Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Góry Sowie
Dystans całkowity: | 4719.40 km (w terenie 1131.60 km; 23.98%) |
Czas w ruchu: | 317:29 |
Średnia prędkość: | 14.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.00 km/h |
Suma podjazdów: | 17163 m |
Suma kalorii: | 311 kcal |
Liczba aktywności: | 85 |
Średnio na aktywność: | 55.52 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 60.70km
- Teren 27.30km
- Czas 04:55
- VAVG 12.35km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 744m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Łysa Góra przebija dętki, czyli velo duet na Wzgórzach Bielawskich i nie tylko
Piątek, 20 kwietnia 2018 · dodano: 21.04.2018 | Komentarze 3
"Mondrość" kolarska mówi:
Zawsze lepiej mieć wodę, niż nie mieć.
Gdzie ta Gimbaza, co nie zdaje egzaminów?
Wpatrzeni w smark_phony?
A jazda do lasów na rowery!
Pan Słabeusz
Start:
10:56
Spotkanie w Witoszowie Dln. ale jadę naprzeciw i dobijam do pałacu w Witoszowie Górnym. (11:36-11:52)
Jazda między Sudetami a Obniżeniem Podsudeckim.
Uciekamy z asfaltu dopiero w Burkatowie.
Praktycznie do Bielawy po bezdrożach.
Roundupowanie totalne pół, potem to zjemy, Wy też.
Dróżka za Wieruszowem — wszystkie drzewa i krzaki wypalone, oprócz 3 drzew, i kanapy Teamu Contador też już nie ma...
Polny skrót do Lutomi — kilkaset metrów od nas droga i kupa aut, a my podziwiamy widoki, delektujemy się zapachami i świergotem awifauny. Jadę nim po raz pierwszy.
Przystanek Lutomia — leśniczówka. (13:12-13:32)
Przez Osiedle Podgórze z widokami na Dzierżoniów...
Z rozmów rolniczych kombajnów opryskowych:
- Wypala wszystko do korzeni.
- Tylko na podwórku nie wylewaj.
Zaasfaltowali drogę z Dorotki w stronę Rościszowa.
Leśnym duktem z Pieszyc do Bielawy — znam drogę.
To góra-dół, góra-dół...
po drodze mycie się w strumyku w lesie (14:42-14:52)
Dobijamy do Nowej Bielawy
Przystanek "czekamy na jedynkę": (15:02-15:40)
Fajny autobus miejski.
Dowiadujemy się o jakości jedzenia w stołówkach szkolnych:
pomidorowa (ohydna)
i kopytka (kupa).
Teraz nowe dla mnie dróżki, dla TżM też.
Szukamy wjazdu na górę (docieramy do działek) porzucamy ten wariant
i tak za kilka minut dotrzemy naokoło do tych działek, tylko trochę wyżej...
Słońce, jak zwykle w najmniej potrzebnej chwil, podczas podjazdu przez działki na Górę Parkową.
Trawiasty, może nie ciężki, ale daje popalić!
Wiatru akurat nie ma, ale zaraz będzie las.
Biała Skała — jest pierwsza po 46 km ławeczka (nie licząc przystanku) (16:06-16:16)
Ścieżka na szczyt — pionowo do góry
Intuicja TżM wybiera ścieżkę środkową i tu miał nosa, bo
to serpentynka. Po chwili jesteśmy na szczycie Góry Parkowej 455 m. (16:24-16:45)
Wieża widokowa typu Szpiczakowskiego.
Wchodzę na II poziom tej gry, Tżm Na III.
Dalej zasuwamy przez Wzgórza Bielawskie (żółtym szlakiem pieszym)
Na początku kamienisto jak na Sowie.
Po drodze szczyty:
Średnia
Długa
Węgrzyn
Szlak się urywa (zamalowany), bo trwa wycinka, a my po tych konarach i igłach...
Świetne widoki z polany nad Myśliszowem.
Zjazd przez Myśliszów totalny! Muszę hamować się, bo taka prędkość.
Niebezpieczny, bo asfalt wąski i auta jadą z przeciwka.
Prędkość ponad 50
Tao zaprowadziło nas na
Łysą Górę 365 m (17:30-17:50)
(a żółty szlak skręcił w prawo)
a my w lewo.
Dzięki temu:
Flack, flack (17:53)
Roberta Flack
Maxxis Schwalbe zdechła na cierniu głogu
Oryginalna od nowości dętka z 2013 r. po raz pierwszy do wymiany.
Ciężko się zmienia w tych badziewnych indyjskich rowerach za 30 rupii.
O, jest kolec, jaki potężny!
45 minut walki ze sprzętem.
Połamane łychy, ale są u mnie też.
Za to widoki fantastyczne z samego szczytu.
18:50 - ruszamy, zjazd typu downhill po polach Łysej Góry
Mamy 27 minut do stacji w Dzierżoniowie, ale nawet nie prujemy,
dopiero po dojechaniu do torów.
Na 3 minuty przed odjazdem pakujemy się do wielkiego KaDe.
Koniec duetu: 19:43 na stacji Świdnica Miasto
W domu jestem za kilka minut. (19:51)
K O N K L U Z J A:
Wypite dziś 2.5 litra, zjedzone 3 bułki i jeden ślimak.
Zapachy wiosny zmieszane z roundupem + opalone przedramiona.
I po to się wozi z sobą ten cały żelazny majdan!
P. S.
Na trzeci dzień odkrywam, że ja też mam flaka! Po Łysej Górze i głogach!
Na polnych drogach odżywamy, polewani przez opryskacze roundupem:

W oddali Dzierżoniów i okoliczne wzgórza:

Skrajem Sudetów:

Za chwilę Pieszyce:

Pieszyce, Dzierżoniów i Ślęża:

Góra Parkowa — tam będziemy:

Wiśniowe sady na tle Góry Parkowej:

Za chwilę wjedziemy, tylko trzeba się jeszcze trochę pomęczyć:

Podjazd przez działki, w dole Bielawa:

Biała Skała i bezmyślne graffiti:

Jesteśmy na wieży na Górze Parkowej:

Widok ze Wzgórz Bielawskich na Sudety:

A teraz na Masyw Ślęży:

łysa Góra, Dzierżoniów i Ślężą:

Widok z Łysej Góry na Wzgórza Bielawskie. Tamtędy jechaliśmy, a tu mamy flaka:

Velo_duet_Witoszów Dln/Grn/Dln_Burkatów_Opoczka_Wieruszów_Lutomia Grn._Dorotka_Pieszyce_Nowa Bielawa_Góra Parkowa_Wzgórza Bielawskie_Myśliszów_Łysa Góra_Bielawa_Dzierżoniów
- DST 46.00km
- Teren 25.20km
- Czas 03:04
- VAVG 15.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 583m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Pedałuj ładnie, czyli rajd po Górach Sowich
Środa, 18 kwietnia 2018 · dodano: 18.04.2018 | Komentarze 0
Trasa_Opoczka_Wieruszów_Bojanice_Lutomia Górna_Podolin_Stachowice
_Stachowiczki_Lutomia Dolna_Lutomia Mała_Wieruszów_Krzyżowa_Makowice
Popołudniówka w Górach Sowich
Start:
15:25
Spokojna przejażdżka.
Naprawdę ciepło!
Piękna wiosna, rozkwitają pęki białych róż,
i zapachy!
Przyjemnie.
Dużo jazdy w terenie.
Cierpienia młodego Wertepa
Po wyjściu lekki wiaterek
ale potem mnie jeszcze słońce przygrzeje porządnie w Bojanicach na polnej drodze do Lutomi, osłoniętej górami.
Zero wiatru ! Mikroklimat.
Runda drogą pożarową Nr 12 pod leśniczówkę Podolin,
zjazd przez Dębówkę (552 m) znaną mi z zeszłorocznych harców drogą i wyjazd pod Stachowicami.
Po drodze w Makowicach słyszę tekst:
- Pedałuj ładnie! - matka do dziecka na czterokołowcu.
To dało mi do myślenia:
- Czy ja pedałuję ładnie?
Muszę się kogoś zapytać, kto się na pedałowaniu zna.
Meta:
19:20
4 godzin w siodle.
Dalej ciepło: +19
Żadnych kurtek w końcu!
Widoki, zapachy, wiosna — SUPER!
Tradycyjne motywy — tym razem wiosenne. Makowice:
Droga Bojanice - Lutomia Grn.:
Widok z Dębniaka na Masyw Ślęży:
Droga Lutomia Mała - Wieruszów:
Widom na Góry Sowie z drogi Krzyżowa Makowice. Jedno drzewo mniej niż w zeszłym roku...:
- DST 72.50km
- Teren 18.80km
- Czas 05:29
- VAVG 13.22km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 1186m
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Tabor cyganerii, czyli roundup - zapach wiosny
Niedziela, 15 kwietnia 2018 · dodano: 19.04.2018 | Komentarze 0
z cyklu velo_duetowa długodystansowa włóczęga górska, obładowany tabor cyganerii,
czyli survivalowcy na zakręconych sudeckich ścieżkach
Start:
11:28
temperatur +19
wiaterek
po drodze wyprzedzam niedzielny ruch rowerowy ;{)}}}}}
(co jeździ wokół Jeziora Lubachowskiego)
tama (12:27)
masakra żab nad jeziorem
skręt na Michałkową przed mostkiem
zawracam kobiety z drogi (mostek zburzony)
w oczekiwaniu na velo_duet (12:34-13:04)
biorę ślimaka w usta
zabawa:
ilu z tych dziesiątek kolarzów skręci na Michałkową? - O, jeden!
to teraz jestem drugi a Tow. TżM trzeci!
wybieramy nieoczywiste ścieżki
w Michałkowej ulicą Wiejską i potem myk w teren,
przez Złote Wzgórze do czerwonego szlaku MTB w stronę Cerekwicy
jednemu kolarzowi z równin — ciepło
drugiemu kolarzowi z gór — zimno
Boreczna — zjazd do Glinna
ta karczma się Bełty nazywa
rozmowa z 3 osobami panem, wójtem i matką nakłanianą do aborcji
przerwa przystankowo-bułeczkowa (14:13-14:52)
grzeje najbardziej na podjeździe pod Kokot, dajemy z siebie wszystko
super droga, kto nie był, niech żałuje (typowe sowiogórskie kamienie)
jadę po niej po raz drugi
TżM znajduje poniemiecki ceramiczny kapsel od butelki (fragment)
polana pod Kokotekm (15:18-15:25)
suniemy dalej pod Kokotem
przez Kuźnicę
nad Polana Potoczkową (15:52-15:55)
Przełęcz Walimską
skręt w teren przez Przygodną Kopę
potem szlakiem
i w lesie skręcamy w pierwszą odnogę (bezszlakową) i dziki zjazd ku słynnemu krzyżowi nad Walimiem
tu przerwa w wiacie (16:22-16:50)
Riesen — podpałka do grilla
jak już się skończą zapasy
mimo to:
- Nein, danke!
konishilina
tylko
sam
pot
Walim — w poszukiwaniu wody
sklep jest! (17:00-17:12)
- Zejdźmy z drogi, bo nas rozjadą (niedzielne rowerzystki pod Włodarzem)
kierunek Jugowice
skrót w stronę Albertówki (w tę stronę jadę erste mal)
Olszyniec bierzemy podjazdem boczniakami i skrótem wprost do Jedliny
pod kościółkiem TżM nigdy nie był (17:40-17:45)
TżM zaskoczony pozytywnie tymi nowymi dla niego dróżkami
Jedlina-Zdrój (18:22-18:52)
czas na podwieczorek z widokiem na Góry Sowie
rozgrzewamy się dopiero po 50 km (stara kolarska prawda) na ścieżce Kozice_Julianowy
tamtych dwoje spuchło pod górę, a tak szybko nas wyprzedzali na prostej jeszcze chwilę temu
Poniatów
koniec velo_duetu (19:27-19:32)
zjazd przez Pogorzałę, Witoszowy do miasta
rogatki miasta osiągam po 29 minutach
Meta:
20:20
9 godzin w siodle
nie samą jazdą kolarz żyje
Jest ładnie, dużo chmur. Można jechać w siną dal:

Pierwsze oznaki wiosny:

Tradycyjny dylemat tym razem w lewo:

Z Michałkowej do czerwonego szlaku MTB:

Z Cerekwicy widok na Michałkową:

Tradycyjny skrót w Borecznej z widokiem na Sowy:

Od lewej Ostrzew, Mała Sowa i Przygodna Kopa:

Ostry podjazd pod Kokot z Glinna:

Z Kuźnicy w stronę Polany Potoczkowej:

Z Przełęczy Walimskiej ku krzyżowi nad Walimiem:

Tam gdzie te białe bele, tamtędy jechaliśmy z Przygodnej Kopy:

Mur berlinski kluskośląski

Kierunek - Olszyniec

Olszyniec:

Widok na Góry Sowie, tam byliśmy przed chwilą:

Velo_duet _Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Tama_Michałkowa_Boreczna_Glinno_Kuźnica_Przełęcz Walimska_Walim_Jugowice_Olszyniec_Jedlina Zdrój_Wałbrzych_Nowy Julianów_Stary Julianów_Poniatów_Pogrzała_Witoszowy
- DST 43.50km
- Teren 9.70km
- Czas 02:22
- VAVG 18.38km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowe Góry Sowie
Piątek, 24 listopada 2017 · dodano: 24.11.2017 | Komentarze 0
Trasa_Opoczka_Bojanice_Lutomia Górna_Boreczna_Michałkowa_Tama_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dn.
Ładny dzień, słoneczko, ale wietrzny...
wiaterek południowo-wschodni
kolejny górski etap
Kierunek Lutomia, przez Wieruszów
i polnym skrótem Bojanice-Lutomia Górna.
Najgorsze te ślady post-traktorowe
i silne porywy wiatru.
!1 saren przebiega przez pole..
W Lutomi zaliczam górkę tuż na początku, porywy na górce rzucają rowerem.
Tutaj pierwsze rozstaje dróg, prosto do lasu na Bojanice, dziś nie!
Robię pętlę nad Lutomią po polach... górka jednak wymagająca.
Odcinek 1300 metrów super widoki. a potem widzę:
jeszcze bardziej wymagająca górka (nią trzeba jechać do czerwonego szlaku pieszego i Wysokiej Drogi),
zjeżdżam w stronę wsi, a tam widzę
podwórko, ktoś kosiarą kosi trawę, jadę i udaję, że mnie nie ma, nie będę się przecież tarabanił z powrotem na górę,
jadę centralnie przez podwórko tych 20 metrów do drogi.
150 metrów dalej czerwony szlak pieszy odbija w prawo.
Jest jeszcze jedno odbicie w prawo, po około 1200 metrach w stronę Góry Graba i Wysokiej Drogi (jeszcze do zbadania następnym razem).
Teraz w stronę końca wsi i wjazd w teren na czerwony szlak MTB.
Wiaterek ustał teraz dwa kilometry podjazdu po kamolach. W tę stronę w tym sezonie jeszcze nie jechałem.
Szumią jodły na gór szczycie.
Po drodze kolejne stado saren przebiega przez drogę.
Wyłaniam się na drogę z lasu i tu porywy wiatru.
Na Wielkiej Sowie po śniegu nie ma śladu
Chwila na oddech, herbatkę i decyzję, przez Cerekwicę nie jadę, tradycyjnie się spuszczę przez michałkowską ul. Wiejską
Trochę wiaterek z początku, ale zaraz sczeźnie.
Dalej słońce, nad jeziorem nie wieje.
Drink stop przy tamie.
Teraz szybciej się jedzie, zastanawiam się skąd mam tyle sił... a, no bo wiatr w plecy.
Jeszcze dużo słońca i ciepło (dalej 13 stopni).
Przyjemny rajd.
Malownicza droga Bojanice-Lutomia Górna:
Koniec relazci z drogo Bojanice-Lutomia Górna:
Teraz podjazd nad Lutomię:
Tu jeszcze nigdy nie byłem. Widok na okolicę ze Ślężą w tle, po prawej Lutomia:
Widok w stronę Świdnicy:
W tę kiedyś wjadę, no raczej stromo, choć zdjęcie przekłamuje:
Tu się kiedyś bili z Prusakami:
A teraz czas na podziwianie Sowy:
- DST 40.00km
- Teren 12.60km
- Czas 02:37
- VAVG 15.29km/h
- Temperatura 9.5°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie, czyli na Wielkiej Sowie śnieg
Niedziela, 12 listopada 2017 · dodano: 12.11.2017 | Komentarze 0
Trasa_Opoczka_Wieruszów_Bojanice_Dębniak_Wysoka Droga_Cerekwica_Waga_Fregata_Tama_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
wiaterek silniejszy niż wczoraj
wypadek na skrzyżowaniu...
kilka minut zanim dojechałem do skrzyżowania
potem na wiadukcie lisie flaki
badam dróżkę od Bojanic w stronę Lutomi
przede mną podjazd w nieznane
na początku super, potem będzie coraz gorzej
dróżka równa,
