Info

Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec6 - 0
- 2024, Listopad1 - 0
- 2024, Październik3 - 0
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec2 - 0
- 2024, Maj6 - 0
- 2024, Kwiecień3 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień4 - 1
- 2023, Sierpień5 - 3
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec5 - 0
- 2023, Maj7 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 1
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik6 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień5 - 0
- 2022, Lipiec5 - 0
- 2022, Czerwiec5 - 0
- 2022, Maj3 - 0
- 2022, Kwiecień4 - 1
- 2021, Październik4 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Lipiec8 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień6 - 0
- 2021, Marzec1 - 0
- 2020, Listopad1 - 4
- 2020, Październik4 - 0
- 2020, Wrzesień7 - 2
- 2020, Sierpień8 - 0
- 2020, Lipiec8 - 6
- 2020, Czerwiec4 - 2
- 2020, Maj2 - 0
- 2020, Marzec2 - 2
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik8 - 10
- 2019, Wrzesień3 - 1
- 2019, Lipiec9 - 5
- 2019, Czerwiec6 - 4
- 2019, Maj12 - 12
- 2019, Kwiecień7 - 3
- 2019, Marzec10 - 1
- 2019, Luty4 - 2
- 2018, Grudzień3 - 2
- 2018, Listopad8 - 7
- 2018, Październik9 - 3
- 2018, Wrzesień13 - 0
- 2018, Sierpień4 - 0
- 2018, Lipiec7 - 3
- 2018, Czerwiec14 - 7
- 2018, Maj17 - 0
- 2018, Kwiecień15 - 7
- 2018, Marzec5 - 12
- 2018, Luty3 - 13
- 2018, Styczeń3 - 11
- 2017, Grudzień1 - 9
- 2017, Listopad12 - 1
- 2017, Październik11 - 9
- 2017, Wrzesień16 - 18
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec7 - 8
- 2017, Czerwiec18 - 13
- 2017, Maj19 - 19
- 2017, Kwiecień14 - 44
- 2017, Marzec13 - 65
- 2017, Luty5 - 26
- 2016, Grudzień4 - 25
- 2016, Listopad9 - 54
- 2016, Październik11 - 47
- 2016, Wrzesień13 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec8 - 27
- 2016, Czerwiec14 - 18
- 2016, Maj8 - 2
- 2016, Kwiecień11 - 39
- 2016, Marzec7 - 3
- 2016, Luty4 - 12
- 2015, Grudzień14 - 4
- 2015, Listopad6 - 36
- 2015, Październik9 - 51
- 2015, Wrzesień14 - 124
- 2015, Sierpień8 - 66
- 2015, Lipiec15 - 16
- 2015, Czerwiec13 - 2
- 2015, Maj17 - 38
- 2015, Kwiecień17 - 0
- 2015, Marzec10 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Listopad5 - 0
- 2014, Październik16 - 3
- 2014, Wrzesień13 - 0
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec19 - 0
- 2014, Czerwiec14 - 2
- 2014, Maj16 - 2
- 2014, Kwiecień12 - 0
- 2014, Marzec8 - 0
- 2014, Luty1 - 0
Góry Sowie
Dystans całkowity: | 4719.40 km (w terenie 1131.60 km; 23.98%) |
Czas w ruchu: | 317:29 |
Średnia prędkość: | 14.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.00 km/h |
Suma podjazdów: | 17163 m |
Suma kalorii: | 311 kcal |
Liczba aktywności: | 85 |
Średnio na aktywność: | 55.52 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 70.80km
- Teren 17.30km
- Czas 05:50
- VAVG 12.14km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_Wielka Sowa_Sokół
Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 25.06.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze Śl._Jugowice_Walim_Rzeczka_Średnia Góra_Wielka Sowa_Sokolica_Przełęcz Sokola_Rzeczka_Sokół_Grządki_Rozdroże Pod Rozdrożem Pod Moszną_Walim_Jugowice_Zagórze Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Hasło na dziś: "Koparka rowy kopie i ma nas w nosie. Rzucaj Kazek ten grys, niech im się gór odechce."
Wyprawa na Wielką Sowę na skróty przez Średnia Górę po zapomnianych ścieżkach, straszących ogromnymi szkieletorami tampadłłej zwierzyny. Po drodze kilka ładnych widoczków. Ze szczytu, kolejny skrót przez Sokolicę i dalej zielonym szlakiem MTB w dół na Przełęcz Sokolą. Potem podjazd pod Sokoła (862 m n. p .m.) i i zjazd do żółtego szlaku MTB w stronę Grządek. Tam skręt do lasu i nieoznaczoną drogą do Rozdroża Pod Rozdrożem Pod Moszną i skręt na niebieski szlak pieszy do Walimia.
Dzisiaj budowali drogę - odcinek tuż przed Wielka Sową od skrzyżowania Średniej Drogi ze szlakiem żółtym pieszym od Małej Sowy - będą białe kamyczki jak w akwarium zgodnie z normą UE. Przedzierając się przez chaszcze z daleka można było usłyszeć i dostrzec wielkie ciężarówy sunące po Średniej Drodze... Tuż przed Wielką Sową trzeba było obchodzić koparę... nie chciała nas puścić, o zgrozo!
Zapowiada się ładny dzień. W oddali cel dzisiejszej wyprawy. Na razie nie mogę dogonić działkowicza, który wyprzedza innego działkowicza. Pruje jak wariat do swojego pobliskiego ogrodu:
Tak wygląda dzisiejszy "skrót" na Wielką Sowę - wzdłuż Srebrnej Wody oraz Średniej Góry. Oczywiście w lewo! Jak widać nie będzie lekko!:
Byle by do drugiego mosteczku, na pewno dalej będzie lżej:
Przejściowe niedogodności na trasie. Potem będzie tylko "hardcore":
