Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ajk z miasteczka . Mam przejechane 25558.10 kilometrów w tym 7030.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95275 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ajk.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Velo_duet

Dystans całkowity:2866.50 km (w terenie 860.80 km; 30.03%)
Czas w ruchu:181:44
Średnia prędkość:13.16 km/h
Maksymalna prędkość:474.00 km/h
Suma podjazdów:14967 m
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:62.32 km i 5h 02m
Więcej statystyk
  • DST 65.00km
  • Teren 14.50km
  • Czas 04:53
  • VAVG 13.31km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimowy velo_duet w Górach Sowich

Niedziela, 19 marca 2017 · dodano: 19.03.2017 | Komentarze 9

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Lubachów_Zagórze_Michałkowa_Glinno_Polana Potoczkowa_Podolin_Lutomia_Lutomia Mała_Wieruszów_Bojanice_Burkatów_Witoszów Dln.

Kolejny velo_duet.
Wyjazd po 11:00
Spotkanie w Zagórzu.
Tutaj brak wiatru i cieplej niż na nizinach.
Słońce w mleku.
Ściągam jedną z trzech kurtek.
Tow. TżM ubłocon na pierwszych km.
Tak mu przykazałem jechać by się ubrudził na dzień bobry, żeby widać było, że waldenburgski margines ze mną jedzie.
W końcu rzuca w chlorellę ten teren i jedzie przez Niedźwiedzicę.
Łykam barana z czekoladą.
Wypijam pierwszą flachę
herbaty.
Potem ustalamy dalszą  trasę.
Podjazd najpierw pod Zamek Grodno zapomnianą serpentyną.
Niezły podjazd - rozgrzewka przed dzisiejszymi rajdami po górach.
Zjazd tą samą drogą, bez turystów etc.
No to jazda przez ulubioną Michałkową.
Tam nie będzie rowerów.
Tylko jakieś dwa stare dziady rowerowe, to znaczy MY.
Przerwa obiadowa nad strumykiem między Michałkową a Glinnem.
Nie ma to jak herbatka z termosu.
Jak zapowiedziano będzie padać od 16
I na początku Glinna zaczyna się mżawka.
Para z ust, ale temperatura odczuwalna +30.
W oddali zamglona Sowa.
Im wyżej, tym deszcz przeradza się w śnieg!
Hura, w końcu wciąż zima trwa.
A bobrów po drodze nie ma.
Dojeżdżamy nad Polanę Potoczkową, jeszcze przez chwilę widać Sowę, ale zaraz zaczyna się większa zadymka śnieżna.
Decydujemy się na jazdę w terenie przez Górę Marii (695 m n.p.m) na Podolin.
Tutaj najzabawniejsze trąbki, chyba stado kiboli się przyczepiło.
- "Co to było?"
Na Kuźnicy pod Kokotem trzymamy się zielonego szlaku (jadę po raz pierwszy ten fragment)
Trochę podjazdu, potem dosyć ekstremalny zjazd po mokrym, błocie, liściach, kamykach.
Dalej w stronę leśniczówki i teraz będziemy mieli cały czas w dół aż do Lutomii.
Coraz lepiej się jedzie, bo wiatru brak.
I rowery się umyły po sowiogórskich błotach.
Tradycyjny powrót przez Lutomię Małą w terenie, potem Wieruszów, Bojanice do drogi na Burkatów.
Po polu za Bojanicami  zasuwa bażant, o jaki szybki!
Dojeżdżamy do Witoszowa Dln.
I tu jeden skręca w lewo , jeden w prawo.
Na skrzyżowaniu zamieszanie, policja - zderzenie aut
Wiaterek pojawia się w Witoszowie przed miastem.
Od Zagórza ani jednego rowera, dziwne...

A deszcz padał, padał i padał.
The Beaver Destroys Forrests
Nogi, nogi, setki nóg.
Stoję, stoję, czuję się świetnie.
38 km (TżM: 47 km) w deszczu, śniegu i deszczu.
Dobrze, że założyłem trzy kurtki wodne.
Tylko pierwsza, zewnętrzna była mokra.
Podobnie pod butami - potrójne skarpety dały radę.
O potrójnych gaciach nie wspomnę.
Jedyny błąd to brak zapasowych rękawic.
Przydało by się zmienić po 30 km w deszczu, he, he, he!
Powrót
Tuż po 18:00
Siedem godzin w siodle.
SUPER, mimo zmęczenia, ubłocenia, śniegu i deszczu!

