komentarze 3


Tak pięknie, tak daleko, a jednak tak blisko

"Mondrość" kolarska mówi:
Zawsze lepiej mieć wodę, niż nie mieć.

Gdzie ta Gimbaza, co nie zdaje egzaminów?
Wpatrzeni w smark_phony?
A jazda do lasów na rowery!

Pan Słabeusz

Start:
10:56
Spotkanie w Witoszowie Dln. ale jadę naprzeciw i dobijam do pałacu w Witoszowie Górnym. (11:36-11:52)

Jazda między Sudetami a Obniżeniem Podsudeckim.
Uciekamy z asfaltu dopiero w Burkatowie.
Praktycznie do Bielawy po bezdrożach.

Roundupowanie totalne pół, potem to zjemy, Wy też.
Dróżka za Wieruszowem — wszystkie drzewa i krzaki wypalone, oprócz 3 drzew, i kanapy Teamu Contador też już nie ma...
Polny skrót do Lutomi — kilkaset metrów od nas droga i kupa aut, a my podziwiamy widoki, delektujemy się zapachami i świergotem awifauny. Jadę nim po raz pierwszy.
Przystanek Lutomia — leśniczówka. (13:12-13:32)

Przez Osiedle Podgórze z widokami na Dzierżoniów...

Z rozmów rolniczych kombajnów opryskowych:
- Wypala wszystko do korzeni.
- Tylko na podwórku nie wylewaj.
Zaasfaltowali drogę z Dorotki w stronę Rościszowa.

Leśnym duktem z Pieszyc do Bielawy — znam drogę.
To góra-dół, góra-dół...
po drodze mycie się w strumyku w lesie (14:42-14:52)
Dobijamy do Nowej Bielawy
Przystanek "czekamy na jedynkę": (15:02-15:40)
Fajny autobus miejski.
Dowiadujemy się o jakości jedzenia w stołówkach szkolnych:
pomidorowa (ohydna)
i kopytka (kupa).

Teraz nowe dla mnie dróżki, dla TżM też.
Szukamy wjazdu na górę (docieramy do działek) porzucamy ten wariant
i tak za kilka minut dotrzemy naokoło do tych działek, tylko trochę wyżej...
Słońce, jak zwykle w najmniej potrzebnej chwil, podczas podjazdu przez działki na Górę Parkową.
Trawiasty, może nie ciężki, ale daje popalić!
Wiatru akurat nie ma, ale zaraz będzie las.
Biała Skała — jest pierwsza po 46 km  ławeczka (nie licząc przystanku) (16:06-16:16)
Ścieżka na szczyt — pionowo do góry
Intuicja TżM wybiera ścieżkę środkową i tu miał nosa, bo
to serpentynka. Po chwili jesteśmy na szczycie Góry Parkowej 455 m. (16:24-16:45)
Wieża widokowa  typu Szpiczakowskiego.
Wchodzę na II poziom tej gry, Tżm Na III.

Dalej zasuwamy przez Wzgórza Bielawskie (żółtym szlakiem pieszym)
Na początku kamienisto jak na Sowie.
Po drodze szczyty:
Średnia
Długa
Węgrzyn
Szlak się urywa (zamalowany), bo trwa wycinka, a my po tych konarach i igłach...
Świetne widoki  z polany nad Myśliszowem.

Zjazd przez Myśliszów totalny! Muszę hamować się, bo taka prędkość.
Niebezpieczny, bo asfalt wąski i auta jadą z przeciwka.
Prędkość ponad 50
Tao zaprowadziło nas na 
Łysą Górę 365 m (17:30-17:50)
(a żółty szlak skręcił w prawo)
a my w lewo.

Dzięki temu:

Flack, flack (17:53)
Roberta Flack
Maxxis Schwalbe zdechła na cierniu głogu
Oryginalna od nowości dętka z 2013 r. po raz pierwszy do wymiany.
Ciężko się zmienia w tych badziewnych indyjskich rowerach za 30 rupii. 
O, jest kolec, jaki potężny!
45 minut walki ze sprzętem. 
Połamane łychy, ale są u mnie też.
Za to widoki fantastyczne z samego szczytu.

18:50 - ruszamy, zjazd typu downhill po polach Łysej Góry
Mamy 27 minut do stacji w Dzierżoniowie, ale nawet nie prujemy, 
dopiero po dojechaniu do torów. 
Na 3 minuty przed odjazdem pakujemy się do wielkiego KaDe.
Koniec duetu: 19:43 na stacji Świdnica Miasto
W domu jestem za kilka minut. (19:51)

K O N K L U Z J A:
Wypite dziś 2.5 litra, zjedzone 3 bułki i jeden ślimak.
Zapachy wiosny zmieszane z roundupem + opalone przedramiona.
I po to się wozi z sobą ten cały żelazny majdan!