przy pierwszej polanie oglądam przez lunetę Skytower, na linii Wzgórz Kiełczyńskich
przecinam szlak czerwony pieszy, nie dziękuję
prosto, jeszcze sporo podjazdu (około 2.5 km)
mijam po prawej Dębniak (453 m)
potem przybędzie liści
aż dojadę do wyrębów
i błota
mimo to brnę dalej,
gdzie wyjadę, to się okaże.
docieram do Wzgórza (516 m)
są inne dróżki ale odbijam w lewo
(tutaj byłem gdzieś w pobliżu 2 lata temu, meandrowałem od drugiej strony)
wyłaniam się z lasu, pojawia się ośnieżona Sowa i wysokogórskie łąki
tzw. Wysoka Droga
tu nigdy nie byłem
no to kombinuję:
raz w prawo, raz w lewo
Motocrossista jedzie z przeciwnej strony, czyli od dołu przyjechał
w końcu widzę dwoje piechurów
pytam się o drogę
miły Pan wyjaśnia warianty wydostania się stamtąd
pokazuje w oddali ambonę, w której stronę miałbym jechać, ale mówię, że mi ganz egal,
to opowiada o buku kanciarzy, który dobrze znam
jedyny zonk to może być ogrodzenie tuż przy czerwonym szlaku MTB
na Cerekwicy (562 m) uspokaja mnie, że można otworzyć
podjazd niezły po tych łąkach
ryzykuję
skoro motor przejechał i ja też przejadę.
docieram do lasu - bramka otwarta...
i tu słońce się kryje i już robi się ponuro
teraz zjadę w końcu do Fregaty karkołomnym odcinkiem spod przełęczy pod Wagą (494 m)
Jadę z 50 metrów dalej prawdziwy hardcore, więc złażę z rowerem w stronę Fregaty
w pewnym momencie się poślizgnąłem (i zgubiłem prawe szkło od okularów, ale dopiero spostrzegę przy tamie.
to teraz mam komplet, lewe szkło czarne, prawe żółte..
(powrót 15:44, temperatura 5 stopni)
Kierunek - Góry Sowie:
Wzgórze Popiel i SLęża:
Wieruszów i Masyw Ślęży:
Wzgórza Bielawskie i Niemczańskie:
Moje tegoroczne odkrycie. Przez polną dróżkę ku Lutomi:
Ale tym razem przez góry i lasy:
Początek podjazdu za Bojanowicami. Byłem tu tydzień, ale zaraz zjechałem nazad:
Dzisiaj zbadam tę dróżkę. Mała górka, a widoki świetne:
Podjazd umiarkowany przez las, a teraz w dół:
Kiedyś ten hardcore w dół zaliczę. Wydaje mi się, że da się dojechać do drogi pożarowej nr 12 z Bojanic:
W oddali Świdnica, to się nie spodziewałem żadnych widoków w tym miejscu:
Wyłaniam się z dzikiego lasu na te łąki. Teraz sobie pojeżdżę w tę i we w tę:
Pierwszy skręt w lewo. Za kilka minut będę jechać drugi raz:
Na Wielkiej Sowie śnieg:
Teraz w tę i we w tę:
Wysoka Droga, bardzo widokowa. Widać z niej Kotlinę Dzierżoniowską i Wzgórza Niemczańsko-Strzelińskie:
Powtórka podjazdu:
W tyle Ślęża, przede mną Cerekwica i ogrodzenie?:
W dole Michałkowa, w oddali Wysokie Lipy:
Marsz w stronę Fregaty:
Jesień nad Jeziorem:
- DST 46.70km
- Teren 24.70km
- Czas 02:56
- VAVG 15.92km/h
- Temperatura 14.5°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_Padolin w nowej odsłonie
Sobota, 4 listopada 2017 · dodano: 04.11.2017 | Komentarze 0
Trasa_Makowice_Krzyżowa_Wieruszów_Lutomia Mała_Lutomia_Stachowiczki_Stachowice_Padolin_Lutomia Górna_Bojanice_Opoczka
Idealny dzień na harce w terenie.
Wiaterek miejscami się pojawiał,
Rajd po polnych i górskich dróżkach.
Dzisiaj Superdry JPN.
Słoneczko i lepiej niż wczoraj.
Kierunek Lutomia / Padolin.
Będę szukał drogi od Stachowic do góry na Padolin.
Tydzień studiowania Gógel maps.
Kibice półmaratonu maja w d. czy stoją na drodze rowerowej....
Od razu skręcam na Makowice i do Krzyżowej jadę dołem przez las, ale gubię dróżkę i zasuwam polem, potem przez rów się przebijam do drogi.
Dalej Na Wieruszów i Lutomię Małą.
W Lutomi za kościołem skręcam na polną drogę i już asfaltów przede mną nie będzie.
Jak zapamiętałem z Gógle maps za ostatnim budynkiem w Stachowicach w prawo.
Wiatru już nie ma.
Docieram do lasu i przede mną dojazd pożarowy 13.
Jeszcze tylko zbadam dróżkę w lewo do strumyka (rzeczka Bełcząca) i zaraz wracam i podjazd w stronę Padolina.
Po dwóch kilometrach droga pożarowa się kończy zaczyna się hardcore.