Ale jak widać, daję radę:
Wczoraj byłem TAM (Na Ślęży), dzisiaj TU (na Wielkiej Sowie):
Tu jestem, tam będę:
- DST 80.70km
- Teren 20.30km
- Czas 05:40
- VAVG 14.24km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_Kalenica
Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 18.06.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca
Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Michałkowa_Glinno_Polana
Potoczkowa_Przełęcz Jugowska_Bielawska
Polanka_Żmij_Kalenica_Rymarz_Zimna Polana_Zygmuntówka_Przełęcz
Jugowska_Kozie Siodło_Schronisko Sowa_Przełęcz Sokola_Rzeczka_Walim_Jugowice_Zagórze
Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Wychodząc rano z domu było tylko 11 stopni. Im dalej i wyżej tym cieplej, a w samych górach prawie lato.
Nowa dla mnie trasa w terenie: od Przełęczy Jugowskiej do Bielawskiej Polanki, potem przez Żmij, Kalenicę, Słoneczną, Zimną Polankę, Rymarza ponownie na Przełęcz Jugowską (ze zjazdem do Zygmuntówki). Dalej autostradą na Kozie Siodło, przez schronisko Sowa do Przełęczy Sokolej.
Po drodze ciekawe skałki: na górze Żmij oraz między Kalenicą a Słoneczną: Dzikie Skały oraz Słoneczne Skałki. Dzisiaj najwyższy punkt w terenie to Kalenica - 964 m n. p. m.
Gdy na podjeździe z Bielawskiej Polanki na Kalenicę zakleszczył mi się łańcuch między ostatnią zębatką z tyłu a szprychami, to w try miga zjawił się Roverover Service w żółtym makintoszu! W nagrodę po godzinnym, ale skutecznym mocowaniu się z wyższą techniką, podarunek od Żmija - piękne widoki na Jugów i lunch w słońcu + 2 złote dla Serwisanta. Pod Rymarzem baranie odchody - ładnie pachnie. Widoczność po południu z gór wyjątkowa, spod Orła widać nawet Śnieżnik!
Na szlakach pieszych i rowerowych prawie nikogo - super! Oczywiście
nie samą jazdą człowiek żyje, więc pod drodze sporo relaksu w ciekawych miejscach w
terenie.
Powrót z Little River do domu zajął mi tylko 1:15.
W Burkatowie dwóch gości na rowerach górskich wyprzedziło mnie, jeden z lewej, a drugi z prawej...
Może też wracali z jakiejś dłuższej wyprawy po górach, ale moim zdaniem po piwach. Zapewne pomyśleli, że jadę z Burkatowa do miasta i już nie mam sił, za to ja złośliwie czepiłem się ich i jechałem im na kole do samej Świdnicy, potem ich złośliwie wyprzedziłem, tak jak oni mnie. :{)}}}}} W sumie, to fajnie się tak wieźć z tyłu grupy, nawet po 80 kilosach!
Przełęcz Jugowska (801 m n. p. m. ) Tradycyjne zdjęcie:
Widok na Bielawę z zółtego szlaku MTB u podnóża Kalenicy. Droga biegnie na wysokości 800 m n. p .m.:
Początek podjazdu z Bielawskiej Polanki na Rymarza:
Na tle Żmija (887 m n. p .m.):
Wspaniałe miejsce widokowe oraz na lunch, w dole Jugów:
Wieża widokowa na Kalenicy:Dzikie Skały:
Słoneczne Skałki:
Zimna Polanka (879 m n. p .m.):
Widok z platformy widokowej pod Kozim Siodłem na Pieszyce, Dzieżoniów i Masyw Ślęży:
Widok spod "Orła":
- DST 46.50km
- Teren 4.10km
- Czas 03:01
- VAVG 15.41km/h
- Temperatura 31.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie, czyli Festiwal Burz
Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Tama_Wysokie Lipy_Zajęczy Rów (szlak czerwony MTB)_Toszowice_Młyńska_Michałkowa_Tama_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Burza - Szekspir!
To dziś miałem przygody:
- godz. 15:46 wychodzę z domu na rower; pogoda super, gorąco, ale przyjemny wiaterek, chmury na horyzoncie (słońce w mleku), im dalej, tym chmurzy się całkowicie, dzięki temu mogę podjechać bez dużych potów w stronę Toszowic (czerwonym szlakiem MTB, najgorszy odcinek na końcu, z lasu wyjeżdżamy na potężnie zarośnięte łączki i jeszcze pod górę):
- podjazd zaczyna się przy moście wiszącym nad jeziorem, droga z cyklu To-bruku dużo wyłożyli w lesie; jacyś ludzie idą z góry i pytają się mnie dokąd prowadzi ten szlak - wyjaśniam im jak stary znawca terenu (a jadę pierwszy raz tamtędy; próbowałem od drugiej strony jakiś czas temu, ale pomyliłem drogę z powodu mało widocznej strzałki); a tu od Walimia słychać grzmoty, myślę se - zdążę, burza pójdzie w drugą stronę, a ja zjadę szybko przez Michałkową (tzn. Młyńska);
- przy słynnym krzyżu nad Walimiem - widzę już na własne oczy pioruny nad górami, nie przelewki, skręcam przez Toszowice, tu po wczorajszych burzach dużo błota i piachu na asfalcie, kilka razy nie wyrabiam na zakrętach z góry i wjeżdżam na lewą stronę wąskiej jezdni, ale na szczęście nic nie jedzie;
- dalej pruję w ciemnościach przez las do Michałkowej; wiatr staje się porywisty, czyli zaraz będzie lać, docieram do skrzyżowania przy jeziorze; pada;
- jest godz. 18:00 - ja w środku burzy w Michałkowej, która szła od zachodu, decyzja: schowanie się pod daszkiem przy ostatnim od jeziora budynku w Michałkowej. Widzę pioruny nad jeziorem; grzmoty nie ustają; czekam, dopijam herbatkę,; żadnych przejaśnień na horyzoncie;
