Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Wałbrzyskie

Dystans całkowity:7520.00 km (w terenie 1597.05 km; 21.24%)
Czas w ruchu:479:55
Średnia prędkość:14.91 km/h
Maksymalna prędkość:474.00 km/h
Suma podjazdów:21592 m
Liczba aktywności:182
Średnio na aktywność:41.32 km i 2h 43m
Więcej statystyk
  • DST 52.40km
  • Czas 02:56
  • VAVG 17.86km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Czarne_Niedźwiedzica

Czwartek, 31 sierpnia 2017 · dodano: 31.08.2017 | Komentarze 0

Trasa_Bystrzyca Dl._Burkatów_Bystrzyca Grn._Lubachów_Zagórze Śl._Jugowice_Olszyniec_Jedlina Zdr._Niedźwiedzica_Zagórze Śl_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dl.

Pętla w Górach Czarnych,
tylko asfalt,
odpoczynek po ostatnich wertepach i podmarszach.
Po 16 nadciągnęły chmury, więc słońce nie będzie męczyć.
Wiaterek lekki.
Tempo spokojne, bo dużo podjazdów i upalnie, więc się nie szarpię.
Po drodze zjeżdżam na wszelkie możliwe boczniaki.
Boczniak od Olszyńca do Jedliny. Trudniejszy bo trzeba się wdrapać, ale za to żadnych OUT.
Tradycyjna przerwa w wiacie w Jedlince.
Zaliczam skrót przez Jedlinę w przeciwną stronę, odkryty miesiąc temu, tym razem pod górę.
Tutaj orzeźwiający wiatr i tak już do końca rajdu.
Potem Wielka Niedźwiedzica i przez Zagórze do miasta po nowym asfalcie.
Wiatr przed miastem nawet silniejszy.
Tak samo się nie śpieszę.

Dzisiaj ładne widoki będą:

Zagórze, widok na drogę do Dziećmorowic (tam gdzie ten szpaler drzew w oddali):

Teraz boczniakiem przez Olszyniec:

Kolej bystrzycka:







Przystanek Jedlinka:

Widok na Borową:

Odkryta przed miesiącem droga omijająca Jedlinę przez górę Kawiniec (479 m.). Dzisiaj pod górę:

Z super widokami:

Widać Jedlinę:

Podjeżdżam coraz wyżej i krajobraz za mną się zmienia:

Jeszcze raz Jedlina:

Masyw Włodarza:

Hen daleko Głuszyca:

Masyw Włodarza i Wielka Sowa:



Masyw Włodarza i Wielka Sowa z wyższego punktu:

Podlesie i Szerzawa:

Teraz za Podlesiem podjazd w kierunku Niedźwiedzicy:

Widok w kierunku Gór Suchych:

Widok w stronę Borowej:

Najwyższy punkt przed Niedźwiedzicą, tradycyjny przystanek:

Znowu Góry Suche:

Znowu Borowa i okoliczne górki:

Teraz zjazd przez Wielką Niedźwiedzicę:

Zamek Grodno:



I znowu Grodno:





  • DST 34.10km
  • Teren 10.60km
  • Czas 02:24
  • VAVG 14.21km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Umiarkowany hardcore na Pogórzu

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 · dodano: 29.08.2017 | Komentarze 0

Rajd na Pogórzu_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn._Modliszów_Gołuch_Witoszów

No to jadę!
Generalnie przyjemny wiaterek i chmury, ale miejscami słońce.
Sunę po nowym asfalcie w Bystrzycy Górnej.
Zaliczam ławeczki.
Podjazd raczej łatwy, miejscami trzeba depnąć.
Po drodze nikogo nie ma i błota też.
Przy ławeczkach grzeję się w słońcu.
Mój dzisiejszy plan zniweczyły zasieki na polu, których tu wiosną nie było.
Nie ryzykuje, bo różnie to bywa z właścicielami gleby.
To zasuwam przez Modliszów i skrót do Witoszowa przez krainę 4 kałuż.
Tu dopiero się zabłociło.
Za stawem wypatruję dróżkę odbijającą w prawo.
Próbuję.
Droga idealna do zjazdów dla ryzykantów.
POLECAM!
Gorszej drogi nie było w okolicy.
Zdobywam Gołuch (443 m n. p.m.)
Nachylenie góry daje popalić przy podmarszu.
Ten kwadrans sięgnie się bez końca....
(Na przekroju pod mapką widać pionową ścianę.)
Około 600 metrów trza leźć.
I znowu słońce przygrzewa...
U góry sporo liści wyszukuję intuicyjnie drogę.Byle by do czerwonego szlaku.
No to mam go.
Teraz jestem już w domu. Ale mknę po znanych mi bezdrożach na skraju Pogórza i tradycyjnie wyjeżdżam koło szkoły w Witoszowie.

W końcu jadę:

Koniec dziur! Będzie się jechało !