Jadę na wyczucie (w głowie mam obraz z Gógel).
Sunę przez Dębówkę (553 m n.p.m.).
Da się przejechać
Sukces.
Docieram do rozstaju dróg za leśniczówką Padolin, ale się zdziwiłem, bo z tej strony się nie spodziewałem.
Pochłaniam dwie buły i teraz decyduję się na zjazd w stronę drogi pożarowej tylko z innej strony.
Jadę na wyczucie, tym razem cały czas w dół więc, jedynie uważam na to co na drodze, bo kobierce z liści wszystko przykryły i miejscami hardcorowo jest.
Docieram do drogi pożarowej, bo tak miało być.
POLECAM, TYLKO DO ŚMIAŁYCH!
Teraz w dół i za chwilę w lewo w stronę Osiedla Podgórze w Lutomi.
Dalej już teren znam.
Przed Bojanicami odbijam w lewo w stronę lasu, chcę sprawdzić dokąd droga wiedzie, za polanką rozwidlenie dróg i raczej podjazd, więc już dziś mi się nie che badać dróżek.
Wracam.
W Bojanicach za przystankiem skręcam w prawo podjazd do drogi polnej Wieruszów-Opoczka (raz jechałem w przeciwną stronę)
Doganiam traktor i miałem już go wyprzedzać, ale trzymam koło. na podjeździe...
Błoto jak zwykle gratis.
A wiatr dopiero na Zawiszowie.
Kierunek Góry Sowie. Raus!:
Zwróć uwagę na te kikuty sterczące na górze:
Od Stachowic jadę tędy po raz pierwszy. Tam gdzie te kikuty, to będę je widział za chwilę trochę bliżej:
Droga fajna, ale wiem,że się skończy:
Koniec drogi pożarowej:
Teraz leśne harce w nieznane. Mapę mam w głowie, ale i tak nie wiem gdzie wyjadę:
Podjazd już mam za sobą,. Nie było tak trudno:
Są też ładne widoki, nie tylko drzewa:
Te kikuty, co widziałem z dołu:
Tego się nie spodziewałem. Leśniczówka w Padolinie:
Tak to wygląda podczas zjazdu, ale jestem rozważny i romantyczny:
Widoki ze skraju Gór Sowich:
Mój skrót Lutomia-Bojanice:
Nad Bojanicami, jeszcze wjadę w las i wracam. Zbadam innym razem:
- DST 48.10km
- Teren 12.50km
- Czas 03:15
- VAVG 14.80km/h
- Temperatura 19.5°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_Michałkowa, Glinno i nowe dróżki
Środa, 25 października 2017 · dodano: 26.10.2017 | Komentarze 0
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Tama_Michałkowa_Glinno_Kroacka Studzienka_Lutomia Górna_Bojanice_Opoczka
Koniec sezonu pogodowego, trzeba jakimś akcentem uczcić przekroczenie dziś w tym sezonie 4500 km.
Wyjazd: 14:04
Nieśpieszna jazda. Pogoda wyśmienita na Równinie, trochę wiaterek, ale nie przeszkadza, pochmurno i słońce się zza chmur przebija.
Do tamy dobijam o 15:00
Po drodze z 2 rowerzystów, a od jeziora w górę do Glinna - nikogo, tym bardziej w dzikich terenach górsko-
leśnych... Chyba pogoda jest do bani...
W Michałkowej wiaterek też miejscami będzie.
Przystanek Michałkowa.
Teraz w lewo ulicą Wiejską koło kościoła.
Miałem skręcić w dróżkę kilkaset metrów za kościołem (ale nie dziś).
Dobijam do góry.
Tutaj zupełnie inne warunki.
Porywisty wiatr, aż mnie rowerem rzuca,,
góry w chmurach...
Zjeżdżam w stronę kościoła w Glinnie (539), po lewej wypatruję, gdzie biegnie żółty szlak pieszy.
Tu na dole wiaterek cichnie.
Ale decyduję się na podjazd w stronę polanki pod Kokotem (gdzie biegnie czerwony szlak pieszy od Kuźnicy).
Dojeżdżam do boczniaka, skręcam w lewo i za chwilę od razu w lewo mijam dwa domy i już zaczyna się polna dróżka i podjazd.
15:55.
Na zdjęciu widać super kamienistą dróżkę jak na Wielkiej Sowie, z Glinna w stronę Kroackiej Studzienki
Podjazd średniej trudności, ale błoto koła boksują i potem kamienie wybijają z rytmu.
Ale się dało zajechać. Robię przystanki na sesję foto, bo pierwszy raz jadę i jest tak romantycznie.
Polecam!
Po za tym ślisko, błoto, mokro, liście kryjące kamienie
i koła boksują.
Na lewo Osiny (667), prosto Kokot (775), na prawo Ostrzew (716)
16;10: jestem na górze (6506 m n.p.m.), najwyższy dziś punkt rajdu.
Tu znowu wieje
Decyzja powrotu przez Kroacką....
Ale przed tym jednak badam żółty szlak pieszy, jadę około 500 metrów,