- godz. 18:41 - deszcz dalej pada, ale burza odeszła gdzieś dalej; do domu mam tylko 16 km; ruszam do tamy; jeszcze pada, za tamą już tylko kropi; pruję jak wariat po kałużach i rzekach przecinających jezdnie; w Lubachowie już nie pada; przyjemna jazda po burzy, chlapie nieźle, ale od razu wszystko wysycha na mnie (oprócz butów i czapeczki); żadnych rowerzystów - tylko ja - król auszbiańskich szos!;
- godz. 19:12 rogatki Śchweidnitz, tu już po burzy, ale jak zobaczyłem piorun na północ od miasta to zrobiłem "łał" - kobiety na przystanku wystraszyłem;
- i 19:28 w domku!
Poza tym - debiut nowej kurtki przeciwdeszczowej
+
na podjeździe przez las, lewa nóżka ześliznęła się z pedała i walnęło mnie w piszczel... dokrwi...
:{)}}}}}
Początek drogi (czerwony szlak MTB, tuż na przeciw mostu wiszącego nad Jeziorem Lubachowskim):
To_bruku Ci u nas w lasach dostatek położyli:
Kilka ładnych serpentynek po drodze:
Najdłuższa prosta brukowa:
Widok na Jezioro Lubachowskie z nowej dla mnie perspektywy:
Jeszcze tylko łyk napoju energetyzującego i koniec leśnej autostrady - wjeżdżam do lasu:
Okazuje się, że są dwa warianty trasy, wybieram łatwą, bo grzmoty coraz bliżej:
Tuż pod koniec podjazdu, po wyjeździe z lasu, zaczynają się zarośnięte łączki:
Docieram do miejsca, w którym już w tym roku byłem. Tam właśnie zgubiłem czerwony szlak. Teraz już wiem, trzeba skręcić w tej łąki łan:
Widok na Masyw Włodarza, tam już nieźle musi lać:Właśnie znajduję się na skraju burzy, za kwadrans będę już przy jeziorze i tam mnie dopadnie:
- DST 70.00km
- Teren 15.00km
- Czas 05:15
- VAVG 13.33km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
109. urodziny Wielkiej Sowy
Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 14
Kolejny unikalny velo_pieszy duet z TżM.
Ale od początku.
Start: 9:49
Pogoda w sam raz na wysokie góry - pochmurno (słońce z rzadka się przebija) i + 20 stopni. Koszulka z krótkim rękawem, lekka kurteczka i czapeczka, spodnie raczej długie.
Na początku Michałkowej jestem o 10:49 i jadę bez postojów,
Do drogi nad Polaną Potoczkową (wczoraj tu byłem!) dobijam o 11:34, tutaj chwila przerwy.
Od Polany Potoczkowej czarnym szlakiem MTB, zaczyna mi się podobać ten odcinek co raz bardziej, a miejscami podjeżdżam więcej niż poprzednim razem, choć na krótkich odcinkach, trzeba wepchnąć rowerek na końcówkach podjazdów.
Dobijam do przecięcia się mojego szlaku z niebieskim pieszym z Wielkiej Sowy. TżM na rozkaz spuszcza się z góry. Zbiega z gór jakiś biegacz, pytam się czy to niebieski szlak. Odpowiada, że i tak nie wjadę, czy coś w tym stylu. Tarabanię się jeszcze przez chwilę po tych kamolach, widzę okrutną stromiznę, najprawdziwsza męka pańska. Ale moją uwagę przykuwa odnoga w lewo. W oddali widzę żółty Makintosz spuszcza się ze szczytu, więc czekam, jest godz. 12:14. Decyzja: nie pchamy się z rowerem w tę stronę. Schodzimy ze szlaku niebieskiego i po około kilkudziesięciu metrach skręcamy w nieoznakowaną ścieżkę w prawo. Przed nami dzika droga, co prawda zawalona kamieniami, zasypana gałęziami i liśćmi, zarośnięta, trochę mokra, ale o wiele łagodniejsza. Docieramy zrelaksowani (po drodze ani żywego ducha) do Rozdroża Pod Wielką Sową. Około 13:10 zaliczamy Kozie Siodło (887 m. n.p.m.) (po drodze mały upadeczek na kamieniach). Teraz czas w końcu na wielkie żarcie. Przerwa około 35 minut. Tutaj zmieniam kurtkę, bo pierwsza cała mokra od potów i zakładam bluzę, którą zaraz ściągnę, gdy się rozgrzeję na podjeździe na kamieniach, gdy pojawia się tu słońce. Dzisiaj jeden plecak się pieści i nie wiem, co się w nim jeszcze mieści.
Zanim na szczyt, udajemy się najpierw do platformy widokowej na szlaku niebieskim MTB. Widoki na Pieszyce i Masyw Ślęży, ale widzialność nie najlepsza dziś. Nazad przez Kozie Siodło i na Wielką Sowę. Docieramy nań około 15:00. Tow. TżM po raz drugi dziś na szczycie. Praktycznie nie zatrzymujemy się, bo musi on zdążyć na autobus w Rzeczce. Zjazd przez Schronisko Sowa i Orzeł.
Tu chwila przerwy przy ławeczce z baranami w tle. Tow. TżM lezie w te odchody by znaleźć lepszy kadr.
Z przełęczy Sokolej (tu rozstaję się o 16:30 z Tow. TżM. który jeszcze musi zejść do pętli) żółtym szlakiem MTB do Walimia przez Grządki (tutaj dwie nowe dróżki w terenie) i dalej z Walimia (jestem tu 17:10) asfaltem do domu. Dzisiaj wg licznika przejechałem 307.6 km, miejscami prułem ponad 400 km/h - skoro tak licznik pokazuje to musi być prawda.
Mam świadka (Stülpner, zbójnik z gór), nawet gdy stałem to jechałem. :{)}}}}}
Meta: 18:18
Słowa podzięki dla The Man in the Yellow Mackintosh za podawanie wody na trasie.
Już się wynurzam z Michałkowej i Glinna:

Potoczek. W dole początek wyciągu na Wielką Sowę. Tam gdzie w oddali dwa białe słupy, stamtąd przyjechałem:

Ulubiona dróżka na Wielką Sowę, czarny szlak MTB:

Niebieski szlak na Sowę. Tu się nie da niestety jechać. Ale wracamy kilka metrów w dół, skręcamy w prawo i odkrywamy nieoznakowaną dróżkę aż do Rozdroża Pod Wielką Sową:

Jak widać bardzo skrót SUPER!:

Im wyżej, tym przemienia się w taki dukt:

Rozdroże Pod Wielką Sową (955 m n.p.m.) Teraz w stronę Koziego Siodła:


Widok na Pieszyce, tuż przed platformą:

Widok z platformy widokowej pod Kozim Siodłem:

Normalnie Autostrada do Nieba

Urodziny Wielkiej Sowy - stodziewiąte:

Geburtstag (Foto by Tajemniczy Żółty Macintosh):

Zjazd czerwonym szlakiem przez Sowę do Przełęczy Sokolej:

Czarna owca, wal w złomowca (Foto by Tajemniczy Żółty Macintosh):

Przełęcz Sokola. Widok na Sokoła:

Zółtym szlakiem MTB do Walimia, jeszcze tylko rzut oka za siebie:

Los baranos:

Piękna sowiogórska majówka:

Wiosna w pełni:


- DST 60.60km
- Teren 18.90km
- Czas 04:18
- VAVG 14.09km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_Podolin_Przełęcz Walimska
Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 16
TRASA_Opoczka_Wieruszów_Lutomia Grn_Podolin_Przełęcz Walimska_Toszowice_Jugowice_Zagórze Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Sobotni rajd po Górach Sowich.
Wychodzę o 12:51.
Pogoda idealna, dużo chmur i +21 stopni.
Dzisiejszy rajd po nowych dla mnie dróżkach. Najpierw z Lutomii Górnej drogą koło starego basenu w stronę Osiedla Podgórze
(byłem tu koło basenu i leśniczówki na rowerze pod koniec XX wieku, gdy nie było Osiedla i asfaltu) i dalej do drogi pożarowej nr 12 i czerwonego szlaku pieszego (ongiś Bier Weg do Michałkowej). Przed szlabanem na drodze chwila przerwy. Tu mija mnie miejscowy roverist. Szeroka dróżka do samego Podolina, gdzie wyjeżdżam koło leśniczówki. łagodnie pnie się w górę, więc spoko.Pod leśniczówką kolejna przerwa.
Dalej przez malowniczo położona wieś Podolin (zwaną też Padole lub Podole). Nigdy tu nie byłem. Mój pierwszy raz.
Za leśniczówką zaczyna się asfalt. Super zjazd i podziwianie widoków.. Dojeżdżam do Rościszowa.
Teraz podjazd asfaltem na Przełęcz Walimską.
Jadę nieśpiesznie robiąc zdjęcia po drodze, bo dawno tędy nie jechałem. Znowu wjeżdżam w teren. Chwila przerwy na Przełęczy.
(godz. 15:33).
Kierunek Przygodna Kopa i zielonym szlakiem MTB w kierunku krzyża koło Toszowic.
Stamtąd zielonym szlakiem MTB do Toszowic i za krzyżem w prawo (też nowa dróżka dla mnie) tym razem czerwonym szlakiem MTB. Tam gubię czerwony szlak i zamiast przy Jeziorze, okazuję się przy stacji kolejowej w Jugowicach... Plan był przejechać czerwonym szlakiem MTB przez Wysokie Lipy aż do wiszącego mostu nad Jeziorem.
Trudno się mówi, tak więcej emocji po dróżkach w nieznane i jazy na wyczucie.
Powrót przez Zagórze.
Docieram do domu o 17:35.
Pogoda wyśmienita na górskie rajdy:
Jeszcze rzepak się trzyma:
Jak się zmęczę, to Team Contador zapewnia odpowiedni serwis dla upadłych kolarzy:
Skrót polny w stronę drogi Bojanice-Lutomia:
Lutomia. Widok na Osiedle Pogórze. Pierwszy raz tu jestem od XX wieku:
Chwila przerwy. Teraz super droga przez las w stronę Podolina:
Kocie łby, Dobre bo poniemieckie na Bier Weg:
Jadę w lewo. W prawo droga wiedzie do Kroackiej Studzienki. Kiedyś zbadam. Na drzewie widać znak szlaku czerwonego, a na drugim małą tabliczkę z napisem Kroacka Studzienka::
Stąd jadę. Leśniczówka w Podolinie. Jestem tu po raz pierwszy:
Wyłaniam się z lasu. Teraz Podolin przede mną:
Malowniczo położona wieś:
Podolin, widok na Masyw Ślęży:
Historia wsi:
Kościół Św. Bartłomieja w Podolinie:
Bardzo fajny zjazd. Stąd jadę. Treaz na Przełęcz Walimską, czyli w lewo:
Skała Światowid:
Potoczek. Początek drogi w stronę wyciągu narciarskiego. Kiedyś zbadam:
w w lkasowa:
Widok na Wielką Sowę, nad polaną Potoczkową:
Przełęcz Walimska. Kierunek Przygodna Kopa
W tył zwrot, na lkasowę patrz:
Widok z Przygrodnej Kopy. Poecam:
Nawet moją mieścinę widać:
Teraz zjazd zielonym szlakiem MTB w stronę Toszowic:
Prosto przede mną droga, przy które stoi ten krzyż:
Widok na Sowy:
Toszowice, widok na dwie Sowy:
Babi Kamień (670 m. n.p.m.):
Jak byk widać strzałkę na znaku. Powinienem zjechać za ławeczką w lewo. Zasuwam prosto, bo to oczywiste dla mnie:
Sunę w nieznane:
Widok na Góry Czarne i Niedźwiedzicę:
Jest super, więc o co ci chodzi:
Z lekka zdziwiony. Miałem być nad jeziorem, a jestem w Jugowicach koło PKP:
- DST 37.40km
- Teren 0.30km
- Czas 01:47
- VAVG 20.97km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Runda wokół Jeziora Lubachowskiego