Po drodze do ławeczek:

Widoków brak, a mimo wszystko przyjemnie:

Ławeczki. Nic dodać, nic ująć:

Po wyłonieniu się z lasu przed Modliszowem:

Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,. Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała:

Tradycyjny rzut oka na Sowy:

Pole zamknięte. A miało być tak fajnie:

Modliszów:

Tego nie było w planie:

Tego się nie spodziewałem:

Podmarsz na Gołuch:

Przed chwilą wyskoczyła sarna. Na szczęście z 60 metrów przede mną. Trzeba uważać, bo nie wiadomo co w krzaczorach siedzi:

Teraz mój "skrót" do Witoszowa. W prawo ma się rozumieć:

Skrajem lasu po wertepach:

Za to ładne widoczki:

Ostatni odcinek przez pole do wsi:

Nawet jako taki kadr wyszedł:

Stamtąd jadę:





  • DST 47.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 15.67km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Velo_duet na Pogórzu Wałbrzyskim

Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 10.07.2017 | Komentarze 3

Trasa_Witoszów Dln._Witoszów Grn._Pogorzała_Lubiechów_Radoń_Mokrzeszów_Witosz_Poniatów
_Pogorzała_Wtoszów Grn._Witoszów Dln.

Start velo duetu tym razem w Pogorzale

podziwianie widoków
rowerowy relaks w terenie
pot
górskie łany
zjazdy 
podjazdy
Radoń
chmury
słońce
widoki na Równinę wraz z Wrocławiem
owadożeria
i co najciekawsze w Pogorzale
kolarz jechał z góry i miał ptaka w ręku 

a pod lasem za Lubiechowem trzyosobowa rodzina: ojciec, matka, córka,rodzina na rowerach ledwo żywa...
nie przygotowani w ogóle do jazdy po górach

...tylko i ten smród żywych trupów z tych ferm lubiechowskich...

15 kilometrowa pętla w terenie na Pogórzu

Jest ładnie:

Górskie widoki w Po_gorzale:

Ulubiony podjazd...:

... z widokami na Ślężę...:

Miejsce widokowe. Zawsze tu pięknie:

Teraz w stronę Lubiechowa, szlakiem czerwonym Wokół Wałbrzycha W oddali Wielka i Mała Sowa:

Widok na Mokrzeszów, Świdnicę i Ślężę:

O, rower w polu, jakiś badziewny, to nie biorę:

Kierunek Daisy. W oddali dwoje na motorowerku:

Przy wiacie na Witoszu z widokiem na Góry Sowie:

Tu już dziś byliśmy. Teraz w przeciwną drogę na Poniatów!

O, pała łan.



Lisia Skała na wprost:

Zachodzi czerwone słoneczko:





  • DST 63.10km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 14.02km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dość mam tych gir, czyli inwazja insektów

Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 09.07.2017 | Komentarze 0

Rajd_Witoszowy_Pogorzała_Poniatów_Stary Julianów_Dziećmorowice_Rusinowa_Jedlinka_Gliniczka_Suliszów_
Rozdroże Ptasie_Kamionka_Przełęcz Kozia_Przełęcz Szypka_Kozice_Julianowy_Poniatów_Pogorzala_Witoszowy

Velo_duet


1.
Start:
14:22
po porannych deszczach tuż przed wyjściem też padało niemrawo.
Spotkanie pod wiaduktem przed Poniatowem.



2.
Chmury z zachodu deszczowe nadciągają
Uciekamy, do pierwszej wiaty w Dziećmorowicach
Zdążamy przed chmurą w ostatniej sekundzie!
20 minut posiadówki na przystanku.







3.
Między Rusinową a zjazdem z drogi na Olszyniec do Jedliny
barszcze ogromniaste, czyli zemsta z Tallinna!


4.
Skrót omijający Jedlinę oraz główna drogę,
Super widoki na wąskiej zaasfaltowanej dróżce w dół
przez Kawiniec (479)
Teraz przez opłotki Jedlinki
Przez tunel.











5.
Rybnicki Grzbiet
Jak ja nienawidzę  owady, nie wspominając już o melafirach :)
2 km dają popalić, bo trza wjechać, wtoczyć się na 738 m n.p.m.
Tutaj brak powietrza duszno i kropi ze dwa razy.
Owady żrą nas żywcem.
W końcu rzucam ten rower i
podmarsz.
Po prawej Borowa.
Rozdroże Ptasie.
Dalej już spoko przez Kamionkę i znowu przez las z widokiem na Bor i ową.













6.
Przełęcz Kozia  i ku słońcu.
Punkt widokowy nad kopalnią melafiru.
a "we Wałbrzychu słoneczko"
Teraz na Przełęcz Szypkę.







7.
Zjazd po lewej przepaść, a dróżka zawalona ....
Dalej jeszcze zaliczamy
górę bez nazwy, 664 m n.p.m.
Niestety zakręca w stronę Szypki, ale kończy się karczem i chaszczami.
Nawierzchnia mego zawalona, podmarsz.
Na górze w tył zwrot i da się jechać po tych patolach, kamolach i mokrej nawierzchni.