Pogoda wymarzona. Do deszczu tylko 4 godziny:

Zagórze Śląskie: Jest ładnie. Słońce w mleku:

Podjazd pod zamek i na zad:
Bajkowa Michałkowa. Tradycyjne zdjęcie. Tym razem w prawo:

Przy szumie strumyka, lepiej się przełyka:

Atrakcje Glinna:

Nad Polaną Potoczkową. Pada śnieg. Na Walimską nie jedziemy:

Aha, rowery dwa:

Jazda przez Górę Mari i Kuźnicę. Wielkiej Sowy już nie widać. Za to widać śnieg:




  • DST 76.50km
  • Teren 17.50km
  • Czas 05:15
  • VAVG 14.57km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szalony rajd po Włodarzach, Osówkach, Soboniach, Jedlinach i innych

Niedziela, 6 listopada 2016 · dodano: 06.11.2016 | Komentarze 9

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn_Lubachów_Złoty Las_Zagórze_Jugowice_Masyw Włodarza_Głuszyca_Jedlina_Rusinowa_Kozice_Julianowy_Pogorzała_Witoszowy

A wszystko to przy bardzo ładnej pogodzie :{)}}}}}}
Velo_duet z TżM

Normalny niedzielny kolarz to jedzie ze Świdnicy do przystanku w Lubachowie, patrzę co robi...
robi kółeczko i nazad!

Inny kolarz z kolei wciska się między mnie a auto, które próbowało mnie wyprzedzić na zakręcie, ale zahamowało bo z przeciwka jedzie inne auto (a kolarz w tę metrową szparę!).

Kolejni już dawno chleją i lulki palą w domach, gdy my dopiero wjeżdżamy w teren.

Polnicher idiot, krzyczy z auta w Głuszycy coś o skarpecie, nie rozumiemy...

Zjeżdżając do Pogorzały kolejny kier_owiec trąbi gdy mnie wymija,
Poco? Czyżby dodawał otuchy? Może mnie zna, poznał po brodach, albo zazdrości strug deszczu na ryju.

Ale od początku.

Pogoda super, wiatru brak!
Spotkanie jak zwykle w Lubachowie na przystanku.
Ale TżM jeszcze nie przybył, jadę mu na przeciw na Złoty Las.

Tutaj, by ominąć asfalt, śmigamy zielonym szlakiem  przez Przełęcz Krzyż do Zagórza.

W Jugowicach kilometr od Włodarza zaczyna kapać...

Pierwsze przeczekanie deszczu (5 minut przerwy i chyba nie pada).
Jedziemy.
Kolejne przeczekiwanie deszczu (nic nie daje).
Pada, a nawet leje.
Wmawiamy sobie, że to tylko z drzew kapie...

I tak już będzie dziś do końca. 

Dalej tylko lało. 
Wyjeżdżamy w Grządkach na asfalt i szukamy żółtego szlaku MTB i wjeżdżamy znowu w teren.
+ 5 stopni, więc da się żyć.
Błota poślizgowe, kałuże, kamole liście, potoki - po kilku kilometrach przywykasz.
Marzną rączki zarówno w letnich jak i zimowych rękawiczkach.

Przed mostkiem za Soboniem tow. TżM się wyglebia, ale obrażeń brak.

Ja tylko na błocie wpadam w poślizg i tradycyjnie pedałem po piszczelu lewej nogi dostaję.

Potem czuję i słyszę coś nie tak, znam ten dźwięk...
Powietrze z tylnej oponki zeszło (nie do końca na szczęście).

Pompujemy i do domu wystarczy dojechać.
Zjazd do Głuszycy przez Dolinę Marcową.
Potem omijamy główne drogi w Głuszycy (tutaj fajny skrót do niebieskiego ogrodzenia), Jedlinie boczniakami.
Pętla przez te Włodarze, Osówki, Sobonie - 13,5 km.
A odczucie jak z 30 km w tej ponurej, deszczowej atmosferze.

Potem ohydne rwące potoki na asfalcie na drodze głównej przez Jedlinę.
Jadę szybciej i tutaj się gubimy po skręcie do centrum.

Ale doganiam na serpentynie z kostką.
Jest już ciemno. (piszę bzdury)
Dalej bez wydarzeń i pożegnanie pod Kozicami.

Mam jeszcze 20 kilosów.
Tradycyjnie przez Julianowy i zjazd przez Pogorzałę.