Piątek, 22 maja 2015 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Popołudniowa szybka runda wokół Jeziora Lubachowskiego.
Start: 16:55.
Przyjemny wiaterek przy pochmurnym niebie.
Nie tylko asfalt.
Przy mostku przy Jeziorze zatrzymuję się i badam dróżkę w górę do lasu, przejeżdżam około 150 metrów do zakrętu do drewnianej barierki z pewną nieśmiałością.
Jutro runda po górach, czyli dzisiaj się nie będę przemęczał.
Powrót do domu: 18:52
Pogoda idealna. Jestem w Burkatowie:
Boczniakiem w stronę Mariażu. Zawsze tu mniejszy ruch:
Tama. Który to już raz? I tak się nie znudzi:
Jezioro Bystrzyckie:
Tu kiedyś niczego nie było. Teraz zbudowali szlak rowerowy czerwony. Dzisiaj tylko do pierwszego zakrętu:
Dojadę jeszcze do tych drewnianych barierek. Dróżka zachęca, ale jutro też jest dzień:
A z góry to wygląda tak:
Słynny mostek:
O tam przed chwilą byłem:
I teraz same przyjemne zjazdy w stronę miasta:
- DST 68.10km
- Teren 26.60km
- Czas 05:59
- VAVG 11.38km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielka Sowa, czyli mój pierwszy raz
Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 16.05.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Michałkowa_Glinno_Polana Potoczkowa_Przełęcz Jugowska_Wielka Sowa_Przełęcz Walimska_Glinno_Burkatów_Bystrzyca Dln.
To mój pierwszy raz - na rowerze na Wielkiej Sowie!
Start: 9:35
Żeby było weselej i śmielej, umawiam się z Tajemniczym żółtym Mackintoshem (dalej zwanym TżM) na Wielkiej Sowie.
On z kijami (na starość torba i kij), ja z rowerem. On wyruszy z Walimia szlakiem żółtym, a ja w tym czasie dojadę od strony północnej od Węglarza (żółtym szlakiem, albo ścieżką Grabowskiego do Koziego Siodła).
Czyli taki jedyny unikalny duet po raz drugi.
Raczej słonecznie, ale są i chmury.
Początek asfaltem przez Michałkową, Glinno. Dalej wchodzę w teren (po raz pierwszy tędy jadę) - Polana Potoczkowa, godz. 11:15, pod wyciągiem na Sowę, dalej do czarnego szlaku MTB i tak jechałem sobie z nadzieją dotarcia do zielonego pieszego, by skrócić sobie drogę, albo do skrótu na Kozie Siodło. Najpierw podjazdy, a potem z górki. Nie spodziewałem się tak fajnych dróżek. W końcu szlak niebieski, więc zaraz będzie zielony, myślę sobie. A tu SURPRISE i znany mi doskonale asfalt i serpentyna na Przełęcz Jugowską - nic to, jadę, nie wracam. Przegapiłem oba skróty. Cóż, teraz szybciej będzie tamtędy. Tak szybko tędy pod górę nie jechałem, chcę nadrobić stracony czas. A odcinek asfaltowy to około 2400 metrów.
Godz. 12:13 - Przełęcz Jugowska. Krótka przerwa Potem obok Niedźwiedziej Skały czerwonym szlakiem na Wielką Sowę.
Pierwszy raz po takich kamolach w górę.
Tuż przed Rozdrożem Pod Wielką Sową spotykamy się z TżM.
Godz. 13:14 - jak wspomniałem na początku, po raz pierwszy wjeżdżam na Wielką Sowę rowerem!
Na Wielkiej Sowie majówka, więc naszą przenosimy w stronę wyciągu narciarskiego, tu prawie nikogo nie ma.
Leżymy, jemy, robimy foto-session. Pogoda świetna i widoki na Ślężę.
Z Wielkiej Sowy startujemy o 15:19 wzdłuż niebieskiego pieszego na Przełęcz Walimską i jesteśmy tu o 16:02. Nikt czegoś takiego przedtem tutaj nie widział. TżM oczyszcza drogę, a tam gdzie jest równo trzyma tempo za rowerem.
Tutaj się rozstajemy, TżM zasuwa do Walimia na autobus.
A ja dalej do Glinna. Żeby było ciekawiej to trza ubrudzić rower. Na Wielkiej Sowie tylko kamienie, więc urozmaiciłem sobie powrót i nie tak jak szosowcy w dół przez Glinno i Michałkową, tylko w Glinnie przy kościele w prawo i do góry czerwonym szlakiem MTB,
Tutaj za cmentarzem robią drogę asfaltową i po raz ostatni jej wertepowy kawałek zaliczam...
Teraz więcej chmur.