8.
Widoki z Kozic i Julianowów, chmury burzowe i pała łan.

9.
Zjazd do miasta w 22 minuty.
W obu Witoszowach potężne kałuże, super chlapie.
Musiało nieźle lać.
Przyjemna jazda.
Koniec rajdu:
20:46

Rowerek śliczny, Coolarz zadowolniony

..................................................................

Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
Ależ mi się dziś fajnie jechało!
Taki prawdziwy rajd:
1/ były długaśne zjazdy mocno w dół z szerokimi widokami
2/ były melafiry, pod które za chu.a nie dało rady wystartować po odpoczynku
3/ była droga z wycinki donikąd - ale jakże pięknie potem zjeżdżać w dół
4/ dwa razy pomogłeś zbłądzonym pielgrzymom w maszynach trafić na ścieżkę Boga
5/ idealnie obliczone miejsce w Dziećmorowicach, żeby skutecznie i na czas ukryć się przed ulewą /wiata z plecami na zachód - zero stresu/

Ręka natury mnie dotyka:





  • DST 92.00km
  • Teren 40.00km
  • VMAX 474.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siła i spokój, czyli w zaklętym kręgu Gór Suchych

Poniedziałek, 3 lipca 2017 · dodano: 06.07.2017 | Komentarze 5

Start kolejnego velo_duetu:
12:18
Motto na dziś:
s i ł a  i  s p o k ó j
Słońce, chmury i wiaterek po chłodnym poranku.
Idealnie na długi rajd.
Komu w drogę, temu rower.

Etap I
Rozgrzewka

Wałbrzych-Boguszów

Po trawach, w których nie wiadomo, co piszczy..?
Na skróty. Intuicyjnie. Coś z mapy pamiętam,
Po hałdach, szkodach górniczych, omijając kałuże, bo to otwory do bieda-szybów (wczoraj widziałem).

Po południowo-wschodnich stokach Chełmca.

Podjazd, szukanie dróżek.
Między Owiecznikiem (667) a Boguszówką (650) wyjeżdżamy w końcu między Sobięcinem Górnym a Boguszowem.
rozgrzani w słońcu.


ETAP II
Boguszów-Grzędy

Stary/Nowy Lesieniec
O, jak tu dawno nie byłem. Albo wcale.
Kierunek Berlin Masyw Dzikowca.
Szukanie skrętu w teren.
Jak się okaże zatarasowała nam go ciężarówka na mostku.
Za chwilę odwrót.
Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX spuszcza po pół atmosfery z kół.
Wjazd w Masyw Dzikowca i Lesistej.

Wjazd w pola między krowy.
Byki też są.

Nieroda (640) ładnie przerzedzona góra.
Na rozdrożu, losowo wybieramy drogę meandrując między auto z kłodami.
Raczej nie ta.
Wolimy zjazd, po czerwonych skałach!
Z cyklu hardcore.
Spore nachylenie i wertep skalny.

Po drodze przy czerwonym aucie stoi
Góral i mówi:
- Młody pocisnął!
Po chwili 
Ptasi Śpiew (Wojaczów),
malowniczo zagubiona wieś.

Daj mi Grzędy.

Przystanek Grzędy (506).
Za nami ładna łąka.
Coolarz z Brodą:
- Nadała by się do downhillu.
Wkrótce okaże, się, że tam dwóch miejscowych buszuje na rowerach,
Najlepszy ptasi śpiew w duetach!
Pokrzepieni i rozleniwieni od słońca ruszamy na kolejny etap.

ETAP  III
Grzędy-Mieroszów
Bardzo malownicza trasa zachodnim stokiem Masywu Lesistej Wielkiej.
Dodałem do ulubionych.
Śnieżkę widać.
Przed Mieroszowem trochę lasem, po wyjeździe kolejne widoki na Mieroszów 


i Góry Suche

Za nami Masyw Lesistej Wielkiej. Stąd przyjechaliśmy.

W miasteczku nie zatrzymujemy się.

ETAP IV
Mieroszów-Kowalowa

Dopiero chwila przerwy w wiacie przed skrętem na zielony szlak MTB tuż przed granicą z Czechami.
Czesi wolą jednak asfalt.
My teren.
Mieroszowskie Ściany, rewelacyjna droga,
Po lewej stronie przepaść, po prawej wysoka ściana.
W końcu przecinka i wspaniałe widoki. Znowu Szpiczak

S m u l t r o n s t ä l l e t*
Znowu Góry Suche, Mieroszów i Lesista Wielka.

Ani żywego ducha. 
Dopiero na dole jakiś dziadek z wnuczką, na komarku, szukali w zaroślach grzybków.
Teraz już łąki i zmiana krajobrazu.