Dziś tylko 76,5 km
z czego 47.1 km w deszczu!!!
Wracam cały mokry.
W plecakach też wszystko mokre + telefon do zdjęć zamókł.
W mokrych bucikach (letnich) schodząc do piwnicy o mały włos się nie wyglebiłem...

Polecam!
Coolarz z brodą


Jest dzisiaj na prawdę ładnie:

Boczniakiem:

Tego tu ostatnim razem nie było, jak tu byłem:

Przełęcz Krzyż:

Po drodze są grzybiarze; są i grzyby:

Tu zawsze są ładne widoki po wyłonieniu się z lasu:

Widok na Sowy. Tu już pada, ale nie tak intensywnie:

Teraz na kompleksem Włodarz:

Deszczowa perspektywa:

Widzialność dziś nie jest najlepsza, bo deszczowa:

Okolice Osówki:




  • DST 80.00km
  • Teren 21.80km
  • Czas 07:26
  • VAVG 10.76km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Srebrna Góra, czyli rozpoczęcie sezonu rowerowego

Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 21

Trasa_Ząbkowice Śl._Tarnów_Mikołajów_danów_Srebrna Góra_Jemna_Grodziszcze
_Ostroszowice_Józefówek_Bielawa_Pieszyce_Stachowice_Lutomia_Bojanice_Burkatów
_Witoszów Dln.

Słowo się rzekło, zaczynamy nowy sezon!
Kolejny velo_duet z TżM.

Po raz pierwszy w życiu jadę w hełmie rowerowym.
Pierwszy raz w Masywie Grochowej ((byłem tu w XX wieku (marzec 1984) na rajdzie pieszym, pierwszym w życiu)).
Temperatura +8.

Wycieczka za 9,01 zł + 2 zł.
Start:
Miasto Frankensteina.
Szybki objazd zabytków.
Dalej przez pola kukurydzy na Tarnów.
Cel Masyw Grochowej
Omijamy Grochowiec niebieskim szlakiem rowerowym.
Wjeżdżamy od strony Nowego Grochowa na zielony szlak pieszy.
To najlepszy dziś odcinek.
Na początku podjazdu
góry słyszymy niespodziewane:
UWAGA!
Prawie po nas,
zjeżdża trzech luzaków.
Po drodze korzenie, kamienie, trawka, wąska dróżka.
Ślisko i niezłe nachylenie, potem stromy zjazd.
Super singielek.
Brzeźnica (492 m n. p. m.) - niska, ale bardzo wymagająca.

W Mikołajowie drewniany pomnik JPB (Jan Paweł Brodaty).

Wjeżdżamy w Góry Bardzkie (debiut).

Tutaj zaczyna się błoto.
Potem szukanie żółtego szlaku rowerowego.

Przełęcz Wilcza (532 m n. p. m.)
Przerwa obiadowa.
Trochę chłodnawo.
Odziewam kominiarkę, można śmigać.

W Żdanowie jeździmy sobie w tę i we w tę.
W stronę łysej Góry (wiaduktu srebrnogórskiego).
Gdy kończy się dróżka, zawalona, to sobie zjeżdżamy dla czystej przyjemności.
Potem kolejna.
Szlak niebieski pieszy idzie ostro w górę...

Powrót:
Trasa podsudecka

Jem na Wita!
Wjeżdżamy w teren, bo mało nam błota i kałuż.
Urywa się linka  w rowerze TżM, więc nici z przerzucania.
Zapasów brak.
Wszystko jest prócz linki.
Dobrze, że nie kombinowaliśmy z innymi wariantami trasy...
Powrót już po zmroku.
Dobijam do domu o 20:04,
ubłocon nieźle.
Wieczorna temperatura +8,5.


Dużo miejsca, mało ludzi:


Niektórzy myślą, że trzeba jechać do Piz, by takie krzywe cudo zobaczyć:

Zbliżamy się do Masywu Grochowej:
Jest ładnie, ale ciut ponuro. Widok z Masywu Grochowej w stronę Gór Sowich:

A tu nieźle wiało. Widok na Góry Bardzkie. Wjeżdżamy za chwilę na szlak na Brzeźnicę:

Atrakcja z dziś. Zjazd z Brzeźnicy:

Tam byliśmy na Brzeźnicy:

Teraz próbujemy szlak pieszy niebieski ze Żdanowa do Srebrnej Góry. Niebawem okaże się, ciężki podmarsz. Nie, dziękujemy:

Po wykręceniu 30 km po górkach, w końcu udaje nam się dobić do Srebrnej Góry:




  • DST 58.70km
  • Teren 17.60km
  • Czas 04:50
  • VAVG 12.14km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełom Dunajki, czyli zakończenie sezonu rowerowego

Sobota, 22 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 0

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Grn,_Lubachów_Tama_Zagórze_Tonowice_Glinno_Kroacka Studzienka_Lutomia_Lutomia Mała_Wieruszów_Krzyżowa_Makowice

Jakiś kolarz powiedział, że zakańcza dziś sezon rowerowy.
Więc postanowiliśmy wirtualnie zakończymy sezon razem z nim.
Ale jutro zaczynamy nowy.