Będę miał na uwadze ten skrót do/z Glinna.
Wracam, kierunek Studzienka.
I znowu kamienie, liście, mokro, ślisko i błotnisko
Tutaj odcinek od Studzienki w dół do skrzyżowania z Piwną Drogą z Jaworowej Polany zaliczam po raz pierwszy.
Błoto pryska od stóp do pyska.
Skrót koło leśniczówki (czerwonym szlakiem pieszym).
Po drodze oczywiście nie było nikogo.
Lutomia Górna (324), ogarniam trochę błoto z SuperdryJPN i okularów i teraz malowniczym trzykilometrowym
polnym skrótem do Bojanic.
O, sarna wyskoczyła przez dróżkę.
A dalej kolejne dwie ...
Tutaj tylko kobieta z dwoma szczekającymi Golden Retrieverami...
Ale nie gryzły.
Powrót:18:00 (15 stopni)
Znowu nie widać Sowy:
Ale po drodze mamy przebłyski słońca:
Jezioro w jesiennej krasie:
Dzisiaj w lewo:
Dobrze, że jest napis... he,he:
Urokliwe:
Stąd widać górki za kościołem. Tam zamierzałem jechać, ale zmienię za chwilę zdanie:
I tutaj też widać. U góry biegnie czerwony szlak Strefa Sudety MTB:
Zasada nr 199, rzuć okiem za siebie:
A tu już niczego nie widać i te porywy wiatru rzucają rowerem:
A gdzie Wielka Sowa?:
A teraz relacja z nowej dróżki, która okazała się przejezdna i od razu dodałem do ulubionych.
Zamiast tarabanić się do końca Glinna i przez Kuźnicę, można skrócić tędy drogę do Padolina i Kroackiej Studzienki:
Ostrzew:
I koniec podjazdu:
Tu kolejny skrót (żółty szlak pieszy do Glinna):. Dalej nie jadę, wracam w stronę Studzienki. Wypróbuję na wiosnę:
Kroacka Studzienka. Teraz zjazd do Piwnej Drogi:
Już w Lutomi Górnej. Chwila asfaltu i dalej w teren:
Malowniczy skrót do Bojanic, dla miłośników wertepów - POLECAM!
Teren pofałdowany, fajnie jest:
I widoki na Masyw Ślęży:
Zachód niebawem, ale przed zmrokiem zdążę:
- DST 42.00km
- Teren 13.60km
- Czas 02:40
- VAVG 15.75km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Złota polska jesień_akrobacje w terenie i dymy
Piątek, 20 października 2017 · dodano: 20.10.2017 | Komentarze 0
Trasa_Opoczka_Wieruszów_Bojanice_Lutomia Grn._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Popołudniowy wypad w Góry Sowie.
wiaterek nawet silny,
"Skrót" z Opoczki przez Wieruszów
słoneczników już nie ma, ale
są nitki babiego lata.
Bojanice - Lutomia Górna
Tutaj okropny dym
potem w Lutomi.
Jadę do końca Lutomi Górnej (po raz pierwszy, zawsze skręcałem w lewo przez Zabójczą)
w stronę czerwonego szlaku MTB.
Z oddali widać Cerekwicę (562 m)
Z ostatniego domu wyskakuje sabaćka i leci za mną
aż do lasu.
Widocznie pierwszy kolarz tędy jedzie...
Wyszukuję dróżek. Las, ale miejscami ładne widoczki.
Podjazd raczej łatwy, tylko nawierzchnia dróżek masakryczna:, to podmokłe, to błoto, koleiny, znowu mokradła,
gałęzie, konary, kamienie.
Badam teren.
Dojeżdżam do szlaku MTB (1600 m podjazdu), (wiosną chciałem jechać w dół tą dróżkę, czyli miałem przeczucie, że gdzieś doprowadzi).
Teraz jadę za las by zerknąć na Sowę i Michałkową
Przejeżdżam górę bez nazwy z dwóch stron.
O ławeczka, (wcześniej jej nie zauważałem).
patrzę na łąkę, a pod lasem zespół ławeczek.
Zjeżdżam w ich kierunku
opieram rower o ławeczkę
ławeczka leci z rowerem.
Wracam, podjazd, tutaj z góry ładny widok na Ślężę
Potem akrobacje rowerowe:
podbija mi kolo wjeżdżam na skarpę przy dróżce z prawej strony, (jazda bez trzymanki, myślę jak upaść bezpiecznie, a tu kolo samo skręca w lewo i siła odśrodkowa pcha mnie w dół i jadę dalej.
Wydzieram się z radości na cały las...
Zasuwam w stronę Kanciarskiego Buka, potem badam nowe dróżki.
W końcu dojeżdżam do
Lipy Siedmiu Braci
(z liczbą 7 i trójkątem...a konarów już tylko pięć) między Przygrodną a Lipcem.
Podjazd na tą ostatnią górę ostry, więc zasuwam prosto
Potem wpadam prawą stopą w bagno...
i mam mokro...
Kolejne leśne rozstaje.
Wybieram hardcordowy 300 metrowy marsz z rowerem w dół,