Przez Zabójczą, Cerekwicę i Kurasz (mój pierwszy raz). Trochę podjazdu, ale potem przez las z porządnym błotem i do mojego skrótu do Michałkowej. Koło Kanciarskiego Buka. Potem już szeroka droga p-poż. praktycznie jasny szuterek - lekka nawierzchnia bez kamieni, można szybko pruć w dół. Wyjeżdżam koło szkółki leśnej i do domu stamtąd tylko 11 km.
Było ciekawiej.
Bez turystów i kolarzy.
Czasem udało się ominąć te błota.
Ten odcinek na skrót to 10 km.
W sumie około 3 km krócej niż przez tamę.
Podziękowania dla SUPPORTU wodnego - The Man in the Yellow Mackintosh.
Meta:17:39
Chwila przerwy nad Polaną Potoczkową. Widać moją Czomolungmę:
W tył wzrok na Polanę Potoczkową:
Szlak czarny MTB, za Polaną Potoczkową:
Kamienie super-duper:
Nawet jest przesieka z ładnym pocztówkowym widem na Ślężę:
Ścieżka Grabowskiego. Stąd 2 km do Koziego Siodła. Ale nie jadę, bo co?:
I koniec leśnego duktu:
Przełęcz Jugowska, 801 m n. p. m.:
Widoki z Polany Jugowskiej:
Tylko kamienie:
:{)}}}}} parafrazując mistrzynię mountainbikingu ze Schweidnitz:
Niedźwiedzia Skała i pomnik Junkersa czy jakiegoś tam Henkesa:
W dole Kozie Siodło:
O, Wiielka Sowo!:
Zdjęcie w pionie narusza całą jednostajną kompozycję w tej foto-relacji:
Rower i yellow Mackintosh:
Widoczek na Śląski Olimp:
Zdjęcie wykonał miejscowy bóbr:
Za chwilę w prawo po czerwonym szlaku MTB:
Na razie dróżka OK z przepięknymi widokami:
I jeszcze jeden:
TżM nadaje tempo, ja gonię. Teraz najciekawszy odcinek:
Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień:
Widok na Ostrzew i Kokot:
Ostatnie dni sodomy. Wkrótce asfalt tu zamieszka:
Tu już powyżej Glinna, widok na Wielką Sowę:
Wjazd w teren:
I kolejny rzut oka na Sowy:
Kolejny raz dziś Ślęża z innej perspektywy:
Jestem na szlaku czerwonym MTB:
Góra bez nazwy, przejadę przez jej szczyt. (Tu się mylisz. To Zabójcza!):
I powrót do tych nizin zielonych, pozłacanych:
- DST 60.60km
- Teren 13.20km
- Czas 05:10
- VAVG 11.73km/h
- Temperatura 18.5°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_dookoła Włodarza
Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 02.05.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze Śl._Jugowice_wokół Włodarza_Jedlinka_Olszyniec_Jugowice_ Zagórze Śl._Lubachów_Bystrzyca Grn._ Burkatów_Bystrzyca Dln.
Dzisiejszy rajd z cyklu MTB. Udało się przejechać fragmentami szlaków MTB (czerwona-Walim, zielona Głuszyca-Walim) .Wystarczy pojechać na Zagórze, a tam już się trasa sama znajdzie. Niczego nie planowałem. Jedyne postanowienie, że muszę zrobić 50 km
:{)}}}}}.
Pierwszy raz zaliczyłem Masyw Włodarza. Od Kompleksu Podziemnego "Włodarz" zielonym szlakiem MTB w stronę Osówki. Za Moszną nie pojechałem dalej zielonym tylko wybrałem drogę dookoła, obok Sobonia. Dalej spotykam zielony szlak MTB, tuż pod Włodarzem, nad Przełęczą Marcową. I tutaj zaczyna się wariacki zjazd po bruku, ale gdy pojedziemy zielonym szlakiem MTB, to ominiemy jego sporą część. I tak najgorsze na dole, za znakiem 25%.
Kolejne odkrycia przede mną.
Miejscowa fauna:Domek w Jugowicach (Dołkach):
Baśniowe drzewa:
Mała i Wielka Sowa, widok z Jugowic (Dołków):
Podziemny kompleks "Włodarz":
Mała Sowa, widok tuż spod Mosznej, na zielonym szlaku MTB:
Słońce się jednak pojawiało zza chmur:
Po drodze drzewa kłaniają się w pas:
Stąd w prawo Włodarz. Teraz jestem na wysokości około 740 m n. p. m. tuż przed Przełęczą Marcową:
Przełęcz Marcowa, o której istnieniu do dzisiaj nie wiedziałem. Tylko metr niżej niż Ślęża:
Słynne 25% po bruku z przerwami do Jedlinki:
Tu było największe nachylenie, widok z dołu: Wjazd do lasu, a dla mnie zjazd - 25% to nie żart:
Po wyjeździe z lasu, tuż nad Jedlinką, Zawalidroga na czerwonym szlaku MTB, na odcinku Zagórze Śl. - tama, tuż przy torach:
Trasa przejazdu przez Masyw Włodarza:
- DST 36.30km
- Teren 5.50km
- Czas 02:42