Kolejny duet rowerowy z TżM.
Spotkanie w Lubachowie na przystanku.

Schodzę po rower, a tu Roberta Flak w tylnym kole.
Nic to, wyruszam z opóźnieniem o 13:20. (kolejną pompkę demoluję, więc trza iść na kompresor).
Pogoda wyśmienita, dużo słońca.

Na początku jednak  przeciwny wiaterek, więc się trudno jedzie na Lubachów.
Dziś Kibitz Z Bór Kątowa:
- Ale masz chłopie brodę, nie zmarzniesz!

Miał racje, nie zmarzłem.

Dalej tama i objazd jeziora zachodnim urwiskiem.

Objeżdżamy Zagórze i wdrapujemy się pod platformę widokową na czerwonym szlaku MTB.
- Goowno dotknięte, uważa się za śmierdzące.
Tu jest jeszcze słońce, raz wieje, a raz nie.
- Masz taśmę Sudety?
- JPN
Dalej na Toszowice.Tu trochę chłodniej na górze.
Pod słynny krzyż. Rzut oka na Sowy i na Glinno.

Potem druga część czerwonego MTB.
Wjeżdżamy do lasu i szukamy skrótu do Kroackiej Studzienki.
Tutaj nie ma w ogóle wiatru.
Nie znajdujemy, wpadamy znowu na szlak i na Bier Weg, potem w prawo podjazd do tego źródełka.
Robimy skrót szlakiem czerwonym pieszym (hard-kordzik na zjeździe, raczej prowadzimy się z rowerkami).
Dalej droga p-poż.
Więc luz.
Tylko dwóch na komarku zasmrodziło nam drogę.

W Lutomii stwierdzam:
- To już jesteśmy w domu, jeszcze tylko 15 km.
Chwila ciszy w ciemnościach na polnej drodze za Małą Lutomią. Ciepło. 
Dalej z Wieruszowa na Krzyżową, Makowice i skrótem obok byłej stacji Jakobsdorf.
Powrót:
19:37

Jezioro:

Wysokie Lipy, w lewym górnym rogu Babi Kamień (670 m.n.p.m.). Czerwony szlak w całej swej okazałości. Widać różnicę poziomów i stopień nachylenia podjazdu:

Tak było. Złotopolska. Przełom Dunajki:

Sowa & Sowa:






  • DST 69.40km
  • Teren 21.30km
  • Czas 05:00
  • VAVG 13.88km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Błoto, błoto i jeszcze raz błoto, proszę!

Poniedziałek, 10 października 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 7

Trasa_Witoszów_Pogorzała_Witosz_Jeziorko Daisy_Mokrzeszów_Świebodzice_
Pełcznica_Struga_Podzamcze_Poniatów_Pogorzała_Witoszów

Kolejny duet z TżM.
spotkanie z TżM w Pogorzale
Dziś "koło domu"
chili
Pogórze Wałbrzyskie,
deszcze, błoto w różnych kolorach...

Po tygodniowych deszczach, trzeba wyjść ubrudzić rower.

11:44:
wyjeżdżam

Na Równinie 10 stopni, już w Witoszowie mi gorąco.
Nawet słonko się trochę przebiło.

Zaczyna mżyć w Górnym, a w Pogorzale to już nawet silnie.
Czekam pod wiatą na pętli autobusowej, przestaje padać.
Tu już z pewnością nie ma 10 stopni...

Z Pogorzały wjazd w teren, moją ulubioną drogą, odpalamy, podjazd i widoki (patrz foto) 
Błoto spoko na razie...
Na końcu podjazdu zaczyna padać, 
Na Witoszu (456 m n.p.m.) przestaje, a potem znowu zaczyna.

Wyrąbuję się na błocie i patyku....

Trochę krążenia i odnajdujemy dróżkę nad Jeziorko Daisy.