Podążamy zielonym szlakiem na Nowe Siodło koło Golińska.
Za nami Mieroszowskie Ściany.
Za Kamionką przejazd  i linia kolejowa na Czechy (456).
Malownicze dróżka (asfaltowa) wśród pól z widokiem na Góry Suche i Ruprechticky Spicak.

Koniec prądu, koniec zdjęć na dziś.
Uwaga na latające ławki na przystankach!
Siadam, walczę by nie wpaść do śmietnika. Dobrze, że mam hełmofon.
Zostawiamy tę ławkę.
Podziwiamy Góry Suche od południa, szukając jakieś dróżki w terenie, ale nie odnajdujemy.
Potem skrót koło stacji kolejowej.
Przystanek Mieroszów, koło Pomnika.
Uwaga na latające ławki na przystankach!
Ładujemy akumulatory.
Byleby do Kowalowej.
Po 10 metrach dojeżdżamy.
Kowalowa, skręt na odcinki enduro (jeszcze o tym nie wiemy)
Chcemy uniknąć asfaltu, więc taka decyzja.

ETAP V
Kowalowa-Sokołowsko

Prawdziwe enduro!
O którym nawet mi się nie śniło.
Pierwszy raz, dlatego trzymamy się niepotrzebnie szlaku.
Pionowe ściany, w zaklętym kręgu Gór Suchych.
Wtaczanie rowerów...
Wyjeżdżamy tam, gdzie szybowisko.
- O, tam w dole byliśmy -pokazuję paluchem na Nowe Siodło, Mieroszów....
Do góry ryczące motory, więc trza wiać z drogi.
W tył zwrot.
Po pionowej ścianie nie schodzimy.
Wybieramy inny wariant, ale po chwili zjazdu po karczowisku znowu widać Mieroszów.
Nie w tę stronę.
Dróżka do góry. 
Podmarsz.
Jedyny minus to te wysokie trawy, bo nie wiadomo co w nich siedzi...
Krążymy po karczowiskach, pod górę, w dół, znowu w górę. Potem przez Miłosza (704)
wysokie trawy, ścieżki tylko z nazwy. Dróżki w ogóle nie nadające się na jazdy.
Znowu w dół, potem pod górę i za chwilę są strzałki dla rajdu enduro...
Podążamy według nich wąskim trawersem, potem znowu dużo traw i docieramy do Rozdroża pod Średniakiem
W końcu docieramy do niebieskiego szlaku pieszego...
Droga w dół też się nie nadaje do jazdy...

ETAP VI
Sokołowsko-Rybnica Leśna 
Przejeżdżamy szybko Sokołowsko (572) i znanym z poprzedniego razu skrótem (tam, gdzie zgubiłem okulary), pod Stożkiem Wielkim do Unisławia.
Dalej dużo słońca.
Przystanek Rybnica Leśna (643).
Nalewamy ostatnie zapasy wody i w drogę.

ETAP VII
Rybnica-Wałbrzych

7 km do centrum Wałbrzychów,
zjazd dziurawym asfaltem przez Glinik Nowy.
Okolice ul. Chrobrego, pożegnanie velo_duetu.

ETAP VIII
Wałbrzych-Świdnica

Zasuwam szybko przez Stary Zdrój.
Powrót przez Poniatów, Pogorzałę, Witoszów.
Zasuwam do domu by zdążyć przed zmrokiem.
Na szczęście długi, słoneczny dzień, nie tak jak wczoraj już widziałem o tej porze ciemność! (a krawężnika nie zauważyłem!)
Wariant szybszy niż przez Głuszycę, Jedlinkę, Zagórze.
W lesie na Poniatów pod górę śmiga odważny kolarz, pozdrawiam go!
Nie jestem sam
Przed miastem ciemno, ale już 100 metrów przed rondem  włączają dla mnie latarnie  około 21:50!
Dzięki.
Meta:
22:12
10 godzin w siodle.
O d p a r z o n e  p l e c y .
Serdecznie polecam!
.......................................
*Tam, gdzie rosną poziomki




  • DST 45.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:02
  • VAVG 14.93km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Wałbrzychów

Niedziela, 2 lipca 2017 · dodano: 04.07.2017 | Komentarze 0

Trasa_Witoszów Dln / Grn._Pogorzała_Poniatów_Stary/Nowy Julianów_Kozice_Wałbrzych_Gaj_Glinik Nowy_Kamienna Góra_Kuźnice Świdnickie_Sobięcin_Wałbrzych