- VAVG 13.44km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie_skrót do Michałkowej
Piątek, 24 kwietnia 2015 · dodano: 24.04.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Od
Burkatowa dojeżdżam do drogi na Bojanice i po kilkuset metrach
przed szkółką leśną skręcamy w prawo w stronę lasu. Tu zaczyna się
ten mój skrót do Michałkowej omijający wszelkie osady ludzkie. Podjazd
przez Bystrzycki Las do skrzyżowania z żółtym szlakiem pieszym ma
2.4 km. Raczej łagodny, tuż przy końcu dwa trochę trudniejsze
fragmenty. Następnie do Kanciarskiego Buka. Stamtąd czerwonym
szlakiem MTB w stronę Michałkowej. Po około 600 metrowym
podjeździe przed ostrym wirażem czerwonego szlaku MTB, skręcam w
prawo w dół i po kilkudziesięciu metrach od razu w lewo. I tutaj
mamy super stromy zjazd. Miejscami strach zjeżdżać przez pierwsze
500 metrów, gdyż dróżka ma spore nachylenie, a do tego bardzo
nierówna nawierzchnia. Tutaj właśnie rozerwałem spodnie. Tak
intensywnie zjeżdżałem. Następne 400 metrów już spokojnie,
tylko trochę błota i wyjeżdżam w Michałkowej na drodze
asfaltowej kilkaset metrów poniżej kościoła (w sumie wyszło 5.5
km od szkółki leśnej). Stąd
do domu mam 19.5 km, a w tym momencie przejechałem 16.8 km - skrót
do Michałkowej prawie trzy kilometry. Dalej
już tradycyjny zjazd w stronę jeziora, tamy itd.
Początek skrótu do Michałkowej, tuz przy szkółce leśnej, przy drodze Burkatów-Bojanice:
Fragment podjazdu w stronę Gołogóry:
Kanciarski Buk:
Początek zjazdu do Michałkowej:
Zjazd do Michłkowej:
Zjazd do Michłkowej:
Zjazd do Michłkowej:
Zjazd do Michłkowej:
Zjazd do Michłkowej:
Impresja na temat Michałkowej:
Tu byłem - tuż przy Jeziorze Bystrzyckim:
- DST 34.60km
- Teren 6.10km
- Czas 02:48
- VAVG 12.36km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Rambler 5.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Sowie
Niedziela, 19 kwietnia 2015 · dodano: 19.04.2015 | Komentarze 0
TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Jezioro Bystrzyckie_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.
Niedziela - więc wszyscy jadą na Zagórze :) - ja też. Po drodze dziesiątki kolarzy, kolarek w obu kierunkach. Moja trasa wiodła do Tamy, a następnie do pierwszego zakrętu nad jeziorem i skręt w lewo na czerwony szlak MTB. Tutaj 1400-metrowy podjazd do Kanciarskiego Buka, gdzie krzyżuje się kilka dróg. Po drodze przechodząc przez błoto zalegające na dróżce zapadłem się w nim butami. Nic to, zaraz wyschły. Potem decyzja i wybór drogi. Tym razem żółtym szlakiem pieszym do Bystrzycy Górnej. Na początku droga szeroka podłoże ubite - typ droga pożarowa, czyli leśna autostrada. Po drodze mijam pobliskie szczyty i zaliczam krótkie podjazdy (Przygrodno 493 m .n.p.m., Gołogórka 486 m .n.p.m., Gołogóra 515 m n.p.m.). Ta droga pożarowa potem odbija w prawo i biegnie w dół - widać ją później z góry. Przed Chłopską Górą szlak skręca w prawo na wąskie ścieżki i zaczyna się ekstremalny zjazd do Bystrzycy. Ale jeszcze przed zjazdem, krótki stop, bo las się trochę przerzedza i rozpościera się wspaniały widok na Masyw Ślęży. Tutaj było wszystko co można sobie przy zjeździe wymarzyć: wertepy, zeszłoroczne liście, kamole duże i małe, pościnane gałęzie, leżące konary - zawalidrogi, błoto, koleiny, sypka, miękka i mokra nawierzchnia. Miejscami bardzo strome odcinki. Tak przez około trzy kilometry aż do Bystrzycy Górnej, gdzie wyjeżdża się koło kiosku ruchu.To był pierwszy taki zjazd na nowym rowerze. Dalej już spokojny powrót, bo czołowy wiaterek jak zwykle się pojawił. Było słonecznie.Teraz po południu zrobiło się pochmurnie. Więc dobrze, że wyjechałem wcześniej. Zdjęć brak, bo skupiłem się tylko na jeździe.