Nie ma co się zatrzymywać.
Jazda.
(o błocie nawet nie wspominam - dziś to nieodzowny atrybut). 

Wyłaniamy się w stronę Mokrzeszowa, tu już nie pada...
Teraz pętla w stronę Lubiechowa i przez górę Radoń (422 m.n.pm.) powrót do naszej dróżki.

Coś z czerwonym pieszym szlakiem pozmieniali...
(żeby nie przełazić przez rzeczkę i tory)

Tutaj mylimy dróżkę i walimy w stronę Mokrzeszowa.
(można w końcu zobaczyć stan ubłocenia po agresywnej i ekonomicznej jeździe...)

Potem skręt i wracamy inną drogą do naszej trasy.
W stronę Świebodzic, przez rzeczkę i tory...
ale Lubiechowska Woda wezbrała i nie da się przejść.
Nazad!
Podjeżdżamy obok działek (wzgórze Janówka, 338 m.n.p.m.) przez pole i zjazd po skoszonej kukurydzy w stronę głównej drogi, ale tu odbijamy między działkami, potem mostkiem nad wezbraną rzeczką.

Potem oczywiście przez tory i pod wiaduktem w stronę osiedla....

W Świebodzicach pogoda jest dziś najładniejsza...
Biedronka; dzikie spojrzenia na zabłocone ubrania i rowery,
ale środku jesteśmy przecież czyści.

Bułka z twardego ciasta.... chce się wyć.

Przerwa obiadowa na końcu Pełcznicy w wiacie, kobieta czekająca na autobus, po chwili wstaje i idzie na drugi przystanek bliżej miasta...

Teraz przez Książański Park Krajobrazowy po czerwonym błocie w stronę Strugi.
Na końcu podjazd i tutaj strugi potoków z góry drogą....
Skrót na Podzamcze obok jaskini eremity.
Potem przez działki i za garażami 
alternatywną drogą w stronę kościoła Św. Anny, 
by się jeszcze dobłocić.

Dalej już ścieżki rowerowe do Poniatowa.
Tutaj ostatni postój na dziś i do następnej razy!

Przydały się najnowocześniejsze ubrania rowerowe:
double socks, double gloves + getry rowerowe (dawniej B-klasowe) z 1984 r.
opaska na łeb
i oczywiście przedpotopowa koszulka Raleigh Creda Campagnolo!
Przy zjeździe trochę wiało.

Powrót już po zmroku (19:01), a u nas 8,5 stopnia wieczorem.

Zdjęć jak na lekarstwo, bo sprzęt robi je kiedy mu się chce.


Zaraz zacznie mżyć:

Tam jedziemy:

Mój ulubiony podjazd z Pogorzały w stronę Witosza:






Jeziorko księżnej Daisy:


Ochrona bacznie zerka, co z tym błotem?! Byle by nie nanieśli do środka:


Tu już nam nie chciało się tarabanić przez teren, wybieramy nudny wariant przez obwodnicę do Poniatowa:




  • DST 77.80km
  • Teren 16.80km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duet w Górach Suchych (mokrych)

Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 11

Trasa_Bystrzyca Dln._Burkatów_Bystrzyca Dln._Lubachów_Złoty Las_Dziećmorowice_Rusinowa
_Kamieńsk_Borowa_Jedlina_Rybnica Mała_Rybnica Leśna_Kamionka_Przełęcz Kozia
_Kamieńsk_Rusinowa_Wałbrzysk_Kozice_Nowy Julianów_Stary Julianów
_Poniatów_Pogorzała_Witoszów Grn._Witoszów Dln.



Super Bike Marathon Duo z TżM
spotkanie z TżM w Rusinowej
chili rowerowa etiuda 
po górkach różnych 
na rowery dwa 

Jadę w długich  spodniach, kangurce... dlatego nikt mnie nie pozdrawia z rowerzystów.
Ale odzież na góry mam w sam raz.

POSTÓJ
Na skrzyżowaniu do Jedliny, regulacja sprzętu

POSTÓJ
Przełęcz pod Borową

Dzisiaj jazda z cyklu:
gubienie dróg. 

Pierwsze - skręt na żółty szlak MTB (a miało być inaczej).

"Nie wiem gdzie jestem"

Kolejne zgubienie
chili pętla dookoła STATION Jedlina Zdrój

Zaczarowane stacje
Ruszamy na czerwony szlak pieszy, potem przejazd nad torami koło tunelu. potem podjazd, zjazd i znowu mostek nad torami
a tu:
bliźniacza stacja, z tym że odwrócona bije jednak wszystko o głowę!
I tak wygląda stacja w Głuszycy!