Popołudniowy start do Wałbrzycha, ale na trzy godziny, by się zjawić po 20.
Najpierw asfalty.
W końcu skończyli ścieżkę rowerową między Julianowami a Wałbrzychami.
Pętla Waldenburg um rund.
Wjeżdżam w Gliniku Nowym na czerwony szlak MTB (Trasa Wokół Wałbrzycha).
Hardcore zaczyna się w lesie.
Raczej pochmurno.
Więc klimat baśni Brüder Grimm.
Dążę do skrótu na Sobięcin pod torami między Kamienną Górą (643 m .np.p.m)
a kopalnią Victoria. Wg mapy da się zrobić.
Zobaczymy w realu.
Nikogo nie ma, jedna kobietka z kijami, dopytuję się o tę drogę, mówi, że następna odnoga.
Zasuwam. Cieszę się, że w dół.
Ale nawierzchnia coraz gorsza, kałuże, kamień, dziury, wertepy, zarośla, koleiny, błociaro, grząsko, zawalidrogi.
Już tracę nadzieję, a tu za chwilę widać trakcję elektryczną, Jeszcze tylko ten tunel pod torami.
Bingo, jest!
Głupiemu radość przedwczesna.
Za tunelem horror wałbrzyckich bieda szybów.
Pół drogi wcięło, zapadlisko i osłonięte taśmą ostrzegawczą, patrzę w dal. 
Nie, dziękuję. Nie ryzykuję.
Wracam i próbuję przeciwną, Jadę i tam też rozkopane...
Strach jechać,
Koło torów na odludziu dom, ale nie jadę,
Wracam przez tunel, nic nie widać, nawet ze światłem.
Wybieram inny wariant powrotu do szlaku MTB. 
Najpierw spoko dróżka, by za chwil parę się zamienić w jedno wielkie, miękkie grzęzawisko i pod górę.
Podmarsz.
Byle by do jakiejś lepszej dróżki.
Mroczno. Głucho. Pod górę i "ściemnia się dziś jakby szybciej".
Ja pierdziu!
Po jakimś czasie mam tę dróżkę i dojeżdżam do skrzyżowania z moim pierwszym wariantem, i za chwilę w powrót na szlak.
Tego szczęścia nie odda mi nikt. 
Nawet już chłodno, gdy zjeżdżam do Kuźnic.
Podjazd pod Kuźnicką Górę i zjazd na Sobięcin, ale do się w koszulce wytrzymać i tak za kilka minut się rozgrzeję pod górą na Biały Kamień.
Koło cmentarza zaliczam krawężnik, bo ciemno i nie widać, i lecę przez kierownicę przed siebie na trawę, ale upadek kontrolowany, bo w ostatniej chwili zauważyłem go, zahamowałem i mogłem upaść spokojnie.
Nic mi nie jest.
I około 20:50 jestem w wałbrzyskiej melinie.
Rozgrzany na jutrzejsze enduro_rajdy.

Poniatów:

W oddali Góry Sowie, na pierwszym planie Góry Czarne:

Po lewej Palczyk, pośrodku Góry Sowie, z prawej Klasztorzysko:

Z Kozic do Wałbrzycha:

Krążę przez Podgórze:

Harce w terenie. Droga, której nie znam. Ale w oddali Niedźwiadki:

Tunel do innego wymiaru:

Widok na Karkonosze z Kuźnic Świdnickich: 

Tu już byłem niedawno widać (Kuźnice, Boguszów i Chełmiec). Ale w tę stronę jadę po raz pierwszy:

Chełmiec coraz bliżej, jeszcze chwila i koniec na dziś. Aha i jeszcze zaliczę ten krawężnik...:





  • DST 24.40km
  • Teren 0.70km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót z Wałbrzycha

Piątek, 23 czerwca 2017 · dodano: 23.06.2017 | Komentarze 3

Trasa_Wałbrzych_Poniatów_Pogorzała_Witoszów Grn._Witoszów Dln.

Post-burzowo i chmury nadciągają nad piękne miasto, jakim jest Wałbrzych.
Czas wracać do domu.
Zakładam optymistyczne okulary przeciw-muszkowe.
Nie pada.
Ciepło, a nawet duszno.
Skrót przez ul. Pocztową.
Patrzę na dróżki przez Ptasią Kopę, ale zarośnięte trawą - nie jadę.
Kilka kropel na mnie spada za wiaduktem przed lasem..
Przyjemnie się jedzie z góry. 
Zawsze wracam szybko, a dzisiaj bez rutyny.
Po wczorajszych harcach w Górach Suchych nieśpieszna jazda w dół,
aż do granicy Witoszowa Górnego z Dolnym.
Silny wiaterek w plecy pomaga.
Wykorzystuję to i zasuwam szybko ostatnie 5 km do miasta.
Udana trzydniówka w tak pięknym mieście, jakim jest.

Skrót na Poniatów:

Ptasia Kopa:

Wałbrzych:

Aura w sam raz na jazdę, ale po wczorajszym tylko prosto do domu:

Chwila przerwy przed zjazdem do miasta:






  • DST 60.00km
  • Teren 31.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 11.43km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leto s Rozhlasem, czyli první letní den

Czwartek, 22 czerwca 2017 · dodano: 25.06.2017 | Komentarze 2


Hovoři Polský Rozhlas, poslouchate pořad Léto s Rozhlasem

Pořad 1
Nakonec Javoří Hory!
12:40-13:30

Dzisiaj w programie Góry Suche.
Tylko dla nas!
Pierwszy dzień lata.
Smaży jak na plaży.