P. S.
Na trzeci dzień odkrywam, że ja też mam flaka! Po Łysej Górze i głogach!

Na polnych drogach odżywamy, polewani przez opryskacze roundupem:

W oddali Dzierżoniów i okoliczne wzgórza:

Skrajem Sudetów:

Za chwilę Pieszyce:

Pieszyce, Dzierżoniów i Ślęża:

Góra Parkowa — tam będziemy:

Wiśniowe sady na tle Góry Parkowej:

Za chwilę wjedziemy, tylko trzeba się jeszcze trochę pomęczyć:

Podjazd przez działki, w dole Bielawa:

Biała Skała i bezmyślne graffiti:

Jesteśmy na wieży na Górze Parkowej:

Widok ze Wzgórz Bielawskich na Sudety:

A teraz na Masyw Ślęży:

łysa Góra, Dzierżoniów i Ślężą:

Widok z Łysej Góry na Wzgórza Bielawskie. Tamtędy jechaliśmy, a tu mamy flaka:


Velo_duet_Witoszów Dln/Grn/Dln_Burkatów_Opoczka_Wieruszów_Lutomia Grn._Dorotka_Pieszyce_Nowa Bielawa_Góra Parkowa_Wzgórza Bielawskie_Myśliszów_Łysa Góra_Bielawa_Dzierżoniów




  • DST 33.60km
  • Teren 10.50km
  • Czas 02:19
  • VAVG 14.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 414m
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenne hulanie po Pogórzu, czyli wszyscy inni kolarze mnie wyprzedzają

Sobota, 14 kwietnia 2018 · dodano: 14.04.2018 | Komentarze 0


Trasa
_Słotwina_Witoszów Dolny_Pogórze Wałbrzyskie_Złoty Las_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.

Ciepło; znowu w krótkiej koszulce.
Śmigam na Pogórze Ametystową Drogą.
Trochę wiaterek, ale porównując z wczorajszym to pierd muchy.
Wjazd do lasu, (dojazd pożarowy 6)
ekonomicznie pod górę,
oszczędzam się na
niedzielę nie ma nas w obozie pracy.
Po drodze do ławeczek spotkam 8 osób i jednego kolarza razy 2.

Zadanie nr 1 - odnaleźć kamień milowy

Zrekonstruowany kamień mieczowy Bitwa pod Burkatowem 1762.
Przejeżdżam w tę i we w tę — nie widzę, tylko paśnik...

Zadanie nr 2
Poszwendać się po dróżkach i uważnie wypatrywać alternatywnych wariantów.
Jest tu ich sporo, większość nieużytkowana w ogóle, ale na wiosnę widoczna w terenie. Jest co badać.
Jedyny minus, że od razu w dół prowadzą, a mi się na północ nie chce jechać, dzisiaj plan na południe.

Sarna jedna wyskakuje na dróżce, którą jechałem w Glany Poniedziałek, z przeciwnej strony, ale skręciłem.
Dziś dojeżdżam do tego rozwidlenia, co by teren ogarnąć.
Póki nie ma liści, wszystko widać jak na dłoni.

Po zaliczeniu odnóg dobijam do czerwonego szlaku i zjeżdżam ku ławeczkom.
Kwadrans z ciastem i herbatką.
Potem widać ładnie Sowy na zjeździe do Złotego Lasu.
Udana pętla wyszła - 8 km.

Zadanie nr 3
W Bystrzycy Górnej przecinam tory i jadę obok budynku byłego sanatorium. Są tam ze dwa domy, ale ścieżka kończy się i od razu stromy stok się wyłania - nie, dziękuję.

Po drodze ku miastu wyprzedza mnie 4 kolarzy.
Zdaje się, jeden miał tylko torbę, reszta bez niczego, mają parę od parówek.
Jeden ubrany na czerwono się zdziwił gdy na Zawiszowie mnie zobaczy, że jestem równo z nim, 
Na ścieżkach rowerowych trzeba uważać na wszystko, co się rusza.
I gromadkę dzieci, z której jedno dziecko z rowerkiem mówi do mnie:
- Awaria.

Powrót: przy 3 stopniach mniej, ale nadal ciepło i niczego nie zakładam.

Trzy plany — Witoszów, Pogórze Wałbrzyskie, Góry Sowie:

W dół wiedzie ścieżka, potem ostro w górę:

Co dostrzeże wprawne oko?:

Wyżej Wielka Sowa, poniżej Ślęża:

Zjazd na Golden Wald:


Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na trasach!