POSTÓJ
Deszcz zaczyna koncert przy Gospodzie Sudeckiej.
Turyści z grzybami z cezem.
Zakręcony rowerzysta opowiada pięć razy  pomniku trzech granic

Więc w końcu trza coś zjeść!

Teraz dopiero wjeżdżamy w Góry Suche

Kolejne...
Szlak czerwony - przez knieje i zgliszcza melafiru.
Bułka z masłem. A mówiłem, że to trudny szlak będzie!
Podmarsz przez krzaczory i kłody...

Po drodze widzimy wyraźnie Rogowiec, kamienie spod nóg spadają w dół, stromo jak w Górach Suchych.
Ścieżki wirtualne. 

I dochodzimy do szlaku rowerowego w końcu.
rozgrzani jak piec.

Cały czas pada.

No to w końcu można jechać w stronę Rybnicy,

Zjazd przez pole (ogrodzone
zamknięte bramkami dla bydła)

Potem kamień na środku ścieżki i leżę...
dobrze, że był maleńki rów i trawa bo podpieram się o tą skarpę.
Polacy, nic się nie stało.

POSTÓJ 
w Rybnicy Obleśnej
przestaje padać, 
zjadamy zapasy
i ostygamy
trzeba się rozgrzać więc wariacki podjazd przez Kamionkę do lasu i jazda z drugiej strony Borowej  do punktu wyjścia przez Przełęcz Kozią, Kamieńsk i do Rusinowej.
Teraz się super jedzie jakbyśmy dopiero co wyszli na rajd.
Potem szybka decyzja i powrót przez Kozice, ścieżką rowerową w budowie, do wiaduktu nad Poniatowem.
Po drodze ciekawostka:
Nobliwy Pan w czarnym ubraniu z czarną  Teczką w niedzielny późny wieczór zaiwaniający po autostradzie do biura, żeby zdążyć na poniedziałek.

Pod warunkiem dożycia, oczywiście.

Co za pajac...

POSTÓJ
pod wiaduktem

POWRÓT
znowu zaczyna padać
Dobrze, że wybrałem ten wariant powrotu, bo cały czas oświetlona i Pogorzała i Witoszowy.
Fontanny wody tryskające w świetle rowerowym .
19:20 - byłem już na rogatkach miasta
a w domu 19:38
ponad osiem godzin w siodle,
bo wyszedłem o 11:25
siąpiło do Witoszowa Dolnego, a potem już nie.
Dobrze że odziałem długie spodnie i kangaroo.
Bo tylko mokre miałem rękawy i nogawki.


No to w drogę:

Ruch niedzielny autodebilów straszny. Akurat w tej sekundzie nic nie jechało:

Nawet tu się pchają  i na Borową autem też by wjechali:

Znad Kamieńska poezja widoków:

Tu byliśmy dwa dziady borowe: jeden 70 a drugi 75 letni:

Zjazd żółtym szlakiem MTB w nieznane (do Jedliny)...:

i Ślężę widać:

i Borową:

Zaklęte rewiry kolejowe.  Dwie bliźniacze stacje, z tym, że jedna odwrócona, ale wcześniej mostek bez barierek:

Ja widzę zamek - Rogowiec i Ty też widzisz te mury obronne:

Podmarsz z cyklu lajcik, bo nie będziemy w tył się z rowerkami pchać. Po to kupiłeś jeden z drugim rower by go prowadzić:

Dalej już tylko siąpi z nieba:

Widok na Borową z Gór Suchych:

Zjazd polami do Rybnicy, bo na dróżkach zapory anty-bydlęce:

Kościółek śliczny, dobrze, że tu się nie żeniłem. Inni mieli pecha:




  • DST 47.00km
  • Teren 6.30km
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duet w Górach Czarnych

Sobota, 1 października 2016 · dodano: 01.10.2016 | Komentarze 8

Trasa_Witoszów Dln/Grn_Pogorzała_Poniatów_Stary Julianów_ Dziećmorowice_Zagórze_Klinek_ Dziećmorowice_Nowy Julianów_Poniatów_Pogorzała_Witoszów Grn._Witoszów Dln.

Popołudniowy duet z TżM.
spotkanie z TżM między Pogorzałą a Poniatowem
Ciepło jak w lecie.