Kobieta w swej maszynie wyprzedza na podwójnej ciągłej...

Sobięcin - to jest piękna gmina!
Najgorsze te pierwsze 5 km.
Najnowszy skrót:
Kuźnice Świdnickie 
ulica Wysoka
pod Kuźnicką Górą (636)
super widoki

Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- O, Śnieżkę widać!
Coolarz z Brodą:
- Ano widać; a tam Rynek w Boguszowie.


Pořad 2 
Jak kdo zaseje, tak také sklidí
13:30-14:30

Skrót w Góry Suche.
Pierwszy raz obaj tędy zasuwamy 
Szlakiem Pamięci Wędrowców (czarnym).
Najpierw przez las
dalej przez Wyżynę Unisławską - malownicza.
Przed nami Stożek Wielki.
Unisław Śl.

Do Sokołowska zielonym szlakiem (3 km).
pod Stożkiem Wielkim (840) po prawej
Bukowcem po lewej (886).

Dalej przez łany zbóż Wyżyny Unisławskiej

i zjazd do Kotliny Sokołowskiej.


Pořad 3
V nouzi poznáš přítele
Ztracené brýle
14:30:15:48

Sokołowsko (572), chwila przerwy pod zabytkowym domkiem.
Wjazd na czerwony szlak MTB w stronę Przełęczy pod Ruprechtickým Špičákem.

Po lewej Włostowa, Czarnek po prawej Garniec.
Tu kiedyś pełzał Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX,
zbaczał z jednej góry na drugą.

Po 3,5 km okazuje się nie mam okularów.
Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX w heroicznym porywie wraca po nie.
Niepotrzebnie zostaję, bo muszki atakują.
Brak zasięgu
W tył zwrot.
Po drodze się spotykamy
I odnajdujemy je dopiero 500 metrów za Sokołowskiem.
Mała rzecz, a Cieszyn.


Pořad 4
Mouchy, mouchy, mouchy
15:48 -17:00

Będzie burza, bo muchy tak krążą wokół nas?
Teraz w stronę  Rozdroża pod Krzywuchą (645).
Przed nami po prawej Włostowa (903), Kostrzyna (906),  Suchawa (928).
Schron turystyczny, przerwa.
Przy okazji nadeszły chmury.

Durne napisy na belkach...
Wybieramy czerwony MTB.
Można się zdziwić podczas podjazdów.

Jedzie się super, cały czas pod górę.
Kolejne zdziwienie (dla mnie) gdy wyłaniamy się nad Andrzejówką.


Pořad 5
Odvážnému štěstí přeje
Kolem Ruprechtického Špičáku (880)
Bouře se blíží
Mufloní stádo v areálu
17:00-20:40



Opuszczamy
Przełęcz Trzech Dolin (799)

Mijamy
Rozdroże Pod Waligórą (845)
Teraz na szlak pieszy czarny, o znowu widać Śnieżkę!
Tutaj natężenie much wprost proporcjonalne do przeciwprostokątnej.

Potem
Przełęcz Pod Szpiczakiem (759) 
Przełęcz Pod Granicznikiem (780)
Pod Ruprechtickim Spicakiem (753) wjeżdżamy do Czech.
Tu też góry tylko dla nas.
Pętla wokół Szpiczaka.
Po drodze telefon, że w mieście Wałbrzych grzmoty i burza.
Jedziemy jak popadnie z zamiarem dojechania do polskiej státní hranice od wschodu góry.
Przed nami Široký vrch (836). 
Tutaj Tao nas wiedzie w stronę niesamowitego stada
muflonów.
Dziesiątki a nawet setka, z każdej strony, słychać beczenie, na początku myślę:
dziwne beczenie saren....

Nie wiem gdzie jesteśmy, ale Szpiczak na wyciągnięcie ręki od wschodu.
Tak blisko, ale dróżka zarośnięta i grzmoty nadchodzą. 
Zaczyna padać.
Nazad do znajdującej się nieopodal 
Špičákovej boudy (numer na drzewie 140)
Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Niech się wygrzmi!
Rowery pod, my na górze. 

Siedzimy od 18:17-19:55, pociąg na pierwszym piętrze tego wagoniku z fotelem obrotowym na oponie
i ławką wyścielana materiałem.
Zamykana, z trzema oknami.
1 m x 1.5 m.
Dziwna konstrukcja, z niewiadomym przeznaczeniem.

Widok z okna przedni.
Burza nadciąga, pada, trochę silniej, potem silny wiatr.
Grzmoty słychać z rożnych stron, przemieszcza się na wschód,

Víc hlav víc ví!
To była dobra decyzja.
Najważniejsze spokój i pozytywne myślenie.
Nawet jeść się nie chce, choć zjadam bułę na siłę, by przetrwać jakoś ten kataklizm.
Ptaki już śpiewają, więc można wychodzić.
Jak jury karze.
To śmigamy tą samą drogą, na inne warianty za późno dziś.