do czerwonego szlaku MTB (bolą rączki, bolą)..
I zaraz wyjeżdżam przy jeziorze.
Tama
Wiaterek
Zakładam bluzę i zasuwam przez Dolinę Bystrzycy
Znowu dymy (Burkatów i nad działkami) i do domu:
Powrót: 18:08 (18 stopni)
Przed Opoczką z widokiem na Wielką Sowę:
Dymy dzisiaj będą po drodze. Skrót z Bojanic do Lutomi Grn.:
Po drodze tradycyjne widoki:
Jadę tędy po raz drugi.
Ciąg dalszy dymów. Ciekawy stożek w oddali, Graba (452 m. n.p.m.):
Mały potwór, który leciał za mną do lasu:
ŁAdna dróżka, mój debiut tu:
W lesie jakość dróżki się pogorszy, ale podjazd raczej łatwy:
I tak ot odkryłem skrót z Lutomi Górnej do czerwonego szlaku MTB:
Ulubiona Michałkowa:
Lato w pełni:
Masyw Ślęży:
Odbijam z górki...
... by powalić tę ławeczkę:
Lipa siedmiu braci. Ktoś namalował 7 na drzewie:
Koniec ciężkiego zejścia:
Teraz lajcik do Jeziora i do domu:
- DST 70.50km
- Teren 6.30km
- Czas 04:29
- VAVG 15.72km/h
- Temperatura 23.5°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Złota polska jesień, czyli patelnia walimska z kolką
Środa, 18 października 2017 · dodano: 19.10.2017 | Komentarze 0
Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Złoty Las_Dziećmorowice Rusinowa_Jedlina Zdrój_Olszyniec
_Jugowice_Walim_Przygodna Kopa_Glinno_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Wyjazd:11:50
od razu łapie mnie kolka
więc jazda będzie długa, nieśpieszna i z wieloma przerwami
Krótki rękaw w słońcu, bardzo ciepło jak na październik
Koniec Dziećmorowic, początek Rusinowej...
tam ten remont drogi wciąż trwa...
Zahaczam o krawężnik za pętlą autobusową...
ląduję na nogach.
W końcu skrót do Jedliny przez Kamienną (631 m. n. p. m.).
Tam gdzie w lipcu straszyły Barszcze Zemsta Stalina.
Półtorakilometrowa super dróżka, są odnogi (jeszcze tu wrócę)
Szybki zjazd trasą widokowo-uzdrowiskową...
Szukam skrótu do Olszyńca
skręcam w jedną dróżkę - falstart
potem w drugą i widzę z oddali koparę
- droga w budowie, znowu dla mnie (he,he,he)
bo tyle razy chciałem nią jechać i w końcu, gdy się zdecydowałem, zaczęli budowę.
Kiedyś jechałem z drugiej strony i dobiłem do górki, pod którą dzisiaj podjechałem.
Rozmawiam z kierowcę ciężarówki, będzie też odnoga do asfaltówki na dole w Olszyńcu i oczywiście w górę w stronę kościoła.
To dla amatorów omijających ruch uliczny, czyli mnie.
W Olszyńcu kolejne nowe dróżki.
Od razu za skrzyżowaniem odbijam w prawo przez mostek i dalej w stronę miejsca po starej cegielni, dróżką oznaczoną ACTIVE w stronę "Albertówki". Zaoszczędzam trochę dystansu, a przede wszystkim unikam aut.
Tutaj więcej chmur, ale wciąż ciepło
Wiata turystyczna między Jugowicami a Walimiem.
Przerwa.
...................................................
Tow. Ż. M. w tej chwili na W. S.
błądzi na czworaka
po krzakach
...................................................
Zjazd do Walimia i od razu w stronę Przełęczy Walimskiej.
Po drodze wypatruję skrótów, jak się okaże są inne oprócz mojego do Przygodnej Kopy.
Jest jeden zjeżdżam, ale trochę niewyraźny (potem z góry będę nim jechał przez chwilę).
Dobijam za Przygodną Kopę
W sumie to mi się jeść nie chciało, pić też nie za bardzo...
Ale robię przerwę obiadową.
Z Sowiej Drogi
odbijam w lewo, znajduje nóż
grzybiarz zgubił
kolarz znalazł
(a w dole widzę miejsce, gdzie chciałem jechać od dołu)
Już późno, więc wybieram najszybszy wariant powrotu przez Glinno i Michałkową.
Ale najpierw zajdę niebieskim szlakiem do asfaltu nad Glinnem.
Po drodze małe cielaczki się mną zainteresowały,
jak by zobaczyły UFO.
W dolinach jeszcze ciepło, dopiero wiaterek chłodniejszy tuz przed miastem.
6i godzin w siodle
Powrót 18:00, 17 stopni
Rajd udany,
kolarz zadowolony
Kierunek Góry Wałbrzyski i Sowie:
Tu w lipcu rosły Barszcze Stalina, więc dopiero teraz skręcam na skrót do Jedliny:
Droga omijająca centrum Jedliny: Trasa widokowa. Polecam.