Dziś krótkie, ale wymagające odcinki w terenie:
Julianów-Dziećmorowice
Dziećmorowice-Klinek pod górą Sośnina (tu jechałem w przeciwną stronę niedawno).
Wymagający podjazd po kamienistej dróżce.

Dziećmorowice-Nowy Julianów
Wcześniej jeszcze
trasą MP Elity - mój ulubiony podjazd przez Klinek.

Powrót z Poniatowa przed 19, przy zapadających ciemnościach, około 20 minut jazdy z góry (przyjemnie, w ogóle nie zimno) i jestem już przy Zalewie (śledziowej).

Wrażenia
z cyklu: "sukienka śliczna, dziecko zadowolone"

Poniatów:

Dziećmorowice:

Skrót do Zagórza. Tym razem w prawo:


Zamek Grodno i dwie Sowy:

W dole Zagórze:

Kładą nowy asfalt w kierunku Dziećmorowic. Widocznie kolarze z Elity się poskarżyli komu trzeba:

A teraz "Go West"::





  • DST 85.70km
  • Teren 23.70km
  • Czas 05:30
  • VAVG 15.58km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duet na Wielkiej Sowie

Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 2

Trasa_Witoszów_Pogorzała_Modliszów_Złoty Las_Lubachów_Michałkowa_Glinno_Przełęcz Walimska_Wielka Sowa_Przełęcz Sokola_Rzeczka_Walim_Jugowice_Olszyniec_Rusinowa_Kozice_Nowy Julianów_Pogorzała_Witoszów

Pierwszy mój duet rowerowy na Wielkiej Sowie.
11:15:
wyruszam

spotkanie z TżM między Pogorzałą a Poniatowem

Tradycyjnie omijamy asfalty w stronę Wielkiej Sowy.


(Ajk)
Wspomnieć miło:
- samobójców pod wieżą, którzy rezygnują z powdu płatnego wejścia na wieżę
- papieża co święci kapelle
- nie leżałem jeszcze na Wielkiej Sowie
- letnie lekkie deszczyki (w Modliszowie, koło Cerekwicy, w Walimiu)
- duet na składaku prujący w dół z Sowy...

(TżM)
Dla mnie miłe wspomnienie, dla których warto było, to:

- oblepicha: niesamowita
- jabłeczna spiralka
- człowiek, który szedł przed siebie bez końca
- leżenie na ławce i rżenie
- niesamowita dziwna pogoda
- właśnie ten składak zjeżdżający z Wielkiej Sowy plus sześćdziesięciokilowe dziecko cięższe od Ciebie siedzące cholera go wie - na ramie?
- to, że mnie przepilotowałeś na samą górę nie bacząc na własne przejechane kilometry
- smak Staropolanki o zmierzchu
- niesamowite zmęczenie, które jak to przewidziałem - dodało mi sił i oczyściło
- maliny i ogólnie - zapach malin podczas jazdy
- widok dwóch sztucznych koni black i white w słońcu w czerwonych kokardach
- widok pola i miejsca - Herzfelde - zakręciło mi się w oczach, extra
- wstajesz z ławki - a tu nic nie ma, rowerów ni ma - tylko Franzischek święci kaplicę


Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie grzechy serdecznie dziękuję.

:{)}}}}}
Ja dojechałam do dom o 19:45.

Chili od wyjścia 8 i pół godziny w siodle (z przerwami).

Około 75 km w Witoszowie też już czułem siodło na...


Grzmi na północ od drogi na Pogorzałę. Fajne zachmurzenie i przed nami deszczyki:

Cel przed nami. Teraz będzie nieźle słońce przygrzewać przy podjeździe na Przełęcz Walimską:

I znowu Śnieżkę widać z Sowiej Drogi::

Zbliżamy się do Przełęczy Walimskiej:

Nasz dzisiejszy pojazd (ten z lewej):

Na koniec nowa ścieżka rowerowa  z Kozic do Julianowów:




  • DST 64.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:37
  • VAVG 13.86km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Sowa po raz ósmy

Sobota, 31 października 2015 · dodano: 31.10.2015 | Komentarze 0

TRASA_Bystrzyca Dln._Burkatów_Michałkowa_Glinno_Przełęcz Walimska_Wielka Sowa_Kozie Siodło_Polana Potoczkowa_Glinno_Michałkowa_Lubachów_Bystrzyca Grn._Burkatów_Bystrzyca Dln.