Pořad 6 
Vítr Vítr Vítr
20:40-21:30


Po burzy całkiem przyjemnie i spory vitr. 
Zjazd przez Rybnicę.
A tu wiatr nas popycha.
Świetna wieczorna jazda po nawałnicach...

Wracam do Wałbrzycha bo późno i cisza przed kolejną burzą...


K  O  N  E  C 


Rajd_Wałbrzych_Sobięcin_Kuźnice Świdnickie_Unisław Śl._Sokołowsko_Przełęcz Trzech Dolin_Ruprechtický Špičák
_Andrzejówka_Rybnica Leśna_Kamionka_Glinik_Wałbrzych




  • DST 22.90km
  • Teren 2.50km
  • Czas 01:27
  • VAVG 15.79km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Wałbrzycha

Środa, 21 czerwca 2017 · dodano: 23.06.2017 | Komentarze 0

Trasa_Słotwina_Witoszów Dln._Witoszów Grn._Pogorzała_Poniatów_Wałbrzych


Wieczorny wyjazd do Wałbrzycha na jutrzejszy rajd i kolejny velo_duet.
Tym razem trzy plecaki z zapasami na jutro.
Przyjemny słoneczny wieczór.i chmurki.
Przy zjeździe przez Poniatów nawet chłodnawo.

W nagrodę za to Pendolino.

Tradycyjny skrót na Witoszów:

Słonce jeszcze dosyć wysoko:

Ametystowa Droga:

Poniatów, tradycyjny postój po podjeździe:

Teraz na Wałbrzych:

Pendolino:

Wałbrzych Miasto:





  • DST 85.20km
  • Teren 23.10km
  • Czas 06:30
  • VAVG 13.11km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy skrót do Jedliny i inne górskie atrakcje

Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 19.06.2017 | Komentarze 3

Kolejny 




velo_duet.
Po dwóch depresyjnych dniach długiego weekendu i burzliwych dyskusjach nad wyjazdem
z pytaniami dokąd, po co i jak,
na rowerek marsz!

Część I
czyli o bólach zwyrodnieniowych nierozgrzanych kości

Wyjazd dopiero o 12:15
W 53 minuty do Poniatowa
Dużo widowiskowych chmur i wiaterek.
Ciepło.
Kości bolą, myślę se, chyba daleko dziś nie zajadę.
Spotkanie pod wiaduktem na Poniatowie.
W nagrodę w rowie CD
Pieśni religijne
Częstochowa 2015

Jakoś się kości rozgrzało i dalej można śmigać.



Część II

czyli o największym tegoroczym odkryciu

Tow. Tajemny Czarny Canyon MATRIX
zna częściowo ten szlak.
Moim skrótem do Kamieńska przez
Przełęcz Szypka nie jechał.
(Jak to odmienić przez Przełęcz Szypkę?)
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Gdzie to, kurna jest?
Okazuje się, że tam gdzie ten wielki buk.
Coolarz z Brodą:
- Już tu byłem, 14.06.2015:
http://ajk.bikestats.pl/1336550,Gory-Czarne-Wokol-...
Na tabliczce widnieje napis z wysokością 625 m n.p.m. ale na mapach można spotkać nawet i 630.
Nazwa Szybka jest niepoprawna. Za Niemca to się nazywało Schipen Pass.
Spolszczona nazwa to Szypka. Dlaczego nie Szypenka? (he, he, he)
Ktoś jeszcze tu jedzie rowerami, ale trzymają się czerwonego szlaku wokół Wałbrzycha.
Tow.  Tajemny Czarny Canyon MATRIX mego skrótu nie zna!
A wychował się w pobliskiej dzielnicy biedy.

.....................................................................................................
Krótka biografia Tajemnego Czarnego Canyon MATRIX.
Urodził się w tak pięknym mieście. jakim jest Wałbrzych
Koniec biografii.
.....................................................................................................

My przez nieoznakowaną dróżkę, zjazd na Kamieńsk.
W lewo 200 metrów szybko główna drogą i zjazd na boczniak.
Teraz w lewo i dróżką wśród drewnianych płotków, po raz pierwszy.
Największe odkrycie w tym roku.
Planowana do zbadania dróżka, w końcu będzie zaliczona.
Koniki.
Wyżyna.
Dróżka wśród traw. 
Przerwa 10 minut na podziwianie okolicy.
Malownicze widoki na Borową, Jedlinę i zjazd przez tę wyżynną łąkę na Glinicę.
Po drodze przemyka mi tuż przed kołem zaskroniec?
Dalej trochę wertepów, ale mimo to rewelacja.
15:00-15:30
Przerwa w wiacie na skrzyżowaniu do Głuszycy/Zagórza.
Jakiś wałbrzyski baran (mały Chitler) w swej smrodzącej maszynie staje przy przystanku i nie wyłącza silnika, che nas zagazować.
Kilka minut potrwa zanim jego starszy kochanek wsiądzie do auta i odjadą....



