Bingo. W końcu dotarłem do tego skrótu do Olszyńca. TU niespodzianka. Budują dla mnie drogę:
Końcówka podjazdu, daje popalić:
Konie chcę mnie obejrzeć:
Malowniczy kościół w Olszyńcu:
Szukam skrótu z Olszyńca do Jugowic. Trzeba jechać wzdłuż tych tabliczek "Active":
Mur berliński po środku gór:
Jadę poniżej Albertówki w stronę cmentarza. I za chwilę zjazd do Jugowic (Jawornika):
Stamtąd jadę:
Chwila przerwy przed Walimiem:
I już jestem na Patelni Walimskiej:
Przystaję na chwilę, obczajam ten skrót. Jak się później okaże, zjadę z góry do tych iglaków i znajdę nóż:
Tutaj więcej chmur, ale jadę w krótkim rękawku. Wielka Sowa:
Sowia Droga. W końcu coś przekąszę, po tej kolce:
Mała Sowa:
Zjazd w stronę Glinna. Ale teraz odbiję w prawo i zbadam skrót do Patelni:
Tam na dole już dziś byłem na końcu tej dróżki. Czyli da się skrócić drogę. Dobrze wiedzieć na przyszłość:
Widoki z Sowiej Drogi:
Widok na Kokot:
Bliskie spotkanie III stopnia:
Jadę po raz pierwszy w tym sezonie przez Sowią Drogę. Na prawdę warto:
- DST 70.50km
- Teren 12.00km
- Czas 04:26
- VAVG 15.90km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielka Sowa zdrowia doda
Sobota, 14 października 2017 · dodano: 15.10.2017 | Komentarze 3
i znowu porąbanie z poplątaniem, czyli duet na rower i dwa kije
Wyjeżdżam z miasta, patrzę:
- O, Wielka Sowa w chmurach!
Tow. Żółty Macintosh, zwany Bolkiem, dostał trudną trasę, a ja w tym czasie, gdy błądzi z Ludwikowic Kłodzkich, zdążę dojechać na najwyższy szczyt grillowania, dymu i za piosenkę parówę.
Wiaterek jakoś mnie dzisiaj zniechęcił od początku...
Potem w Obniżeniu Dolnej Bystrzycy też...
Od Michałkowej więcej słońca i wiaterek miejscami ucichł.
Ale źle mi się jedzie aż do Glinna.
Mostek koło Białej Sowy już gotowy.
Poproszę o kwadrans przerwy. Przystanek Glinno (tu nie ma zasięgu)
Im wyżej, tym bardziej romantycznie.
Od Przełęczy Walimskiej silny wiatr (pierwszy raz jak tu jeżdżę trzeci sezon), który kończy się jak skręcam za Jelenią Polaną.
Prawda, im wyżej tym cieplej, też częściowo się sprawdza.
I tu już najwidoczniej się ciało kolarskie rozgrzało, bo mi się lepiej jedzie.
Docieram na zamglony szczyt 14:50 (zawsze było słońce), trochę wiaterek.
Psów więcej niż rowerów.
Wielkie żarcie
Naród kolarski pręży gołe łydy na szczycie (około 11 stopni)
Najgorsze te kłęby dymu
Czekam 20 minut i duet może kroczyć razem.
Tam gdzie wielka kałuża, staram się ominąć i ląduję prawą stopą w błocie...
Zjeżdżamy zielonym MTB (po drodze jak zwykle nikogo - POLECAM!, potem w stronę schroniska Sowy.
Dwa tygodnie temu śmigałem pod górę, a zawalidroga wciąż leży.
Zadanie dla Tow. Ż. M. odgarniać te patole kijami...
Ruczki pomyłuj w Indiańskim Źródełku.
Więcej słońca.
Potem się rozstajemy na Sokolicy, ja objeżdżam zielonym MTB do Przełęczy Sokolej.
Tutaj "upał".
Kolejny raz się rozstajemy Tow. Żółty Macintosh maszeruje na przystanek.
Jeszcze dopijam zapas herbaty.
Rozpędzam się i mijam Tow. sygnalizując górskim dzwonkiem.
Powrót szybki (1:08 h), przyjemny i ciepły, wiaterek był ale nie przeszkadzał.
To była moja Wielka Sowa po raz 20 (od maja 2015).
RAJD_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Michałkowa_Glinno
_Przełęcz Walimska_Jelenia Polana_Wielka Sowa_Rzeczka_Walim_Jugowice_Zagórze Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Nie ma Wielkiej Sowy:
Michałkowa:
Tradycyjny wybór, tą razą w prawo:
Glinno:
O, krowa!:
Wielka Sowa w chmurach:
Po drodze z Przełęczy Walimskiej w stronę Jelenie Polany:
I rzut okiem na W.S.:
A z tej strony już nie wiało:
Wielka Sowa w chmurach:
Po kąpieli błotnej prawej stopy:
Bajkowe widoki:
I zaraz Rzeczka:
A Mała Sowa nie była w chmurach:
Do Walimia jedzie się szybko; 7 minut z Przełęczy Sokolej:
Przez Zagórze jadę ul. Drzymały, Za 24 minut będę w mieście::