W mieście poranne mgły.
I jakby wiaterek...
Ale...
zgodnie ze starą prawdą góralsko-coolarską:
Im wyżej, tym cieplej. 
Plan - jak najwięcej przejechać w terenie (udało się 25 km).
Po 11 km przed wjazdem do lasu:
- fotoaparat kaputt,
- z okularów przeciwsłonecznych wylatuje śrubka (ale odnajduję ją w kieszeni).
Biorę skrót do Michałkowej od szkółki leśnej za Burkatowem przez Gołogórę, Gołogórkę do Kanciarskiego zBuka.
Dalej czerwony szlakowy.
Tu budują niestety kolejną autostradę...
Myślałem, że będę sam w lesie, a to robotnicy budujący drogę, a to trzech kolarzy z przeciwka też wybrało ten teren.
Dojeżdżam do Michałkowej i dalej do Glinna.
Potem niebieskim pieszym do Walimskiej (z góry tylko jeden kolarz mnie minął). Tutaj właśnie był szczyt temperatury prawie jak w lecie.
Przez chwilę oślepia mnie słońce i gubię szlak.
Przez kilkaset metrów podchodzę przez pole do szlaku (tylko tu prowadziłem rower) dalej kolejna łąka, nawet stromiej, ale wjeżdżam.
Potem zielonym szlakowym na szczyt. Czyli zaliczam do końca cały odcinek (ale pod górę jadę po raz pierwszy), okazuje się trudniejszy niż fioletowy.
Przez te wszystkie skróty jest 4 km różnicy niż tradycyjnie asfaltem przez Michałkową/Glinno.
Tradycyjnie zajmuję centralne miejsce na szczycie.
Jak zwykle dziki tłum.
Z Wielkiej Sowy dalej zielonym na Kozie Siodło (tutaj też jeszcze sporo rowerzystów)
Czekam na Tajemniczy żółty Macintosh.
Rozchodzimy się, każdy w swoją stronę.
Potem zjeżdżam Ruską Drogą (ścieżką im. B. Grabowskiego) do czarnego MTB i sunę do Polany Potoczkowej.
Po drodze fantastyczny widok na Rymarza i Kalenicę.
Tutaj chwilowy kryzys, myślę, że to po posiłku na Kozim Siodle.
Po drodze kolejny super widok na Masyw Ślęży zatopiony w tumanie, jak gdyby trzy piersi Nędzy płynęły na horyzoncie.
Dalej decyduję się na szybki zjazd asfaltem do domu, bo mrok już za pasem.
I trzeba uważać na niedzielnych kierowców.

Cytaty z dziś:
- "Nie, pod górę bym nigdy na rowerze nie jechał, nawet jakby mi zapłacili." (robotnik leśny) - sama przyjemność jechać pod górę!
- "Nie wierzyłam, że tędy można jeździć na rowerze." (piesza turystka na niebieskim szlaku z Przełęczy Walimskiej w stronę Wielkiej Sowy) - można,a dalej jest jeszcze bardziej hardcorowo!
- "Nie macie smaru do łańcucha?" (kolarka na Kozim Siodle) - zwróciła się do mnie jakbym był w PZPR!
- "A gdzie ma się pies wybiegać?" (Właścicielka Dory w odpowiedzi na moje uwagi tuż przed skrętem na Glinno, po tym jak "milutki" piesek podbiegł do nogi (mojej) ujadając agresywnie - brak słów!

Przyjazd do domu 17:11 - w sam raz przed ciemnościami.

Po wyjeździe z miasta już prawie idealnie:

Zbkliżam się do "mego" skrótu na Wielką Sowę:

Dzisiaj otwarte, bo robią w lesie drogi:

Jest bardzo ładnie. W oddali burkatowskie elewatory:

Mijam szkółkę leśną i za chwilę skończy się aparat, na Amen. Tradycyjnej fotki na Wielkiej Sowie dzisiaj nie będzie:





  • DST 0.10km
  • Sprzęt Rambler 5.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

W murowanej piwnicy...

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 5


odkryjemy śrubę nieznaną
razem z Tajemniczym Żółtym Macintoshem 
poprawiamy to, czego
"nie umią" w serwisie zrobić
czyli
dokręcamy śrubę hamulcową (im nieznaną)

Ale piwniczna jazda!
Pamiętaj, tylko jednym palcem,
bo walniesz w dyktę.
Teraz zdaje się
wszystko działa.

Kolarzu, zjedź do piwniczki
pompuj, kręć, 
hajda na walec i jedź.





Kategoria Velo_duet