C
zęść III
czyli o tym, co
 można znaleźć w lesie

Teraz boczniakiem do Głuszycy
Rewanż za listopadowy rajd w strugach deszczu:
http://ajk.bikestats.pl/1530524,Szalony-rajd-po-Wl...
Tym razem w przeciwną stronę, żółtym szlakiem MTB.
Teraz coś zostanie w pamięci, jakaś orientacja w terenie.
Z ostatniego rajdu tylko lało przez 40 km od Włodarza.
Skrót na boczniaku w Gluszycy przez niebieski płot w stronę komina po dawnych Zakładach Bawełnianych.
Lekcja anatomii zaskrońca przy drodze koło komina.
Martwy, czy udaje martwego?
Podziwiamy przez płot Szpiczak i Waligórę.
Dolina Marcowa, obok 5 stawów.
Też widoki na Góry Suche.
Potem będziemy podziwiać tylko las.
W końcu ogarniam nieco teren, (widzę niebieski szlaki pieszy do Przełęczy Marcowej).
Przed nami 8 km super leśnej jazdy.
Na początku w Dolinie Marcowej kilka osób,
potem przemknie tylko jeden kolarz z góry.
Ale tuż przed nim ma miejsce następująca akcja.
Coś szarego kryje się w trawie.
Coolarz z Brodą:
- O co to, jakaś duża żmija?
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Nie, dętka Presta. 28".
Zwijamy.
Po 10 metrach
Coolarz z Brodą:
- Co, kolejna żmija?
Tajemny Czarny Canyon MATRIX:
- Nie, dętka 29".
Też zwijamy.
Sunie się coraz lepiej. Las chłodzi, Słońce za chmurami.





Część IV
czyli kolejne krajobrazowe atrakcje

Z Grządek przez wyżynną dróżkę w stronę Sokoła.
Jest co podziwiać: Wielką i Małą Sowę,
górę bez nazwy wyższą od Ślęży (735 m) (stary dowcip Coolarza z Brodą...)
Za nami Góry Suche
I klimaty wyżynne.
Ustępujemy szalejącemu ojcu w aucie z synkiem...
Rozdroże pod Sokołem (741 m n.p.m.)
17:27-17:47
Druga przerwa na doładowanie akumulatorów.
Dwa dni temu, jechaliśmy po północnej stronie Wielkiej Sowy, dziś od południowej.
Rzeczywiście nad Sokołem lata para drapieżników.
Sprawdzam przez lunetę, ale jaki gatunek, to trudno powiedzieć.
Poem będą owcy i owcy.







Część V

czyli o tym jak uatrakcyjnić sobie rajd

Zamiast szybkiego i nudnego zjazdu asfaltem przez Rzeczkę do Walimia,
wjazd koło pętli autobusowej Nr 5 na kolejny odcinek żółtego szlaku MTB
przez Średnią Drogę do
Jeleniej Polany - 815 m n.p.m.
Dzisiaj najwyższy punkt na trasie.
Dalej zjazd po miejscami trudnym szlaku do Walimia.
Znowu plaga kotów.





Cześć VI
czyli kolejne dwa podjazdy, jakby dziś ich było mało


W końcu trza zasuwać niestety asfaltem.
W Zagórzu autobus wymija nas w odległości...
ile to było, 5 cm, a może aż 10 cm.
19:14-19:32
Zagórze, kolejna przerwa ku pokrzepieniu mocnych serc.
Teraz podjazd na Palczyk i zjazd do Dziećmorowic.
I ostatni na dziś podjazd pod Julianów.
Tu już dzisiaj byliśmy.
Przyjemny chłód od pól i pełna gama zapachów.







Część VII
czyli to, co kolarze lubią najbardziej

20:23-20:28
Ostatnia na dziś przerwa przy wiadukcie za Poniatowem. 
Pożegnanie.
Szybki lot do miasta. 
Standard:
36 minut i już w domu.
Chłodny przelot w dolinach, słońce już zachodzi.
Koniec rajdu:
21:04

P. S.
Dopiero byśmy teraz wyjeżdżali ze Srebrnej Góry... (he, he, he).
Jeśli wiesz, co chcę powiedzieć.

P. S. 2
Włączam dziś płytę
Pieśni religijne
Częstochowa 2015
A TU 79 MINUT TECHNO!
np.
Hard to Say I' m Sorry zespołu Chicago w wersji przeplatanej z beatem techno
i 18 innych utworów.

85 km po górach.

Rajd_Witoszowy_Pogorzała_Poniatów_Julianowy_Wałbrzych_Przełęcz Szypka_Kamieńsk_Jedlina Zdrój
_Głuszyca_Grządki_Rzeczka_Jelenia Polana_Walim_Jugowice_Zagórze_Dziećmorowice
_Julianowy_Poniatów_Pogrzała_Witoszowy